Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wieczny grubasek, za rok będę miała 30 lat chcę do tej pory wyglądać świetnie, lepiej niż kiedykolwiek.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 29961
Komentarzy: 126
Założony: 18 lipca 2013
Ostatni wpis: 14 listopada 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Drassi

kobieta, 40 lat, Opole

172 cm, 70.30 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Zobaczyć na wadze 65 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 listopada 2014 , Komentarze (5)

Nareszcie się udało! Osiągnęłam swój cel i jestem bardzo zadowolona. Czuję, że teraz mogę wszystko. Od początku odchudzania straciłam 19 kg. Coś, co kiedyś wydawało się niemożliwe.


Duża część tego sukcesu to zasługa mojego trenera personalnego Łukasza;) Dzięki codziennym ćwiczeniom na świeżym powietrzu nawet jak zdarzało mi się jeść więcej - waga tego nie pokazywała.


Mam nadzieję, że uda mi się utrzymać efekt i już nigdy nie będę musiała się odchudzać.


W tym miejscu chciałam podziękować wszystkim, którzy wspierali mnie w mojej walce. Dziękuję za wszystkie pozytywne i motywujące komentarze. Bez Was byłoby ciężej. Życzę Wam samych sukcesów - nie tylko w odchudzaniu.

3 października 2014 , Komentarze (1)

Coś zadziałało, bo waga idzie w dół. Nareszcie! Nie zjadłam niczego słodkiego od poniedziałku i jestem zmotywowana na maksa. Wydaje mi się, że wreszcie moja twarz wygląda lepiej, nie jest taka wychudzona. Od zawsze tak miałam, że pierwsze efekty odchudzania widać było na twarzy. Teraz wydaje mi się, że twarz zatrzymała się, a nareszcie brzuch zaczął maleć.


Po zrzuceniu 14 kg miałam problem ze skórą na twarzy. Twarz schudła, a skóra stała się wiotka i pojawiły się zmarszczki. Na szczęście krem organiczny, który stosuje od dwóch miesięcy działa i pięknie ujędrnił mi skórę, a dodatkowo poprawił kondycję cery. Wiem, że cudów nie ma, ale kosmetyki organiczne naprawdę są skuteczne. Kto jeszcze nie próbował - polecam. Warto szukać takich z certyfikatem ECOCERT, bo wtedy mamy pewność, że kupujemy dokładnie to, co jest wypisane na opakowaniu i nie ma tam żadnych syntetycznych konserwantów, parafiny i innych świństw.

30 września 2014 , Komentarze (2)

Jutro ruszam z wyzwaniem - 6 kg do końca roku. Wierzę głęboko w to, że w końcu uda mi się ruszyć z wagą w dół. Bo w tym zastoju to już dobre pół roku jestem. Koniec wymówek - biorę się znowu za siebie.

27 września 2014 , Komentarze (5)

Powoli, ale do przodu. Ubyło mi już ponad 0,5 kg. W takim tempie uda mi się do końca roku zrealizować mój plan. Mam też nadzieję, że od października spadek wagi trochę przyspieszy, bo podjęłam 3 wyzwania. Z innymi osobami zawsze łatwiej realizować cele.

Jeszcze rok temu bym nie przypuszczała, że mogę być tak zadowolona z tego jak wyglądam. Wiem, że ideałem nie jestem i nigdy nie będę, ale tak bardzo się zmieniłam, że jestem z tego dumna. Poza tym, że mieszczę się w rozmiar 38 mam świetną cerę. Żadnych wyprysków, przebarwień. Wyglądam zdrowo. I jednego tylko żałuję - że nie wzięłam się za siebie jak miałam ze 20 lat. Teraz mam 30 i uważam, że wyglądam lepiej niż kiedykolwiek.

Tak teraz wyglądam.

31 sierpnia 2014 , Komentarze (2)

Na dłuższy czas zapomniałam o moim odchudzaniu. W końcu były wakacje. Tegoroczne lato było pod wieloma względami wyjątkowe.


Co najważniejsze pierwszy raz od około piętnastu lat założyłam na plaże strój kąpielowy! I nie czułam żadnego skrępowania. Bałam się trochę późnej oglądać zdjęć z tej plaży, ale ku swojemu zaskoczeniu wyglądałam naprawdę nieźle. Aż mi trudno było uwierzyć, że to ja!

Po drugie nosiłam krótkie spodenki. Pamiętam jak rok temu gotowałam się w jeansach, bo wstyd mi było pokazać nogi. Teraz się nie wstydzę. Do tego rajstopy w sprayu świetnie się sprawdziły i muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolona ze swoich nóg.


Kupiłam nową wagę, ale jest jakaś niedokładna. Za pierwszym razem zawsze pokazuje mniej, za drugim więcej. Notuję ten wyższy wynik, bo to nigdy nie wiadomo - chyba jestem pesymistką;) Według tego po wakacjach przytyłam jakieś 1,5 kg. Dziwne, bo jeśli chodzi o centymetry to mierzę tyle samo. No ale wiadomo, że waga to nie jest idealny wykładnik.


Jutro zaczyna się wrzesień. Dobry moment, żeby wziąć się za siebie i dalej dążyć do celu. Postanowiłam do diety włączyć ćwiczenia. Działam, by do końca grudnia zrzucić te 6 kg.

17 maja 2014 , Komentarze (4)

Długo mnie tu nie było. Ale też nie ma o czym pisać. Wagi dalej nie mam, niby już miałam kupić, ale jakoś nie kupiłam. Jak się żyje bez wagi? Z jednej strony ciężko, bo nie wiem już sama czy tyję czy chudnę. Chyba wciąż trzymam wagę, bo stale mieszczę się w swoje ubrania, ale nie widzę by stawały się luźniejsze. Z drugiej strony życie bez wagi jest przyjemne, bo czuję jakbym pozbyła się ograniczenia, uzależnienia. Kiedyś ważyłam się codziennie i bardzo przeżywałam wszelkie wzrosty, nawet te 0,1 kg. Teraz w jakiś sposób się od tego uwolniłam. Uważam na to, co jem, nadal staram się odżywiać racjonalnie, ale zdarza mi się od czasu do czasu zjeść coś kalorycznego i niekoniecznie zdrowego.

W końcu muszę kupić tę wagę, bo jak już osiągnę upragnione 62 kg, to nawet nie będę o tym wiedziała. Moje urodziny coraz bliżej, mam nadzieję że uda mi się do tego czasu zrzucić jeszcze jakieś 2-3 kg.

7 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

Od tygodnia nie mogę się zważyć, bo zepsuła mi się waga. Wskazuje jakieś 7 kg więcej każdemu kto na nią stanie. Nie będę już kupować wagi elektronicznej, tylko rozejrzę się za mechaniczną. Nie dość, że takie się nie psuje, to jeszcze nie ma baterii.


Nie wiem ile ważę i czy moja dieta uderzeniowa coś daje, ale chyba tak, bo kupiłam świetną sukienkę na wesele i stwierdziłam, że nawet nie muszę mieć pod nią gorsetu ani innej bielizny wyszczuplającej, bo nic nigdzie mi nie wystaje:) Wesele za kilka tygodni dopiero, więc muszę utrzymać figurę, ewentualnie stracić jeszcze kilka kilo, bo ze zwężeniem problemów nie będzie.

28 marca 2014 , Komentarze (2)

Wiem, że nie powinno się ważyć częściej niż raz w tygodniu i obiecałam sobie, że już nie będę codziennie stawać na wagę, bo zwariować można. Od wczoraj plus 0,1 kg, czyli praktycznie zmiana żadna, ale jednak na plus:(  I mi przykro się zrobiło...


Postanowiłam, że codziennie będę sobie jadłospis układała, bo jeśli chcę jeszcze schudnąć, to trzeba bardziej przypilnować tego, co się je.


A więc jadłospis na dziś:

- śniadanie: jajecznica z kromką chleba razowego

- II śniadanie: twarożek wanilowy + mineola

- obiad: kurczak z jabłkami

- kolacja: 2 mineole


Wygrałam całkiem dobry aparat fotograficzny na loterii i czekam aż przyślą. Postanowiłam, że będę go zabierać na spacery i robić zdjęcia do moich prac artystycznych. Niby mam już aparat i jak go kupowałam to miałam plany ile to zdjęć nie narobię, ale jakoś zapał szybko minął. 

Dostałam niedawno odpowiedź z amerykańskiego magazynu internetowego poświęconego sztuce haiga - opublikują za jakiś czas trzy moje prace, a to motywuje, żeby dalej działać. Miło jest czasem zostać odrobinę docenioną. Ale to co w tym najważniejsze, to to że mam hobby, które sprawia mi sporo radości.

27 marca 2014 , Komentarze (2)

Dawno niczego nie pisałam, ale tak naprawdę niewiele się działo. Waga stoi w miejscu, waha się pomiędzy 66,1 a 67 kg. Poniżej 66 nigdy nie spadła. Zdecydowałam się przeprowadzić dietę na nowo i zaczynam właśnie fazę uderzeniową. Mam nadzieję, że zadziała. Dziwię się, że taki zastój tak długo trwa, zwłaszcza że teraz dużo wiecej czasu spędzam na spacerach i szaleństwach z moim dzieckiem na placu zabaw. Mały wspina się wszędzie, a ja za nim krok w krok. Po takim półtoragodzinnym treningu czuję się jakbym przynajmniej 40 minut aerobicu ćwiczyła. No a waga nie chce spaść, mimo że spodnie mam coraz luźniejsze, więc chyba centymetry lecą trochę w dół.


Dzisiaj pierwszy dzień diety w fazie uderzeniowej. Mój jadłospis na dzisiaj:

- śniadanie: mleko 1,5% z 2 łyżkami musli, pomarańcza

- drugie śniadanie: twarożek naturalny, mandarynka

- obiad: warzywa z patelni z kurczakiem i brązowym ryżem

- kolacja: jabłko


Mam nadzieję że po tygodniu waga znów zacznie spadać, bo jak nie to chyba się poddam i zostanę przy tych 66 kg, bo już nie mam siły z nimi walczyć:)

27 lutego 2014 , Komentarze (4)

Wiem, że to okropny zwyczaj. Święto nie mające sensu we wciąż tyjącym społeczeństwie. Mimo to zamierzam sobie dziś pozwolić na nieco słodkiego szaleństwa. Zdaję sobie sprawę, że przez jakiś tydzień będę to nadrabiała, ale tak dawno nie jadłam nic słodkiego, że nie zamierzam dzisiaj chrupać marchewki, kiedy wszyscy wokół chodzą z pączkami.

Coś mi się od życia należy:)



© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.