Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam dosć tego, że jestem gruba. Ostatnio do tego dołączyła troska o zdrowie..

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 24846
Komentarzy: 206
Założony: 1 marca 2013
Ostatni wpis: 28 lutego 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
primavery

kobieta, 55 lat, Dąbrowa Górnicza

169 cm, 99.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: 85 do końca czerwca - walczę !

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 września 2013 , Komentarze (1)

Jest dobrze...zaczęłam regularnie ćwiczyć.... w zasadzie same aeroby bo doszłam do wniosku, że nie mam co rzeźbić hihi... bo i tak nadal ginie pod tłuszczem 

Te ćwiczenia dodają mi takiej pewności siebie. poprawiają mi humor-  bardzo mi jest to teraz potrzebne kiedy pogoda do bani i wszyscy wokół mają doły a za oknem szaro- buro .
Odkryłam, że cudownie jest się zmęczyć kiedy za oknem zimno i ponuro- no i ta satysfakcja - bezcenne

Ciężko się od tej niespodziewanej jesieni ogarnąć. Ale  odkryłam, ze te ćwiczenia dają mi pożądane uczucie szczęścia... wiem, ze zrobiłam coś tylko dla siebie...wręcz czuję jak mi się normuje cholesterol...a tłuszcz się wytapia.

Staram się wizualizować siebie kiedy schudnę i bardzo mi się to podoba. 

Ja CHCĘ I BĘDĘ DOBRZE WYGLĄDAĆ więc bardzo się cieszę, ze po raz pierwszy w zyciu tak długo i rozsądnie zmieniam swoje odżywianie, ćwiczę i cały czas pamiętam o tym, żeby kontrolować co jem i w jakich ilościach.

Pokus jest na każdym kroku mnóstwo ...ale to ja rządzę swoim umysłem  

17 września 2013 , Komentarze (3)

Chyba udało mi się zebrać w sobie i wracam całkiem na właściwą drogę. Wczoraj poćwiczyłam i dawno juz sie tak dobrze nie czułam. Noooo wreszcie poczułam tą wspaniałą moc endorfin wywołanych ćwiczeniami o których tyle zawsze słyszę a jakoś nie mogłam doświadczyć .

A czemu wzięłam się wreszcie za ćwiczenia?

 
Moja grupa wsparcia przechodzi ciężkie chwile... jest mi żal   .

Boję się, ze się rozlecimy... boje się o siebie ale boję się tez , ze dziewczyny po nadrabiają to co razem udało nam się z siebie zrzucić. wiem , że samemu jest cięzko bo sama wiele razy się odchudzałam i zawsze kończyło sie na efekcie jojo- tutaj po ra pierwszy poczułam pozytywny wpływ grupy.

Już nie wiem co zrobić, jak je zmotywować,  żeby nie odchodziły żeby walczyły... mimo smutaśnych dni, mimo zapracowania, mimo codziennych kłopotów.


Zaczęłam więc ćwiczyć dla Was dziewczyny i dla siebie... może nas to wspólnie zmotywuje.

Za bardzo sobie pofolgowałyśmy w te letnie dni

Kiedy w marcu zaczęłam sie odchudzać powiedziałam sobie , że teraz liczę sie  JA.. , że nic nie będzie ważniejsze- żadna praca, żadni znajomi , interesy , wyjazdy problemy - NIE, NIE ,NIE  teraz  będę egoistką - nie udało mi się całkowicie  ( może i dobrze) ale udało mi się dla siebie wygospodarować więcej czasu.

Wyszło mi to juz po trzech miesiącach pracy nad sobą baaardzo na dobre... odczułam bardzo wiele pozytywnych rzeczy, które nie wydarzyłyby sie gdybym nie zrzuciła z siebie balastu prawie 12 kilogramów.

Mam nadzieję, ze każda z Was wodzi takie pozytywne zmiany w swoim życiu i uda się nam dalej "żyć po nowemu"

14 września 2013 , Komentarze (5)

Po wakacyjnie - bilans ostateczny - wzrost wagi o ok. 1,5 kg - dokładnie nie pamiętam bo tak w końcu tym paskiem mieszałam , ze zapomniałam ile miałam najmniej- wrrr

Teraz musze sobie przypomnieć jak to jest jeść wg Vitalii - czyli 80% z jadłospisu dietetyka.

Nie mówię , że uda mi się od razu bo jestem bardzo rozochocona z jedzeniem.

Jedno jest pozytywne- po raz pierwszy podczas odchudzania nie zapomniałam podczas długiego okresu rozprężenia o podstawowych zasadach- więc :

- jadłam kontrolowanie ( nawet podczas licznych imprez)

- piłam kontrolowanie 

- po upadkach mówiłam sobie , ze dziś jest nowy dzień i starałam się zacząć od nowa

- unikalam mięsa , 

- wcale nie piłam napojów slodzonych

- rzadko bo rzadko ale kiedy tylko się dało pływałam i się ruszałam

Ogólnie mimo wzrostu bilans lata uważam za dość udany... najważniejszym aspektem sprawy jest to , ze nadal jestem w grze!!! 

I nie zamierzam odpuścić 

29 sierpnia 2013 , Komentarze (5)

Udało mi sie przetrwać bez poważnych wzrostów ten chyba jednak najtrudniejszy czas jakim sa wakacje

Nie pisałam bo nie chciałam Was demotywować. Prawda jest taka , że mimo mojej walki ze sobą trochę poleglam.
Wakacje zakończyłam z dodatkowym bagażem 1,5 kg. 

Dietkowo jeszcze się starałam, jeszcze cały czas z tyłu głowy te myśli, żeby się nie poddać, żeby walczyć... i częściowo się udawało.

Ale z ćwiczeniami - no masakra - ja nie wiem co mi się stało ale NIE MOGĘ się zebrać z rana z łóżka..jakby miało jakieś przyciąganie ...wrrrr.

Od kilku dni  - widze światełko w tunelu- dziewczyny z grupy też walczą ...więc razem musimy dac rade- to pierwsza aż tak poważna próba dla mnie od marca kiedy zaczęłam się odchudzać.

Teraz już malo wyjazdów przede mną - wracam na dobre tory - trzymajcie kciuki - jeszcze trochę do zrzucenia z siebie jest


11 sierpnia 2013 , Komentarze (8)

tak jak w tytule. Niestety lato jednak wygrało. Na kolejnej imprezie popuściłam za dużo z jedzeniem a potem było już tylko gorzej.

Niby cały czas z tyłu głowy mam tą myśl, ze muszę się pilnować, że powinnam ćwiczyć...aleeee 

Efektem jest 1.8 do przodu. To ja się idiotka po to cztery miesiące męczyłam i pilnowałam, żeby teraz tak się zrobić...wrrrr

Nie poddam się . Zaraz, teraz idę ćwiczyć i będę jeść  chyba nawet z powrotem z IGpro codziennie.

Nieważne, że upadamy, ważne , że się umiemy podnosić

24 lipca 2013 , Komentarze (7)

niestety tak  czekamy zazwyczaj na lato, słońce, spotkania, grille... no właśnie grille

I tutaj zaczyna sie wielki problem- jesc czy nie jeść ? 

a jak już jeść to co? No można niby jeść dietetycznie , ale to udaje się na dwóch, góra trzech imprezach. A potem trafia sie nam taka na której nie ma nic, po prostu kompletnie nic dietetycznego... no i robimy wyłom w diecie..

Osobna historia to alkohol.. tutaj tez same problemy - piwko? a jakże...kiedy poczytałam miesiąc temu ile ma kalorii postanowiłam zapomnieć , ze istnieje. No ale co tu pić?  Nie ma rozwiązania idealnego a pokażcie mi kto cały sezon przesiedzi o wodzie  

ja w każdym razie staram się jak mogę- pije czystą wódkę z małą ilością coli.....jadam warzywa grillowane...i czasem skubnę trochę karczku..

ale co zrobić kiedy już wyjeżdżamy na wakacje... to sie dopiero zaczyna udręka ....ale co ja będę pisać - same wiecie 

Macie jakies sprawdzone sposoby , żeby nie wymiękać?

30 czerwca 2013 , Komentarze (4)

Niby tego lata malo jest...ale imprezki się sypnęły...wyjazdy , spotkania, pikniki, grille...ehhh i jak to wszystko przetrwać???

macie jakieś sprawdzone pomysły bo się boje o moją dietę...

24 czerwca 2013 , Komentarze (6)

Dziewczynki kochane dziękuję Wam za mega wsparcie... to ja aż nie mogę uwierzyć, żeby grupa jakby nie było obcych kobiet miała taki wpływ na moje życie.

Łączy nas w zasadzie tylko jedno: dążenie do wagi idealnej...

Ale to wspólne dążenie do celu w doli i niedoli bardzo nas zbliża 

Ja się obudziłam pełna nowej energii  do walki . Wczorajsza udana akcja pod tytułem " musze cos zjeść...o 23 " zakończyła się sukcesem i to plus Wasze wsparcie i opierdziele dało mi chyba kopa

Dziękuję , ze jesteście ...ja Was też nie zawiodę

hehe a na wagę rzeczywiście nie wejdę do piatku 

23 czerwca 2013 , Komentarze (5)

No coś mi zaczęło pękać w mojej diecie.... qrde , żeby się  nie powtórzył najczarniejszy scenariusz w mojej historii odchudzania.

Zaczęło sie od wyjazdu...trochę odpuściłam dietę. Miałam nadzieję, ze jak wrócę to wejdę na właściwe tory. 
Ale tak się nie stało - jem co popadnie , nie mam czasu na nic ...staram się jeść truskawki... potem długo , długo nic.. i jak mnie dopada głód to już jest po wszystkim - nie jestem w stanie zapanować nad sobą.

Spróbuje to od dzisiaj poprawić - wrócę do mojej kochanej i niezastąpionej owsianki- ratowała mnie juz niejeden raz.

POPRAWIAM to od dziś - teraz brzmi lepiej 

Nawet juz nie zaglądam do swojego jadłospisu...a robiłam to prawie 4 miesiące. Waga na razie stoi - cud jakiś...ale nie wiem co byłoby dzisiaj a nie mam odwagi na nią wejść - jak tak jest to ja już wiem czym sie to kończy - właśnie zakończeniem diety... i stopniowym nabieraniem wagi.

NIE! NIE! NIE! Nie mogę sobie na to pozwolić! 

Chce być szczupła i będę walczyć dalej...pomóżcie dziewczyny 



14 czerwca 2013 , Komentarze (6)


Chudnę sobie dalej pomalutku . Jest nieźle, nie śpieszę się do niczego , do żadnego ślubu czy innych tam. Po prostu chcę zdrową być i ładnie wyglądać. Juz jest znaczna poprawa.

Dziś osiągnęłam swój 4 cel...jestem w połowie odchudzania i jako nagrodę wyznaczyłam sobie wyjazd. Na dokładkę mam urodziny i zawsze w tym czasie uciekam gdzieś bo nie lubię świętować.

Więc wyjeżdżam jutro... może uda mi się odpocząć i poopalać  ... imprezować zamierzam umiarkowanie 

Dziś kupiłam sobie tą rewelacyjną odżywkę na porost rzęs - ciekawa jestem czy na mnie tez zadziała...zrobiłabym zdjęcie przed i po...ale jestem zbyt leniwa .

Mało ćwiczę...ale jakoś mam takie zmęczenie materiału..no nadmiar czasu spędzanego w pracy robi swoje....jadę odpocząć.

Buziaki 




© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.