Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Młoda Matka, studentka, próbujaca zwalczyć zbędne kilogramy po porodzie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 49306
Komentarzy: 1400
Założony: 12 listopada 2012
Ostatni wpis: 26 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Piczku

kobieta, 33 lat, Poznań

168 cm, 65.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: 31 grudnia zobaczyć na wadze co najmniej 64kg :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 maja 2013 , Komentarze (8)

nad apetytem na coś super nie zdrowego ;) Juz mnie kusiło, a może zapiekankę na kolacje kupną, a może pierogi, albo chociaż chipsy ale ostatecznie skończyło sie zdrowo i syto :)
Wczoraj na grillu poszło świetnie, dwa piwa miałam w planach i w tym się zamknęłam i z kubą zjedliśmy na pół uwaga.... pół kiełbasy i kromkę chleba, normalnie obżarstwo na maksa no nie?  

Ogólnie dzień spokojny, Mała właśnie zasnęła, dziś śpię osobno bo chce się wyspać mam nadzieje, że K. da sobie radę i będę miała spokój... 

Aktywność dzisiaj bez szału, troszeczkę spacerowania ale po osiedlu i rowerek stacjonarny raptem 20 pare minut, ok. 15km, 200kcal spalonych. 

Woda jeszcze dziś do nadrobienia, tak z pół litra minimum 

Menu: 
I śniadanie: o zgrozo dawno nie jadłam takiego śniadania i aż mi stawało w gardle - 2 kromki chleba pszennego (ghh..!) + troszeczkę serka topionego + 3 plasterki szynki drobiowej - bez warzyw bez niczego bo było pusto :( 

II śniadanie: marchewka 

III śniadanie: 1,5 kromki razowca + wędlina + pomidor malinowy 

IV obiad: miał być sam sos do spaghetti z 1/3 kaszy gryczanej, a wyszło jak zawsze z makaronem, nie potrafię się mu oprzeć nigdy!

V kolacja: 2 jajka na miękko + 1,5 pomidora malinowego + tona szczypiorku + mała kromka razowca 

I przyznaje się do grzeszku wpadł dziś snickers, ale potrzebowałam jakiegoś kopa z rana, normalnie po tym wczorajszym grillu jakąś taką przymułe miałam, nie mogłam się rozbudzić, nie miałam energii i sił, wiec posiliłam się kopem słodkiego. 
Przepraszam ze dziś Was nie bede komentować, ale jak K. jest w domu to nie siedzę tyle przez kompem, a jeszcze musze nasz mikro pokój ogarnąć...

8 maja 2013 , Komentarze (6)

U was tez dzi stak parno i gorąco? ogólnie dzień jak co dzień, z K. średnio tak dla odmiany :P Waga mnie jakoś za tego hamburgera bardzo nei pokarała bo pokazała 71,7 mysle ze jednak ta linea coś tam daje :) albo przynajmniej sobie tak wmawiam :) 

Moja aktywność na dziś to spacer: 5,10km, w 55minut, spalone 302kcal 

Menu: 
I śniadanie: 2 naleśniki (smażone bez tłuszczu) z serkiem danio light śmietankowym i cynamonem 
II śniadanie: marchewka + seler naciowy 
III śniadanie: bułka zwykła z wędliną drobiową + pomidor
IV obiad: 1/3 woreczka kaszy gryczanej + mały kotlet schabowy + 2 łyżki grzybów w śmietanie + pomidor + ogórek 
V kolacja: jeden naleśnik jeszcze ze śniadania :) 

Dziś krótko i na szybko, bo wybieramy sie z K. na wielkie grillowanie jednej z Poznańskich uczelni :) 

7 maja 2013 , Komentarze (15)

Ale mi uczyniła! Mam go mam! Musze, ze stwierdzić, że boli troszkę bardziej niż depilacja po prostu ale warto było :) zdjęcia dziś średnio wyraźnie bo na szybko i K żadnego ładnego nie zrobił, a mi samej ciężko uchwycić dobrze :) 

jedyny minus?  3 dni bez pocenia sie czyli powiedziano mi ze nie mam cwiczyc, heh... ale mysle ze taki rekreacyjny rowerek dzis nie zaszkodzi? a dziś w ogóle przesadziłam z jedzeniem...

Menu:
I śniadanie: 3x paździerz + 1/4kostki twarogu (z warzywkami) + pomidor
II śniadanie: deserek aero 
III obiad: szałszyk drobiowy (pól piersi, 2 plasterki boczku, cebula) + cała czerwona papryka + cebula + 2 łyżki makaronu jajecznego (taki drobny do zup, zagęszczenia) 
IV podwieczorek: mała zapiekanka ziemniaczana z kurczakiem i brukałami - zjadłam dodatki i kilka plasterków ziemniaka, reszta została bo nie bede zjadała 3 pyr bez sensu ;p
V kolacja: bardzo wczesna ale wtopa total bo hamburger (taki w domu robiony ale jednak) 
 
wiec wypada chociaz troszke spalic kalorii na spokojnie... A wody ok. 3 litry a teraz foty! ;) Jaskółka wyszła bosko, na zdjęciu nie widać az tak dobrze cieniowania ale jest super zrobione, a jak cos w pyszczku ma litere A :) 


obiecuje ze jutro dodam jeszcze jakąś ładniejszą fote i wyraźną bo te są robione komórką :) EDIT: A - od Antoniny imienia córeczki :) 

6 maja 2013 , Komentarze (11)

Wam napisać, że jutro idę zrobić sobie tatuaż :) Jutro od razu po zajęciach! Więc później pokaże może jakieś foto, ogólnie będę cały dzień poza domem, ale już prowiant czeka w lodówce uszykowany (szaszłyk  drobiowy + 2 łyżki makaronu jajecznego z cebulką i czerwoną papryką sztuk 1, masa marchewki i selera naciowego do podgryzania), wiec dietowo nie będzie tak źle ;) 

Od ponad tygodnia zaczęłam brać tabletki anty dwuskładnikowe i chyba już zaczynają na mnie działać bo częściej mam uczucie mrowienia w nogach i drętwienia (znowu ;/) i wzrósł mi apetyt, naprawdę muszę nad sobą panować, bo jak mnie weźmie to szał! 
A K. do czwartku w domu, chyba go do tego czasu uduszę :) zapomniałam też wspomnieć, ze od piątku śpi osobno, że nie wspomnę już o tym, ze od ponad miesiąca śpimy pod osobnymi kołdrami, wiec sam pracuje na to, żeby go udusić :) Bom ja kobieta bardzo czuła i potrzebuję dużo kontaktu fizycznego od osoby, która darzy mnie jakimś uczuciem, nawet przytulenie w nocy byłoby miłe. 


Dziś aktywny dzień, troche za wczoraj i już za jutro (bo jutro w planach mam tylko rowerek min. 300kcal) a więc:
* spacer 4,5km, w 40minut, spalone ok. 360kcal według mapmyrun.com
* rowerek stacjonarny, 35minut, 20km, 300kcal 
* godzina prasowania, według vitalii 104kcal  nie no joke taki, ale warto zawsze sprawdzić ile energii zużywamy na czynności domowe 



Menu:
I śniadanie: 3x paździerz + pasta jajeczna (2jajka, szczypiorek, 2 łyżki musztardy, łyżeczka majonezu) + pomidor cały + ogórek zielony 

II śniadanie: 2x paździerz z resztką pasty 

III obiad: znów carbonara bo oczywiście K. dietetycznie (co z tego ze wszystko potem popił colą...), porcja trochę większa niż zazwyczaj przez ten cholerny apetyt!

i jako przekąski w ciągu dnia o rożnych godzinach dwa deserki aero (mniam! jeden ma 99kcal heh... ale niebo w gębie, dostępne w biedronce jakby kto pytał) :) 

no i ponad 3,5l wody :)

5 maja 2013 , Komentarze (14)

Jestem zła. Od rana biegam i ogarniam mieszkania, zrobiłam dwa prania, zmywarka puszczona, łazienka wysprzątana, kuchnia przemyta i ogarnięta, dziecko nakarmione i cały czas też pilnowane, spacer na słoneczku zaliczony, po powrocie zrobiony obiad, dziecko położone spać, K. cały czas w łóżku 'umiera'... Wracają rodzice, a tu.. cudowne ozdrowienie! Humor dobry, nawet mobilny się nam Pan zrobił! Przy mnie biedak cały czas smutny, a tu mama i tata weszli i uśmiech od ucha do ucha. Oczywiście do pracy nie poszedł. 
Cały dzień biegam, jeszcze dzieckiem w stu procentach się zajmuję, bo on nie może podać smoczka jak płacze bo 'zaraża', Nie chce, żeby teściowie zastali dom w totalnym syfie, no dodatek żal mi dnia, bo dziś piękna pogoda była, nic tylko cały dzień poza domem spędzić, ale nie, myślę sobie, szkoda chłopaka, pielęgniarka mi się załączyła. Oczywiście na moja niekorzyść, bo ja teraz padam na ryjek, nic dla siebie nie zrobiłam pożytecznego, a reszta sobie siedzi przed tv i dobrze się bawi, więc na rowerek też tam nie pójdę bo będę oczywiście hałasować wrrr! 
No mam wściekliznę. 

Więc aktywność dziś zerowa, nie licząc sprzątania i tego spacerku ale to raptem 3km phi
 :( 

Menu:
I śniadanie: 200ml zupy meksykańskiej (trzeba pozjadać resztki żeby się nie zepsuło - mięso mielone, papryka, cebula, kukurydza, czerwona fasola) + kromka chleba
II śniadanie: 2 kawałki ciasta 
III obiad: nie duża porcja carbonary 
IV podwieczorek: znów kawałek ciasta i danio light waniliowe jakoś brakuje mi dziś słodkiego! Mam swoje zapasy smakołyków i walczę ze sobą, ale się nie dam! 

Przynajmniej coś mi dziś wyszło - ponad 3 litry wody wypite plus 2 herbaty! 

4 maja 2013 , Komentarze (10)

Budzę się rano (a raczej T. budzi mnie wspinaczką po mnie) - super pogoda, może jeszcze o 7 słonka nie było ale już było ciepło. Zrobiłam Małej mleko i ogólnie pobawiłam się z nią, tak, żeby niezbyt hałasowała i czekałam do 10, wolałam, żeby K. się wyspał. Gdy wstał było całkiem ok gorączki nie było, czuł się lepiej, zjadł normalnie śniadanie decyzja - jedziemy na działkę. Ogólnie słonko świeci, Mała w szale poznawania nowego miejsca, na obiad grill, potem ciasto, przed 20 byliśmy w domu. Ogólnie K. czul się całkiem ok, oprócz tego, ze trochę dawały mu się we znaki przypadłości żołądkowe, niby jakieś mdłości, ale bez efektów. Po powrocie dochodzi godzina 21 i K. znów jak betka! Znów 37,5 gorączka, zimno mu, blady jak diabli, czyści go...  Znów pojawiła się myśl, że może to jednak ode mnie, ale pojawiła się też bramka numer 2 - Salmonella! Ola Boga byle nie to, bo chyba się zapłaczę ze strachu o Małą! W końcu wczoraj jedliśmy u Ciotki K. kruche babeczki z owocami leśnymi i na to beza (białka kurze + mąka kukurydziana) i jak dla mnie były troszkę nie dopieczone... Ale z drugiej strony zjadłam tyle co K. i żyje, mam się dobrze, a on bidula chory :( Jeśli gorączka pojawi się też jutro nie pójdzie do pracy, a w poniedziałek do lekarza, nie wyobrażam go sobie z tą gorączką na nocce. 

Co do mnie grill był, średnio wyszło, ale przynajmniej o rozsądnej porze bo był jako obiad ok. 15 zjadłam szaszłyka (kurak i cebula) + pół cyca kurzego + 1/3 karkówki (taką miałam chętkę a okazała się taka nie dobra, niedoprawiona... ech!) no i  dużooo warzyw i wpadł ziemniok taki średni ;p A potem kawka i dwa kawałki ciasta z agrestem i rabarbarem + kruszonka (mam do niego słabość). 

Z aktywności: 
- rodzinny wolny spacer po wsi
- 40minut gry gry w badmintona czyli jakieś 130kcal spalonych
- 23minuty na rowerku stacjonarnym = 14km = 203kcal spalone (byłam mokra jak prosiak, ale warto było! po tym dzisiejszym obżarstwie tak zakończyć dzień) 

Co zrobiłam dla siebie? Zimny prysznic, peeling eveline (boska sprawa stosuje go dopiero 3 dzień, a skóra super się wygładziła!), potem eveline push-up na piersi i eveline termoaktywny na resztę ciałka i tłuszczyk mój niekochany :) Ale na pewno kocham kosmetyki eveline! 

Menu:
I śniadanie: parówka maślana + cały pomidor malinowy + ogórek zielony + 2x paździerz 
II śniadanie: garść mieszanki studenckiej z kawałeczkami gorzkiej czekolady z rossmana (zdrowa żywność i te bzdety ;p) 
III obiad: 1 szaszłyk drobiowy + 1/2 cyca kurzego + 1/3 karkówki + ziemniok średni raz + mnóstwo warzyw
IV podwieczorek: kawa + 2 kawałki ciasta 
V kolacja: zabrakło :P nie no żartuje, ale moją kolacją był wysiłek! 

Mój sposób na wieczorne podjadanie? - umyć zęby ;p nawet jak już wcześniej to zrobiłam ;p 
Jestem z siebie dumna bo przynajmniej się nie skusiłam dziś na żaden alkohol, w czwartek pierwszy raz od dwóch miesięcy wypiłam drinka z wódką i normalnie taki mi się głodomora załączyła, że od razu położyłam się spać, żeby nie mieć romansu z lodówką! A więc wódkę wolę omijać łukiem! :) 

A teraz idę Was czytać i komentować - czyli się odstresować :) 

3 maja 2013 , Komentarze (6)

Na pewno nie wygląda jak ta z reklam i broszurek reklamujących wypoczynek. Nigdzie nie wyjechaliśmy bo K. wczoraj pracował (na dodatek popołudniówka), a w niedziele i tak o 19 idzie do pracy więc za dużo czasu na wyjazd by nie było. Nie mówię, ze mi na jakimś wyjeździe nawet zależało, ale liczyłam chociaż na dobrą pogodę, a tu kiepsko... dziś nawet padało. 

1 maja spędziliśmy na ponad 3 godzinnym spacerze po starówce Poznania, potem wróciliśmy do domu, chciałam zrobić K. przyjemność i zrobiłam mu kruche babeczki z kremem, przyjeżdżała też moja mama więc czymś musiałam ją ugościć ; Na kolacje (miał być obiad ale mamuśka pojawiła się u nad dopiero koło 19) tarta serowa na cieście francuskim (moja słabość - ale że jeszcze trzymały mnie rewolucje żołądkowe, a raczej jelitowe zjadłam maleńki kawałeczek, a babeczki sobie w ogóle odpuściłam). Wybraliśmy się do kina na Panaceum (gorąco polecam!), powrót o 24 i do spania!

2 maja shopping z mamą w Plazie - skończyło się tylko zakupem po koszulce dla każdej z nas ( u mnie oczywiście neonowe love czyli ostra pomarańcz i biel w formie pasków i nietoperza) i pysznym obiadku w north fishu, już teraz wiem, ze gdziekolwiek będą knajpki do wyboru i będzie north fish to bez wahania pójdę do niego, można się najeść jak bąk i na dodatek zdrowo :) a przynajmniej zdrowiej niż w mac itd. EDIT: tak sobie weszłam na ich stronę i nawet jest kalkulator ile kcal się zjadło i jakie jest nasze dzienne zapotrzebowanie, ile można jeszcze zjeść nice! 

3 maja - spotkanie z rodzinką K. załapaliśmy się na obiad i kawę więc trochę mniej dietetycznie bo wpadł schabowy i kilka ziemniaków, a potem babeczki z owocami z bezą (2 małe) i tak naprawdę zszedł nam u nich cały dzień. Jak wracaliśmy K. jakoś mi zmizerniał i co? Leży teraz w pokoju obok z gorączką 37,6, osłabiony i mówi, że go kręci w żołądku i tak sobie pomyślałam, że może to jednak była jakaś jelitówka, a nie wina @? Byłam osłabiona okresem i się cholerstwo przypałętało... 
Mam nadzieje, że jutro mu się polepszy bo mieliśmy plan, żeby wyrwać się z Poznania i pojechać chociaż na działkę do jego rodziców na grilla i ogólnie spędzić dzień na dworze, ale jak będzie tak jak dziś to nie ma mowy, zostajemy w domu i opiekujemy się w K. dobrze że już jutro apteki będą czynne, bo w domu mam tylko APAP i tabletki na ból gardła. Aż mi szkoda, godzina 21, a on biedny w łóżku. 

Ja chociaż na tym troszkę skorzystałam i wsiadłam na rowerek 35minut = 20km = 300kcal. Zobaczymy jak to jutro wyjdzie z tym wyjazdem, jeśli grill mnie minie to jutro w końcu wrócę porządnie do diety, bo te dwa dni po perturbacjach zdrowotnych troszkę sobie pofolgowałam, przez to, że się lepiej poczułam. Ale najważniejsze, ze dziś już naprawdę dobrze się czuję, a waga rano pokazała 71,9 czyli... Dogoniłam pasek! A teraz mam zamiar pożegnać się z 71 i przywitać równe 70 i walczyć dalej! 

Niech moc będzie z Wami Kochane!

2 maja 2013 , Komentarze (11)

przeżyłam tą okropną @, mówie Wam wrak człowieka normalnie. Nie wiem jak to wygląda u innych kobitek po porodzie, ale nikomu nie życze takiej @. Ogólnie stan wagi 72kg czyli jakby nie patrzeć dogoniłam mimochodem pasek :) A w weekend mam zamiar dogonić wasze wpisy i je po komentować w końcu ;) Bo naprawdę od soboty raczej za dużo nie robiłam, na czym ucierpiała moja aktywność, ale zniesienie wózka z II piętra okazało się nawet wyzwaniem dla mojego organizmu i skończyło się omdleniem ach te kochane hormony.... !
zapomniałam dodać, ze wczoraj wprowadziłam do żywienia jako suplement diety ladnie mówiąc linee 20+, zobaczymy czy pozwoli mi co najmniej na utrzymanie aktualnej wagi ;) a od jutra trochę aktywności czyli długi spacer w planach :)

28 kwietnia 2013 , Komentarze (16)

ze nie potrafie znaleźć dla Was czasu, a bardzo mi brakuje siedzenia na Vitalii. Dzis trafil sie dzien z samą Tośką bo K. jest w pracy, ale ja leże i zdycham... od wczoraj :( Według moich obliczeń w zeszłą srode powinnam dostać okres, ale wciaz jestem total rozstrojona po ciąży i karmieniu i dostałam dopiero wczoraj i wiecie co? Masakra istna! Tak jak w lekach jest ulotka i hasło "efekty uboczne" to ja mam full serwis ;/ Normalnie imperium kontratakuje, a tym imperium jest mój żołądek. Ból brzucha, nudności, problemy trawienne i łazienkowe, ogólnie od wczoraj tylko leże, ewentualnie biegam do wc więc podsumowując czuje się 'Odzidliwie" jak to mówi mój bratanek. Dodatkowo mam przymusową głodówkę, bo co zjem, ma tendencje zwrotne, nie mogę patrzeć na jedzenie, butelka wody nawet nie jest dla mnie przyjaciółką od dwóch dni ;( Mam nadzieje ze już jutro poczuje się lepiej i jadłowstręt minie. Waga uraczyła mnie dziś wynikiem 72,8kg ale gdy się tak czuje to żadna radość.

25 kwietnia 2013 , Komentarze (16)

Panować nad tym jak jem i co jem :) Nawet jeśli zdarzy mi się jakaś wpadka typu dziś trochę zaszalałam z obiadem, to wystarczy później zmniejszyć porcję i poruszać się więcej i waga nie wzrasta o kg, co najwyżej 0,2-0,3kg i nie płacze wtedy nad wagą bo wiem, ze już następnego dnia będę grzeczniejsza i nie pozwolę na to, żeby waga gwałtownie wzrosła! I nieskromnie powiem, że bardzo mnie cieszy, że zaczęłam tak rozsądnie podchodzić do sprawy, jem co chce i to co lubię, czyli tonę warzyw, kurczak, wypijam dziennie ponad 2litry wody, ale i pozwalam sobie na jakieś małe ciasteczko czy piwko wieczorem, staram się być co raz bardziej aktywna i nie mówię tutaj o jakimś super bieganiu, ale jeśli nie bieg to staram się chociaż przemaszerować te 5km dziennie i efekty tych kilku dni już są 73kg ;) pomalutku, rozsądnie, a z jaką przyjemnością i radością :) I muszę przyznać, ze zawdzięczam to Wam Kochane, podpatruje u Was ciekawe przepisy, pomysły na ćwiczenia i aktywność, pomysły jak rozwiązać problem przekąsek na mieście itd. Więc dziękuje Wam za to serdecznie :) A Wasze spadki są dla mnie najlepszą motywacją! I przepraszam, ze chwilowo sie nie udzielam, ale K ma ranki a wtedy rzadziej siedzę przy kompie. Postaram się po komentować co nie co jeszcze dziś, ale ogólnie nadrobię w przyszłym tygodniu na spokojnie ;) 
Aktywność: wtorek 4km marszobiegu, środa spacer z Tosią i czwartek 5km spaceru (ok. 250kcal spalone) + rowerek stacjonarny mam zamiar dobić co najmniej 200kcal jeszcze ;) 

Menu: 
I śniadanie: 3 x paździerz + cienka warstwa serka topionego + pomidor rzymski + tona cienkiego szczypiorku(kocham go!)
II śniadanie: seler naciowy + serek waniliowy homogenizowany 
III obiad: 1/2 nadziewanej cukinii + sałata z dodatkami + 3 łyżki zapiekanki makaronowej 
IV podwieczorek: dwie śliwki 
V kolacja: jeszcze nie wiem ale chyba jajco samo ;) 


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.