Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

30plus, 15kgplus :) Ginę przez słodycze wszelkiego rodzaju!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 17749
Komentarzy: 334
Założony: 13 września 2013
Ostatni wpis: 6 stycznia 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
madalenee

kobieta, 45 lat, Suazi

168 cm, 78.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 października 2013 , Komentarze (3)

Dziś od rana moja dusza śpiewa!!! :D
Waga pokazała 68,4 !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dawno tego nie widziałam i jestem szczęśliwa!!!!
Czyli, moje ograniczenia na coś się zdają!! Czyli jednak to działa!!! Ograniczyć żarcie i przede wszystkim słodycze i ruch!! Znaczy ruchu nie ograniczać, tylko wzmożyć :D
Wczoraj jadłam mało i byłam godzinkę na kijkach - pogoda super - aż zachęca, by wyjść z domu.
Dzisiaj przywróciłam do łask moją kolejną sukienkę - ciemno zieloną ze złotymi zameczkami ;) - była opięta do granic możliwości, a teraz jest tylko opięta :) - w biodrach, bo w pasie zauważam nieznaczne luzy :D
Biodra to moja zmora - szerokie i otłuszczone :( Druga zmora, to brzuch - ten nad pasem - mam taką oponkę, która wylezie nad każdym paskiem, nad każdymi rajstopami :( następna zmora, to uda - grubaśne :(, no i nie zapominajmy o łydkach - żadne długie kozaki się nie zapną :(
Za to ramiona i twarz mam szczupłe, co jest doprawdy nikłą pociechą :))
Ciekawe, czy nogi mogą schudnąć?? :)
Dziś w domu przed wyjściem do pracy zjadłam małą skibkę chlebka z masłem (13 g.-zważyłam) a w pracy do kawki kilka rodzynek. Kurczę, od wczoraj na złączeniu naszych biurek leżą jakieś kokosowe ciasteczka z czekoladowym spodem, ummm. Wczoraj jakoś się wykręciłam i nie poczęstowałam się, ale co będzie dzisiaj??? :)
Na śniadanko mam pomidora i 1/2 serka HOMO + dwie tekturki. Do kawki - gruszka.
Na obiadek zupka buraczkowa z makaronem - ilość ograniczona :))
Na kolacje coś wymyślę.

8 października 2013 , Skomentuj

Dzień 23-ci, dieta ok, ale nie o tym chcę dzisiaj napisać!

Od wczoraj moje myśli krążą wokół jednego tematu: Zmarła Joanna Chmielewska :(

Moja podpora w smutku, doskonała lekarka duszy i gejzer humoru! Prawie wszystkie jej książki przeczytałam o kilka razy! Żadna mi się nie znudziła! Zaczęłam od ?Całe zdanie nieboszczyka?, ale pierwszą książką p. Joanny, jaką miałam w domy był ?Romans wszechczasów? ? wygrałam ją w konkursie naszej lokalnej gazety :) Nie przeczytałam wówczas, bo nie wiedziałam, kto to jest J. Chmielewska i jak pisze? Ale jak zaczęłam czytać ? to do dzisiaj nic mnie nie może powstrzymać! :D I tak już od 20-stu lat! Na każde wakacje biorę ze sobą przynajmniej 1 jej książkę! Kiedyś wracałam znad morza z obozu sama pociągiem ? doczepiłam się na kilka dni do koleżanki opiekunki :) i przerażona długą podróżą na dworcu wypatrzyłam ?Przeklętą barierę?. W przedziale pełnym umęczonych upałem turystów chichotałam nad książką jak wariatka :) Najpierw patrzyli na mnie podejrzliwie, później już chyba się przyzwyczaili. Podobnie chichotałam nad ?Harpiami? w samolocie, nad ?Depozytem? w pociągu na studia ? Książki na podróż ? IDEALNE!!! I na zimowe i letnie wieczory i na jesienną chandrę i na wiosenne przesilenie !!!

Seria o Teresce i Okrętce ? mistrzostwo świata! Podobnie o Janeczce i Pawełku!!! Seria o Joannie i Alicji ? rewelacja!!! Synkowi czytałam Pafnucego! Drugą część ?Las Pafnucego? wylicytowałam na Allegro za 80,00 zł. ? był swojego czasu nieosiągalny ? teraz jest wznowienie:) Teraz zacznę go wprowadzać w ?Nawiedzony dom? ? myślę, że to już ten wiek :)

Acha, Pani Joanna rozumiałaby nas w naszej niedoli ? sama o sobie mówiła, że całe życie się odchudza :) ? super jest jej humorystyczny ?Traktat o odchudzaniu?.

Nigdy nie mam dosyć!

Pani Joanno, bardzo za wszystkie Pani książki dziękuję!!! I proszę pozdrowić Panią Alicję ? bo wreszcie się teraz spotkałyście!

Wyrazy szacunku!

7 października 2013 , Komentarze (4)

Dzisiaj skusiło mnie BIAŁE ptasie mleczko wedlowskie - kupiłam do pracy do kawki - zjadłam 1 kosteczkę - póki co! Jakaś nowość - słodziutkie!
Na śniadanie mała ciemna bułeczka + serek wiejski light.
Na drugie śniadanie owoc (do wyboru jabłko, gruszka lub grapefruit zielony - jszcze sie zastanowię na co mam ochotę :) - chyba na grapefruita - uwielbiam zielone - są słodziutkie i właśnie pokazały się u nas w sklepie.
Na obiad dziś zupka, na kolację może chlebek chrupki z pomidorkiem.
W planie są dziś kijki!!! Hurra!
Acha, wczoraj moja mama zauważyła, że troszkę schudłam :)) Mówi: to po tych kijkach, czy mniej jesz?? Ale super, ze już coś niecoś widać, choć wg mnie efekty powinny być bardziej spektakularne :))
A mój mąż wczoraj zaserwował mi dowcip: jaka jest różnica pomiędzy żoną a kochanką?
- 30 kg :)))
A ja na to, że teraz to już muszę schudnąć ;)) i mówię - co ty biedny zrobisz jak schudnę - nie odnajdziesz się w tej sytuacji, bo w życiu nie widziałeś mnie szczupłej :D Ale prawda jest taka, że jak się poznaliśmy miałam fajny okres w życiu i oscylowałam ok 60-tki. Więc teraz ta dyszka rzuca się w oczy. Chociaż, jak wspominałam miałam 60 kg i byłam gruba! Więc nie wiem czemu teraz liczę, że jak schudnę do 60-ciu to będę laska nieziemska ;))

5 października 2013 , Komentarze (4)

Dosyć tego! Widzę, że moje samozaparcie nie jest wystarczające i myślałam, ze samo ograniczanie posiłków wystarczy

Ale wpadłam w ciąg słodyczowy i wydawało mi się, że ujdzie mi to na bezkarnie. Nic bardziej mylnego! Muszę zapisywać wszystko co zjadam, bo inaczej po prostu traktuję te rzeczy, jakby się nie zdarzyły! Jakieś wyparcie, czy co??

Znów wydarzyło się to co wiele razy wcześniej - pierwszy tydzień - trzymam się super - nie ruszam żadnych słodyczy! W drugim - zauważam pewnie zmiany na plus a raczej na minus :), jestem z siebie zadowolona i stwierdzam, że jeden kawałek ciasta nie zaszkodzi, później wciągam nie wiadomo kiedy drugi ;( skuszam się na inną słodycz i tak po trochu, po trochu, prawie niezauważanie wracam do punktu wyjścia! Durnota!

Dzisiaj rano postanowiłam się nie ważyć - bałam się wyniku :( ale po śniadaniu ochłonęłam i z ciężkim sercem wlazłam na wagę. Chyba z litości pokazała 69,8. Żeby mnie do końca nie zniechęcać. Aczkolwiek może potrzebna była terapia wstrząsowa, bo przed śniadaniem wciągnęłam Kinder Pingui.

Dziś zjadłam:

Kinder Pingui

3 chlebki chrupkie z masłem (cieniutko) + 1 pomidor z łyżeczką majonezu

II śniadanie: kawa bez cukru + pół jabłka

Teraz widzę, że to Kinder było zupełnie niepotrzebne!! Ale może się ogarnę.

Na obiad robię szaszłyki - duuużo papryki czerwonej i żółtej, duużo cebulki, pieczareczki, skrawki fileta i dla męża boczek wędzony. Piekę w piekarniku na kratce i są przepyszne!! Do tego rodzince zrobię fryty, przyznam się ile pochłonę - ostatnio do czegoś też miałam frytki, to zjadłam 3 :)

Kolację potraktuję owocowo - jabłuszko może być!!

Teraz widać, dlaczego to moje "odchudzanie" idzie jak krew z nosa. Ratuje mnie tylko ruch, który włączyłam i który mi się spodobał.

A w ogóle to zamówiłam sobie na allegro cudną sukienkę z MOHITO - może i nie na moją figurę ;) bo jest w kształcie bombki i w dodatku przed kolanka ale tak mi się strasznie podoba!! I pomimo obaw wchodzę w nią (42 rozmiar) i są luzy. Może schudnę jednak trochę do moich urodzin w grudniu i przemogę się, że kobiecie w moim słusznym wieku 35 lat wypada chodzić w krótszych kieckach - wszystkie mam równo z kolanami, bo i moje grube nogi nie znoszą innych :D Jak mi się uda wstawić zdjęcie to się nią pochwalę! Uwielbiam nosić sukienki!!


Moje cudeńko!!

4 października 2013 , Komentarze (3)

Wzorem innych dziewczyn postanowiłam policzyć dni mojego dietowania :)

Wyszło mi, że dziś jest 19-ty dzień. Idzie mi tak sobie - raz mam większy zapał, raz mniejszy. Jeszcze chyba nie wpadłam na właściwe tory tak do końca. Tylko ruch mi sprawia wielka przyjemność i wcale nie myślałam, że tak będzie. Planuję kupić sobie zumbę lub jakiś fitnes na xboksa i co drugi dzień poświęcić godzinkę ;)

Bardzo lubię poranki (nie w znaczeniu wstawania ;D), ale w lustrze w łazience, jak już zaczynam widzieć oglądam swój brzuszek i wydaje mi się on płastszy. Niestety jak tylko coś zjem ta płaskość znika ;( :)

W ogóle zauważyłam u siebie taką zależność - przepraszam, że piszę takie rzeczy, ale jak jem mało i dietetycznie, to nie chodzę do toalety nawet przez tydzień ;(-pomimo, że jem warzywka, jabłka, śliwki, piję dużo wody, herbatkę zieloną ... nic. A jak sobie podjem normalnego pieczywka, tłustszy obiadek, po prostu więcej - problemów nie ma i toaleta jest wizytowana codziennie albo co drugi dzień. Zamierzam zakupić colon c - używałyście kiedyś? Mam nadzieje, że zadziała.

Zbliża się weekend - nie zamierzam piec żądnego ciasta, ale i tak będzie trudniej. Pozdrawiam!

3 października 2013 , Komentarze (1)

Wczoraj jeden odcinek „Przyjaciół” na twisterze i godzina kijkowania :) Dzienna porcja ruchu zaliczona!

Na kolację wciągnęłam 1 tosta z serem i pomidorem i keczupem.

Coś ostatnio bardziej ciągnie mnie do słodyczy – muszę wyeliminować je zupełnie, bo zjedzenie 1 ciasteczka, czy cukierka nie wystarcza – chcę więcej ;) Dawno już nie kupowałam w sklepie słodkości – synek protestuje, ale dla niego też dobrzej jak nie je słodyczy.

Jak był mały (do 6-ciu latek) był chudzinką i niejadkiem! Ile ja się namartwiłam, że nie chce jeść, on w ogóle nie miał łaknienia – nie chciał jeść nic, nawet słodyczy. Martwiłam się, bo bolał go brzuszek – z głodu a on nic nie chciał zjeść. jego głównym pożywieniem były zupy i tylko to mnie uspakajało, ze zjadał coś ciepłego. O kanapce nie było mowy – ewentualnie poskubał suchą bułkę lub skórkę od chlebka. I tak przeżyliśmy do 6-ciu lat.

W przedszkolu zaczęły się choroby i ostateczna diagnozą było: usunąć trzeci migdał!!!

Sam zabieg przeżyliśmy – nie mieliśmy wyjścia, ale czas po – czyste błogosławieństwo!!! Choroby się skończyły!!! Od 3 lat nie mieliśmy antybiotyku !! Ustało potworne chrapanie :) i … poprawił się apetyt!

Ja zachwycona, że Szymo je – nie ograniczałam mu niczego – zaczął jeść normalne śniadania, kanapeczki, płatki z mlekiem, obiady, wszystko! Słodycze też.  Ze zwinnej, małej chudzinki – wyrósł na dość pokaźnego chłopca! Jest wysoki – na tle innych chłopców w klasie i niestety teraz już z brzuszkiem! A fakt jego „poprawy”:) widoczny jest głównie w jego pulasach ;D ma je po tatusiu haha – mój mąż szczupły z natury jest b. okrągły na buzi i tę cechę odziedziczył po nim Szymo! Teraz wszyscy zauważają, że jest pulchniutki a on sam mówi o sobie : nie jestem gruby, tylko puszysty :) ) – słowami Mańka z Epoki lodowcowej :)

No to teraz ograniczyliśmy słodycze, chipsy – tylko od święta, późne kolacyjki… I zrzucamy razem brzuszki ;D

Nie chciałbym, żeby mój synek przeżywał to co ja – poczucie, że jest się grubszym od innych dzieci i tym samym gorszym! Pomogę mu!

2 października 2013 , Komentarze (2)

Dzisiaj rano nie wytrzymałam i stanęłam na wadze - 69,3, kurcze, nie chce ruszyć w dół!! Ale na szczęście w górę też nie rusza :) Jakoś mam mało mobilizacji. Dziewczyny pochwalcie się swoimi osiągnięciami!! Jak usłyszę, że schudłyście na pewno dostanę powera!
Wczoraj odkurzyłam mój następny sprzęt wspomagający odchudzanie ;D - twister!
Odpaliłam na DVD pierwszy odcinek "Przyjaciół" i zaczęłam kręcić du...ką ;) Kurczę - niby mało forsowne zajęcie ;) ale kolka złapała mnie po ok 5 minutach - uff. Przekręciłam tak 2 odcinki- na odpoczynki, ale myślę, że dałam moim mięśniom brzucha do myślenia ... Poskręcały się trochę i mam nadzieję, ze wezmą się teraz za spalanie tłuszczyku z brzucha :)) Nogi też mnie bolały, bo jednak wg filmiku instruktażowego trzeba trochę powyskakiwać na ugiętych kolanach ;)
Jak obejrzę tak 10 sezonów "Przyjaciół" to brzuch mi chyba całkowicie zniknie :) A jak nie, to mam jeszcze 9 sezonów "Niani Frani" ;) Ćwiczenia z ulubionym serialem były o wiele przyjemniejsze i nie nudziło mi się przynajmniej!

1 października 2013 , Komentarze (6)

Wczoraj 1 godz. marszu z kijkami i zero kolacji!! Dzisiaj rano od razu mniejszy brzuch:) Chociaż wczoraj z okazji dnia chłopaka podebrałam synkowi trochę chipsów (laysy grubo krojone :D), za to nie skusiłam się na wieczorne piwko z mężem - też z okazji dnia na cześć chłopców!

Wczoraj wieczorkiem przeczytałam, że ten nordic walking naprawdę wspomaga odchudzanie - traci się nawet więcej kalorii niż przy normalnym chodzeniu - jeżeli uprawia się go prawidłowo - nie wiem czy chodzę prawidłowo, ale wydedukowałam sobie, że zawsze to godzina ruchu a tak to siedziałam z dupskiem na kanapie. Więc tak czy tak mam ruch, którego do tej pory nie miałam.

Staram się jeść lżej i mniej. Oby to wystarczyło!

Dzisiaj po śniadaniu w pracy wciągnęłam 1 ciastko owsiane :) mam nadzieję, że to nie zbrodnia przeciwko mnie samej :)) i że skończyło się na tym jednym ;)

Ha, jak tak teraz przeczytałam, to w jednym wpisie wyszło, że żarłam chipsy i ciastko, którego nie powinnam - jak to widać czarno na białym! Teraz żałuję :( właśnie od takich podjadań jestem gruba!!!

Jestem zła, cześć!!

30 września 2013 , Skomentuj

Wczoraj pół dnia spędziliśmy w lesie :) dużo chodzenia w spokojnym tempie i dużo skłonów i przysiadów – grzybków było co niemiara! Zjadłam nadprogramowego grześka, ale co samą mnie zdziwiło – nie smakował mi już tak jak zawsze – może to prawda z tym odzwyczajaniem się od słodyczy?? Powoli, bo powoli ale jakoś jem ich coraz mniej i … żyję ;D Dzisiaj rano w sklepie też przemierzyłam półkę ze słodyczami (ostatnio w ogóle w nią nie zaglądałam, żeby nie kusić złego) i nic mnie nie wzruszyło! Przypominam, ze dzisiaj Dzień Chłopka :) ) Mój synuś cały weekend mi przypominał!

Dziękuję wszystkim za pociechę i mobilizację! Mam zamiar trwać dalej! Plan był taki, że chudnę sobie powolutku ok 1 kg tygodniowo i tego zamierzam się trzymać!! A wiadomo, że raz będzie z górki, innym razem pod górkę, ale jestem zdecydowana !!

28 września 2013 , Komentarze (6)

Dzisiejsze ważenie - kalpa totalna! :( waga pokazała 69,5 - od zeszłej soboty waga stoi - było 69,2 - 0,3 kg przytyłam hmm...
Dziwne, bo po ciuchach jednak widzę różnicę - minimalną oczywiście, ale już pierwsze luzy są!
Dobrze, że nie należę do załamujących się, bo pierdzielnęłabym to wszystko w diabły! Przecież w tym tyg. nie jadłam kolacji, białego pieczywa, słodkości nie kupowałam wcale!, 3x były kijki i ... nic????
Może to ta tortilla?? Ale była w ramach obiadu i później już nic! No nic, zobaczymy co następny tydzień przyniesie!!
I oczywiście walczymy dalej!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.