Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 7075
Komentarzy: 86
Założony: 3 kwietnia 2013
Ostatni wpis: 29 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Alex246

kobieta, 30 lat, Krościenko

156 cm, 58.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 kwietnia 2014 , Komentarze (5)

Zdecydowanie hit! polecam wam bo fantastycznie oczyszcza i ja ważyłam ponad kg mniej po jednym dniu i czułam sie jak piórko. Wagi na pasku nie zmieniam, bo tą wagę muszę najpierw ustabilizować. W każdym razie jeden dzień zbawienny dla mojego brzucha.

Przepis na owsiankę na cały dzień:

2 l chudego mleka , 8 łyżek płatków owsianych

Gotujemy mleko, wrzucamy płatki, po chwili gotowanie dzielimy i to bardzo ważne! NA 5 PORCJI. Jemy miseczkę co 3 h

Szczerze, przy trzeciej już wymiekałam, myślałam, że nigdy więc nie zjem owsianki, ale nawet teraz jem co najmniej raz dziennie i jest pięknie :) Oczywiście zaraz po tym dniu nie rzucamy się na jedzenie bo wiadomo jak to się kończy. Przetestowane na mnie, z czystym sumieniem polecam :) Aa i dużo pijemy :) Fajnie tak np jak przed sylwestrem czy jakąś imprezą pojawiają sie w gazetach schudnij 58957289 kg w tydzień, no to sobie taką owsiankę wszamać i słowo daje sukienki zaczynają się dopinać. 

I teraz uwaga, to była pierwsza dieta któą zastosowałam! Nigdy nie stosowałam żądnych kopenchaskich, białkowych, ani tym bardziej sałata i woda. i Byłam z siebie dumna po tym dniu :D wiem, że to oczyściło mi jelita, mój brzuch świetnie pracuje a i toalete zaczełam odwiedzać częściej ;) 

I popijam wodę z ogórkiem i cytyną, a w między czasie liczę deltę......... Matura za pasem, a ja nagle polubiłąm matematykę, po 4 latach męki obejżałąm na yt pana który tak genialnie tłumaczy, że słowo daje w tym tygodniu rozwiązałąm więcej zadań niż przez 4 lata..

I znowu ćwiczę! o tak, z tego najbardziej jestem dumna w końcu! I daje sobie konkretny wycisk :) 

KUpiłam kalendarz kieszonkowy rok dobrych myśli. Codziennie czytam jedną dobrą myśl uśmiecham się i zapisuję wagę :) Ważę się codziennie, bo to mnie najbardziej mobilizuje i próbowałam juz raz w tygodniu ale wtedy sobie odpuszczam. Wygląda na to, że może się udać ;)

Miłego dnia, ja wracam do delty ;) ;)

Pisze dziś cv i zaczynam szukać pracy na wakacje. Nie bedę niczego udowadniać rodzicom, udowodnie sobie, że zarobie sobie na studia i się na nie dostane. Dzisiaj mam skrzydła i mogę wszystko :)

13 kwietnia 2014 , Komentarze (2)

Nie za ciekawie ostatnio. Kończyłam pracę dyplomową, pózniej egzamin z historii sztuki. Maksymalnie 3 godziny snu. Napoje energetyczne od śniadania. Jak zasnęłam po egzaminie, to miałam wrażenie, że tydzień przespałam.. Co do egzaminu, poszło fatalnie tydzień nauki czasami wydaje mi się, że zmarnowany bo tylko 3 na koniec. Niestety wylosowany zestaw pytań, to nie były ani moje epoki, ani artyści. Liczyłam chociaż na jedno pytanie o dadaizm surrealizm lub futuryzm. A tu co? P. Gaugin. Nie przepadam za jego pstrokacizną, powiedziałam co wiedziałam i tak to jest. Każdy z post impresjonstów każdy! Byle nie ten. No i masz. Czemu nie Picasso? Brakło by czasu, żebym zdążyła wszystko powiedzieć... Ale przynajmniej mam to za sobą, w środę obrona jutro przygotowujemy wystawę i z górki. Ten ostatni miesiąc to psychiczne i fizyczne wykończenie. Czasu nie miałam, żeby jeść a co dopiero gotować coś przyzwoitego.. Czasu nawet nie miałam żeby samą siebie ogarnąć.. Miesiąc z życia wyjęty. 

Waga stoi. Ostatnio sie nie pilnowałam, jadłam to co było jak już poczułam głód i musiałam pofatygować się do kuchni. Kilka razy ćwiczyłam, żeby trochę oderwać mózg, a i słodycze wpadły od czasu do czasu.. Bynajmniej kopniaka nie potrzebuje bo wracam już na dobre tory. To nie było spowodowane lenistwem. Jestem tak zmęczona psychiczie, a teraz jak mam nareszcie chwile spokoju to nie wiem co ze sobą zrobić, kiedy nie ma nic do zrobienia na wczoraj. W środę obrona, trzymajcie kciuki :)

Od jutra ostro do roboty, tak nie wiele do celu zostało i tak mało czasu do wakacji. Może w końcu w te wakacje, wyjdę jak cżłowiek w szortach na upał.. :)

16 marca 2014 , Komentarze (8)

Dzisiaj wcale nie na temat. Ważenie jutro więc jakieś bliższe informacje przy okazji.

Tak sobie dziś myślę, kurcze, mój facet ma przyjaciółkę (mieszka w USA więc po pewnym czasie moja wewnętrzna zazdrośnica spuściła z tonu) Piękna dziewczyna, blondynka, zęby ma tak białe, że chyba świecą w ciemności, cera idealna. Jedna z najbardziej towarzyskich osób jakie znam, bez przerwy sie uśmiecha, rozmawia, żartuje. I dziewczyny mimo tego, że (na moje wprawione oko) waży ok 100 kg przy wzroście ok 160 cm, faceci do niej lgną. Dziewczyna w ogóle jakby tego nie zauważa, że po prostu jest gruba, nosi mini, obcisłe bluzki. Chociaż zauważyłam, że czasami wstać jest jej ciężko.. Fika z moim facetem i robi sobie z nim zdjęcia, i w sumie ze wszystkimi, nie ma oporu przed takimi zachowaniami, chociaż nie zawsze to jest jakieś smaczne (czasami już działa mi to na nerwy, nie powiem) Tak bardzo zazdroszczę jej pewności siebie i czasami odnoszę wrażenie, że dla mojego chłopaka ja zawsze będę za gruba i powinnam z tym coś robić. A ona jest gruba i po prostu taka jest i jest dobrze. Nie wiem, czy to fakt tego, że mój facet ma taki stosunek, czy to bynajmniej moja wina, że na to pozwalam. Dziś z rozmowy przypadkiem wynikł super żart na temat tego, jak tlusta jestem. Nie przyjmuje w tej chwili tego typu żartów, nie od osoby, która nigdy mnie nie docenia. Jak mówie, powinieneś być dumny, to słysze nie przesadzaj. Nie cierpie tego słowa. ( Bynajmniej ze znajomymi mamy ubaw z tego, że moja wysoka kumpela schyla się jak wchodzi przez drzwi, a ja, że niby przeciskam się bokiem :D ) To wszystko jest we mnie, i jeśli sama się z tym nie uporam to mimo, że schudne wiele się nie zmieni. W sumie, 20 kilo minęło, a w środku jest to co było. Chyba stres ostatnich dwóch tygodni przed oddaniem pracy dyplomowej mnie przytłacza, bo straszny ze mnie nerwus ostatnio. Tyle pracy nad sobą.. 

 Życze nam pewności siebie i żebyśmy pokochały siebie takimi jakie jesteśmy :)

10 marca 2014 , Komentarze (2)

Weekend grzeszny, nie wiem co mnie napadło, chyba ten zastój okropny. Wypiłam trzy piwa a to dla mnie dość dużo. Po takiej ilości spokojnie można szukać mnie pod ławką/ stołem/ krzesłem.. Wtedy zaczął się lament na temat mojej grubej osoby. Mój własny lament. Lament-monolog.... Na wadze dziś zobaczyłam znowu 60. Nie dziwie się piwo czipsy, chleb, nie bede nawet mówić co jeszcze było bo mi wstyd. Cwiczyć ćwiczyłam. Niedziela już była całkiem poprawna oprócz szejka z mcdonalda ale to było na kolacje. 

Z lepszych wiadomości to zaczęłam jeszcze raz ocet jabłkowy, jeden zastój pokonałam, może i tym razem mi pomoże. A i bańki chińskie przyszły, kupiłam oliwkę z ziaji do masażu antycelullitową, zaraz idę wypróbować. Dieta była dziś już porządna, wracam do gry.

W ogóle dochodzę do wniosku, że ja mam problem i to konkretny. Problem ze sobą dokładniej. Silnej woli się nauczyłam owszem, ale jak patrzę na siebie to widzę prawie 80 kilową osobę. I zastanawiam się dlaczego moje koleżanki wsuwają czekoladę dziennie i bez żadnych ćwiczeń wkładają rozmiar 36. Co ja mówię czekoladę. One ciągle coś jedzą. Nie wiem, może mi szkoda bo też chce się nawpieprzać. Chyba mi się coś poprzestawiało w główce, przecież mam o siebie walczyć, a nie szukać pretekstu dla mojego wyglądu. W każdym razie pewność siebie to mi spadła ostatnio. A wagę dam mamie do schowania i będę się ważyć raz w tygodniu nie codziennie.

Dzisiejsze menu:

-owsianka

-jabłko, pomarańcza

-makaron razowy z kurczakiem papryką i pieczarkami to wszystko duszone we własnym sosie z jogurtem naturalnym. :)

-kisiel bez cukru z pomarańczą

Zaczęłam ostatnio używac słodzika, ale tylko sporadycznie ( wiem, że jest nie zdrowy, ale jak dwa razy w miesiącu zjem kawałek sernika i zamiast cukru dodam słodzik to może nie umrę) Zresztą niszczymy nasz organizm tyloma rzeczami, że jak odmówię sobie czipsów i walne taki serniczek 100 kcal na jedną porcję i sporo białka to będę żyć i moje kubki smakowe będą zadowolone.

Jedzonko z ostatnich kilku dni:

Właściwie cały tydzień jadłam pasztet z soczewicy, wrażenia smakowe jak na pierwszy raz z soczewicą całkiem przyjemne. Ale ileż można.. Zrobię go chyba za rok bo przejdał mi się po kilku dniach.. Żeby nie zwariować codziennie jadłam go z czymś innym :)

Pasztet z soczewicy i sałatka (upiekłam małą blaszkę i póżniej odgrzewałam z plastrem sera żółtego to jest mega pyszne polecam wam, banalny i robi sie go bardzo szybko)

Pieczone udko i znowu pasztet (blaszka była mała ale dla mnie to i tak kaawał pasztetu) Nie zjadłam wszystkiego, właściwie połowa udka została..

I znowu pasztet, tym razem z sałatką i sosem z ryby i warzyw.

Waga schowana, ważenie dla motywacji w poniedziałek raz w tygodniu. Wtedy w weekend będę się bardziej pilnować. :) Lecę pod prysznic i sprawdzić jak moje banieczki :)

6 marca 2014 , Komentarze (6)

Na wadze dziś  58,7.
Według mojego harmonogramu miałam nie ćwiczyć, dać odpocząć mięśniom. Poszłam pod prysznic zabrałąm się za historię sztuki i tak sobie myślę: położę się z tą książką na dywanie, może w jakiś sposób z nią poćwiczę, jedna noga, druga noga, plank, pompka.. Nie wytrzymałam. Włączyłam tiffany, how to get a six pack i mel b pośladki i pół godziny zleciało. Lepiej mi teraz. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale przedtem robiłam wszystko, żeby nie ćwiczyć a teraz to tylko wymyślam od rana jakiś trening. To chyba wiosna i mój brzuch mnie motywują, żeby w końcu się wziąć w garść.
Z jedzeniem też dziś dobrze
-owsianka
-kanapka z twarożkiem(chleb orkiszowy)
-ziemniaki z surówką z kiszonej kapusty i jogurt naturalny ( ziemniaki polane śmietaną to jedzenie mojego dzieciństwa, dla niektórych brzmi obrzydliwie ale zawsze mi to mama dawała jak były na obiad mielone, których nie cierpie, tym razem zamiast śmietany jogurt)
-kromka chleba orkiszowego z twarożkiem, jajko, pomidor
aa i jeszcze kostka gorzkiej czekolady ( nosze tabliczkę przy sobie ale codziennie tylko kostka w ramach uzupełnienia magnezu)
Ostatnio mam dziwne smaki, jakiś powrót do dzieciństwa..
Znalazłam super przepis na paluszki drożdzowe z mąki pełnoziarnistej na ostro jeden ma tylko 11kcal więc myślę, że zaspokoi to moją potrzebę chrupania a przede wszystkim urzędowania w kuchni, bo uwielbiam piec takie smakołyki :) Pochwale się czy warto upiec :)

5 marca 2014 , Komentarze (7)

Czas na małe podsumowanie. Jakoś specjalnie ostatnio się nie mierzyłam, ale postanowiłam sprawdzić jak ma się to wszystko w centymetrach. I szczerze powiedziawszy jestem w szoku. Nie czuję się szczuplejsza, pewność siebie przy tym odchudzaniu nie wzrosła, chociaż na to liczyłam ( schudnę, to wszystkie problemy się rozwiążą..otóż nie) I mimo, że dużo pracy jeszcze przed mną to sporo już za mną. Czekam z nie cierpliowścią na bańki chińskie, chcę już rozpocząć masowanie bo tyle się u Was naczytałam o świetnych efektach, że nie mogę się doczekać.
A teraz małe podsumowanie moich centymetrów jak było i jak jest dzisiaj:

Było: 78 kg            Jest: 59 kg
szyja  35               33  = -2
biceps 30              26  = -4
piersi 93               82   = -11
talia 84                 71   = -13
brzuch 105           79   = -26
biodra  112          95    = -17
udo 61                 54   = - 7
łydka 40              35   = -5

Czyli razem ? - 85 cm?
Nie mogę w to uwierzyć. (tyle razy to liczyłam, że nie zdziwię się jak będzie błąd )

Dodam zdjęcia jak tylko odzyskam czytnik kart, troche ich zgromadziłam przez kilka dni :)


Nie miałam czasu ostatnio pisać ani co jadłąm ani co ćwiczyłam więc postaram się nadrobic :)

Poniedziałek;

-actiwia musli

-jabłko

-Ryz brązowy z warzywami sok warzywny

-Plaster pasztety z soczewicy zapieczony z serem i sałatka ( sałata, kukurydza)

Ćwiczenia: tiff boczki + mel b brzuch

Wtorek;

-1/2 bułki razowej z rybą i pomidorem

-mała activia do picia

-ryż brązowy z serkiem i dzemem

-plaster pasztetu z soczewicy, reszta rybki i sałatka

ćwiczenia: tiffany boczki, 10 minute ab workout how to get a six pack, z tej samej serii spalanie kcal, i rower 30 minut i przejechane 13,5 km razem godzina :)

Środa;

-owsianka ( 3 łyżki płatków owsianych, siemie lniane, żurawina, kokos, słonecznik + 1/2 szklanki mleka )

-warzywa na patelnie ( cały talerz) i jajko sadzone, które stało się jajecznicą..

-2 kromki orkiszowego chlebka z chudym serkiem i pomidorem

To tego hektolitry herbaty i jedna kawa :)

Ćwiczenia: Tiff boczki, chce mieć taki brzuch cz.1 10 minute ab workout i 5 km na rowerku i do tego ćwiczenia na wewnętrzną stronę ud co daje ok 1h

Pewnie zastanawiacie się czemu moje posiłki nie sa urozmaicone, ale jak gotuję torebkę ryżu to mam ją na 3 porcje, wiec codziennie ryż... Upiekłam pasztet z soczewicy i jem go od niedzieli. Jest przepyszny ale ileż można.. U mnie w domu nikt nie zje nic takiego więc dzielę to na kilka dni i myślę trzy dni do przodu, też po to żeby oszczędzić czas.. 

Podjęłam takie oto wyzwanie na marzec, ale ćwicze oprócz tego więcej, bo te 15 minut to dla mnie mało, teraz trzeba się sprężać przed latem i szortami :))

27 lutego 2014 , Komentarze (7)

Menu:
-owsianka z żurawiną kokosem i słonecznikiem
-pączek
-kanapka razowa z pesto, szynką, serem i ogórkiem
-warzywa na patelnie i mały pączuś (babciny, pycha!)
-mała activia naturalna z garścią truskawek zmiksowana

Dziś sobie pozwoliłam na pączki, nie mam wyrzutów sumienia, wszystko spale jak ładnie poćwiczę:)


Wcale nie jem tak mało jak niektórym się wydaje. Tyle ile jem wystarcza mi w zupełności. Czasami moje menu jest ubogie ale w tygodniu nie mam czasu na gotowanie cudowanie, jestem od rana do wieczora poza domem, jak wracam ćwiczę, ucze się i przygotowuję szybko jedzenie na drugi dzień, które pakuję do pojemniczków i zabieram ze sobą. W weekend mam więcej czasu więc zawsze pojawia się więcej niż jakiś makaron na szybko. To wcale nie oznacza, że jestem inteligentna inaczej jak ostatnio tu przeczytałam. To co jem zaspokaja mój apetyt, czuję się dobrze, nie narzekam na brak energii wręcz przeciwnie. Więc jak ktoś wsuwa na śniadanie dwie kanapki, owoce, jogurt i inne na obiad smarzone kotlety i chudnie to gratuluję mu przemiany materii. Na prawdę ja mam bardzo słabą i ciężko jest mi schudnąć. Każdy kilogram jest wypocony, nie jem słodyczy (oprócz dziś) Odżywiam sie w miare racjonalnie na to jak pozwala mi czas. To nie jest dla mnie dieta na tydzień czy miesiąc. Wkładam w to całą energię, czuję się o wiele lepiej więc nie uważam, że jest to złe. A jak ktoś ma z tym problem to niech sobie swoje hejty wsadzi w dupę, bo konstruktywną krytykę przyjmuję i cieszę się, że moge skorzystać z rad bardziej doświadczonych osób, a resztę zlewam także marny wysiłek co niektórych ;) To, że nauczyłam się racjonalnie jeść i nie podjadać, nie zajadać stresu to dla mnie sukces, tak jak te zrzucone 19 kg.
Nie żeby mnie to jakoś szczególnie zabolało, że się tłumaczę, po prostu dla jasności  :)


26 lutego 2014 , Komentarze (8)

Ulala jaki dziś komplemet dostałam. Moja koleżanka mówi: nie moge już na ciebie patrzeć. A ja tak właściwie  nie miałam pojęcia o co jej chodzi, mamy jakieś swoje głupie zaczepki i dowcipy z pełną sympatią ocywiście ale dziś to mnie scieło. Oburzenie w jej oczach spostrzegłam, więc drązyłam temat, po czym uslyszałam, że tak schudłam, że ją zazdrość zżera i tez by tak chciała. Więc to miał być chyba komplemet, znaczy tak sobie tłumacze tą rozmowę

Tłusty czwartek, ciężka rzecz.. chcę zobaczyć na wadze 58 więc pewnie nie powinnam, na dodatek to moje slodyczowe wyzwanie.. Ale może jeden.. Moje koleżanki powiedziały, że jutro każda kupi mi pączka i zobaczymy co wtedy będzie.. W każdym razie w planach jeden, oby babcia nie robiła pączków bo zwariuje od samego zapachu.... Ale mimo, że korci to dzielnie się trzymam:)
Jaką ja dziś w lumpie kurteczkę dorwałam.. Dałam za nią 20 zł (połowa ceny) ale jest przesuper taka na teraz. W końcu mój chłopak nie będzie narzekał ze ten mój płaszczyk mnie pogrubia. Ma zapsutą kieszonkę ale to cyk pyk sie naprawi.


menu;
-twarożek, jajko, pomidor
-jabłko
-mała activia do picia
-krupnik

Wydaje się, że mało ale glodna ie chodzę ;) I codziennie wypijam jedną kawę więc tez trzeba to wliczyć łyzeczka kawy rozpuszczalnej łyżeczka cukru i odrobina mleka. Potrafiłam zrezygnować z wielu wielu rzeczy ale kawa, to taka moja jedyna odskocznia niech sobie już będzie nie zdorwa ( nienawidzę zapachu sypanej kawy, więc nie piję) ale na prawdę uwielbiam usiąść z kubkiem gorącej kawy, z cukru też nie zrezygnuję bo jak już kawa to kawa, moja ulubiona ;) Traktuję ją jak jeden posiłek właściwie bo syci mnie naprawdę na długo.
Jeszcze dziś trening, tiff na boczki jest niesamowita, mój tyłek awansował na 96 cm.

Wczoraj miałam takie rozkminy w nocy, że człowiek chudnie 20 kg a nadal ma te 20 kg nadbagażu w głowie..

Moja kolacja :)





Super kurteczka na teraz, jeszcze czasami zimno :)



I stan mojego brzucha na dziś, boczki moja zmora...





 
Czyzby lusterko było brudne? Możliwe :)

25 lutego 2014 , Komentarze (6)

Co za dzień, od wczoraj tylko bym jadła, ale oczywiście trzymam się diety, bo do lata będzie cud miód malinka :) Waga mnie dziś zdenerwowała, bo nadal 59 ale ja jestem cierpliwa, jeszcze skubana pokaże i 50 Dzisiaj moja koleżanka pokazywała filmik jak jej roczny synek wsuwa chrupki kukurydziane o 2 w nocy, po czym rzuciła że je więcej niż ja .. Może i tak, w każdym razie ja sie zmniejszam a maluszek rośnie, to musi jeść :)
Zasnęłam dziś na histori sztuki, moja głowie prawie spotkała się z ławką. .
menu;
-owsianka z żurawiną i kokosem
-jabłko
-makaron razowy z pesto
-jajko fasolka i kawałek pomidora

I znowu 10 godzin zajęć.. kolacja i do nauki..

Ćwiczenia będą pózniej jak dojdę do siebie.. Jak zawsze skakanka tif mel i rower ;)


A taką mam pyszną kolację dziś!



24 lutego 2014 , Komentarze (1)

Koniec pechowego tygodnia z przytupem no bo jakże inaczej? Zaliczyłam w tym tygodniu okropne przeziębienie, upadek na schodach z dzbankiem wrzątku ( guz i śliwa na pół kolana, konkretnie oparzona ręka...) Za to weekend spędziłam cudowny z moim facetem, ( już dawno tak świetnie nie było, ale co prawda to prawda, lepiej czasem naprawić niż wyrzucić) Na urodziny przygotowałam mu wieczorem kąpiel, wanna pełna wody i pachnącej piany (bo uwielbia) zapaliłam mnóstwo świeczek wskoczyłam do wody i żonk, nie wiem co sie dzieje, odpłynełam razem z pianą, zrobiło mi sie tak słabo chyba od nadmiaru tych wszystkich zapachów i braku tlenu. . Ale jakby nie patrzeć weekend cudowny, aż dziś jeszcze mnie ten stan trzyma :)

Praca dyplomowa tak mnie pochłania, że czasami nie wiem co się dzieje na świecie. Ale moje lampy mają się dobrze, w szkole bardzo się podobały i właściwie jezcze nie gotowe a moja koleżanka chce je wykupić z archiwum po wystawie :)

Dieta i weekend hmm było dobrze, oprócz dwóch małych kawałków chałki, ale jakbym nie zjadła to by sie w końcu skończyło obżarstwem. .
Treningi pięknie zaliczone, waga spada :)

Menu:
śniadanie : owsianka
2 śniadanie : jabłko
Obiad: warzywa + pierś z kurczaka, smażona bez tłuszczu
Przekąska; activia mała truskawkowa
Kolacja; pewnie surówka z jabłka i marchewki

Poćwiczę dziś tiff skakanka 15 minut jak zawsze, rower i mel b pośladki, musze atakować mój cellulit bo ma sie całkiem dobrze na moim tyłku i chyba mu się tam podoba bo nie chce zniknać...

Wczoraj doszłam do wniosku, że ze względu na moją pracę dyplomową, mature, obowiązki i uczenie się biologi odpuszcze ćwiczenia i zajmę się tym. Po czym za takie nieogarniecie, zrezygnowanie i marudzenie wycisnęłam z siebie siódme poty Zorganizuję się porządnie i to pogodze, teraz nie odpuszczę, będę popitalać w szortach w lecie i kupie w końcu kostium dwu częściowy, bo zasluguję! Lecę robić projekty.

ps. 13 dzień bez słodyczy wzorowo :) a chałka, się nie liczy :)

Moja sobotnia razowa bułeczka z pesto szynką serem i pomidorem (zjedzona przez chłopaka, ale została mi druga połówka)



A taką spódniczkę dorwałam ostatnio w lumpie za złotówkę, dzianinowa, śliczny ma kolor i przewygodna :)



Zdjęcie złe, ale takie pośpieszne :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.