Czas na spostrzeżenia po 8 dniach pracy z Ewą Chodakowską. Nie wiem ile ważę i ile mam centymetrow, bo stwierdziłam, że nie będę jak opętana sprawdzać tego co tydzień. Zobaczę po 30 dniach, choć czasem trudno wytrzymać. Zwykła kobieca ciekawość kusi:)
Treningi wchodzą coraz lepiej. Nie wiem, czy są lżejsze, czy ja silniejsza i przyzwyczajona do tego sposobu trenowania. Pierwsze trzy dni były ciężkie, bo jest to bardzo nowy system, którego nigdy nie doświadczyłam. Praca na siłowni, aerobiki i inne aktywności działają na zupełnie innym systemie polegającym na ilości powtórzeń a nie czasie. Z pozoru czym jest 30 sekund ćwiczeń, ale przeskakując z ćwiczenia na ćwiczenie można niezle litry potu i tłuszczyku stracić. I tak się dzieje ze mną. Efekt:
- prysznic kilka razy w tygodniu
- podczas treningu spokojnie wchodzi litr wody + jakiś magnez rozpuszczony lub mutiwitamina po treningu
- trzecia seria ćwicze wchodzi najgorzej, organizm jest najbardziej zmęczony i powtórzenia już bolą
Są też plus:
- delikatnie zauważam, jak moje ciało się zmienia, wydaje się smuklejsze
- mam problem z brzuchem, bo wyskakuje mi mocno po treningu i przez cały dzień się utrzymuje trochę duży, jakby przeciążony
- ćwiczenia - pomimo zmęczenia - wprowadzają mnie w dobry humor i jest coś takiego dziwnego, że nie moge się doczekać kolejnego treningu, pewnie dlatego, że nie wiem, jak on będzie wyglądał. Podoba mi się ten element niespodzianki:)
- nie mam już zakwasów i nie boli mnie już każdy centymetr ciała:)
Jestem ogomnie ciekawa efektów po 30 dniach. Diety się trzymam - nie drastyczni, modyfikuję przepisy albo zmieniam obiady w zalezności od tego, co jest w lodówce. Ograniczyłam znacznie i pilnuję się bardzo ze slodyczami. Musze tylko jeszcze wyeliminować ze swojego życia lody.
Trzymajcie za mnie kciuki:):):)