Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ggeisha

kobieta, 53 lat, Kraków

162 cm, 73.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 lipca 2023 , Komentarze (3)

Jestem w Turcji. Pierwszy dzień jadłyśmy strasznie dużo, bo trzeba było wszystkiego spróbować. Teraz już wiem, co mi smakuje i żywię się w zasadzie tylko grilowanymi warzywami, troszkę sera dla uzupełnienia białka i troszkę takiego kudłatego deseru, bo mi smakuje. Do tego owoce - głównie arbuz - ale więcej niż plasterek nie wcisnę. Żadnych koktajli - nie lubię. Czasem do obiadu białe wino. Pieczywo mi nie smakuje, kasz, ryżu itp. nie mam potrzeby. 

Szukamy jakiejś fajnej wycieczki. Kapadocja odpadła, bo już nie było miejsc. Rozważamy Istambuł i Zielony Kanion. Pamukkale też kusi, ale tam jest męczący dojazd - jakieś 6 godzin w autobusie w jedną stronę. Dzisiaj mam się spotkać z organizatorką, żeby pomogła coś wybrać, bo siedzenie w hotelu jest nudne. 

Biegam, normalnie realizuję plan przygotowawczy do połówki, chociaż w tym upale to strasznie trudne. Wstaję przed słońcem, żeby było chłodniej.

9 lipca 2023 , Komentarze (12)

Długo nic nie pisałam, bo nie miałam czasu. W pracy zaczęło się dużo dziać (akurat to lubię), na gruncie piekarniczym też nie próżnuję - przyjechał mój tato, który je więcej wypieków niż cała moja rodzina. A więc kajzerki, chleby, drożdżówki (już truskawki się kończą) . Dziś pierwszy raz upieklam jagodzianki z własnoręcznie zebranymi jagódkami z lasu. Chciałam od razu 10, więc się pozlepiały, popękały, ale i tak wyglądają bosko. Jeszcze nie wiem, jak smakują, bo stygną, ale prezentują się tak:

Wreszcie mamy wodę, więc jestem na wsi. Upiekłam też tu szybki chlebek na drożdżach z siemieniem lnianym i słonecznikiem, 2 duże chleby baltonowskie, które nie wyszły, za mocno przypiekły się od góry, słabo wyrosły, gruba skórka. Dobre, ale nie jest to to, co miało być. Stało się tak dlatego, że odpadły mi drzwiczki od piekarnika i nie mogliśmy sobie z nimi poradzić, jak chleby się już piekły i wszystko było rozgrzane. Więc piekły się długo i temperatura była za niska. No ok. Upieklam też 2 razowce żytnie z orzechami włoskimi i śliwkami suszonymi. Te już wyszły prawilnie. 

Byłam służbowo w Gdańsku. Samochodem. Dużo się narobiłam, ale rankami sobie biegałam, więc widziałam morze. 

A propos biegania. Odgrażałam się i wreszcie to zrobiłam. Ściągnęłam sobie plan przygotowawczy do półmaratonu, bo ostatnio od dłuższego czasu biegałam codziennie, dość dużo - minimum 8 km, co 2-3 dzień 12 km, raz na jakiś czas 15-18 km. Ale to moje bieganie, to było "bieganie". Po prostu mi się nie chciało męczyć. Takie marszobiegi najwyżej na 3 strefie tętna. Średnie tempo jak szybszy marsz. W takim tempie półmaraton byłby ledwo na limit. No wstyd i hańba. Według obecnego planu (z coachem) mam 5 treningów biegowych w tygodniu. Na razie, na początku są to głównie treningi półgodzinne, ale w tempie żwawszym (5:50 - 6:20). Zatem nie ilość, a jakość. Zdecydowanie to ma sens. Kalorycznie na pewno spalę dużo mniej, ale walić kalorie - po prostu będę mniej głodna. Gorzej z psychą - nie wiem, jak poradzę sobie z tak krótkimi treningami, nie pisząc już o tych dniach bezbiegowych! Od przeszło pół roku nie miałam dnia bez biegania! Oczywiście mogę chodzić, jeździć na rowerze, robić treningi obwodowe - to akurat bardzo by mi się przydało, bo ledwo schylalam się po te jagódki! No dobra, lubię wyzwania, nawet dotyczące ograniczeń.

W niedzielę lecę z Młodą do Turcji. Na razie to dla mnie zupełna abstrakcja. Nie mam czasu nawet myśleć o tym.

Żeby nie było, że mam jeszcze jakiś wolny czas, to zapisałam się na fb do grupy rysunkowo-malunkowej. Co tydzień jest jakieś zadanie do wykonania np. arbuz albo narzędzia do majaterkowania o takie (narzędzia akrylami, arbuz akwarela):  

Co miesiąc jest jakieś zdjęcie do namalowania, na przykład takie (akryle):

a w tym miesiącu takie (akwarela):

Są jeszcze tematy na wyobraźnię, z którymi sobie totalnie nie radzę. No nie umiem z wyobraźni i już. Ale probuję.

Przesilenie letnie (akryle):

 I aktualny: Transformacja (akryle):

A obecny wakacyjny temat to szkice obowiązkowo z natury. Takie 5-10-15. Tyle mamy na to czasu. Codziennie maksimum 15 minut. To bardzo mało, ale chodzi o to, żeby to było systematyczne. 

Jednak malowanie z natury jest zupełnie inne. Widać, że zdjęcia mają totalnie inną perspektywę, zwłaszcza krajobraz. Ale to fajna zabawa i teraz już zawsze mam ze sobą notes i ołówek.

18 czerwca 2023 , Komentarze (8)

Dziewczynka z Nepalu. Już dawno chciałam ją namalować. Wiem, ubranko nie pykło.

i bławatek. Jeszcze dopracuję te kwiatki, bo muszę je jeszcze raz namalować olejem w dużym formacie.

Poza tym upieklam chleb tradycyjny według nowego przepisu - wyszedł płaski, ale wreszcie z dużymi dziurami, jak chciałam, dwie baltony - wielką i o normalnym rozmiarze i 3 razowce żytnie.

15 czerwca 2023 , Komentarze (16)

Wczoraj i dziś.

Mojej rodzinie jakoś nie chcą się znudzić.

Dzisiaj biegałam po deszczu (nienawidzę wilgoci!!!) i zapisałam się na półmaraton w październiku. To jedyny bieg zorganizowany, którego nie potrafię sobie odmówić. Inne to spontan - czasem jakiś mi się zechce, głównie górskie polubiłam, bo można się nieźle sponiewierać, a do tego są fantastyczne widoki, atmosfera i można poznać fajnych ludzi.

Aha, jeszcze nagotowałam gar barszczyku z botwinką. Baaardzo tego potrzebowałam!

A już za niewiele ponad tydzień dni zaczną być coraz krótsze! Okropność. Lubię jasno, sucho i ciepło. Takie yang. Męskie. Hm.

11 czerwca 2023 , Komentarze (13)

Malowanie i pieczenie.

Wiem, wiem, jestem już z tym nudna. Ale mój długi weekend minął pod szyldem tych dwóch czynności. 5 obrazów akrylem, z czego 2 nieudane. 3 oblecą, to pokażę:

1. Wschód słońca na plaży (AU):

2. Widok na plażę (też AU):

3. Ogród japoński Wrocław (na mostku moja Młoda):

Tych nieudanych nie pokażę. Nie radzę sobie z architekturą - linie proste, krzywe, cieniutkie - tego nie ogarniam.

Z pieczenia znowu chleb. Tradycyjny (tym razem bez słodu) i baltonowski:

i dwa razowce żytnie (jeden ze śliwką i orzechami włoskimi, drugi z siemieniem lnianym i słonecznikiem. Oba mi wykipiały w piekarniku, ale nie szkodzi - zżarłam to wykipienie 😏. 

Uuu, jak one pachną!


Na wsi w chatce nadal nie ma wody. Strasznie długo trwa procedura podłączenia do kanalizacji, a wody z lasu nie ma od jesieni. Wożę wodę pitną z domu - do picia, mycia żębów i naczyń. Do splukiwania i mycia biorę z rzeczki (nawet czysta woda tam jest!). Ogarnęłam kąpanie się przy pomocy dwóch garnków i podgrzewaniu wody na kuchence. 

Za tydzień w planie chleb z większą hydratacją, bo mam nadzieję wyhodować duze dziury. I dwa portrety - jeden akrylem, drugi, o ile się odważę, to akwarela. To będą dzieci z Nepalu (już dawno chciałam je namalować).

Biegam codziennie. Tutaj, na wsi to bardziej marszobiegi, bo są górki. Muszę zacząć przygotowania do półmaratonu w październiku, więc chyba ograniczę treningi - rzadziej, krócej, ale bardziej intensywnie.

3 czerwca 2023 , Komentarze (1)

No to poszalałam. 

Po pierwsze, zakwas. Miał być z żytniej 720, ale mi się mąki pomyliły i nakarmiłam go raz pszenną 760. Potem już żytnią. Więc zakwas się zrobił pszenno-żytni i bardzo silny i agresywny - w nocy mi wykipiał ze słoika.

Skoro zmodyfikowałam przepis, to poszłam na całość. Dodałam zamiast mąki pszennej graham, mąkę z płaskurki. Ponadto sypnęłam tak od serca mąki kasztanowej. Słód żytni ciemny litewski i odrobina karmelowego jęczmiennego. Ten z lewej jest z dodatkiem śliwek suszonych (kresto kalifornijskie - najlepsze na świecie) i orzechów włoskich. Ten z prawej z pomidorami suszonymi. Pieczone na kamieniu szamotowym. Pięknie urosły i pachną nieziemsko. Biorę po połowie, reszta do zamrożenia.

 Następny dzień rano: wreszcie wyszła mi Baltona ❤️

3 czerwca 2023 , Komentarze (5)

Znalazłam przepis na coś wspaniałego: mini-bułeczki wysokobiałkowe bez glutenu, bez mąki. Oczywiście musiałam spróbować i wyszły.

Podaję przepis:

1 szklankę soczewicy czerwonej zalać wodą i odstawić na min. 2 godziny, a najlepiej na całą noc do lodówki. Po tym czasie odlać wodę, nasionka przepłukać wodą i wsypać do miksera.

2. Dod 2 jajka.

3. Dodać 1 opakowanie serka typu grani

4. Dodać 1 łyżeczkę soli

5. Dodać szczyptę pieprzu

6. Dodać 4 łyżki oleju 

7. Dodać pół łyżki proszku do pieczenia

Wszystko zmiksować na gładką masę.

Foremki posmarować olejem. Jeśli to foremki metalowe, to  dno wyłożyć papierem do pieczenia, silikonowych nie trzeba. Napełniamy foremki masą tak na wysokość ok. 1,5 -2 cm. Po wierzchu posypać makiem, sezamem, słonecznikiem, czarnuszką lub nie posypywać 

Pieczemy 40 minut w temperaturze 180 stopni.

Wyciągamy ciepłe z foremek. Jeśli miały papierki na dnie to usuwamy je dopiero, jak bułeczki wystygną (ja zrobiłam ten błąd, że odrywałam od gorących i mi się zdarły razem z ciastem - te, które wystygły już ładnie się odkleiły).

Wygląda to tak:


I jest naprawdę smaczne i sycące. Można jeść z czym się chce lub same też są pyszne.

A wieczorem i jutro piekę chleb na zakwasie.

31 maja 2023 , Komentarze (12)

Kolejna partia, bo tamte się rozeszły 🍓

28 maja 2023 , Komentarze (9)

Baltona mi nie wyszła, bo zasnęłam i zamiast 1-2 godziny w koszyczku przeleżała 10. I wyschła jej skórka, w dodatku mój piekarnik ma niższą temperaturę niż deklaruje. Ale wyszły pozostałe chlebki:

1. Pszenny na zytnim zakwasie ze słodem jęczmiennym i z orzechami włoskimi (eksperyment):

2. Rustykalny pszenno-żytni na zakwasie:

3. Żytnie razowce na zakwasie, jeden czysty, drugi z ziarnami.

Ponieważ Baltona nie wyszła, więc wieczorem mam w planie kręcić kajzerki z Młodą. Nauczę ją, będzie sobie sama piekła.

Aha, znalazłam żmijkę zygzakowatą. Właściwie ją uratowałam, bo prawie zginęła pod kołami.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.