Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Najważniejsze to się nie poddawać...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 18083
Komentarzy: 407
Założony: 29 października 2011
Ostatni wpis: 5 grudnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Renatek13

kobieta, 44 lat, Warszawa

169 cm, 100.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

wróciłam już do domu, u teściów trochę zjadłam, ale sporo dań udało mi się uniknąć, a to pilnowałam żeby starsze dzieci zjadły to co miały na talerzu (ominęły mnie flaczki), a to karmiłam mojego "roczniaka" (ominęło mnie dzielenie ciastem), zjadłam trochę sałatek, mięska, a po zaliczonym spacerku kawka...i mimo że spałam ok 3,5 godziny w nocy to się trzymam i nawet nie jestem śpiąca. Z tym odchudzaniem to ogólnie szału nie ma, tragedii też nie... potrzebuję wytrwałości i czasu,a jak pokażą się pierwsze efekty to mam nadzieję że będzie łatwiej

21 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

kawy wieczorem mi się zachciało, to teraz mam... nie dość że po północy dopiero położyłam się, a i tak nie chciało mi się spać, to teraz siedze i wymyślam co tu robić, bo spać nie moge, a leżenia i patrzenia w sufit mam dosyć...ogólnie ostatnie dwa dni są dla mnie jakieś inne, dają do myślenia... szukałam motywacji, moze udało mi się ją znaleźć, teraz tylko muszę być konsekwentna

20 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

odkąd odeszłam od stołu nie jem już nic, ale kawke zaliczyłam właśnie... nie mogłam powstrzymać się... jutro czeka mnie wizyta u teściów i siedzenie przy stole, nie wypada nic nie jeść żeby nikogo nie urazić, ale mam nadzieję że uda mi się zadowolić teściową a jednocześnie nie objadać się...

20 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

pisanie w święta o odchudzaniu chyba jest nie na miejscu, ale właśnie wczoraj znalazłam chyba motywację... na razie nie będę pisała nic więcej na ten temat żeby nie zapeszyć ale jeśli zadziała, już niedługo pasek wagi powinien ruszyć w dół... wczoraj mało jadłam, dzisiaj odeszłam od stołu i do wieczora już nic nie będę jadła, tylko piła, i zaczęłam robić brzuszki - to dopiero początek przygody ze sportem, od czegoś trzeba zacząć. bardzo chciałabym zacząć biegać, ale z tymi planami wiąże się większa logistyka: zakup stroju i butów, i ustalenie kiedy miałabym biegać... wieczorami nie dam rady, brak czasu, a rano to chyba między 5 a 6, bo później szykuję dzieci do szkoły i przedszkola i sama do pracy...

6 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

wszystko na raz, chore dziecko, chora ja, do tego zawitała @, na wagę nawet nie staję, nie mam odwagi, a raczej brak chęci... Nie mam siły, może to przesilenie wiosenne, moze apatia i marazm, może to otyłosć przygniata mnie do tego stopnia że nic mi się nie chce, na nic nie mam siły...

24 marca 2014 , Komentarze (3)

I znowu zaczynam od '8' z przodu, i to z kawałkiem... czy możliwe żeby w końcu przyszedł taki dzień, kiedy obudzę się i wreszcie uda mi się inaczej zobaczyć świat, pod innym kątem, kiedy wreszcie zacznie udawać mi sie iść prosto przed siebie a nie dreptać w kółko...

1 stycznia 2014 , Komentarze (2)

ten rok mam zamiar poświęcić sobie. brzmi to trochę egoistycznie w ustach żony, matki 3-ki dzieci, ale chyba inaczej już być nie może, bo oszaleję... waga w dół, nauka języka obcego (książki już zamówione), rozwój zawodowy...pożyjemy, zobaczymy...

27 października 2013 , Komentarze (7)

nienawidz
ę siebie, nienawidzę tego, jak wyglądam, nienawidzę tego, kim jestem i jaka jestem...

13 września 2013 , Komentarze (2)

i po chrzcinach, udały się, maleństwo przed kościołem wyspało się, więc w kościele "śpiewało" i gaworzyło zagłuszając księdza przez całą mszę, ministranci ledwo powstrzymywali się od śmiechu... ja za to zgrzałam się, bo ledwo panowałam nad wybrykami maleństwa, a maleństwo i jadło w trakcie mszy, i się skupczyło, więc na zachrystii szybko przebierałam...
a jedzenia na chrzcinach było tyle, że do środy wyjadaliśmy to, co w było w lodówce...
a że chyba w końcu czymś się strułam i wczoraj do łazienki przez pół dnia biegałam to waga dzisiaj była nawet łaskawa... po kilkudniowym objadaniu się dzisiaj pokazała niecały kilogram więcej jak na pasku.
Kolejny cel na horyzoncie... to data powrotu do pracy - 14 października, lekki stresik jest, jak ja to wszystko ogarne
następnie 26 października weselisko szwagra, i szykuje mi się wyjście na imprezę...z dziećmi, bo nie mam z kim zostawić.
imprezka z 3-ką dzieci... życzę sobie i mojemu mężowi powodzenia i dobrej zabawy...

3 września 2013 , Komentarze (4)

wczoraj po południu wszelkie hamulce mi puściły, pojadłam sobie ostro, kac moralny był i nadal trzyma.
rano dzieci rozwiezione do szkoły i przedszkola, najmniejsze strasznie marudne, nie chce jeść, nocki ostatnio mam przez to nieprzespane. Stresuję się troszkę przygotowaniami do chrztu, tak naprawdę nie ma czym, bo ze sprzątaniem jestem na finiszu, zakupy jedzeniowe w czwartek zrobię, w piątek i sobotę pieczenie i gotowanie mnie czeka, ale z tym to sobie poradzę. Myślę, że po prostu jestem przemęczona i psychicznie przez to słabsza.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.