Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Młoda Matka, studentka, próbujaca zwalczyć zbędne kilogramy po porodzie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 48951
Komentarzy: 1400
Założony: 12 listopada 2012
Ostatni wpis: 26 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Piczku

kobieta, 33 lat, Poznań

168 cm, 65.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: 31 grudnia zobaczyć na wadze co najmniej 64kg :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 kwietnia 2013 , Komentarze (12)

to co się ze mną dzieje ;/ Poznańska waga uraczyła mnie wagą 73,6kg, a chodzieska dowaliła 74kg aaa! No masakra jakaś co ja z powietrza zasysam te kilogramy? Naprawdę nie żarłam w tym kfc, żeby mnie tak pokarało, tak jak pisałam wcześniej zjadłam jedną kanapkę, wczoraj sałatkę (z grillowanym mięsem) bo nie miałam czasu przygotować sobie posiłku no i tyle co raz ta wtopa z podjadaniem w ogóle w sobotę i niedziele był taki ruch, ze w ogole nie ze stanowiska tyle co na przerwę i z powrotem, słońce wyszło i nagle wszyscy powychodzili na obiadki, na spacerki i na lody, więc mówię Wam, kongo total! No i przy okazji tydzień wypłatowy! Resztę posiłków w miarę przestrzegałam, no brak ruchu to przede wszystkim :( I w weekend wypadło spotkanie ze znajomymi troszkę więcej wypiłam niż zwykle, ale żeby a taka kara w postaci tej wagi? Naprawdę jestem podłamana...
 
Ale jestem od wczoraj w chodzieży, tzn. kończyłam prace o 17, jeszcze musiałam skończyć się pakować i przed 20 bylismy na miejscu. K wrócił do Poznania, ostatnio jest między nami naprawdę lepiej, co mnie cieszy i mam nadzieje, że póki co to się nie zmieni...
Okazało się też, ze małej nagle idą 4 górne zęby (2 jedynki i 2 kły, z czego kieł idzie jako pierwszy wiec wygląda komicznie) więc w ogólnym rozrachunku mamy oficjalnie 6 zębów, wszystkie dziadki tak gadały ze nie ma tych zębów i nie ma, a teraz jak idą to duetami :) 

Ogólnie postanowienie jest takie, ze przez te dwa tygodnie bede ćwiczyć 6 dni w tygodniu (czyli jeden dzień przerwy i regeneracji) pogoda powoli dopisuje więc przymierzam się nawet dziś do jakiegoś krótkiego biegu... Przymierzam się w ogóle do kupna jakiejś tańszej bluzy do biegania, nie chce na razie wydawać prawie 300zł na markową bluze, jeśli się okaze po tygodniu ze nie daje rady i nie jestem w stanie się przymusić, ważne ze mam odpowiednie buty, a zresztą teraz mam w planach inny wydatek a mianowicie tatuaż ;) Mam już na niego pomysł, miejsce raczej tez wybrane ;) 

Dzisiejsze menu:

I śniadanie: 1/2 kromki razowa + 1 paździerz + pasztet sojowy na każdą z nich + 1/3 pomidora + 1/3 ogórka + jajko 

II śniadanie: pomarańcza z cynamonem 

III obiad: kurczak gotowany + biały sos (odrobinę na smaka) + ryż 

IV podwieczorek: moze jakiś jogurt, nie mam pomysłu zbytnio...

V kolacja: 1/2 kostki twarogu z warzywami, jeśli bedzie dobra godzina, jak będzie późno to sobie odpuszczę

Czytałam ostatnio znów o tym jedzeniu kolacji i już sama nie wiem czy można, czy jednak po 18 powinno się już wystopować z jedzeniem, bo metabolizm i ogólnie organizm z powalania, jakaś rada?

Dziewczyny co myślicie o ten bluzie, warto w ogóle inwestować? 

4 kwietnia 2013 , Komentarze (11)

Ta robota to zło, nie tylko ze względu na klientów, ale też jedzenie, godzina 24, zamknięta restauracja, a wszyscy stoją i jedzą (*łącznie ze mną;/) i taka sobie rozmowa:

Kolega: - Po co ja czas marnuje i stoję i jem? 
Ja: - Bo żal wyrzucać, tyle jedzenia...
K: - No tak ale ja już tyle tego jem, że to dla mnie smaku już nawet nie ma...

Więc ogólnie do wczorajszego menu dołączył atikos z serem. Jestem na siebie zła i to nie dlatego, ze sobie pozwoliłam, tylko dlatego, ze źle się czuje mam problem z załatwieniem się, wzdęcie po tym jedzeniu i nie potrzebnie sobie serwuje takie nieprzyjemności, to między innymi chyba wpłynie na wzięcie szybciej urlopu wychowawczego, żeby już omijać to miejsce łukiem. Wczoraj z aktywności pójście do pracy i powrót z niej czyli 40minut szybkiego marszu. 

Ale dziś już od rana było grzecznie i będzie! Z aktywności 40minut na rowerku, 24 km przejechane, 360 kcal spalonych ( czyli nawet nie udało mi sie spalić w całości obiadu i kolacji wczorajszej - zabrakło 20kcal) dopiero teraz zauważyłam jaka jestem po tej chorobie wycieńczona no masakra, po 10 minutach byłam mokra jak szczur ;/ A kaszel i katar cały czas mnie meczy super prawda? 4 tydzień choroby;/ przynajmniej od 3 dni nie mam tego cholernego plamienia w końcu. Nie ma to jak miesiąc plamienia i choroby love it! :/

Nie marudzę już! Menu na dziś: 

I śniadanie: 3 x paździerz + fromage + ogórek zielony + kubek gorącej wody z imbirem 

II śniadanie: małą tortilla pszenna + 3 plasterki kurczaka duszonego + zielony ogórek + 3 x plasterek camembert

III obiad: troszkę szarych klusek bez okrasy + kiszona kapusta

IV podwieczorek: herbatka z bioactive + pomarańcza z cynamonem 

V kolacja: jeśli zgłodnieje faszerowana cukinia (kurczakiem i warzywami) + sos tzatzyki na bazie jogurtu naturalnego ;) 

Buziaki dla Was kochane! 

3 kwietnia 2013 , Komentarze (10)

Jestem na nią złą bo nagle wychodzi ze mam prawie 73 kg znów ;/ ja się pytam jak? ech niech ten tydzień się szybko kończy i do chodzieży jak najprędzej! Wczoraj menu było ładne ale doszedł jeszcze kawałek ciasta i muszę przyznać, że nie frytki ale 2 plasterki bekonu i 3 stripsy (polędwiczki) ech... no i ogólne warzywka, sałatę żarłam cały czas, chwała Bogu chociaż jeszcze przed snem zaliczyłam 20 minutowy marsz do domu :P 
Więc dziś już mega grzecznie jest i będzie do końca dnia !


I Śniadanko: 4x paździerz + serek typu fromage + zielony ogórek + szczypiorek + 2 plastry camemberta 

II śniadanie: herbata z bioactive + szklanka wody + 3 cukierki czekoladowe 

III obiad: 1/2 frittata z 2 jajek ze szpinakiem  i 1 średnim ziemniakiem + łyżka mąki (była pieczona w piekarniku) jako dodatki sałata lodowa i ogórek ( najzabawniejsze że jak wrzuciłam składniki w tabele-kalorii to wyszło, ze polowe kaloryczności daje 1 łyżka oliwy, której użyłam do pieczenia  razem wyszło ok. 380kcal Połowe frittaty zjadłam na obiad, druga połowe zjem na kolacje, a jutro wrzucę może przepis :) 

IV podwieczorek: 0,5l soku vega słoneczny ogród

V kolacja: 1/2 frittaty + sałata lodowa  rozważam jeszcze zjedzenie colesława ;) 

A wagę strzelam juz dziś focha i wejdę na nią dopiero w niedziele o ! 

2 kwietnia 2013 , Komentarze (20)

A na wadze dodatkowy kilogram, żegnaj 70, witaj znów 71 ;p No cóż nie mam zamiaru sobie nic wyrzucać, wiem co mnie zgubiło, wiem na co trzeba następnym razem bardziej uważać, ale ogólnie i tak jest ok, wiem już, że kilogram to tak naprawdę kwestia tygodnia, jak zepnę poślady, jakoś nie mam zamiaru z rodzinką dojadać resztek stęskniłam się już za warzywami ;) 

W kwietniu mam zamiar stracić co najmniej 3kg, chce przekroczyć magiczną granice 70kg, biegać nie będę bo wciąż śnieg i zimno więc nie i już! :P Ale od 7ego ląduje w chodzieży i wtedy ćwiczenia Ewka na zmianę z callanetics (no chyba, że naprawdę nie będę mogła zdzierżyć tych ćwiczeń, jeszcze ich nie wykonywałam). Mama stwierdziła, że może razem ze mną się odchudzać wiec fajnie, zresztą oby dwie możemy zjadać tony warzyw więc nie ma żadnego problemu i bardzo mnie to cieszy ;) Mogę nawet na 2tygodnie z bunkrować się w kuchni i gotować dla niej w zamian za półtorej godziny opieki nad Tosiulkiem, żebym mogła w spokoju ćwiczyć ;) 

W tym tygodniu mam wyzwanie dla siebie samej! :D Dziś i jutro idę do pracy (przypominam pracuje w kfc och nom nom nom!) oraz w weekend i mam zamiar nie podjadać tych głupich frytek itd. Zaraz idę do kuchni zrobić sobie posiłek do pracy. jeśli jeszcze będzie Atikos to zjem ewentualnie jedną kanapkę (best sandwich ever!) - nie mówię, że dziś, bo nie mam zbytnio dziś ochoty na kurczaka, ale może w weekend się skuszę... Zobaczymy czy w ogóle będę miała ochotę :P Ostatnio byłam w swojej ulubionej cukierni bo babkę drożdżową na święta (rodzinka za nią szaleje) i patrzyłam na te wszystkie ciasteczka i... na nic się nie  skusiłam! Ależ byłam z siebie dumna ;) W końcu swoją silna wolę trzeba ćwiczyć cały czas ;) 

Wesołych po świąt dziewuszki! Buziaki :) 

Menu: 
I śniadanie: białko z jajka + 2 łyżki sałatki (kurczak gotowany + kukurydza + ananas + ryż + trochę majonezu) 
II śniadanie: jakiś owoc
III obiad: plaster mięsa + warzywa 
IV podwieczorek: sok wielowarzywny 
V kolacja: sałatka z brokuła + jajka + kukurydza 

Podwieczorek i kolacja wypadają mi już w kfc bo jestem na zamknięciu :) 

30 marca 2013 , Komentarze (6)

Rano waga uraczyła mnie bardzo ładnym widokiem czyli wagą 70,9kg, wiec w ciągu miesiąca straciłam równe 5kg ;) ale dzis z menu dałam trochę ciała, moze przez to, że ujrzałam taki spadek (prawie 0,7kg od środy) i sobie pofolgowałam no i oczywiscie mam wyrzuty sumienia, ale po prostu jutro tym bardziej zwróce uwagę na to co mam na talerzu, jakaś drobna kara musi być :D mam nadzieje tylko, ze waga się nei zemści jutro rano na mnie i okaże sie, ze musze jakoś gwałtownie pasek gonić.

Menu:

I śniadanie: jogurt naturalny + łyzka dżemu niskosłodoznego + musli 40g 
II śniadanie: 3 kawałeczki ryby + małą porcja frytek (ach ten north fish... jeszcze dodatkowo wyżerałam K. warzywa z talerza;p) 
III obiad: 1/3 woreczka ryżu basmati + warzywa + trochę kurczaka
IV podwieczorek: pół kawałka ciasta (K. chwała Bogu pożarl drugie pół, gdyby nie on pewnie zjadłabym caly kawałek) 
V kolacja: 4 kawałki domowej bagietki z masłem czosnkowym + redd's żurawinowy 

ach grzeszne ale jakie smaczne menu :P 

A Wam moje Kochane życze przede wszystkim SPOKOJNYCH (bo sama wiem jak to jest z rodzinką w świeta) i radosnych, oraz ciepłych świąt, buziaki dla Was Kochane ;** 

29 marca 2013 , Komentarze (8)

Czemu Bóg nas skarał posiadaniem miesiączki? 
Wrr.. ciagle plamie (prawie caly miesiac) w srode byłam u gina, bo odstawiłam mini -pigułke i stwierdziła ze jak mi sie zacznie krwawienie to mam zacząć brać nowe, a jak nie to czekam miesiac ;/ a tu z rana krwawienie a wieczorem czysto i nie wiem co o tym myslec, chyba po prostu miesiac sie wstrzymam i tyle... Zreszta aktualnie z K. nam sie bardzo nie układa, 8ego jade do domu praktycznie na cały miesiac wiec nie ma problemu. Ogolnie od 4 dni tez chodze obolała przez tego mojego wroga publicznego numer jeden znajdującego się w miednicy, cholerstwo jedno. Jeszcze Mała jak na złość normalnie jakby sie wściekła ciągle jęczy, brzęczy, albo krzyczy nie mozna jej nawet na sekunde zostawić, jestem wykończona wrecz tymi 5 dniami z nią, w nocy do niej wstaje bo K. jest w pracy, wraca rano, wiec musi sie wyspac i siedze z nia w jednym pokoju zamknieta tak do 16, bo na spacer nie mozemy isc bo ma katar, ja tez jeszcze jestem w kiepskiej formie i nie mam siły targac wózka w tą i z powrotem ;/ Wczoraj menu było w miare ok, ale wskoczyło jajko niespodzianka, tak się słodkiego domagały hormony. Ogólnie czuje się totalnie opuchnięta, wzdęta, jak zawsze przy @ mam problemy z załatwianiem się, rano wstaje i cytując misia z Doktora Dolittle "mam w tyłku korek z mchu i paproci' :P Czuje się jak balon! Chwała bogu waga jakos znacznie nei poszłą w góre, tak się waha cały czas raz jest 71,5 a raz 71,7. Zobaczymy jak będzie jutro...

Menu:
I śniadanie: szklanka budyniu + 1/2 marchewki surowej
II śniadanie: 2 placki z cukinii + batonik alevo (obrzydlistwo juz sie na to nie skusze;p) 
III obiad: placki z cukinii (pychota, ale raczej nie bede tego czesto robić bo mam kiepskie patelnie i musze jednak uzywac oleju ;/) 
IV podwieczorek: miseczka kremu porowego 
V kolacja: sok wielowarzywny albo pomarańcza 

27 marca 2013 , Komentarze (14)

Jestem po 28 dniach diety, czyli dziś ją oficjalnie kończę, wiec postanowiłam się podzielić paroma przemyśleniami i obserwacjami ;)  Wpis będzie długo, ale myślę, ze warto go przeczytać, bo nie będą to suche slogany na temat diety, ale o tym, czego się nauczyłam dzięki niej! 

Zacznę od tego, że przez I tydzień super, perfekcyjnie trzymałam się diety i wynik był bardzo pozytywny, bo na dzień dobry i dla zachęty zjechały 2 kilogramy.

II tydzień już troszkę poluźniłam, ale jadłam nadal głównie posiłki z diety, ale omijałam kolacje, czasem zdarzało się nawet pominięcie podwieczorku, więc byłam tylko na trzech posiłkach.

III tydzień już zawaliłam total, głównie w weekend, wiadomo pizza, makaronik, jedyne, czego się trzymałam to naprawdę starałam się omijać słodycze, chociaż zdarzały się małe kawałki ciasta (zamiast normalnej porcji ciasta, zjadałam pół, albo parę łyżek i mi wystarczyło) czułam, ze przybrałam kg i znów musiałam się go pozbyć 

IV tydzień obudziłam się, ze zaraz dieta się kończy, a ja ją zaniedbałam, wiec wróciłam prawie w 100% do menu z diety.


Podsumowując schudłam 4,4kg. Wynik może nie zwala z nóg, ale sama zapracowałam na to, ze jest niższy niż założyłam (chciałam stracić, co najmniej 5,5kg) jednak zmiany w ciele widać:

Piersi 100 - 97,5

Talia 85 - 83

Brzuch 102 - 95

Biodra 101 - 99

Udo 58 - bez zmian (moja najgorsza i najbardziej problematyczna partia ciałka) 

Łydka 40 - 38

Zdaje sobie z tego sprawę, ze gdybym nie zawaliła tego III tygodnia to na pewno byłoby, chociaż równe 5kg, ale myślę, że średnio 1kg na tydzień to dobry wynik, tym bardziej, że mam zamiar dietę kontynuować przez kolejny miesiąc (dla przypomnienia, dieta może być stosowana 2 miesiące, potem co najmniej 1 miesiąc przerwy). Dodatkowo będę w domu (Chodzież city) przez równe 2 tygodnie i wiem, ze tam dam z siebie wszystko i będę aktywnie ćwiczyć (przymierzam się do callanetics) chyba, ze się naprawdę ociepli to zabieram się za biegi! 


To teraz może ogólnie o diecie. 

Polecam ją osobom, które potrafią znaleźć czas na przygotowanie posiłków (zaznaczam! ze nie napisałam ?które mają czas?, tylko ?które potrafią?!) ja chodząc na zajęcia, wstając o godzinie 5 rano i wracając do domu koło 16, dawałam sobie rade, ponieważ!

 - Posiłki robi się w zastraszająco szybkim tempie, praktycznie robią się same (w końcu co to za poezja, pokroić kurczaka, podsmażyć go, dodać warzywa i wszystko dusić razem) przygotowywanie posiłków nie zabierało mi więcej niż 20minut (a potrafiłam robić wszystkie 4 posiłki na następny dzień, czyli śniadanie, II śniadanie, obiad i kolacje). Dodatkowo obiad czasem starczały spokojnie na dwa dni, ponieważ moja aktywność fizyczna nie była jakaś super, nie miałam potrzeby zjadania całych porcji, spokojnie starczyło mi pól obiadu

- U mnie podstawą został imbir, który nie występował codziennie w diecie, ale ja wyrobiłam sobie nawyk, że codziennie z rana piłam kubek ciepłej wody z plasterkami imbiru i cytryną (dodatkowy plus, jak wychodziłam na ten ziąb to już od wewnątrz byłam rozgrzana).

- Nauczyłam się jeść 4-5 posiłków dziennie, zerkałam na zegarek, starałam się, żeby czas pomiędzy posiłkami nie przekraczał maksymalnie 4h, wiadomo na zajęciach na oddziale trochę gorzej z jedzeniem o odpowiednich porach, w końcu nie powiem rodzącej ?przepraszam, ale teraz mam porę na drugie śniadanie)

- NAJWAŻNIEJSZE jest śniadanie! Nigdy go nie ominęłam, a wcześniej należałam do osób, które widząc jedzenie z rana (w sensie godziny 5 ? 8.30) robiły w tył zwrot i wychodziły z pustym żołądkiem 

- Przez to, ze dieta na początku może wydawać się ostra, a np. cynamon potrafi bardzo wysuszać, pijemy dużo płynów, przede wszystkim wody

- Nauczyłam się jeść jogurty naturalne ( w postaci sosu do sałaty, z łyżką dżemu do musli) i kefiry, jedyne co mnie nadal średnio cieszy to gdy muszę zjeść serek wiejski, wole pól kostki twarogu chudego, nie podoba mi się jego konsystencja J

- Zauważyłam jak dużo tłuszczu zjada reszta rodziny, wszyscy się dziwili, ze zjadam takie duże obiady, tylko, że ja zjadałam talerz warzyw, a oni 2 schabowe i ziemniaki 

- Jeśli ktoś nie przepada za papryką, no to może trochę być zawiedziony, bo papryki są okropnie duże ilości, których nie potrafiłam nawet przejeść!

- Jeśli ktoś ma problemy z żołądkiem lub wątrobą skontaktowałabym się najpierw z lekarzem, albo ograniczyła ilość dodawanych przypraw, bo niektóre dania mogą być zdecydowanie za ostre dla osób cierpiących na tego typu przypadłości 

- Aktywność fizyczna na pewno nie zaszkodzi, a tylko pomoże i pozwoli się cieszyć jeszcze lepszymi efektami ;) 


Podsumowując jeśli miałabym wydać jeszcze raz pieniądze na tą dietę (wydałam 59zł za wersje wydrukowaną z formacie kalendarza ? bardzo fajny pomysł) zapłaciłabym! Nie wiedziałam co mnie czeka, wiedziałam tylko, ze dieta bazuje na przyprawach, nie spodziewałam się, że jedzenie okaże się tak dobre i zrównoważone! Trzeba po prostu chcieć i zmotywować się, aby przygotowywać te posiłki ;) A moim nieodłącznym przyjacielem okazał się lunch box?ik, który towarzyszył mi zawsze na zajęciach ;)


Więc z dalszym zapałem będę walczyć o lepszą mnie! 

Dodatkowo zgłosiłam się na portalu bobas.pl do 3miesięcznej kuracji programu odchudzającego XL-S Medical. Podobno można stracić nawet do 9kg, zdrowo się odżywiając i zażywając ich suplement, jakbym się dostała to by było szaleństwo, cud i w ogóle! Tylko 7 kobiet będzie miało szansę, aby przeprowadzić tą kuracje, wiec jak widzicie miejsc jest bardzoooo mało, a pewnie konkurencja ogromna, ale warto zawsze mieć nadzieje ;) 


Dzisiejsze menu:

I śniadanie: ? naleśnika ze szpinakiem + jogurt ?ale owoc? (minusy pustej lodówki)

II śniadanie: 1 x kromka chleba z pestkami dynii  + filet z indyka + ogórek + pomarańcza z cynamonem

III obiad: krem z porów (na bazie kostki rosołowej, ziemniaków, pora i łyżeczki jogurtu naturalnego 0%) mniam! 

IV podwieczorek: grejpfrut + 1 ciasteczko jeżyk

V kolacja: może sałata z dodatkami, jeszcze nie wiem 

 

26 marca 2013 , Komentarze (8)

Jutro oficjalny koniec diety i oficjalnie ważenie po 4 tygodniach diety, ale w sobotę i tak będzie ważenie takie przed świąteczne ;) Najczęstsze pytanie jakie się teraz pojawia co z tymi świętami? Czy zarzucić dietę, czy tez się katować i nie ruszyć nic? Ja mam nadzieję po prostu, ze zdrowy rozsądek weźmie górą i będę smakować i delektować się daniami, a nie wpierdzielać na zapas, wystarczy mi jajko, pół białej kiełbaski i łyżka sałatki i też będę syta nie muszę pożerać 2 jaj (jak nie trzech), całej kiełbasy i pól kopiastego talerza sałatki z umiarem Dziewuszki! A przy okazji pewnie będę popijać hektolitry wody ze świeżym imbirem <3 I jak największa liczba warzyw, w końcu one nie mają prawie w ogóle kalorii ;) 

Ogólnie byłam dziś z Tośką na kontroli u lekarki, mała jest zdrowa, a ja przy okazji poprosiłam o osłuchanie i zajrzenie do gardła (cwany lis :D) i chwała bogu osłuchowo jest czysto, więc męczy mnie tylko ten przeklęty kaszel, katar i stan podgorączkowy, dostałam ACC (którym i tak juz się leczę od wczoraj, miałam nosa) i cirrus, podobno skuteczny, bratowa juz w sobotę mówiła mi, żebym to wykupiła, ale postawiłam na claritine, którą miałam jeszcze w domu. Oczywiście wczoraj doszło do spiny z teściem, K. też się na mnie fochnął nie wiadomo nawet o co, poprosiłam go, żeby zszedł tylko przed blok i wziął od mojej mamy leki, a ten przychodzi i mi nimi rzuca na stół i dupą się obraca, baran jeden! A teściu jak zawsze uznaje tylko metody leczenia naturalne (ziółka, syrop z cebuli i co najwyżej sól emską) i wczoraj z tekstem, że on mi nie pozwoli pić herbaty z cytryną, bo czytał gdzieś, że nie wolno, no to już mi gul skoczył ale milcze, potem, ze mam iść do lóżka i leżeć, tylko jakoś nikt inny nie był chętny małej kolacji zrobić, a tym bardziej nie pomyślał o mnie, żeby mi coś zrobić na kolacje, więc się już podpieniłam i powiedziałam stanowczo 'nie!'. O 21 biorę tabletkę antykoncepcyjną i znów słyszę 
- po co tyle tych leków łykasz nie przesadzaj, bla, bla, bla
 to się wpieniłam i mówię, że to nie leki na chorobę i znowu słyszę:
- przecież widzę, ze coś już przed chwilą łykałaś, a teraz znów coś bierzesz
No i już puściły mi lejce i warknęłam, że to tabletki antykoncepcyjne, to już siedział cicho i się zmieszał. No żebym z takich rzeczy musiała się jemu tłumaczyć? Ciesze się, że mieli tą przyjemność że ich synkowie nie chorowali, ale ja praktycznie jak byłam mała co dwa tygodnie leżałam chora i zazwyczaj kończyło się zapaleniem oskrzeli jak nie płuc bo byłam pięknym przykładem astmy i alergii :/ Więc o lekach i ich stosowaniu wiem więcej, niż oni o syropie z cebuli :/ No mówię Wam jak mnie wyprowadził z równowagi! Jak lekarka tydzień temu przepisała Młodej antybiotyk to też rodzina bulwers i hasła typu "zrobisz jak chcesz" i wszyscy na fochu i przez nich idiotka jeszcze zwlekałam prawie dwa dni i się dziecko męczyło, a już teraz wiem, ja jestem matką i ja tu decyduje, a nie cala reszta! Amen! Koniec żali i marudzenia, jestem tylko ciekawa jak się zachowa jak wróci dziś po pracy. 

Dzisiejsze menu:

I śniadanie: wczorajsza sałatka (jakoś mi przeszła na nią ochota jak ją zrobiłam) + jajko + 1x paździerz + 1/2 kromki żytniego 

II śniadanie: kanapka wasa pomidorowa, bazyliowa (wzięłam na próbę, ale to raczej nie jest moja miłość) + plasterki małe salami

III obiad: miseczka kremu brokułowego + 2 łyżki szpinaku + 2 łyżki ryżu basmati (uwielbiam go, ma pyszny smak!) 

IV podwieczorek: kiwi + 1/3 banana z chili 

V kolacja: w  planach snów sałatka, ale nie wiem czy będę miała ochotę przez ten stan podgorączkowy jak mnie chwilami weźmie to ani ręką ani nogą ;(  

25 marca 2013 , Komentarze (14)

Lubie takie poranki! Tym bardziej gdy wskakuje biedna zasmarkana, kaszląca, obolała i niewyspana o godzinie 5 rano na wagę a tu... równe 72 kg czyli pozbyłam się nieznośnego 72,7 kg na rzecz czystych dwóch cyferek! Oj ale będę o nie dbała, po cichu liczę na to i mam cel, żeby do świąt osiągnąć równe 70 kg, to by był najlepszy prezent dla mnie! Od razu mi się humor poprawił (szkoda, że nie zdrowie) więc jakoś milej się dzień zaczął. Nos mam czerwony jakbym go wycierała w papier ścierny, kaszle jak stary dziad z rozedmą płuc, gardło piecze i boli i jestem tak słaba, że 15 minut marszu powoduje, ze jestem mokra i wręcz mdlejąca ;/ Nie lubię takiego stanu, a tu wracam i jeszcze Tosiulkiem trzeba się zająć, chociaż miło jest jak wracasz taka zmęczona i wypluta do dom i wita Cię taka szczera radość. Ćwiczenia skończone z 4,0 wpisem i jest good! Znowu miesiąc laby wracam do moich dziewczyn dopiero 24ego kwietnia na trzy dni, potem znów chwila przerwy i zaczynam jakoś w drugim tygodniu maja ;) wiec plan ułożył mi się naprawdę fajnie. Póki co marzy mi się łóżko i herbata, ale póki co maleństwo wzywa!
Więc warto walczyć, nawet gdy są potknięcia i mieć potem z tego satysfakcję, ważne by robić to z głową i trwale, a nie z efektem jo-jo :)

26/28

I śniadanie: jajko + kromka chleba + paździerz 

II śniadanie: jajko + kromka żytniego + polędwica sopocka + sałata

III Obiad: cyc kurzy w słoneczniku + 1/3 woreczka kaszy  + surówka z pora (na zdjeciu kotlecik zlał się z kaszą ;p)
 

IV podwieczorek: sok wielowarzywny z chili

V kolacja: sałata + gruszka + mozzarella + polędwica sopocka + ogórek zielony 


24 marca 2013 , Komentarze (8)

Jestem chora jak betka jak to się mówi :( Nos zawalony, gardło boli, kaszel i gorączka męczą. Dziś głównie leże w łóżko i śpię, chyba jakbym wsiadła na rowerek to po 10minutach bym miała taki atak kaszlu, że amen. Jestem ciekawa jak to się potoczy bo to już 3 tydzień choroby, w pierwszym tygodniu zjadłam paczkę fervexu, w drugim tygodniu 5dni jadłam antybiotyk, a teraz co? leczę tylko objawy i czekam na cud, lekarka jak mnie zobaczy z córą na kontroli to mnie chyba zabije ;/ Nie mam w ogóle smaku i apetytu tak samo, więc zmuszam się do jedzenia. Dzisiejsze marne menu: 

I śniadanie: miały być tzatzyki na bazie serka homogenizowanego naturalnego + ogórek zielony + przyprawa prymat (był zrobiony już wczoraj i miałam na niego wczoraj takiego smaka...) ale zjadłam 4 łyżeczki i stwierdziłam, że nic nie czuję, a wrażenie było jakbym jadła obślizgłe robaki wiec skończyłam swoje pól kromki żytniego i odłożyłam wszystko do lodówki z powrotem 
II śniadanie: herbatka z cytrynką i miodem i duża dawka snu 
III obiad: leczo + łyzka kus-kusu + pierś z kurczaka w słoneczniku (smażona, no ale trudno się mówi, widziałam, ze teściówka i tak starała się smażyć na małej ilości oliwy) 
IV podwieczorek: kolejny litry herbaty z miodem i cytryną, porcja leków i kawałek biszkopta z bitą śmietaną
V kolacja: dwa gryzy kurczaka z jutrzejszego obiadu rodzinki i znow herbata i zaraz sen 

A jutro trzeba ostatni dzień zwlec się o 5 rano i śmigac na zajęcia bo to statni dzień, zaliczenie i wpisy wiec nie bede robilą sobie tyłów i potem biegała odrabiać, moze uda mi się urwać wcześniej z oddziału heh... Dobrej nocy kobitki! 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.