Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Hej :) Pierwszy raz założyłam tu konto. Jestem sobie studentką psychologii i mam hopla na punkcie różnych kultur, a także muzyki. Co mnie skłoniło do odchudzania? Chyba moja własna głowa. Jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi. Od nie tak dawna mam swojego ukochanego mężczyznę u boku i najzwyczajniej w świecie zaczęłam wariować. "A co jak mnie zostawi dla ładniejszej?" "Jakim cudem mogę mu się TAKA podobać?" . Nawet sny zaczęły przybierać rozmiar jakieś małej paranoi. I nadeszła w końcu kolejna myśl..." Wystarczy, że schudniesz, poczujesz się pewniejsza siebie i te myśli najzwyczajniej w świecie odejdą" Tak, to była zdecydowanie moja myśl przewodnia do zmiany trybu żywienia... i w ogóle życia.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 51957
Komentarzy: 1182
Założony: 12 lutego 2014
Ostatni wpis: 26 maja 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
keisho

kobieta, 33 lat, Katowice

165 cm, 99.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

1 kwietnia 2014 , Komentarze (46)

Cześć Skarby! (przytul)

Jeee po pierwsze wiadomość dnia! Jednak spełniłam postanowienie na marzec! Na wadzę ukazało się 85,5 kg! A więc od 12 lutego schudłam 4,5 kg. Przez półtora miesiąca to może nie jest jakiś oszałamiający wynik, ale ważne, że w dół. Poza tym z ręką na serduszku... pewnie bym schudła dużo więcej, ale pełno grzeszków się pojawiło przez ten czas. Teraz postaram się zmniejszyć te potknięcia i być bardziej grzeczna. :D Nie mniej jednak bardzo się cieszę! 

Następny cel: 82,5 kg do końca kwietnia.


Co do ostatniego wpisu.. bardzo dziękuję za tyle wsparcia. Trochę mnie zmartwił fakt, że wiele z Was miało podobną sytuację i jednak każda z Was powiedziała, że ten związek się już skończył. Mam nadzieję, że jednak ja ze swoim A się dogadam. Wczoraj mieliśmy mały zgrzyt, bo się strasznie denerwował, bo nie chciałam mu powiedzieć o co mi chodzi. Musi poczekać do piątku no. Potem się wystraszyłam, że nie będę w stanie mu powiedzieć tego wszystkiego, bo się spłoszę. No i A palnął, żebym napisała to na kartce i mu ją dała jak przyjadę. I po długim namyśle stwierdziłam, że to nie jest głupi pomysł. Napiszę wszystko, dam mu ją,a jak ją przeczyta to normalnie o tym porozmawiamy. 


Dzisiaj miałam też na uczelni pierwsze zajęcia z "Mechanizmy i zjawiska w psychoterapii" iii wchodzę do sali... siadam... wchodzi wykładowca... i uwaga... ON wygląda identycznie jak Johnny Depp! No poważnie! Myślałam, że się rozpłynę! Te zajęcia będą prawdziwą przyjemnością ]:> 

No! To na tyle. Idę nadrobić zaległości w Waszych pamiętnikach. 

PS. Właśnie! Dostałam od Was mnóstwo propozycji książkowych do przeczytania. Dzisiaj zacznę! Na liście pojawiły się tytuły jak: 

- Kobiety, które kochają za bardzo

-Mężczyzna od A do Z

- Dlaczego mężczyźni kochają zołzy

hahah może coś pomogą i parę rzeczy mi uświadomią!

Buziaki kochane! :*

30 marca 2014 , Komentarze (30)

Witam kochani!(przytul) 

Powiem Wam, że moja @ daje mi w kość. Nie przez ból, bo ten już minął. Ale znowu się wk*rwiam na wszystko. Dosłownie! Taką marudą to już dawno nie byłam. Wkurza mnie mój A. który jak przychodzi weekend to się nie odzywa. I już sama nie wiem czy mnie to na prawdę denerwuje czy to przez tą głupią @ mi hormony buzują. Poważnie. Nie chce mi się z nim nawet o to kłócić. W ogóle jestem taka nijaka. Na dzień dzisiejszy nawet mi się nie chce do niego jechać w ten piątek. Ja to szaleję jak nie pisze do mnie, bo nie wiem gdzie jest, z kim jest i co robi ( tak wiem, że to paranoja) Ufam mu i tu nie chodzi o jakąś zazdrość czy coś, tylko na prawdę chciałabym wiedzieć co się w jego życiu dzieje. (i rozmawiałam z nim o tym milion razy, więc nie wiem czy jest sens kolejny raz to poruszać). A on, mam wrażenie ma gdzieś jak ja spędzam czas wolny. Niektóre z Was pewnie by się cieszyły, ale mnie to zaczyna denerwować. Napisałam mu, że w czwartek jadę do Wrocławia i tam się zatrzymuję na imprezę ze znajomymi i przyjadę do niego dopiero w piątek. I cisza. Zero odezwu. Dzisiaj tylko "Cześć i jak tam się czujesz?" No jakbym w ogóle o tym nie wspomniała. I gdyby to był raz to miałabym to bardzo głęboko gdzieś, ale tak jest za każdym razem. W pewnym momencie poczułam, że on po prostu ma daleko,daleeko w poważaniu co ja robię, z kim robię i gdzie robię. Głupio to brzmi,ale ja się tak czuję. Dzisiaj dał mi znać, że jak coś to jest pod telefonem i pewnie wieczorem będzie marudził, że nic do niego nie napisałam, więc jestem pewna, że jakaś mała kłótnia się jeszcze dzisiaj rozegra. Ale powaznie nie widzę sensu pisania do niego o czymkolwiek, bo on i tak na to nie odpisuje. No tak jakby tego kompletnie nie było. No to po co w ogóle to robić?

No i widzicie? Znowu Wam marudzę. No i sama nie wiem czy to przez @ czy nie. Echhhh, chciałabym czasami nacisnąć guzik w moim mózgu i zresetować swoje myśli.:x Mam cholera jasna 22 lata, zaraz będą 23, a dylematy rodem z gimnazjum. Wkurza mnie to, bo wiem, że to cholernie niedojrzałe. Ale chyba moja cała sfera emocjonalna jest niedojrzała, więc co mam się dziwić. W równoległym- idealnym świecie byłoby tak, że coś mi przeszkadza- mówię to swojemu facetowi, a ten ma to na uwadze i stara się jakoś tych błędów nie popełniać. A w tym świecie jest tak, że ja mówie -kłótnia- obiecanie poprawy- i ...g*wno. 

Łee dobra już koniec. Znowu pesymistyczny wpis, zaraz przestaniecie wchodzić w mój pamiętnik! I bym się wcale nie zdziwiła:p 

Idę się odstresować i trochę Was poczytać.

Mam nadzieję, że chociaż dla Was ten dzień będzie miły i udany!

29 marca 2014 , Komentarze (43)

Witam Was w ten pochmurny dzień :PP

Pierwsza wiadomość: nadeszła długo (nie)oczekiwana @. Bleeee, cierpię strasznie, boli jak cholera i czuję się jakbym ważyła z 200 kg. (wymiotuje) Mam nadzieję, że ten ból szybko mi minie. W ogóle chyba pierwszy raz w życiu doświadczyłam PMS.:D Nawet tata uciekł z mieszkania, hahaha :D Nie no to nie jest śmieszne, czułam się jakbym zwariowała! Potrafiłam wrzeszczeć o jakąś bzdurę, jednocześnie płacząc, bo mi było smutno, a potem zacząć się śmiać, bo mnie reklama rozbawiła.]:> Teraz już huśtawki nastroju nie mam, pozostał tylko ból. 


Dzisiaj notka będzie krótka, bo leżę w łóżku i czekam, aż mi ten ból minie, żebym mogła mamie dalej pomagać przygotowywać te pyszności.(kurczak)(salatka) A chciałabym zdążyć jeszcze Wam poodpisywać i tradycyjnie poczytać co tam u Was.


Tematem przewodnim mojego wpisu jest tragedia jaka rozegrała się w moim mieście. Pewnie większość z Was, która ogląda TV już usłyszała o pożarze, który był ok. roku temu i o tym, że wyszło teraz na jaw, że własny ojciec i mąż podpalił dom i zamordował swoje dzieci i żonę tylko po to, żeby dostać kasę z ubezpieczenia. Jestem ciągle w tak wielkim szoku. Mieli dom jakieś 10 minut drogi od mojego. Całe miasto oniemiało jak to wszystko wyszło. Jakim potworem trzeba być? Jeszcze zaraz po tragedii tak chętnie się wypowiadał w mediach, że jest w szoku, że tęskni za córkami i żoną. No od razu mi się wspomniała sytuacja z Sosnowca. Sami psychopaci. Się potem ludzie dziwią, że reszta Polski nie przepada za Śląskiem. Syn przeżył i jak on w ogóle ma funkcjonować? Jak ma żyć przez resztę życia ze świadomością, że jego własny ojciec zabił mu całą rodzinę? Nie no szkoda gadać, nie potrafię w ogóle o tym myśleć. 


Odchodzę od tego smutnego tematu. W sumie nie wiem co napisać. W czwartek w końcu spotykam się z moim Lubym na 4-5 dni. Jakoś znowu mam ochotę pobiadolić, że za mało uwagi mi poświęca, ale nawet tematu nie zaczynam, bo podejrzewam, że to wszystko przez @. 

Dobra! Kończę już, bo miało być krótko.:x 

Miłego weekendu Kociaki!

28 marca 2014 , Komentarze (36)

Witam Was moje kochane! (zakochany)

Dzisiaj pierwszy raz od dawna (wstyd się przyznać :p), nie będzie marudnego i pesymistycznego wpisu! Jest jak najbardziej w porządku! 

Może od razu przejdę do tytułu... Szok! Przedwczoraj zjadłam te felerne dwa wielkie kawały ciasta, dzień przed tym dużą paczkę chipsów... I dzisiaj sobie mówię: "nie no trzeba wejść na tą wagę i przyjąć na klatę konsekwencje swoich kompulsów". Wczorajszy dzień pod względem diety przeszedł bardzo pozytywnie. No i dzisiaj wchodzę na tą wagę, a tam 86,2 ! NO ROZUMIECIE? (Przypominam, że w poniedziałek jeszcze było 86,6) No ja wiem, że woda to na pewno i w ogóle, ale byłam pewna, że po tym napadzie będzie spokojnie z 87,5. A tu taki szok :D Co oczywiście nie zmienia faktu, że i tak jestem na siebie wkurzona, że tak bardzo się złamałam! Nie mniej jednak cieszę się, że jest spadek, bo może faktycznie uda mi się przez te 3 dni schudnąć chociaż 300g? Wtedy byłoby 85,9 iii spełniłabym swoje postanowienie na marzec. (widzieć 5 z tyłu :D) Nie robię sobie wielkich nadziei,bo nadal oczekuję przyjścia @. Jutro, pojutrze już powinna do mnie zawitać.(loser) Dlatego zważę się dopiero jak sobie pójdzie w cholere..:PP

Jedno wiem na pewno. Mojemu tłuszczykowi w ciele pokazuje stanowcze: 

I NIE PODDAM SIĘ TAK ŁATWO! Nie ma szans ;) Czy to wolniej będę gubić kilogramy, czy szybciej, ale zgubię je na pewno!


Dzisiaj nie mam zbyt wiele czasu, żeby się rozpisać, bo idę zaraz znowu pomagać mamie w przygotowaniach na jutrzejszą imprezę urodzinową taty.(torcik) Ale ja nie mogę zostać niestety (lub stety dla mojej figury) na tym przyjęciu, także nie ma obaw o złamanie się jakiekolwiek (swiety) 

Z moim A. też jest bardzo dobrze, także zaskakująco wszystko układa się tak jak powinno.(kwiatek) 

A teraz zmykam robić pyszne sałateczki!:p Co prawda są z majonezem, ale już powiedziałam mamie, że sobie trochę wezmę do Katowic(slina) Sobie postaram się pomieszać chociaż majonez z jogurtem, żeby było mniej kalorycznie;)


Jak będę miała chwile odpoczynku to pierwsze co zrobię to Wam wszystkim odpiszę i zobaczę co tam u Was nowego słychać(kujon) 

PS. Dziękuję kochane za Wasze wsparcie! Za to, że pocieszacie jak tego potrzebuję i motywujecie jeśli mam małe załamanie dietowe. Jesteście niesamowite. Dziękuję zarówno za komentarze jak i wiadomości prywatne. Poczucie tego, że czyta ktoś moje bazgroły i interesuje się tym jest naprawdę bezcenne!

27 marca 2014 , Komentarze (48)

Heej kochane. 

Łeeeee nie chce marudzić Wam po raz kolejny, no ale szlag mnie trafia! Nie wiem co się ze mną dzieje! Pomijam już swojego "kaca moralnego", którego trudno jest mi znieść, ale jestem po prostu na siebie wku*wiona! Taka motywacja, taka chęć osiągnięcia "5 z tyłu" do końca marca i co ja robię pod koniec miesiąca?! Łamię się. I to jeszcze jak!! Mogę sobie wmawiać dla lepszego samopoczucia, że to przez przeziębienie, że to przez nadchodzącą @, ale co mi to da? Przedwczoraj zjadłam paczkę chipsów. Próbowałam się zająć wszystkim, żeby o tej chcicy nie myśleć, ale nie dało się. Zjadłam. Marny plus tej sytuacji był taki, że było to o godzinie 16:30 i potem już nie jadłam nic. Ale co zrobiłam następnego dnia?! Po zajęciach pojechałam do rodzinnego domu, bo przyjechał kuzyn z żoną, których nie widziałam z rok i przywitał mnie swoim popisowym ciastem- murzynkiem. OCZYWIŚCIE zjadłam, no bo jakbym mogła inaczej. I tu jakbym zakończyła, to skończyłoby się jedynie na sporym kacu moralnym. ALE NIE. Przyjechał brat i zrobił nam whisky z colą i oczywiście musiałam wypić, a na dodatek zjeść kolejny kawał ciasta. Poważnie ja nie wiem co mnie opętało... NIGDY nie ciągnęło mnie do słodkiego. A teraz dwa wielkie kawały ciasta?! Szkoda gadać, jestem tak wkur*iona, że szkoda gadać. Nawet się nie ważę, bo chyba bym się załamała. O to właśnie cudowny przykład jak nie umiem zawalczyć o swoje.;( Mam taką ochotę dzisiaj się głodzić za karę, ale co moje ciało jest winne temu, że moja wola jest taka słaba? Pogorszyłabym tą głodówką sytuacje. Wracam do restrykcyjnej diety mż. Nie mogę sobie pozwalać raz na jakiś czas na jakieś słabości, bo jak zwykle ktoś mi daje palec, a ja biorę całą rękę:< 

Na dodatek tata robi imprezę urodzinową w sobotę i dzisiaj i jutro pomagać mamie będę w robieniu jedzenia. Ale cokolwiek by się nie zadziało już się nie złamię. W takim tempie to ja swoją wagę wymarzoną osiągnę za 10 lat. Przepraszam Was, że w dzisiejszym wpisie tyle złości, ale musiałam się wyładować. Ten słaby humor już raczej mi nie przejdzie dzisiaj. Wpis też chaotyczny, ale mam nadzieję, że do ogarnięcia.:(

Liczę kochane na jakieś wsparcie czy to polegające na ochrzanieniu mnie, czy to polegające na wsparciu. Nie wiem czemu zaczynam się tak łamać, przecież doskonale wiem, że nie mogę i co chcę osiągnąć!;( 

Idę sobie Was poczytać, może nabiorę zdrowej i silnej motywacji na nowo!

25 marca 2014 , Komentarze (38)

Witam Was kochani(tecza)

Dzisiaj będzie bardzo krótko. Czuję się naprawdę fatalnie.(chory) Już rano jak wstałam to poczułam się jakaś taka słaba, a do tego katar:( Potem poszłam na uczelnie, a tam już w ogóle miałam wrażenie, że 4 godziny zajęć trwają co najmniej 12. Jestem pewna, że mam gorączkę i właśnie się położyłam do łóżka i już chyba z niego nie wstanę dzisiaj. </3 Dzisiaj obiad zjadłam w ikei i niestety nie należał on do dietetycznych. Ale byłam tak mega słaba i głodna ( 5 godzin przerwy między posiłkami- wiem, że nie powinnam tak robić, ale naprawdę nie miałam kiedy zjeść:x) Muszę szybko się pozbierać, bo jutro też zajęcia i nie mogę sobie pozwolić na ich odpuszczenie.:(  


Jak nie dostanę @ do piątku to się zważę. Oby była 5 z tyłu! No to by było na tyle, może jutro coś więcej nabazgrolę;) Ale może i w ogóle nie napiszę, bo rodzinka się zjeżdża, także cholercia wie,czy znajdę czas(mysli)


Napiszę szybko moje dzisiejsze menu: 

Śniadanie: dwie kromki chleba z szynką i pomidorem

Obiad: dwie roladki wołowe z ziemniakami puree i surówkami (marchewka, coleslaw, buraczki)

Kolacja: (?) może krem z brokułów.

To tyle ;) 

A teraz w miarę swoich możliwości idę Was poczytać i Wam poodpisywać<3

24 marca 2014 , Komentarze (44)

Witajcie Kochani :*:*

Przede wszystkim jak zwykle dziękuję za Wasze wsparcie i będę Wam dziękować codziennie! Jest to naprawdę dla mnie mega ważne(przytul) 

Dzisiaj mój wpis chciałabym poświęcić wspomnieniom. Totalna prywata, wybaczcie, ale raz na ruski rok uwielbiam wspominać.:D Moje wspominki oczywiście będą się kręcić wokół zdjęć, a temat z kolei oczywiście wokół mojej wagi z przed 4-5 lat... Chyba nigdy nie wybaczę sobie tego, że moja niska samoocena i wieczna bardzo zła opinia na temat mojego ciała, doprowadziła mnie paradoksalnie do otyłości. Pocieszam się i mówię, że może właśnie tak miało być? Wierzę w to, że nic nie dzieję się bez przyczyny i może musiałam dostać takiego kopa od życia, żeby w końcu siebie docenić? Teraz wiem, że jak zrzucę te parenaście kilogramów to nawet królowa Elżbieta jak mi powie, że jestem gruba to i tak jej nie uwierzę.;) Sama nie wiem czy kiedyś faktycznie opinia innych była szczera, czy to tylko były żarty, ale ja odbierałam to bardzo do siebie i chociaż tego po sobie nie pokazywałam to bolało mnie to jak jasna cholera.;( No, ale nie ma co się dołować. W chwilach załamania i zwątpienia po prostu otworzę sobie ten konkretny wpis, przeczytam to co tu nabazgrałam, zobaczę zdjęcia i mam nadzieję, że wtedy ta chandra przejdzie. :D No to co? Czas na zdjęcia! 

Och, nawet nie macie pojęcia jakie było moje odczucie jak pierwszy raz zobaczyłam to zdjęcie (te 4-5 lat temu) : "jezu nigdy nikomu tego zdjęcia nie pokażę, jaka jestem gruba! Nie wspominając o mojej wiecznie szerokiej dupie" hahaah :) No nie powiem teraz oddałabym wiele, żeby taką właśnie pupcie mieć!:D 

A to zdjęcie z kolei lubiłam bardzo! (Nie było widać mojej "wielkiej dupy") Jakość okropna, ale zdjęcie bardzo sentymentalne! Tu już byłam w okresie buntowniczym, także tego...(muzyka)

Sorry za jakość, ale muszę to printscreenować z pewnego mojego portalu,bo tam się nie da kopiować zdjęć, nie wiem czemu(mysli). Sporo miałam zdjęć w górach właśnie. Mieszkam blisko nich, a kompletnie o nich zapomniałam. Chyba czas to zmienić.:x No tu macie moje "wielkie pupsko" hihihi :) A włosy odstające bo zmieniałam fryzurę raz na dwa tygodnie i to był okres "zastoju" :D

Tu ja na swojej studniówce (wtedy ważyłam koło 60 kg, czyli było to 26 kg temu;)) Mam nadzieję, że chłopcy się nie obrażą, że upubliczniam ich wizerunek hihihi:p Pamiętam jak się śmieliśmy, że to zdjęcie wyszło jak zdjęcie jakiegoś zespołu haha:)

Tu to już w ogóle z 1 klasy liceum to z 7 lat temu (jak ten czas leci!(strach)) Bez komentarza, wyszłam jak sierotka Marysia:D

A to 4 lata temu zrobione w Katowicach na targach szkół.:) 

No i ostatnie zjdęcie, które Was może zaskoczyć:D Zrobione też jakoś w czasach licealnych, jak trzymałam się z środowiskiem punkowym. Ale uwielbiam to zdjęcie, ma w sobie tyle beztroski i radości!

Noooooo i to by było na tyle! Ten wpis na pewno będzie moim przypomnieniem w czasie wątpliwości typu "po co ja to w ogóle robię?" Jeszcze niedawno nie mogłam wrócić do takich wspomnień. Otworzyć zdjęć z przed 25 kg. Załamywałam się i odpychałam to, żeby nie popaść w kompletną depresję. A teraz zmieniłam nastawienie. Cieszę się, że tak wyglądałam, bo dzięki temu mogę sobie powiedzieć, że jest jak najbardziej realne wyglądać tak znowu! Tylko tym razem będę dużo dojrzalsza i świadoma własnej siebie.:)

Trzymajcie się skarby w ten (u mnie ) pochmurny dzień! Lecę zobaczyć co tam u Was!:*(pa)

23 marca 2014 , Komentarze (38)

Witam Was kochane! (przytul) 

Po pierwsze bardzo dziękuję za tyle miłych słów pod ostatnim wpisem! Powiem Wam, że (kończąc już ten dłuuugi temat o moim zachowaniu i A.) wczoraj nastała kulminacja mojego napięcia w stosunku do A...

 Byłam zła, że 2 dni nie miałam żadnej wiadomości od niego i normalnie kompletnie bym się tym nie przejęła, ale ze względu na moje jazdy byłam po prostu wściekła. Zaczęły mi tradycyjnie napływać myśli, że ma mnie gdzieś, że cholera wie co robi, gdzie jest i z kim jest. Ale postanowiłam nie pisać nic do niego, bo wiedziałam, że cokolwiek napiszę to będzie to bardzo negatywna wiadomość i czekałam, aż sam się odezwie. No i odezwał się po 2 dniach. Zadzwonił. Nie miałam telefonu wtedy przy sobie, więc zostawił wiadomość, żebym się odezwała jak będę miała chwile. Oczywiście napisałam mu tylko" no co tam chciałeś?" i już biedny wyczuł, że mam focha.(loser)No i mu napisałam, że nie jestem obrażona, tylko jestem zła, że się jak zwykle znowu nie odzywał. No i się zaczęło. Wiadomo kłótnia o bzdury jest chyba najgorsza...

 No to mi napisał, że fakt nie odzywał się, ale też ma wrażenie, że nie interesuje go to co on robił blablabla. Serce aż mnie zabolało, bo najchętniej to bym co 5 minut do niego pisała z zapytaniem co robi, ale żeby nie wyjść na jakąś prześladowczynie to wyszło,że nie pisałam wcale. Taka skrajność w skrajność. :x Tradycyjnie stał się oschły i obojętny. Stwierdził, że odkąd od niego wróciłam to nie umiemy się dogadać i że czuje się tak jakby każdy wokół mnie był zajebisty,a on najgorszy ( serio nie wiem skąd mu się to wzięło, do tej pory mi nie powiedział i znając go to już nie powie). No i powiedział mi jeszcze,że zamiast normalnie powiedzieć o co mi chodzi to mu dopie**alam w jakiś sposób. No tutaj muszę mu przyznać rację. Chyba bałam się powiedzieć wprost, że to chodzi o te moje chore jazdy. Że w sumie to on nic nie zrobił, że to wszystko przecież rozwija się w mojej głowie. No ale dzisiaj mu napisałam wszystko. Że mam coraz częściej te chore jazdy, że nie umiem nad nimi zapanować i że nie chciałam mu o tym mówić, bo się bałam, że ucieknie szybciej niż do mnie przyszedł</3 No i powiedział "wiesz głuptasie, że nigdy nie uciekne". Po czym trochę mu o niektórych z Was powiedziałam.:) A mianowicie to, że jak się spotkamy to muszę z nim o tym porozmawiać, bo gadałam o swoich paranojach z Wami i niektóre z Was mają/ miały podobne jazdy, ale wiedzą już jak mają je rozwiązywać ze swoim partnerem.:) No i na tym się rozmowa skończyła. Chyba czuję się lepiej po tej małej kłótni, chociaż nie w 100% dobrze. Ale to nieważne. Mam nadzieję, że za półtora tygodnia się z nim zobaczę i wszystko dojdzie do jakieś normy.;)

Achh przepraszam, że tak się rozpisałam, ale chyba musiałam się "wygadać" i z kimś się tym podzielić. :p 


Kolejna wiadomość jest taka,że w ciągu tych 3,4 dni zrzuciłam już 0,5 kg, także wracam na dobre tory. Może uda mi się do końca marca zobaczyć 5 z tyłu? Wtedy dałoby mi się spełnić postanowienie na marzec. Ach, byłoby super! ]:> 


I ostatnia rzecz. Wie może ktokolwiek z Was jak zablokować reklamę na vitalii? No nigdy wcześniej tego nie miałam, a odkąd zmienił się jej wygląd to gdziekolwiek nie kliknę, to pojawia się reklama, która z dołu się rozwija do prawie połowy strony. Jest to męczące i bardzo wkurzające.:< Ma też ktoś z Was ten sam problem, albo umie go rozwiązać?


No dobra kończę już i Was bardziej nie zanudzam.(dziewczyna) Dziękuję jeszcze raz za to, że czytacie te moje wypociny i mnie wspieracie czy to odnośnie diety czy odnośnie życia prywatnego.(zakochany) 

MIŁEGO DNIA SKARBY :*(kwiatek)(pa)

22 marca 2014 , Komentarze (39)

Witam Was kochani! 

Ale ciepło co? Niech tak już będzie do końca roku! :p Nie za ciepło nie za zimno, achh :D 

Dziękuję kochane za tyle wsparcia pod wczorajszym wpisem! Jesteście naprawdę niesamowite! Tak jak już paru z Was odpisałam, tu nie chodzi o to, że ogólnie czuję się strasznym dnem, tylko mam tak silny lęk przed odrzuceniem w towarzystwie mojego A. A on naprawdę nie daje mi do tego żadnego powodu. Po prostu chyba trochę fiksuję...(mysli) No ale mniejsza o to, mam nadzieję, że w miarę utraty kilogramów, moja samoocena zacznie wzrastać. Wiadomo nie od dzisiaj, że takie emocje siedzą w osobie, która je przeżywa, a nie wokół innych osób, przy których przebywa :) Jedna z Was mi powiedziała, że powinnam porozmawiać o tym z moim A. No i niby próbowałam parę razy to powiedzieć, ale wydaje mi się, że pod tym względem mój facet jest...typowym facetem (masło maślane :D) On wie, że tak nie jest... mówi, że powinnam się tych uczuć wyzbyć (jakby to było takie proste) no i ogólnie nie widzi w tym problemu. No i ma chłopak racje, no bo jak ma zrozumieć kobitkę, która bierze sobie te problemy tak naprawdę z powietrza, no bo jak już powiedziałam sam nigdy nie potraktował mnie tak, żebym czuła się gorsza w jakikolwiek sposób. Dlatego chyba takie rozmowy z nim odpadają, chociaż jak się to wszystko nasili to spróbuję odbyć tą rozmowę ponownie.:PP Ach, aż mi trochę głupio pisać o takich sprawach, bo czytacie to i pewnie sobie myślicie co za cholera mała ze mnie jest :D I po co sobie takie rzeczy wkręcam. Wierzcie mi kochane, że gdybym tylko potrafiła się wyzbyć tych paranoi to bym była szczęśliwa, bo doskonale wiem, że nie są one zbyt racjonalne!

Nooo,ale już koniec biadolenia! W przyszłym tygodniu będę miała @ i już mnie roznosi, bo wiem, że będę miała zachcianki! Ale w tym miesiącu się nie dam, już wystarczająco sobie pofolgowałam w zeszłym tygodniu! 

Powiem Wam jeszcze, że jak uwielbiam wiosnę, tak mam kompletną fobie robakową. :? No po prostu już z trzy razy dzisiaj uciekałam przed jakimiś latającymi potworami! (W sumie zawsze to jakiś ruch,hahahah :D

A co do mojego tytułu to postanowiłam zrobić porządki w znajomych. Staram się codziennie wchodzić do Was wszystkich i Was czytać, ale robi się Was coraz więcej a myślę, że z połową nie mam żadnego kontaktu. Zapisując się na ten portal chciałam dostawać wsparcie jak i je dawać! Kolekcjonowanie znajomych mnie zupełnie nie interesuje. Tu już nie chodzi nawet o to, że nie dostaję żadnego odezwu od części, ale dużo osób chyba już nawet nie prowadzi pamiętnika... Ma wpisy ze stycznia, czy początku lutego... No i jednak chciałabym mieć w znajomych osoby, z którymi mam jakikolwiek kontakt, bo z mojej subiektywnej definicji właśnie po to są znajomi, żeby mieć z nimi kontakt, nie?;)Także jeśli kogoś usunę, a ten ktoś poczuje się poszkodowany w jakikolwiek sposób to proszę napisać na PW, pewnie przywrócę go do mojego grona(przytul)

No to by było na tyle. Dzisiaj mam już ustawione menu, także mogę się nim pochwalić:

Śniadanie: dwie kromki pieczywa wieloziarnistego z serem mozzarella i pomidorem

II śniadanie: banan i 3 mandarynki 

Obiad: odchudzone leczo (puszka pomidorów, parówki drobiowe,pieczarki,papryka,cebula) + ewentualnie trochę kaszy lub ryżu

Kolacja: twaróg półtłusty z ogórkiem i cebulką

PS. Ach no i zapomniałam, że dzisiaj z mamusią pracujemy w ogródku, także będę miała mały trening (kopanie, to nie lada wyzwanie + do tego uciekanie przed robakami...bajka!) 

No i całusy wysyłam dla Was, cieszę się że Was "poznałam", dzięki Wam wiem, że uda mi się w końcu z dumą powiedzieć, że spełniłam swoje marzenia ciężką pracą!

21 marca 2014 , Komentarze (36)

Witam Was wszystkich po taaaaak długiej przerwie!:) 

Na wstępie Wam powiem, że nie myślałam, że będzie tak ciężko wrócić do dietki... Z 5 dni przerwy z robiło się 12 dni. Trochę więcej czasu spędziłam z moim A., niż sądziłam. No i dzisiaj znowu wracam.Martwię się jedynie o to, że odkąd A. wrócił do Polski, to spotykać się z nim będę średnio raz na tydzień bądź dwa. A wtedy zazwyczaj jeżdżę do niego i jego rodziny, a tam nie mam prawa wybrzydzać, tylko jem to co mi podadzą. :x Jednakże mam dobrą i złą wiadomość w jednym... Dobra jest taka, że przez te 12 dni przybrało mi się jedynie 300 g... a było kfc, była pizza i inne grzechy. :< Zła wiadomość jest taka, że przez te 12 dni mogłam sobie zrzucić kolejne 1,5-2 kg :< 

No nic, pocieszam się tym, że mam na tyle silną motywację, że wracam do diety. Będę musiała wymyślić jakieś złote rozwiązanie na to wszystko!;)

Mam ostatnio małą załamkę... Znowu mi wracają myśli typu: "Boże jakim cudem A. jest ze mną? Co on może we mnie widzieć? " Robię się coraz bardziej zazdrosna ( bo myślę, że jak minie ładną dziewczynę, to od razu za nią poleci). Typowy lęk przed odrzuceniem. Oczywiście nie robię mu scen, te myśli są tylko we mnie. A już myślałam, że te paranoje minęły. Stąd też chcę zrzucić ten bagaż kilogramów, żeby poczuć się pewniejsza siebie. Ach, mogłabym o tym mówić przez kolejne 3 dni, ale nie ma sensu Was tym zadręczać.(mysli)

Cieszę się, że jest wiosna, muszę sobie jakoś dzień zająć, bo jest zbyt pięknie, żeby siedzieć w domu!(slonce)  

No i 10 minut temu się dowiedziałam, że 10-16 lipca jestem w Paryżu! :D Przydadzą mi się takie małe wakacje! 

A teraz zmykam nadrobić zaległości w Waszych wpisach. Mam nadzieję, że dodadzą mi kopa motywacyjnego no i trochę poprawią ten mój niezbyt dobry humor!<3

Macie tu jeszcze moje zdjęcie w bardziej "mrocznej" wersji,hihihi :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.