Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Szczuplejsza sylwetka bardzo dobrze wpływa na moje samopoczucie i pewność siebie :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 101335
Komentarzy: 2249
Założony: 1 kwietnia 2013
Ostatni wpis: 22 lutego 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Zbyt.gruba

kobieta, 40 lat, Legionowo

168 cm, 64.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 maja 2014 , Komentarze (16)

To był kolejny intensywny tydzień, w którym brakowało mi czasu na wszystko. Kochane prawdopodobnie będę zaglądała tu tylko na koniec tygodnia, aby Wam napisać co u mnie, nie mam już czasu, ab codziennie tu bywać i pisać. Mam nadzieję, że mnie rozumiecie i mi wybaczycie i oczywiście, że mimo wszystko będziecie nadal chętnie będziecie do mnie zaglądały :) 

W poniedziałek zaczęłam swoją przygodę z siłownią, w sobotę miałam trening z trenerką, która pokazał mi jakie ćwiczenia poza cardio mam wykonywać. Zrobiła mi także pomiar składu ciała i się przeraziłam. Mój wiek metaboliczny to 39 lat !!! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA masakra! Mam nadzieję, że przy kolejnym pomiarze (za ok 2 m-ce) będzie lepiej :) 

Więc w sumie cały tydzień jakoś zleciał i znów nie wiem nawet jak i kiedy. Nie mówiąc już o weekendzie, który jak zwykle trwał chwilę, bardzo krótką chwilę. Dziś byliśmy w Decatchlonie na zakupach, kupiłam sobie biustonosz na siłownię i trzy koszulki. Muszę jeszcze jakieś buty i spodnie jeszcze jedne kupić, ale to już w kolejnym miesiącu...wiadomo kasa ;) 

Na koniec każdego tygodnia będę wrzucała też tabelkę z moimi zmaganiami na siłowni. Oto pierwszy tydzień:

Poniżej część mojego menu, z tego co udało mi się sfotografować :) 

Grzanki z razowca z pomidorem i mozzarellą

Chili con carne + grahamka

Bułka z masłem i dżemem

Razowiec z masłem, camembertem i winogronami

Banan z jogurtem i rodzynkami

Jajecznica z cebulą i szczypiorkiem + chleb orkiszowy z masłem

Roszponka z mozzarellą i pomidorami oraz sosem bazyliowym

Sałata lodowa z serem typu mozzarella, suszonym pomidorem i ziarnami sezamu

Botwinka

Makaron z chorizo, szalotką i oliwkami

Kanapki z jajkiem i szczypiorem

Parówki, ketchup i chleb orkiszowy z masłem

Makaron z chorizo, szalotką i oliwkami

Kanapki z pastą z bakłażana (lidl), z jajkiem i pomidorem

Botwinka

Kanapki z serkiem homogenizowanym naturalnym i dżemem

I na koniec MOTYWACJA:

6 maja 2014 , Komentarze (28)

Kochane ostatnie dni tak szybko zleciały, że się nawet nie zorientowałam, że tu nie zaglądałam. Wszystko przez długi weekend i sobotnią imprezę urodzinową. 

Impreza się udała, większość gości dopisało i ogólnie było spoko :) Wbrew moim obawom, nie zjadłam i nie wypiłam aż tak dużo, aczkolwiek oczywiście dietetycznie nie było ;) 

Poniżej wrzucę kilka zdjęć posiłków z ostatnich dni, ale jako, ze na nic czasu nie miałam, to nie będą to jakieś spektakularne dania ;) część to odmrażane posiłki (trzeba było zrobić miejsce w zamrażalce na flaszki i lód do drinków ;), poza tym część posiłków jadłam gdzieś w biegu na mieście. 

Ruchu też wiele nie było przez ostatnie dni, ale w czwartek udało nam się wyjść na rowery i przejechać 14 km w 1,5 godziny, tempo wolne, bo z córką jeździliśmy, a ona jeszcze dość wolno jeździ. 

Poza tym dostałam na urodziny miesięczny karnet na siłownię, wczoraj byłam pierwszy raz, a dziś idę umówić się z trenerką na ułożenie planu :) Mam zamiar minimum 3 razy w tygodniu chodzić, poza tym chcemy więcej na rowery zacząć chodzić. No i pewnie jeszcze w domu trochę na steperze pośmigam. 

Ogólnie od wyjazdu do Barcelony się trochę rozregulowałam z dietą i na za dużo sobie pozwalałam (co oczywiście poskutkowało wzrostem wagi - nie zmieniłam suwaka ;P), ale powoli wracam już na dobre tory, Jeszcze dziś mała dyspensa, bo są urodziny mojego ukochanego M., no ale poza tym to grzeczna już jestem ;) 

Trzymajcie kciuki :) 

Kanapka z łososiem:

Kiełbasa grillowana z tzatzikami

Sałatka krabowa z makaronem ryżowym

Kanapki z pasztetem i pomidorem

Gnocchi z pieczarkami i kurczakiem (zapasy z zamrażalki)

Kanapki z pasztetem sojowym i pomidorem

Tosty z salami, cebulą i serem

Spaghetti bolognese (zapasy z zamrażalki)

Nóżki w galarecie, to dla M., galareta trochę za luźna wyszła. Ja nie jadłam, bo nie lubię!

Jajecznica z suszonymi pomidorami + bułka ziarnista

Jogurt + winogrona

Chleb chrupki (z braku świeżego pieczywa w domu) z pasztetem sojowym i pomidorem

To by było na tyle co mi się udało sfotografować, obiecuję poprawę i powrót na dobre tory :)

30 kwietnia 2014 , Komentarze (21)

Wczorajszy dzień zaczęłam wejściem na wagę ... i to był błąd ;) jestem chyba rekordzistką w ekspresowym tyciu, bo przez tydzień udało mi się przytyć 2,5 kg :O co daje wagę 76,4 :( co prawda dziś rano już było 76,1 ale mimo wszystko nie wiem jak to możliwe, aby w tak ekspresowym tempie tyle złapać kg. Ok było jedzenie poza dietetyczne i sporo drinków, ale było też mnóstwo chodzenia... No cóż, czasu nie cofnę, nie ma co się rozczulać za rozlanym mlekiem. Powoli wracam na dobre tory, choć łatwo nie jest, bo na nic nie mam czasu, wczoraj wróciłam do domu dopiero przed 21, a wszystko za sprawą sobotniej imprezy jaką szykujemy. Wyprawiamy wspólne urodziny moje i M., miał być grill, ale niestety pogoda nam prezentu nie chciała zrobić i zapowiadają deszcz i zimno, więc ostatecznie jednak robimy w mieszkaniu. Wczoraj lataliśmy po sklepach, robiliśmy zakupy. Więc wczoraj w sumie też część posiłków była na mieście :( 

W sumie tylko śniadanie w domu:

II śniadanie w pracy:

Lunch: 

kupna sałatka z tuńczykiem i makaronem + kanapka z serem 

Obiad: 

sajgonki z ryżem 

Kolacja już w domu:

28 kwietnia 2014 , Komentarze (29)

Witam ponownie :) 

Jak wiecie ostatnie dni spędziłam w Barcelonie, a to za sprawą prezentu jaki dostałam od mojego M. na 30 urodziny! Krótko mówiąc: BYŁO SUPER!

Dużo musiałabym pisać, aby opisać wszystkie wrażenia jakie Barcelona na mnie zrobiła. Tak jak pisała jedna z Was, wielkie wrażenie zrobił na mnie tarf La Boqueria, niesamowite doznania wizualne i zapachowe. 

Poza tym oczywiście wszystkie inne atrakcje też były cudowne. Wiem jedno, na pewno jeszcze do Barcelony wrócę!

Co do diety, to niestety, ale to słowo było mi obce przez te dni ;) Co prawda dużo, nawet bardzo dużo spacerowaliśmy, ale czuję, że mimo wszystko jakiś "nadbagaż" przywiozłam ;) 

Poza tym, w piątek obchodziłam 30 urodziny i powiem Wam, że ogólnie nie czuję się staro, źle, czy inaczej, ale jednak dziś jak weszłam na vitalię i zobaczyłam w pamiętniku swój wiek: 30 lat to jakoś tak mi się dziwnie zrobiło...


24 kwietnia 2014 , Komentarze (7)

Dolecieliśmy szczęśliwie do Barcelony :) Lot o dziwo był dla mnie dziś przyjemny, nie bałam się ani startu, ani lądowania, a to do mnie nie podobne. No dobra wypiłam 4 malutkie wina na rozluźnienie ;) 

Zameldowaliśmy się już w hotelu, mamy przyjemny pokój z aneksem i jest ogólnie OK. Od jutra zaczynamy zwiedzanie i już nie mogę się doczekać :) 

23 kwietnia 2014 , Komentarze (23)

Kochane wczorajszy dzień miałam w ciągłym biegu, rano do pracy, ogarnęłam co trzeba, później roll masaż, henna, paznokcie, pedicure i jeszcze do kolegi walizkę pożyczyć. Wieczorem oczywiście wielkie pakowanie i liczenie kilogramów ;) tym razem tych w walizkach. 

Zrobiłam sobie wczoraj pierwszy raz hybrydę na paznokciach i wygląda tak:

a na stopach tak:

Jestem zadowolona, tym bardziej, że za całość, łącznie z pedicurem zapłaciłam 110 zł, to bardzo niewiele, a na 3 tygodnie mam spokój z paznokciami, a na stopach to nawet sporo dłużej.

Henna i regulacja też wyszła świetnie, pierwszy raz moje brwi są aż tak dopieszczone, robiłam już nie raz regulację i hennę oczywiście, ale nigdy nikt aż tak dokładnie tego nie zrobił.

Obiecałam Wam też opinię na temat roll masażu, otóż jestem już po 10 wizytach po 60 minut i ... nie widzę efektów. Spadło jedynie 1 cm w biodrach i 0,5 cm w łydce, ale ciężko też powiedzieć, czy ten roll masaż miał na to wpływ. Ogólnie zatem szału nie ma, skóra też jakoś się specjalnie nie poprawiła, więc nie kupuję kolejnego karnetu. Wolę te pieniądze wydać na siłownię. 

Co do menu:

Wtorek:

Śniadanie:

- dwie parówki + trochę ketchupu 

- dwie tekturki z masłem (nie miałam chleba w domu po świętach)

II śniadanie:

- jogurt zmiksowany z bananem 

Lunch:

- mix sałat, jaja przepiórcze, suszone pomidory, oliwki

Przekąska:

- ciasteczka Belvita (nie miałam jak i czego zjeść u kosmetyczki) 

Obiado-kolacja:

- makaron razowy z pesto ze słoika (potrzebowałam czegoś na szybko, bo wróciłam głodna jak wilk)

dziś, czyli środa:

śniadanie:

- kanapki z drobiową kiełbasą, pomidorem i jajkami przepiórczymi 

Kochane moje, dziś o 17:15 wylatuję do Barcelony, pomijając fakt, że nie cierpię latać, to poza tym bardzo się cieszę. Zapewne nie będę aż do poniedziałku wrzucała tu foto menu i na diecie też raczej nie będę. Ale będę starała się zachować umiar i dużo spacerować. 

Lecę jeszcze trochę poćwiczyć i spakować się do końca.

Aha zapomniałam pochwalić się, ze waga przez święta nie wzrosła, tylko zmalała o 0,4 kg i znów jest 73,9 :) 

Powodzenia dla Was wszystkich i postaram się od czasu do czasu zajrzeć do Was i wrzucić jakieś ładne zdjęcia Barcelony :) 

Buziaki


21 kwietnia 2014 , Komentarze (6)

Ostatnie trzy dni do najlepszych pod względem diety nie należały niestety. Były i ciasta i sałatki z majonezem i inne mało dietetyczne potrawy. Nie robiłam foto menu, bo uznałam, że nie ma sensu.

Ogólnie w sobotę rano poleciałam na roll masaż i do fryzjera wycieniować włosy, potem pojechaliśmy do taty M i tam zanocowaliśmy. 

W niedzielę rano zjedliśmy śniadanko, potem wróciliśmy do domu i leniuchowaliśmy sobie :) 

Dziś po południu pojechaliśmy na cmentarz do mojej mamy, a później poszliśmy na spacer. 

ĆWICZENIA:

sobota: BRAK 

niedziela: BRAK

poniedziałek: 40 minut steper

19 kwietnia 2014 , Komentarze (8)

Piątek upłynął dość leniwie, w pracy luz, a po pracy przyjechała do mnie koleżanka na farbowanie i ploteczki. No i pękły dwie butelki wina białego ;) no ale taki był plan, żeby się trochę odstresować :) Dziś rano troszkę głowa bolała, no ale dałam radę :) 

Właśnie wróciłam od fryzjera, wycieniowała mi porządnie włosy, przez co stały się takie lżejsze i jest ich więcej. Jestem zadowolona, Zaraz ruszamy na święta do taty M. i będziemy tam nocować, bo rano śniadanko.

Wczorajsze menu:

Śniadanie:

- chleb drwalski z masłem, krakowską z indyka i pomidorem

- kawa z mlekiem 

II śniadanie:

- kisiel

Lunch:

- jabłko 

- jogurt naturalny 

Obiad:

- łosoś, ryż brązowy, fasolka szparagowa

Kolacja:

- butelka wina 

- garść orzechów arachidowych 

- kilka nachosów 

ĆWICZEŃ brak

Zdrowych i spokojnych świąt i oby każdy zjedzony kawałek ciasta poszedł nam  cycki ;)

17 kwietnia 2014 , Komentarze (16)

Jak już część z Was zauważyła po porannym wpisie, rano dopadł mnie dół i byłam strasznie zdemotywowana. Waga wzrosła o 0,4 kg a ja generalnie od kilku dni czuję się jak słonica! Ale nie poddam się, co to to nie! Dam radę i będę miała jeszcze większą satysfakcję! Dziękuję Wam wszystkim, ze jesteście, bo dodajecie mi wiele sił. 

Dziękuję też mojemu M. który mnie wspiera i pociesza!

Dziś miałam iść na siłownię (mam jedną darmową wejściówkę), ale M. mi zabronił - słusznie zresztą - bo stwierdził, ze jeszcze się porządnie nie wykurowałam, a jak pójdę spocę się i wyjdę, to może mnie dopaść i na wylot do Barcelony będę chora. O nie, tego nie chcę!

W ramach choć odrobiny ruchu posprzątałam trochę mieszkanie przed świętami, ogólnie to nienawidzę porządków ;) 

Co do diety, to nie poległam, trzymam się zasad, mimo, że waga mnie olewa i nie trzyma się zasady, że co tydzień -0,5 kg ;) 

Śniadanie:

- bułka fitness z masłem, rzodkiewką i koperkiem 

- kawa z mlekiem 

II śniadanie:

- jogurt naturalny z 1/2 gruszki i garścią żurawiny

Obiad:

- makaron z sosem tuńczykowo-pomidorowym

Przekąska:

- banan 

- czekoladka Lindor 60% 

Kolacja:

- bułka fitness z masłem, camembert lekkim i winogronami 

ĆWICZENIA: brak 

17 kwietnia 2014 , Komentarze (18)

Waga w górę 0,4 kg, ja wiem, że to nie jest jakoś strasznie dużo itp, ale dla mnie jest, bo ponad miesiąc się tak waha...Ja na prawdę w teorii jestem świetna i wszystko teoretycznie rozumiem, że zastoje się zdarzają, że tak bywa itp itd

Ale jak dotyka to mnie, to mam ochotę wyć, a najgorsze jest to, że ciągle szukam przyczyny, dlaczego tak się dzieje. Przy aktualnym bilansie kalorycznym, waga powinna spadać, wolno, ale powinna. 

A tu dupa! Zamiast w dół, to ona w górę! Nienawidzę jej, nienawidzę siebie, wszystkiego dziś nienawidzę! 

Czuję się dziś tak!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.