Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Parę lat temu udało mi się schudnąć i wyglądać super. Niestety, przez zajadanie depresji kilogramy w końcu wróciły. Chcę wrócić do tamtej, lepszej, wersji siebie. Wracam więc do diety i aktywności, które doprowadziły do sukcesu. Waga, którą wpisałam, nie jest aktualna - nie uaktualniam jej ponieważ obecnie mierzę postępy rozmiarami, a nie wagą. Uaktualnię dopiero gdy dojdę do wymarzonego rozmiaru. Od czasu, gdy wpisałam wagę do końca czerwca 2014 r. schudłam o 5 rozmiarów. :-) Życzę powodzenia w zmaganiach z kilogramami, sobie i Wam. :-)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 26398
Komentarzy: 332
Założony: 9 września 2012
Ostatni wpis: 9 maja 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
czarnaowca001

kobieta, 41 lat, Warszawa

173 cm, 94.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

13 lipca 2014 , Komentarze (6)

Rozpisałam sobie niedawno, gdzie chciałabym być wkrótce w poszczególnych dziedzinach. To bardzo pomocne, pomaga usystematyzować i zaplanować kolejne działania.

Praca

Jest pewna grupa stanowisk, do której należę. Robię w konsultingu i tam są następujące: konsultanci / asystenci, seniorzy i menedżerowie. Znajduję się na styku dwóch grup i wymyśliłam sobie, że chcę awansować do tej wyższej grupy jak szybko się da. Rozpisałam sobie jakie kompetencje i jaką wiedzę powinien posiadać pracownik na moim docelowym stanowisku, a teraz zbieram materiały i uczę się. :-) Poweru dodaje mi świadomość, że te kompetencje, które sobie wymyśliłam, są wymagane o wiele wyżej, więc już jestem dalej niż większość osób, które znam na moim docelowym stanowisku.

Wygląd

Mój idealny pracownik oprócz kompetencji ma mieć nienaganny wygląd. W sensie - określiłam sobie swoją docelową wagę i rozmiar, styl dopasuję później. Zbyt mocno mam zakodowane, że wygląd = pewność siebie = sukces i popularność żeby np. udzielać się w mediach skoro nie wyglądam jeszcze tak jak chcę. Ale idę do przodu (czyli w dół z wagą ;-)) czego dowodem jest np. wyznanie mojej koleżanki "Owca, co się dzieje, naprawdę dobrze wyglądasz". ;-) Koło września lub października chciałabym się wypuścić na jakiś bieg na 5-10 km i być w stanie go przebiec tak samo szybko lub szybciej jak wtedy, w 2010 r., gdy udało mi się schudnąć do dobrej wagi.

Studia

Wiadomo, główny cel to napisanie dobrej pracy i obrona. Ale mam jeszcze jeden semestr i mogę się zapisać na jakieś fajne i przydatne zajęcia, które pomogą mi się rozwinąć. Chciałabym bardzo zabłysnąć przed promotorem, który również pracuje w "mojej" działce i zna ważnych ludzi. Promocja to jednak kwestia drugorzędna - muszę więcej umieć, bo co mi z tego, że będę się promować (albo ktoś inny mi w tym pomoże) jeśli nie będę potrafiła "zapracować" na nazwisko?

Relacje

Tutaj przede wszystkim marzy mi się związek. Nie mam jednak złudzeń - nie wejdę w związek ani raczej nie nawiążę znajomości dopóki nie schudnę, Nie zamierzam skazywać żadnego fajnego faceta na seks z wielorybem, bo to raczej mało zachęcająca perspektywa. ;-) No chyba, że pojawi się taki, który zaczeka, bo np. będzie w trakcie rozwodu albo tuż po i będzie bardzo ostrożnie podchodził do nowych znajomości. Poza tym marzą mi się przyjaźnie, takie prawdziwe, bez oceniania i bez rywalizacji, ze wsparciem i dążeniem do rozwoju. Marzycielka ze mnie.

A Wy zrobiliście sobie taką listę, do czego dążycie i o czym marzycie? :-)

13 lipca 2014 , Komentarze (6)

Wybaczcie mi, ale jestem sfrustrowana. Dwa dni temu w autobusie jakiś gówniarz kichnął nie zasłaniając ust, a następnego dnia już byłam chora. Z nosa leci mi Amazonka, mam dreszcze, głowa mnie boli, a do toalety to biegam co pięć minut. 

A było tak pięknie! Kolejne treningi robiłam i czułam różnicę i spadające kg a teraz wielki ch.! Jak są dreszcze i gorączka to nie można ćwiczyć, więc mój bieg po super figurę przechodzi w ślimaczy spacer. :-( Czuję się taka sfrustrowana. Zaraz jadę po zakupy i do apteki - taksówką, bo nie jestem w stanie iść. Nakupuję Gripexów i chcę jak najszybciej stanąć na nogi - ze względu na pracę i moje plany wagowo-rozmiarowe.

Jeden plus - wmuszam w siebie jedzenie. Więcej plusów niestety nie widzę. Dojdę szybko do siebie choćby nie wiem co, ten pieprzony organizm nie może się buntować przy każdym większym wysiłku!

9 lipca 2014 , Komentarze (4)

Byłam wczoraj na siłce żeby zrobić swój trening tzw. biegowy. Czyli bieganie na bieżni przez określony czas plus inne ćwiczenia. I powiem tyle, że nowe buty się nie sprawdziły. Nie wiem, może muszę się do nich przyzwyczaić, ale z trudem wytrzymałam te pierwsze 10 minut. Chociaż - może to jakaś metoda żeby ćwiczyć od czasu do czasu w niewygodnych butach i bić rekordy w wygodnych. ;-)

Co do samego biegu, wlokłam się jak żółw tempem około 6,3 (no co, miało być wolno :-D) i przebiegłam bez przerwy ponad kilometr. Trochę ciężko nie ulegać presji jeśli obok ktoś biegnie 10-ką (choć z drugiej strony nie czuję presji gdy ktoś obok maszeruje wolniej ode mnie). I tak uważam, że było spoko, trening zaliczony. :-)

6 lipca 2014 , Komentarze (2)

Tzn. mój pulsometr. ;-) Dziś pierwszy raz miałam go na sobie (to cud, że objął mnie ten pas, który dodają do pulsometru - i mogłam oddychać). Super działa, za to instrukcja do bani - niczego mi prawie nie wyjaśniła. No cóż, może za mocno rozjaśniłam włosy, w końcu kolor nazywa się "jasny blond popielaty". ;-)

Przetestowałam również ciężarki - pierwsze profesjonalne, które kupiłam. Kurczę, to tylko po 1kg a czuć było w rękach. Chcę spalić ten tłuszcz na rękach i trochę je wzmocnić.

Zostały jeszcze do wypróbowania buty i spodnie - to w najbliższym tygodniu. Bluzkę niestety pomyłkowo kupiłam za małą (Owca, nośże ty ze sobą okulary na szoping) i żeby dobrze w niej wyglądać muszę jeszcze zgubić parę kg.

Co do samych dzisiejszych ćwiczeń - niezbyt mi się ćwiczyło przy @ (na szczęście już minęłam półmetek), a dodatkowo zobaczyłam, jak mało spaliłam z płytą z Neeną i Veeną. No ale to w sumie płyta, z którą zaczynałam, wiadomo że jest dla początkujących. Przy aeroboksie wyniki powinny być inne.

No cóż, aby do przodu. ;-)

5 lipca 2014 , Komentarze (2)

Podjęłam ostateczną decyzję, żeby do mojej aktywności fizycznej włączyć bieganie. Z ostrożności nie zaczęłam biegać od razu - w tym tygodniu postawiłam na około 30 minutowe marsze. Trochę wymuszone przez okoliczności - chciałam ostatnio wracać do domu Veturilo i około 30 minut zajmowało mi znalezienie stacji z dostępnym rowerem. Ani się obejrzałam a minął tydzień a już jestem w lepszej formie do biegania. ;-) 

Dalej plan mam taki: 3 razy w tygodniu wolny trucht - albo na siłowni, albo w domu - w miejscu. Od przyszłego tygodnia 10 minut bez przerwy, w następnym 20 i tak dalej co tydzień zmiana. Włączenie biegania nie oznacza oczywiście rezygnacji z reszty aktywności tj. rower czy ćwiczenia z płytą. 

Moje biegowe albo ogólnie fitnessowe plany wymusiły dalej idącą zmianę w żywieniu. W skrócie: trochę wracam do tego, co było w poprzednim odchudzaniu, które zakończyło się sukcesem (i gdyby nie depresja utrzymałabym wagę dłużej): trochę więcej ryżu i kaszy jaglanej plus warzywa, więcej żywności sojowej. Jedzenie zup i kanapek również utrzymam, postaram się też włączyć trochę mięsa i ryb. Już w zasadzie ten plan żywieniowy wdrożyłam i widzę, o ile lepiej mi się ćwiczy i ile mam siły (a może też lepiej mi się ćwiczy bo chudnę i jest lżej? ;-)). Jestem w dużym szoku.

Jeszcze jedna zmiana (czy też upgrade ;-)) - chcę nabyć jakiś przyrząd do mierzenia postępów oraz zestaw ciuchów sportowych - dziś lub jutro pojadę więc na szoping do Decathlona. Po drodze wpadnę też na kosmetyczne zakupy - jakieś perfumy, tusz do rzęs, puder. :-)

Hehe, Czarna Owca vol. 2.0. :-D

20 czerwca 2014 , Skomentuj

Wróciłam właśnie z dość długiego zagranicznego urlopu. Był to wyjazd zorganizowany. Bawiłam się fajnie (zobaczyłam wiele ciekawych miejsc), udało mi się opalić, ale niestety nie ćwiczyłam. Łudzę się, że  codzienne kilkugodzinne spacery (dużo wspinania) utrzymały mnie w dobrej kondycji - to się okaże jutro jak wrócę do ćwiczeń (dziś jeszcze relaks). No i były też zabawy w morzu i szaleństwo na parkiecie - może więc stąd te luźniejsze ciuchy? :-) Cud, że nie przytyłam - kolacje były obfite a w ciągu dnia też raczej nie jadłam tego, co w kraju na diecie. ;-)

Już myślę o następnym wyjeździe - ale to już po schudnięciu do wymarzonego rozmiaru. Ciekawe kiedy się uda, bo idzie nieźle. :-)

17 maja 2014 , Komentarze (3)

Macie plany, co zrobicie, gdy zobaczycie na wadze "tę" wymarzoną wartość i że dobrze wyglądacie w "tym" wymarzonym rozmiarze? Tu raczej zwracam się do osób, wychodzących z otyłości, bo to swoiste przejście na drugą stronę mocy. ;-) W sensie, ze zbyt dużego BMI na BMI w normie.

Ja chyba zrobię jakieś Odchudzanie party. Zamówię jakiś klub, zaproszę znajomych z pracy (obecnej i poprzednich) i uczelni oraz te osoby, które poznałam przez neta i zrobimy wielką fetę. :-) Posiłki będą niskokaloryczne i zdrowe (żadnych czipsów), za to będzie alkohol. I dużo tańców, żeby spalić alko-kalorie. ;-)

Aż mi się od razu ćwiczyć chce. :-) Ale najpierw nauka na zaliczenia i prace domowe. Trochę odpoczywam po wczorajszych 2 h, które zrobiłam naraz. ;-)

16 maja 2014 , Komentarze (4)

... a już płeć przeciwna sobie o nim przypomniała. :-) Nie no, żartuję, nie dwa deko - nie wiem ile, bo wagi nie sprawdzam odkąd zaczęłam się odchudzać, ale 4 rozmiary. :-)

To jest kolejne potwierdzenie, jak bardzo wygląd ma znaczenie na co dzień. Wcześniej czułam się trochę niewidzialna. Ostatnio to się zmieniło. Faceci patrzą coraz przychylniej - z czego się cieszę, bo chciałabym w końcu spotkać kogoś sensownego na dłużej, a szczuplejsza przyciągnę uwagę większej liczby sensownych (mam nadzieję ;-)) facetów.

Cieszę się też, że jeszcze kilka deko (= kilka rozmiarów ;-)) i być może będzie w tym portalu moje success story. ;-) Ale do tego to się trzeba dobrze przygotować. ;-)

11 maja 2014 , Skomentuj

- sobota - 1,5 h ćwiczeń z Ranią + 2,5 h (!) sprzątania + wagary i długie spanie ;-)

- niedziela - miałam tylko grzecznie siedzieć na wykładach i słuchać, ale podczas okienka wyszłam sobie na spacer - 2 h ;-)

- wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że - jak to się mówi - "wróciłam na rynek" ;-) czym jednak nie mam siły teraz tak bardzo się cieszyć albowiem napie... mnie mięśnie nóg. :-D

Mam nadzieję, że u Was też okej :-)

10 maja 2014 , Komentarze (5)

http://fitspire.pl/nie-odchudzaj-sie-by-schudnac.h...

W skrócie - jeśli naszym głównym celem nie jest odchudzanie a osiągnięcie jakiegoś sukcesu sportowego, szybciej schudniemy, bo z automatu zaczniemy się więcej ruszać i mądrzej jeść, a odchudzanie będzie tylko częścią większego planu a nie celem samym w sobie. :-)

Mój cel nie jest w tym kontekście jakoś super określony - chciałam po prostu być w lepszej formie, lepiej się czuć, ładniej wyglądać i szybciej chodzić. Jedyny cel mierzalny to wejść w rozmiar x. ;-) A jeśli chodzi o cel sportowy, hmm... Może jakiś bieg na 5-10 km, który będzie w drugiej połowie roku. Parę lat temu w sierpniu-wrześniu była taka 10km-ówka, w której biegłam, więc jeśli będzie znowu, to wezmę udział. Powrót do korzeni. :-)))

Może jeszcze jakieś pomysły? :-)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.