Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam dość patrzenia w sklepie na ciuchy, które na mnie nie pasują... :) Za pół roku będę mogła je włożyć :D

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1932
Komentarzy: 31
Założony: 24 maja 2013
Ostatni wpis: 19 lipca 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
agatag2

kobieta, 41 lat, Poznań

161 cm, 75.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 lipca 2013 , Komentarze (2)

Kolejny tydzień mija. A z waga stoi w miejscu. Jednak zdaję sobie sprawę, że częściowo, a nawet w głównej mierze to moja wina. Dieta jest, częstotliwość posiłków również - staram się przynajmniej jeść co 3 - 4 godziny.

Wczoraj było agility - mój pies niestety patrzył się na mnie z wyraz oczu mówiącycm "O co chodzi? Gdzie ja mam wejść? Że niby do tunelu? A sama se tam właź, jak Ci się podoba!!" i strzelił focha. Miał totalny zlew na moje polecenia. Może jutro będzie lepiej:)

Wczoraj też dostałam płytke z Ewą Chodakowską, dzisiaj ruszam z ćwiczeniami ostro. Proponowano mi tu fitness w klubie (Gabrielass - dziękuję za poradę :) ). Jednak właśnie ten fitness kompletnie mi nie leży. Jakoś nie lubię tego podrygiwania w rytm muzyki, przy czym nigdy nawet się nie spociłam na takich zajęciach - a kilka zaliczyłam. Do tego instruktorka tak szybko robiła układy, że dla początkujących było to nie do ogarnięcia. Siłownia - fajna, pod warunkiem, że masz z kim iść i masz blisko jakiś fajny do tego nie drogi. A płytke włączę sobie na TV, ćwiczenia są do ogarnięcia w moich 4 ścianach. Do tego zrobię jeszcze pomiary, bo z wagą to różnie bywa. Nie zawsze jest adekwatna do zrzuconych kalorii. Zaczną się budować mięśnie, tłuszcz co prawda powinien znikać, ale jego miejsce zajmą właśnie te mięśnie. Ale po cm będzie najbardziej widać:) No waga w moim przypadku też zejdzie.

Ale dzisiaj piszę bez sensu. Gdzieś muszę te myśli przelać. W domu to każdy patrzy na mnie z niedowierzaniem, zresztą tak samo, ja z moim planem wyjazdu do Japonii w przyszłym roku:(  Trochę to deprymujące. Ale nie zamierzam się poddawać:)

9 lipca 2013 , Komentarze (3)

No i przez ostatni tydzień zeszło ze mnie całe 0,1 kg. Strasznie mało. Ale sama sobie jestem winna. Jakoś nie przemawiają do mnie ćwiczenia fitness :(Denerwuje mnie to, że żeby ćwiczyć muszę mieć lapka włączonego, a to nie zawsze jest możliwe. Jutro idę pograć w tenisa przez ok 1 h. Wolę tego typu aktywność. Czasem brak tylko partnera do gry. Rower i rolki też wchodzą w grę. AAAAAAAAAAAAAA znajduję ciągle same wymówki AAAAAAAAAA W niedziele pobiegałam trochę z psem na agility.

Kiedyś zapisałam się na siłownię. Miałam trenera, który co miesiąc sprawdzał jak mi idzie. Nie dałam rady:( Brak mobilizacji i motywacji. Samemu nudno, a do pary nie ma kogo wziąć. Do tego doba musiałaby się wydłużyć co najmniej o tą godz potrzebną na ćwiczenia. I znowu wymówki. Ale jak pogodzić sprzątanie, gotowanie (nawet dla siebie), 2 etaty? No się nie da. Chwilę wolnego znajdę, owszem, ale nie regularnie. Teraz poszłam na łatwiznę z dietą. Kupuję sobie gotowce (warzywa z kurczakiem po jakiemuś tam) i zamiast smażyć je na patelni odgrzewam na parze. I tak jem mniej niż dieta przewiduje, ale faktycznie zaczęłam jeść w miarę regularnie i więcej warzyw i owoców.

2,5 kg mniej w półtora miesiąca. Trochę mało :( Ale sama sobie jestem winna. Brak regularnych ćwiczeń, brak stabilnego odżywiania - szczególnie w weekendy. Nawet patrząc na małe cele, to i tak zawsze mówie - lepiej później niż wcale, byle by je osiągnąć. Nie od razu Rzym zbudowano, itd.ALE CO Z TEGO? Dlaczego nie może być wcześniej, niż później? Dalczego? A dlatego, że nie potrafię się zmobilizować do tych ćwiczeń w domu. Nie zależnie od tego kto ma je prowadzić. Może jakbym ćwiczyła codziennie po pół godz, zamiast 2 razy po 1,5 to będzie łatwiej? Zmieniłam już te ustawienia i zobaczymy co zaproponują. Oby w ten czwartek było ciut lepiej....


27 czerwca 2013 , Komentarze (5)

uff, zeszło kolejne 0,3 kg :D Wiem, nie dużo, ale zawsze. A biorąc pod uwagę zeszłotygodniowe 80,1 kg zamiast 78,6 to już w ogóle sukces:)

Wczoraj wypróbowałam Ewę Chodakowską. Muszę stwierdzić, że faktycznie jest skuteczna. Wzięłam akurat spalanie tłuszczu. Co prawda nie dałam rady zrobić całych 45 min (dałam radę tylko przez 15 min ), ale nawet po tych 15 min, byłam cała mokra. A niestety nie mogę tego powiedzieć po treningach tutejszego trenera. Ale może to kwestia moich ustawień.
Postanowiłam na razie skupić się na tych ćwiczeniach Ewy i wydłużać sobie czas, aż dojdę do  tych 45 min:)

26 czerwca 2013 , Komentarze (1)



No tak jutro ważenie. Ciekawa jestem co waga pokaże.

Co myślicie o zestawie ćwiczeń Ewy Chodakowskiej? Myślałam, żeby zacząć je stosować razem z tym co mi proponuje tutejszy trener. (aha, muszę zmienić ustawienia).

No i jeszcze jedno, muszę zacząć ćwiczyć!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Ciągle robię sobie jakieś tam wymówki typu zmęczenie, brak czasu, itd. A to bzdura. Czas jest, tylko tyłka się nie chce ruszyć!!!

Dzisiaj nadrobię wczorajszy trening, jutro agility, w piątek jutrzejszy trening. I tak ma być!!!NA STAŁE, tzn, ćwiczenia będą we wskazane dni ^^

20 czerwca 2013 , Komentarze (6)

No i stało się to, czego się bałam. Otóż waga poszła w górę, zamiast w dół. Ale może to efekt tego, że @ się zbliża dużymi krokami, a raczej być już powinna, a jej nie ma?

Dlatego nie zmieniałam paska, bo to raczej normalne, że waży się więcej przed @?



Tylko czy to może być różnica 2 kg? Wiem, że trochę zaniedbałam dietę, ale nie więcej jak w zeszłym tygodniu, a wtedy było mniej 0,4 kg.

Nie mogę sie poddać, a patrząc na wagę dzisiaj rano, miałam ochotę dać sobie spokój z tym całym odchudzaniem. Ale wiem, że nie mogę....

13 czerwca 2013 , Komentarze (1)




Drogie Vitalijki. Mam kolejny postęp, kolejne 0,4 kg mniej  Niby nie wiele, ale ile radości daje. Oby tak co tydzień...

Czy Wy też tak macie, że dostajecie apopleksji na myśl zadzwonienia do urzędu? Ja tak mam od jakiegoś czasu. Jednak są to telefony tylko do jednej osoby, pracującym w owym urzędzie. Wtedy to najchętniej robiłabym wszystko, żeby odwlec zadzwonienie do niej. Wrrrr. Mam chyba jakąś alergię na tą kobietę.Wtedy nawet dopada mnie WIELKI GŁÓD ze znanej wszystkim reklamy. Całe szczęście dzisiaj mam ten telefon już za sobą. Następny będzie w przyszłym tygodniu. Mam nadzieję, że usłyszę coś innego niż "jeszcze nie przejrzałam państwa wniosku" - mimo, że ma go od tygodnia na biurku. Tak, wiem, że urzędnicy mają czas na wszystko. Ale my nie mamy.

Wróćmy do weselszych spraw.
Dzisiaj mamy z psiakiem kolejne, znaczy, drugie zajęcia z agility. Miałam tydzień, żeby nauczyć go skręcać na komendę w prawo lub lewo ciasno wokół jakiejś przeszkody. Niestety nie wyszło, no może częściowo. Okaże się dzisiaj. Co nie zmienia faktu, że strasznie się cieszę z dzisiejszych zajęć. Do tego mamy super pogodę.

Muszę się zabrać za te ćwiczenia. W tym tygodniu dałam wielką klapę :( Może dzisiaj mi się uda, choć w domu będę dopiero grubo po 21. Może wcześniej się uda. Za to jutro w planach mam jazdę rowerem na tory łucznicze, strzelanie i powrót do domu. W sumie ok godz samej jazdy, do tego ok 1,5 godz strzelania. Trochę kalorii zejdzie.W weekend pewnie będzie powtórka :)

Biorę się do roboty i za Was też trzymam kciuki w naszej walce :)



 

7 czerwca 2013 , Skomentuj

Wczoraj byłam z moim psem na pierwszych zajęciach agility. Było super:) Psiak spisywał się na medal. Myślała, że będą problemy z posłuszeństwem. Ale zrobił mi niespodziankę i słuchał się :D
Ja przy okazji też trochę poćwiczyłam - trzeba było troszkę pobiegać, więc myślę, że przy okazji poruszam się trochę więcej:)

Waga znów troszkę ruszyła w dół. Chociaż myślałam, że przez te lody, będzie wręcz odwrotnie.
Tak mi się wszystko poprzewracało w życiu, że nie mam czasu na łucznictwo:( Tylko nie wiem czy jest to wynik tego, że faktycznie nie mam czasu,czy raczej tego, że mi po prostu przestało wychodzić tak jakbym chciała? Trenowałam 6 lat, z czego pierwsze 4- 5 lat było efektywne i sprawiało mi dużo przyjemności. 6 rok to zmaganie się z techniką, łuk "robił" co chciał, nie słuchał się. A odkąd zaczęłam pracować, idzie coraz gorzej. Mam wrażenie, ze strzelam gorzej niż na początku. Może stąd ta moja niechęć do strzelania i wyszukiwanie innych zajęć? Pewnie tak. Niby znalazłam w czym tkwił problem. Ale brak mi motywacji do regularnych treningów. Chyba się wypaliłam ;( I chyba zostanę niedzielnym łucznikiem, zaglądającym na tory łucznicze raz na jakiś czas. Najgorsze jest to, że trudno mi się z tym pogodzić. Z jednej strony chciałabym dalej strzelać, jeździć na zawody, a z drugiej strony jak widzę jak strzelam na treningach - odechciewa się. Może zrobię sobie licencję sędziego, żeby dalej mieć związek z tym sportem? Nie wiem. Jestem w kropce....

Rozpisałam się. Ale gdzieś trzeba to z siebie wyrzucić. Noszę to w sobie i nie wiem co robić. :( Zawsze (odkąd zaczęłam trenować łucznictwo) myslałam, że nawet małżeństwo i macierzyństwo mi nie przeszkodzi w trenowaniu. A tu proszę, nie mam ani męże (nie mówiąc już o kandydacie), ani dziecka, a już myślę o zakończeniu trenowania. W praktyce już to nastąpiło, ale gdzieś tam w głowie jest, że wkrótce zajrzę na tory żeby postrzelać. Nie potrafię powiedzieć sobie - to koniec, nie trenujesz już łucznictwa. Nie potrafię powiedzieć tego w czasie przeszłym. Jestem zła na siebie!!!

3 czerwca 2013 , Komentarze (3)

Otóż minął kolejny dłuugi weekend. Jakoś tak mam, że jak pracuję, tzn idę codziennie do pracy, to trzymam dietę. A jak tylko jest wolne, to zaraz pokusy się pojawiają w stylu grilla, a to lodów zjedzonych wspólnie z rodzinką. No i jak tu się odchudzać - ja się pytam?
Do tego ciągle zapominam o piciu wody. Np. dzisiaj, wypiłam ze 4 szklanki herbaty, niby zabarwiona woda, ale jednak nie czysta. Mam to wliczać, czy nie?
Następny tydzień, tzn ten co już leci, mam normalny, więc myślę, że z dietą będzie dobrze. No i z ćwiczeniami też.
Nie zdziwię się, jak w czwartek waga nie pokaże mi zmian. W końcu sama zawaliłam... A może tak zwalę na mojego kochanego tatusia, który słodkim głosikiem pyta - zjesz loda z nami? No jak tu odmówić?

30 maja 2013 , Skomentuj

Jest mały postęp, chociaż tak właśnie myślę, że:
1) to woda, której się obecnie pozbywam,
albo
2) waga początkowa była źle wpisana (ważyłam się w poprzedni czwartek ok 17:40 u dietetyka)
albo
3) brak pomysłu.

Dzisiaj jak pogoda pozwoli, wybiorę się na rolki. Albo zrobię to od razu, bo to nigdy nic nie wiadomo. :)

29 maja 2013 , Komentarze (3)

Dzisiaj trochę spokojniej w pracy i udało mi się w miarę utrzymać godziny w ryzach.
Dostałam informację od portalu, że jutro ważenie. Hmm, dietę zaczęłam dopiero w poniedziałek, ale zobaczę. może coś się zmieniło. Chociaż to nie pełny tydzień, więc za wiele się nie spodziewam.

W przyszłym tygodniu zaczynam chodzić na agility z moim psem. Mam nadzieję, że będę mogła to wliczyć w moją tygodniową aktywność fizyczną. W końcu będę trochę biegać za psiakiem i jego torem przeszkód. No ale zanim się czegoś nauczy, trochę czasu minie :D W końcu zaczyna od zera, jest zielony w tym. Do tego mam nadzieję, że polubi się z innymi psami będącymi na szkoleniu.

Na dzisiaj zaplanowane mam jeszcze 3 posiłki. Musiałam trochę poprzestawiać kolejność. Cóż, brak możliwości podgrzania posiłku w pracy uniemożliwia mi jedzenie typowego obiadu. W zasadzie zauważyłam, że jem więcej niż do tej pory. A do tego w kuchni spędzam 2 lub 3 razy więcej czasu - też tak macie? Może to kwestia ustawienia wszystkiego. Myślę, że jak w sobotę lub niedzielę sobie przygotuję jedzonko na cały tydzień, będzie inaczej. Całe szczęście, że jutro wolne i to do niedzieli :)

EDIT:
No i po co ja głupia dziś wieczorem właziłam na tą wagę? No pytam się? No musiała pokazać 1,5 kg więcej niż tydzień temu?
Tak, wiem, dietę i ćwiczenia zaczęłam od poniedziałku, 2 ostatnie dni były rozregulowane czasowo (wtorek i dzisiaj trochę też). Ale to nie powód, żeby ważyć więcej o 1,5 kg!!!!
Może jest inny powód? Tydzień temu byłam na konsultacji dietetycznej i jak tam mnie ważyli było właśnie 81 kg, dzisiaj ważyłam się na mojej wadze i wyszło 82,5 :( Jakoś nie chce mi się wierzyć, że taka różnica może być między dwoma wagami - różnymi oczywiście. Chociaż, czemu nie?
Zważę się jeszcze raz jutro rano, przed śniadaniem. Wtedy jest podobno prawidłowa waga. Zobaczymy co pokaże...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.