Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Taka ja. Dziwna? Na pewno.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 18045
Komentarzy: 499
Założony: 26 grudnia 2013
Ostatni wpis: 12 lutego 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ToBeMyself

kobieta, 32 lat, Kraków

173 cm, 90.10 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

28 kwietnia 2014 , Komentarze (5)

Dziś w końcu mogę powiedzieć, że pod względem menu i aktywności dzień zaliczam do udanych. 

W sumie nic konkretnego dziś nie robiłam, jakieś pranie, obiad. Jutro jadę do Krakowa, ale na szczęście już w środę wracam. Trochę mnie rozleniwiły te Święta i nie mam ochoty wracać na uczelnię, ale mus to mus.

10 maja wybieram się na wesele kuzyna. Kiecki jeszcze nie ma, fryzura wstępna przećwiczona, partnera brak... Oby jakoś to było, by oczy całej rodziny nie były skierowane na mnie, że wszyscy prócz mnie z kimś przyszli... Jak będziecie chciały pochwalę się fryzurą.

Pobiegałam dziś sobie, ale narzuciłam mega szybkie tempo i wróciłam dość zmęczona. Ale wiecie co? Brakowało mi tego :)


Moje dzisiejsze menu:

- śniadanie: owoce (banan, kiwi, winogrono), jogurt, muesli

- 2 śniadanie: bułka pełnoziarnista, sałata, szynka, pomidor

- obiad: gotowany kalafior, sałatka z pomidora z jogurtem naturalnym, papryka faszerowana mieloną piersią kurczaka z cebulą

- kolacjo - podwieczorek: owoce (banan, winogrono, truskawki) zalane galaretką truskawkową


Aktywność:

- bieganie


To na tyle z dzisiejszych wrażeń. Lecę się doprowadzić do stanu używania i w końcu Was poczytam :)


Czekam cierpliwie, ćwiczę wytrwale...

24 kwietnia 2014 , Komentarze (3)

To już koniec... 8 lat to dużo? Tak! Tyle trwała moja największa Miłość życia. Dziś wszystko się skończyło... Nieprzeciętna przyjaźń na początku, zauroczenie a później to coś, potrafił mnie zaskakiwać, rozumiał jak nikt inny na świecie, był dla mnie najważniejszy, znał mnie bardziej niż ja siebie, nigdy nie nudziłam się przy nim, był romantykiem ale przy tym taki męski, tak, kochałam go, chyba nawet za bardzo. Tak bardzo go nadal kocham.


Od nowa wzięłam się za siebie. Dzisiejszym menu nie ma się co chwalić ale za to wróciłam do biegania. Po dzisiejszym stwierdzam, że bardzo mi tego brakowało. Jutro zamierzam kontynuować odnawianie moje bieganie. Oby się udało. 

W sobotę wieczór panieński Agnieszki (przyszła żona mojego kuzyna). Nie mam ochoty jechać, ale obiecałam w końcu. Jutro ma też przyjść na próbne ślubne paznokcie. W ostatnim czasie dużo tego robię. 

Na uczelni bez zmian, piszę pracę, chodzę na zajęcia i tak z dnia na dzień. Krysia (najbliższa koleżanka ze studiów) jest w ciąży. Ją ma kto kochać...

Ok, koniec tego. Będzie jakiś nowy początek? Jestem taka pusta w środku. Przepraszam za chaotyczny wpis, ale trochę wypadłam z wprawy.


Czekam cierpliwie, ćwiczę wytrwale...

15 kwietnia 2014 , Komentarze (4)

Zaczął się Wielki Tydzień i zaczęły się moje postanowienia. W tym tygodniu nie jem mięsa, ciekawe czy mi się uda. W końcu jest Wielki Post, jakieś wyrzeczenie muszę mieć.

Co do mojej diety to trochę muszę zmienić. Plan na najbliższe tygodnie to 3 kg do 10 maja. Muszę tu wrócić, bo jakoś łatwiej jest mi jak jestem tutaj. Znów chcę wrócić do systematyczności, bo inaczej wszystko się wali.

Moje bieganie... Chyba zawaliłam, ale wracam do tego, mam nadzieję, że uda mi się wrócić do serii po 3 minuty.

Nie będę się tłumaczyć dlaczego mnie tu nie było bo nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Ważne by po upadku się podnieść. Co do wagi do nie rośnie, ale też nie spada. Zmieniam to.

Czekam cierpliwie, ćwiczę wytrwale...

1 kwietnia 2014 , Komentarze (3)

Wczoraj udało mi się rozpocząć sezon. Byłam w moim ukochanym miejscu, Zakopane. Plan był na Giewont, ale trochę mieliśmy obsuwę z czasem więc skończyło się na Hali Kondratowej. Zawsze to już jakiś spacerek. Jak ja kocham ten stan. W górach jeszcze dużo śniegu więc wysiłek był większy co cieszy :) Jakie było moje zdziwienie, że prawie w ogóle nie odczuwałam zmęczenia i miałam w sobie tyle siły w przeciwieństwie do moich towarzyszy. Jestem pewna, że to za sprawą biegania. (trochę ostatnio to zaniedbałam ale wznawiam treningi od piątku, w końcu jeśli mam iść na Rysy muszę mieć kondycję)


Wiem, że trochę mało mnie tu i nie będę wymyślać jakiś wymówek. Nie mam za wiele czasu. Postaram się jednak jakoś nadrobić w miarę możliwości.


Z pracą chyba ok. Część teoretyczna już sprawdzona, teraz za badania trzeba się zabrać. 


Waga spada, choć nie tak szybko jak na początku ale spadek to zawsze spadek. Mam wrażenie, że brzuszek robi się mniejszy i nogi jakieś takie smuklejsze o ile tak można w ogóle powiedzieć przy mojej wadze :P 


W tak zwanym międzyczasie udało nam się wyrwać na KSW do Warszawy, było super. Dużo "celebrytów" udało nam się spotkać i nawet zdjęcie z Mamedem przywiozłam. 


To na tyle ogłoszeń i mam nadzieję, że do następnego już niebawem. 



Czekam cierpliwie, ćwiczę wytrwale...

23 marca 2014 , Komentarze (4)

Nie ma mnie tu ale jestem. Waga spada ale powoli. Trochę muszę skupić się teraz na czymś innym. Staram się choć marze aby wrócić do tego co było. Mam nadzieję, że niebawem się uda. Trzymam za Was kciuki :) 


Czekam cierpliwie, ćwiczę wytrwale...

7 marca 2014 , Komentarze (3)

Po nieobecności wróciłam. Wszystko mniej więcej już poukładane, na tyle na ile to możliwe. Ten tydzień byłam zupełnie wyjęta z życia. Ale jestem. Od soboty było ciężko z wszystkim, z ćwiczeniami, z dietą. W środę wróciłam na dobre. W końcu był post. 3 posiłki lekkie wpadły. 

Wczoraj to już idealnie:
- śniadanie: banan, pomarańcza, muesli, jogurt naturalny
- 2 śniadanie: sałatka: z dwóch filetów śledzia, ogórek kiszony, jajko, cebula, łyżka jogurtu
- obiad: grillowana pierś z kurczaka marynowana w sosie sojowym, czosnku, miodzie, gotowane brokuły, surówka z białej kapusty
- kolacja: sałatka: pozostałość piersi z obiadu, kukurydza, ananas, sos sezamowy
Napoje: (nie wiem czemu wcześniej o tym nie wspominałam)
- 2 l wody niegazowanej
- duża herbata jabłkowo - figowa (bez cukru)

Aktywność: (dopiero wracam, powoli)
- Mel B ramiona
- Mal B brzuch

Tęsknię już za bieganiem i mam nadzieję, że dziś uda mi się zebrać. W końcu to już kolejny poziom. Obym dała rade.

A poza? Część teoretyczna pracy skończona, tzn. pierwsza wersja. Kuzynka poprosiła mnie żebym napisała jej pracę na konkurs o Janie Pawle II i jeśli wygra to dostanie mi się część nagrody, w sumie 150 $. Zawalczymy. Warszawa i KSW już za dwa tygodnie. Chyba nie uda nam się polecieć, bo musimy być rano w niedzielę w Tarnowie, a najwcześniejszy samolot ląduje w Krakowie o 10:00. No trudno, pojedziemy samochodem. Może do Gdańska uda się polecieć. P jeszcze nie wie, że kupiłam bilety. Ciekawe jak zareaguje. Po nim to wszystkiego mogę się spodziewać... W poniedziałek wracam na uczelnię po tej tygodniowej przerwie. Trochę do nadrobienia jest, ale dam radę. Wybaczcie za chaos w tym wpisie, ale jakoś wypadłam z rytmu.

Mykam Was poczytać. Do wieczora.

Czekam cierpliwie, ćwiczę wytrwale...

3 marca 2014 , Komentarze (7)

W sobotę po 4 miesiącach egzystowania jak roślina zmarł mój dziadek. Był po wylewie. 

Nie mam czasu i głowy tutaj zaglądać i pilnować się na 100%. Dietowo to chyba katastrofa, ćwiczenia próbuję tyle na ile czas mi pozwala. 

Jutro pogrzeb. Później postaram się wrócić do wiru życia.

...

28 lutego 2014 , Komentarze (2)

Przez ostatnie dni nie miałam Internetu więc mnie nie było. Ale już jestem. Tydzień w Krakowie minął szybko. Bez większych ciekawostek. Grzeszki jedzeniowe były, ale nie były straszne. Zresztą jak tak sobie myślę ile ja dawniej potrafiłam zjeść różnego rodzaju świństw za jednym razem to teraz połowy z tego bym nie zmieściła. Jest jakiś plus.
Do poniedziałku mam oddać rozdział teoretyczny mojej pracy, ale na szczęście jest to wykonalne. 
Dzisiejszy dzień upłynął w sumie nie wiem na czym. Trochę popisałam, trochę posprzątałam, ugotowałam i tak się poplątałam.

Menu:
- śniadanie: bułka wieloziarnista, makrela wędzona
- 2 śniadanie: 2 kiwi, banan, płatki owsiane z orzechami, wszystko polane jogurtem naturalnym
- obiad: 2 naleśniki bez cukru z owocami, polane serkiem homogenizowanym 
- późny posiłek: łosoś grillowany, warzywa gotowane
- kolacja: serek homogenizowany

Aktywność:
- Mel B ramiona
- Mel B brzuch
- bieganie

A jak tam u Was? 

Czekam cierpliwie, ćwiczę wytrwale...

24 lutego 2014 , Komentarze (4)

Wczoraj nocowałam u koleżanki i nie miałam dostępu do laptopa więc podsumowanie aktywności tygodniowej robię dziś. Raport dnia dzisiejszego wieczorem.

ODCINEK 2:
- spacer: 2 h 
- marsz: około 165 minut
- rower: 15 km
- bieganie 3 razy (45 minut bieganie, 45 minut marsz)
- Mel B ramiona: 4 razy
- Mel B brzuch: 4 razy

Zobaczymy co przyniesie kolejny tydzień.

Czekam cierpliwie, ćwiczę wytrwale...

22 lutego 2014 , Komentarze (6)

Ważenie i pomiary za mną. Spektakularnych efektów nie ma, ale zawsze to coś niż nic. Z wagi ubył tylko kilogram, ale za to z pomiarów w sumie 11 cm. To mnie utwierdza w tym, że tłuszcz zmienia się w mięśnie dlatego waga nie leci jak szalona. Jestem zadowolona i będę starać się dalej. 

Dokładnie za miesiąc o tej porze będę na KSW w Warszawie, tak się cieszę. Może uda się do tego czasu jakieś 2-3 kg zgubić. Jestem jakaś kopnięta chyba. Kupiłam już bilety na KSW w maju do Gdańska. Jak się tam dostaniemy? Nie wiem. Najgorsze jest to, że musimy wyruszyć w sobotę rano, a być z powrotem po południu w niedzielę. Przepatrzyłam samoloty i udało by mi się skombinować jakieś połączenie tylko z kasą najgorzej. To ma być niespodzianka i w sumie taka impreza kosztowałaby mnie 1200 zł. Z Krakowa do Gdańska mielibyśmy bezpośredni lot, ale z powrotem musielibyśmy się przesiadać w Warszawie żeby z czasem się poskładać. Musi się udać. Jakoś uzbieram tę kasę. Mam nadzieję, że do tamtej pory nie braknie biletów. W najgorszym wypadku nigdzie nie pojedziemy i sprzedam bilety. Nie ma co gdybać póki co.

Ale dziś mi się nie chciało biegać, byłam jakaś taka wypompowana. Powiedziałam sobie jednak, że jak nie pójdę to stracę jeden dzień. Więc spięłam poślady i poszłam. Nie uwierzycie jaka byłam dumna, gdy dobiegłam. Dziś czułam się tak, jakbym ze 3 razy z rzędu przebiegła. 
Z pracą do przodu. Nie będzie tak źle jak myślałam. Jutro Kraków. Zapowiada się ciężki tydzień, ale co tam, dam radę. W czwartek urodziny Krysi i pozwolę sobie na małe co nie co, bo wypada jeszcze tłusty czwartek. Raz na jakiś czas można sobie pozwolić. Nie chcę się usprawiedliwiać, że sobie poluzuję tym, że tata wrócił wczoraj, nawiózł całą torbę słodyczy. Moje ulubione batoniki kokosowe, czekoladki, cukierki... I uwaga uwaga... Nie wzięłam ani jednego, nawet na nie nie spojrzałam. Dawniej to było nie do pomyślenia. Zawsze robiłam jakieś zapasy. Tym razem zero. Dlatego w czwartek nie będzie żadnych wyrzutów sumienia.

Menu:
- śniadanie: bułka ciemna z sezamem (pychota), sałata, wędlina, ogórek, pomidor, jajko


- 2 śniadanie: serek z Biedronki


- obiad: tatar własnej roboty 


- deser: owoce zalane ptasim mleczkiem na bazie jogurtu naturalnego, na zdjęciu przed zalaniem, bo później niewiele było widać owoców


- kolacja: sałatka: sałata lodowa, ogórek, małe pomidorki, wędzona pierś kurczaka, ziarenka sezamu, sos balsamiczny domowej roboty


Aktywność:
- Mel B ramiona
- Mel B brzuch
- bieganie

Czekam cierpliwie, ćwiczę wytrwale...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.