Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8836
Komentarzy: 123
Założony: 18 października 2013
Ostatni wpis: 27 czerwca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aguullkaaa

kobieta, 41 lat, Niemcy

172 cm, 99.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: 90

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 lipca 2014 , Komentarze (13)

Witajcie wieczorową porą

Te wakacje mnie dobiją! Nudzi mi się! Mogłaby pojeździć po znajomych, po sklepach itd... itp... ale po prostu się boję, że gdzieś się skuszę coś skubnąc, coś zjeść! Tak już mam! Wolę nie kusić się jeszcze, może za jakiś czas. Dzisiaj więc dzień zleciał na praniu, suszeniu, prasowaniu itd... robieniu posiłków i pieczeniu bułeczek dla córek. Aaaa ostrzygłam i wykompałam też psa! No ale jak zwykle dla mnie to za mało. Miałam iść na spacer.... ale mi się odechciało! Fuj! 

Dobrze, że jutro trochę mam spraw do pozałatwiania to będziemy jeździły po mieście. A potem może na basen ... zobaczymy.

Co do diety... 
Jest na prawdę super! Posiłki są meeega pyszne! Nie ciągnie mnie absolutnie do słodyczy i dziwnych przekąsek. Jedyne co to objętościowo posiłki są za duże, po obiedzie i kolacji czuje się nażrta! Oczywiście z racji mojego wrodzonego łakomstwa nie potrafię odstawić po najedzeniu się reszty posiłku, myśłę że i nad tym popracuje, to się zmieni. 

A tak z treningów jestem  mega zadowolona! Dzisiaj interwał w tętnie spalającym tkankę tł. 35 minut!!! SUper! Jedyne co mnie wkurza - obowiązkowe po treningu codzienne mycie włosów. Z racji tego że mam ich bardzo dużo i są długie - za łopatki, jest to uciążliwe i jednak boje się o ich stan po codziennym suszeniu suszarką i ewentualnie prostowaniem prostownicą. Obciąć nie chce :/

Jutro ważenie ... mam nadzieję, że po zawalonym weekendzie jednak chociaż trochę w dół waga zejdzie.

1 lipca 2014 , Komentarze (5)

Oj zwariowany dzień za mną dzisiaj!

Rano zapowiadał całkiem poukładanie. Śniadanko - dla mnie omlet z owocami, dla moich córek naleśniki z czekoladą. Potem kawka i pogaduchy z mamą (wróciła po 3 tygodniach pobytu w sanatorium) . Po czym moja pierworodna przyszła i po raz hmmm 154 rozpoczęła rozmowę ni z gruszki ni z pietruszki o tym że bardzo by chciała chomiczka. Generalnie chomik jak to chomik za bardzo pracochłonne zwierze to nie jest i nie miałabym nic przeciwko, ale jesteśmy w posiadaniu 2 psów - goldena i Yorka, kota brytyjskiego i papugi amazonki. No ale w końcu ku zaskoczeniu mojego dziecka powiedziałam - dziewczyny jedziemy do sklepu po chomika, wyciągaj kasę ze skarbonki i jedziemy. 

No i w drodzę okazało się że młodsza też chciałaby chomika !!! hehhe no cóż... w domu wylądowałyśmy z dwoma chomikami i dwiema malutkimi klatkami. Każda ma w swoim pokoju i są zachwycone! 

Starsza objecała sprzątać obydwie klatki - zobaczymy. Dojdzie jej obowiązków, bo rano to ona daje pieskom i kotkowi jeść.

Na 13.30 jechałam do dentysty. Z racji tego że nienawidze się spóźniać, wszędzie jestem 15 minut przed czasem i po prostu czekam i czekam i się wkurzam. Dzisiaj, po spędzeniu 30 minut w poczekalni, wzięłam otworzyłam notatnik i... no tak! Termin się zgadzał, ale godzina - 15.00! Zostało mi więc jeszcze dużo czasu, trudno wkurzona poszłam do rossmanna, wydałam znowu pieniąze na kolejny balsam itd....

Z dietą na szczeście wszystko w porządku. Dodatkowo z rana zrobiłam 30 minutowy trening interwałowy na orbitreku i 20 minut strechingu - ale ten ostatni mnie znudzil, bo moje gabaryty nie pozwalają wykonać 50% ćwiczeń :)

Mam pytanie czy któraś z was pije po trengach ala sportowe białko spalające tłuszcz i wzmacniające mięśnie??

30 czerwca 2014 , Komentarze (8)

Siódmy dzień....

weekendowe grzechy dały mi silnego kopa motywacyjnego. Tak jak sobie obiecałam, dzisiaj trening zrobiony, jakiś Vitaliowy Nokaut - wypociłam chyba nawet wodę z włosów!! Do tego rozciąganie z gumami, brzuszki i wysprzątanie chaty.

Odkopałam po przeprowadzce wreszcie pulsometr (bo ten co mam w orbitreku oryginalnie nie działa :/) i jakie moje zaskoczenie było, że przy założeniu samego pasa od pulsometru, nagle ten w orbitreku zaczął odczytywać mój puls! 

Z dietką wszystko w najlepszym porzadku, ilość wypitej wody hmm myslę że ponad 4 litry :D Zaczytuje się w pamiętnikach Vitalii budując swoją motywację, w wannie czytam Bosacką "cudnie chudne" i liczę że w czwartek podczas ważenia będzie minus. 

Oby pogoda się szybko polepszyła, bo dzieci w domu szajby dostają :D

dobrej nocki i niech moc będzie z nami !

29 czerwca 2014 , Komentarze (4)

Dzisiaj dzień udany, dieta dotrzymana, orbitrek 35 minut zaliczony, a jeszcze przed spaniem Pilatesu trochę będzie. 

Żal za poprzednie grzechy jest i dobrze, kara musi być! 

Jutro nowy tydzień i nowe wyzwania. Organizm prze tydzień rozgrzewał się do ćwiczeń, więc od jutro zaczynam codziennie ćwiczyć, wykluczając jeden dzień na odpoczynek. 

Spiąć trzeba pośladki i do przodu!

29 czerwca 2014 , Komentarze (4)

Dzień 4 i 5 ....

Nie ma czym się chwalić, samo życie przyszło, stanowczo za dużo imprez!

W piątek do południa  z karteczką w ręku dietka, super trening - zwiększony czas na orbitreku - 40 minut, plus 20 minut pilatesu. Efekt następnego dnia potęrzne zakwasy na brzuchu. 

No, ale po południu przyszli goście na grila.... nie ma co oszukiwać zabawa była przednia! Dawno się tak nie uśmiałam, ale co za tym idzie dawno też takiego kaa następnego dnia nie miałam, oj dobry rok chyba. Z reguły mało piję, bo zwyczajnie nie lubie kaca następnego dnia! 

Tak więc dzień wczorajszy spędzony został przeze mnie w łóżku, diety w ogóle nie trzymałam, wręcz przeciwnie, zamówiliśmy pizze żeby nic nie gotować i było totalne lenistwo! 

No tak, kac po alkoholowy jedno, ale dopadł mnie jeszcze kac moralny z tytułu zawalenia diety. Tym bardziej że rano dzisiaj weszłam na wagę i wszystko to co spadło szybko mi się nagromadziło, wmawiam sobie że to po alkoholi organizm gromadzi wodę. Dzisiaj grzecznie wracam, po południu zrobimy trening i nie ma odstępstw, bo to przecież nie o to chodzi. 

26 czerwca 2014 , Komentarze (1)

Tak więc bilans na koniec dnia, a raczej rachunek sumienia czas zrobić.

Z wagą - 0,8 kg po 2 dniach diety - nieźle, ale bez euforii przecież to normalne w pierwszych dniach diety.

Jadłospis super, ale..... ale po południu jechaliśmy na grilla do rodziców kolegi męża. Chłopak mieszka na stałe w Irlandii i z moim m. nie widzieli się uuu ze 3 lata. 

Tak więc dzieciaki się wyszalały, nad jeziorem poskakały, chłopaki powspominali szczenięce lata, no i oczywiście nie obyło się bez pysznego jedzenia z grilla. I jak tu dietę trzymać?! No nic zjadła mięsko z surówką, ale bez szaleństwa. Na ochotnika za kierowcę się wybrałam więc z alkoholi kalorii nie przybyło. Wyrzutów sumienia jakoś specjalnie nie mam. Wręcz trochę dumna z siebie jestem że się nie obżarłam.

Jutro orbitrek i dalsze trzymanie się porządnie diety. 

25 czerwca 2014 , Komentarze (7)

Cyfra kolejnego dnia diety, chyba najlepszy pomysł na temat do postu podsumowującego dzień. 

Oczywiście jak to bywa u mnie w pierwszym tydgodniu diety, idealnie dopasowany jadłospis, idealnie spożywane posiłki. Zobaczymy co w przyszłym tygodniu będzie jak już zapał minie!

Jestem mega pozytywnie zaskoczona jadłospisem ułożonym przez Vitalię! Kurde na prawdę chodzę najedzona, wręcz mam oczywiście wrażanie, że za dużo jem. A do tego same pyszne rzeczy!

Dzisiaj dodatkowo zrobiłam 40 minut orbitreka i tak teraz co drugi dzień mam zamiar ćwiczyć, stopniowo wydłużając czas. 

Największym minusem diety jest ilość wypijanej wody, a raczej ilość oddawanej jej ... w toalecie ;)) Wskoczyliśmy całą rodzinką na ryneczek dzisiaj i o zgrozo po 30 minutach musiałam na prędka szukać toalety! Dobrze że mam dzieci to zawsze można się nimi jakoś wykręcić, że to im szukam toalety heheh

A tak jutro ważenie, po 2 dniach diety - zobaczymy

dobrej nocy

24 czerwca 2014 , Komentarze (3)

Dzień pierwszy...

dzień pierwszy, a raczej tysiąc pierwszy...

tak się zaczyna zawsze dieta, a jak się kończy? Raz mi się udało żeby się skończyła, ale było to dawno, dawno temu... a dokładnie około 10 lat temu. A potem? Potem jedna  ciąża, druga i wieczna walka z kilogramami, które zamiast ubywać - przychodziły.

Teraz podobno ma być inaczej, tak mi głowa mówi. A czy będzie inaczej to zobaczymy. Na razie zgodnie z radami chcę schudnąć do wagi z przed roku - czyli do około 106 kg, potem do 99 itd... powoli, małe kroki. Tak więc do 1 etapu zostało mi 8,6 kg do zrzucenia. Prawda, że brzmi to lepiej niż 50 kg do celu ?

Dieta jest ułożona idealnie, smacznie i kolorowo. Zawsze dużó piłam, ale te ilości wypijanej wody  sprawiają, że jestem częstym gościem w toalecie :-) 

Jutro zaczynam ćwiczenia, czyli walkę z orbitrekiem. Trzymamy kciukI!!

P.S. Zdjęcie obiadku mmmmm

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.