Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Lubię się uczyć i dowiadywać. Oraz czasem pograć w MMORPG-i. ;) To przez tryb życia, który na to wszystko pozwala, a nie uwzględnia innych potrzeb, trochę zaniedbałem zdrowie i przybyło mi kilogramów. Po wyjeździe z kraju zabrakło nawet codziennej jazdy rowerem... "Brzuszek" zaczął mnie drażnić. :) Ponieważ jestem niecierpliwy, roztargniony i brak mi czasu, wolałem wykupić tutejsze usługi, żeby mieć gotowe przepisy i ćwiczenia.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 818
Komentarzy: 7
Założony: 1 maja 2013
Ostatni wpis: 2 listopada 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aardvark

mężczyzna, 43 lat, Warszawa

183 cm, 77.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Spalone kalorie

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 listopada 2013 , Komentarze (1)

Dni biegną jeden za drugim, a tu nieoczekiwania minął jakiś czas temu 100. trening. :)

14 września 2013 , Komentarze (2)

Po zejściu poniżej 80 kg miałem sporo wyjazdów służbowych, czyli przez ostatnie dwa miesiące. Można by było oczekiwać, że wyjazdy popsują lub utrudnią jakoś zdrowy tryb życia. Ale wcale nie. Co prawda chudnięcie się zatrzymało na jakiś czas, ale jadłem bez dostępu do jadłospisu, wedle rozsądku i swoich potrzeb. Uważam, że efekt mimo wszystko jest dobry, nawet jeśli tylko utrzymałem się na niezmienionym poziomie --- bo czułem się dobrze i utrzymałem prawidłową masę.

Zmienia mi się natomiast jeszcze bardziej perspektywa na trening. Czuję się tak dobrze dzięki biegom i ćwiczeniom siłowym, że coraz bardziej skupiam swoją uwagę na tym właśnie. I coraz bardziej chce mi się dbać o bycie fit (lol, jak to brzmi) i pięknym na zewnątrz :P, bo samopoczucie, które mam, przypomina mi to z dzieciństwa, kiedy z kuzynami biegaliśmy po polach i drzewach wokół domu dziadków. Yey for fitness! :) Trochę mi opada motywacja do dbania o dokładne odmierzania potraw, bo w zasadzie mam od dłuższego czasu poprawne BMI i sam sobie dobrze radziłem na tych wyjazdach, ale chcę jednak zejść do środka zakresu i pozbyć się jeszcze paru miejsc, które nadal są miękkie. :)

Pooglądałem sobie filmiki na youtube o przemianach ciała, jakie ludzie przechodzili od momentu, gdy zaczęli swoje treningi. I choć początkowo zapisałem się tutaj po to, żeby zrzucić masę, której nabrałem w poprzednim roku, z zaniedbania i głupoty ;), i udało się nawet zejść poniżej tego, ile miałem dwa lata temu, to teraz stwierdzam, że chyba zostanę na dłużej, aby kontynuować trening i zbudować sobie wytrzymałość i muskulaturę, którą tak przyjemnie podziwiać na innych facetach. :) Jakoś szczególnie wcześniej nie chodziło mi to po głowie, ale to chyba naturalna konsekwencja trenowania i tego, że się dobrze czuję.

29 czerwca 2013 , Skomentuj

To dwa najgorsze tygodnie, jeśli chodzi o realizację planów ściśle wg wytycznych Vitalii. Ale były bardzo trudne z różnych powodów. Od poniedziałku powinienem być znowu zdyscyplinowany. Nie znaczy to, że jadłem niewłaściwie, po prostu był to czas szybkich rozwiązań kulinarnych na oko. ;)

Mam też jakiś drobny problem z kolanem, więc nie robiłem całego treningu od poniedziałku. Zamiast tego chodzę do pracy na piechotę, co w sumie, mam nadzieję, daje choć trochę zbliżony efekt.

Pomimo tego jednak (!!!) udało mi się przekroczyć magiczną granicę 80 kg! Jak pisałem wcześniej, nigdy nie ważyłem mniej w dorosłości. I to jest coś. :D W zasadzie, do tej pory zawsze zaokrąglałem masę jakoś do połówek, ale tym razem musiałem podać dokładnie. Reasumując, od początku przygody z vitalią z 90 kg zszedłem do 79,7 kg, pokonawszy granicę, której nigdy nie spodziewałem się przejść. :)))

Yey! \o/

22 czerwca 2013 , Skomentuj

W cotygodniowych pomiarach, przez trzy kolejne pomiary masa utrzymywała mi się na niezmienionym poziomie. A potem, czyli dziś — bach! — prawie trzy kilo w dół. Przyglądam się masie w ciągu tygodnia, bywało już 80 kg, czyli pełne trzy kilogramy mniej. Ale dziwne to. IMHO, może to jednak moja waga. Jakaś taka stara jest, analogowa :D. Powinienem może mieć jakąś wagę uśredniającą wyniki z tygodnia. No bo na przykład teraz jest tak gorąca, tyle piję wody, że pod koniec dnia na pewno ważę więcej niż rano. ;) Wczoraj w południe było ponad 40 °C w słońcu (a potem miernik za oknem się #*&^@#, OMG, mam nadzieję, że to nie temperatura osiągnęła niemierzalne wartości  XD).

80 kg to taka magiczna granica. Nigdy w dorosłym życiu nie miałem mniej niż 80 kg. A teraz wydaje się to być na wyciągnięcie ręki.

No i mięśnie na rękach i nogach zaczynają się robić „hot” ;P. Niestety jest efekty uboczny utraty tkanki tłuszczowej w postaci luźnej skóry. Ble… co prawda nie wygląda to w ogóle źle w tej chwili, w sensie — nie widać tego, to ja to czuję, ale mogę sobie wyobrazić, jak będzie, jak schudnę dalej.

Treningi wciąż mi się podobają. W zasadzie, tak mi przypomniały radość aktywności, że trudno mi sobie wyobrazić życie bez ruchu. Z doświadczenia wiem, że okoliczności życia mogą ten ruch utrudnić… tak jak moja przeprowadzka i porzucenie roweru. Ale... konsekwencje przytycia, które teraz zwalczam, były na tyle duże, że myślę, że sobie na to jednak więcej nie pozwolę. :)

80,5 kg FTW!

9 czerwca 2013 , Skomentuj

Zgodnie z przewidywaniami piszę coraz rzadziej. ^^

W ostatnim tygodniu sumarycznie nie schudłem, a trzymałem się diety. Cóż. Jakieś wahania, bo jednego z dni miałem już 82,5, a potem wzrosło znowu do 83, akurat w dzień ważenia.

Treningi są naprawdę fajne. Szkoda, że przez prawie cały ostatni rok nic nie robiłem w ramach ruchu. Po tym, jak pożegnałem się z rowerem, jakoś nie przyszło mi do głowy, że można biegać i bawić się hantlami. ;)

A co do problemu z ćwiczeniami motywacyjnymi... hm. Trochę je porobiłem, choć ciągle niekompletnie. Są fajne, ale z innych powodów w sumie, niż pomoc w diecie. Pomagają mi na trochę przystanąć w ciągłym strumieniu zajęć.

24 maja 2013 , Komentarze (2)

,,Jak ten czas leci''. XD

Nie znajduję chwili na wpisy tutaj, ani nawet na zajmowanie się zadaniami z motywacji, trwa piąty tydzień diety i treningów, a ja jeszcze nie wspomniałem nic o trzecim ;).

Zmieniłem w końcu ustawienia i mam część posiłków takich samych przez cały tydzień. Tak się żyje dużo lepiej. ;) Jakoś w ogóle nie potrzebna mi ta rozmaitość. Jedzenie, chyba niestety, nadal trochę jest dla mnie koniecznością, która przeszkadza w zajęciach dnia. Ale dzięki dyscyplinie z wieloma mniejszymi posiłkami w ciągu dnia nie muszę wieczorem iść na pizzę albo odżywiać się samymi kanapkami z automatu, tudzież kebabem.

Trening służy mi dobrze. Trochę rozbolała mnie kostka od biegania. Któregoś dnia ledwo skończyłem, ale się jakoś ,,rozchodziło'' i jest prawie przeszło. Ciekawe, że już na twarzy widzę efekty. A twarz to podobno ten rejon, który chudnie ostatni. ;) Któregoś ranka zwróciły też moją uwagę niezauważone do tej pory mięśnie uda. :D Albo się rozrosły, albo zacząłem bardziej zwracać uwagę na własne ciało. Ale zawsze miałem dość sporo masy mięśniowej, więc może po prostu nogi mi chudną i mięśnie wychodzą na wierzch.

W każdym razie idzie dobrze. :)

7 maja 2013 , Skomentuj

Również i drugi tydzień minął bez jakichś problemów. No może z wyjątkiem dzisiejszego pominięcia podwieczorka --- nie miałem czasu. ;)

Wciąż mnie drażni ciągłe gotowanie, ale mniej, pewnie z racji nabierania wprawy. Poza tym jeśli jest to koszt takiego dobrego samopoczucia, to będę go ponosił.

No i po skończeniu drugiego tygodnia w obecnym zaczęły mi się cięższe treningi. Jutro rano mam cardio w biegu przez pół godziny. LOL Ale pewnie da radę. Miałem 25 minut w poniedziałek. Jedyną ich wadą jest to, że się w trakcie zaczynam nudzić :/. Może włączę film do następnego?

1 maja 2013 , Komentarze (2)

Pierwszy tydzień minął bez większych problemów. Nie wszystkie produkty udało mi się jednak dostać i musiałem kombinować z zamiennikami. Trochę to frustrujące. Wydłużyły mi się tez poranne godzinny przed wyjściem z domu, bo trzeba wszystkie posiłki przygotować do pracy. Ale czuję się znacząco lepiej. Przed dietą jadłem głównie kanapki z automatów, bo tak bardzo nie chciało mi się czegokolwiek przygotowywać. No i jadłem może ze dwa, trzy razy dziennie... OMG. Wystarczył niecały tydzień, by poprawiło mi się samopoczucie. ;) Tylko to ciągłe przygotowywanie? Może po prostu zmienię w ustawieniach, żeby mieć przez cały tydzień to samo, to poznam przepisy i będzie szło szybciej. kkthxbai

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.