Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Opisać siebie..... z tym zawsze miałam i mam największy problem. Nie widzę w sobie nic interesującego, godnego uwagi. Lubię taniec, fotografię, lubię chodzić do kina i teatru. Uwielbiam spędzać czas z dziećmi. Taki standardzik. Chciałabym schudnąć ponieważ nie podobam się sobie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 21386
Komentarzy: 284
Założony: 21 lutego 2014
Ostatni wpis: 6 maja 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Encywka

kobieta, 49 lat, Ballymena

165 cm, 83.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 grudnia 2015 , Skomentuj

Zaczynam odliczanie. Podjelam decyzje, ze zaczynam po Swietach a konkretnie 8 stycznia. Pierwszym krokiem bedzie Happy Detoks, ktory trwa 10 dni. Moj partner wyjezdza 10 stycznia na 7 dni dlatego ta data rozpoczecia. Gdy Jego nie bedzie pod wieloma wzgledam bedzie mi latwiej. Autorka ksiazkii porgramu Happy Detoks zaleca pisanie dziennika dzien po dniu. No to bede pisac. Tym czasem przugotowujac sie psychicznie czytam i analizuje ksiazke. Przez Swieta nie pilnowalam sie wiec moja waga jest duza. Jeszcze nigdy wczesniej tyle nie wazylam 82 kg. Dla mnie bardzo wazne jest nastawienie psychiczne. Potrzebuje na to dosc duzo czasu. Czasu zeby porozmawiac ze soba, wytlumaczyc sobie i odpowiednio sie nastawic. Na poczatek nalezy ustalic intencje: po co przeprowadzam oczyszczanie? Choc odpowiedz natyczmiast cisnie sie na usta musze sie zastanowic bo ta intencja bedzie mi towarzyszyc przez 10 dni.

17 czerwca 2015 , Komentarze (2)

Mimo, ze nie jestem na diecie bardzo lubie "TU" zagladac. Nie jestem na diecie Vitalijkowej ale jednak sie pilnuje, a to, ze uczestnicze w zyciu Vitalijek dodaje mi..... no wlasnie czego? Moze spokoju wewnetrznego, ze nie jestem sama, ze ktosie inne mnie rozumieja. Podgladam jak inni rozwiazuja swoje problemy, roznego rodzaju zakrety nie tylko te zwiazane z jedzeniem. 

No i mam juz te 40-sci lat. Tak na prawde to duzego horroru nie ma. Wlasciwie to nie czuje sie na tyle. A moze trzeba by powiedzec, ze nie czuje sie tak jak glosza legendy, te bardziej pesymistyczne. Moaj waga jest przerazajaca! Skacze. Lubie jesc. Nie obrzeram sie ale po prostu lubie dobre jedzenie. Nie walcze ze soba. To nie ma sensu. Na razie nie mam w sobie tyle samozaparcia zeby postarac sie o siebie. Poddalam sie. Na calej linii sie poddalam. Moj zwiazek jest wypalony, smutny, dolujacy. Moj partner taki sam jak zwiazek. Dodalabym tylko jeszcze: odpychajacy, smierdzacy i oblesny. To dobry czlowiek jest ale nie radzi sobie z zyciem. Zyje przeszloscia. Ma swoj swiat a ludzie w tym swiecie musza byc tacy jak on chce, inaczej to idioci.

Dzisiaj odkrylam, ze mam pelna szafe wspanialych ciuchow. Niesamowite! Nie nosze ich bo nie mam gdzie (ciagle siedzimy w domu, nie mamy juz kompletnie znajomych bo on nie chce nigdzie wychodzic, wiezienie), a poza tym wstydze sie zwracac na siebie uwage. Bez sensu. Zawsze chcialam miec, jak kazda kobieta, "szafe" a teraz stwierdzam, ze jest mi ona zupelnie niepotrzebna. Moze to wlasnie dlatego, ze ja mam, ze mnie stac, ze moge. No ale co z tego. Ja wolalabym co innego. Wolalabym miec odwage i powiedziec: chce sie rozstac, nie chce byc z toba, chce zyc tak jak ja chce a nie pod twoje dyktando.

No i mam juz te 40-sci lat i dopiero teraz wiem co lubie a czego nie, co chce a czego nie chce. Jestem bardziej swiadoma siebie. Nie lubie upalow - pogoda Irlandii Polnocnej odpowiada mi. Nie lubie ogladac TV, chyba ze jest cos co mnie prawdziwie interesuje. Lubie spacer wieczorem. Nie lubie rozmawiac ciagle o tym samym. Lubie smakowac nowe potrawy. Lubie poznawac - ostatnio ogladalam na zywo zawody Strongmanow i mnie na prawde wciagnely choc ani to ladne ani sie na tym nie znam. Wciagnela mnie ich pasja, zapal i oddanie sprawie. Atmosfera niesamowita! Lubie chodzic wczesnie spac i czasami dluzej pospac rano. Lubie aktywnie spedzac czas. Nie lubie mojego samochodu. Nie lubie kiedy w domu krzyczy sie do siebie. Lubie kanapki z twarozkiem i szczypiorkiem wieczorem a nie rano. Tak samo jest z tunczykiem. Nie lubie jesc zaraz po przebudzeniu.

Jestem podobna do swojej Mamy, fizycznie. Dlugo sie przed tym bronilam. Ja przeciez niegdy na to nie pozwole zeby tak wygladac! Mama jest chora i nic nie moze na to poradzic. Nie wiedziala o tym. Ja staje sie coraz bardziej Nia, fizycznie. Ja moge cos na to poradzic ale juz mi sie nie chce. Co z tego. Kiedys myslalam, ze jak schudne to bede szczesliwa. To tak nie dziala. Ja chudne jak jestem szczesliwa.

16 kwietnia 2015 , Komentarze (1)

z moich "do urodzinowych" postanowien jedynie zapuszczanie wlosow sie udalo. A reszta..... zapuszczona. Bilans - gorzej niz kiedykolwiek. Chyba na zlosc sobie czy jak. Warto czy nie warto oto jest pytanie. 

11 lutego 2015 , Komentarze (4)

Dawno nie pisalam bo poddalam sie i jest mi bardzo wstyd. Jestem zla na siebie, ze to co udalo mi sie osiagnac przez jeden rok zaprzepascilam w dwa miesiace. Wrocilam do wagi wyjsciowej. Nie daje rady. Nie wiem co to jest, ze gdy jem to czuje sie lepiej. Jak to wlasciwie dziala? Chociaz nie jem tyle co kiedys i tyle co inni czyt. DUZO WIECEJ NIZ JA to i tak ide w gore. Dupa blada.....

4 stycznia 2015 , Komentarze (6)

Moja najwieksza slaboscia nie sa slodycze. Moja najwieksza slaboscia jest zolty ser. Ser przeroznego rodzaju. Moja najwieksza slaboscia nie sa chipsy. Moja najwieksza slaboscia sa slone przekaski (paluszki czy krakersy). Czuje, ze przez ten krotki swiateczny czas przytylam. Jak kucam to czuje dodatkowe centymetry w udach. Jak siedze to brzuch przykrywa wiekszy kawalek ud niz przd swietami. Mam wielkie postanowienia ale niewielki zapal. Motywacja tez jest niczego sobie ale silna wola szwankuje. Dlaczego to tak jest, ze wydaje mi sie ze kiedy schudne to moje zycie bedzie lepsze? Moje cialo wspolpracuje ze mna; daje mi znac kiedy juz nie chce jesc i czego nie chce jesc. Daje znac kiedy potrzebuje ruchu na swiezym powietrzu. Ale jakos moja glowa nie wspolpracuje z cala reszta. Kiedy pada propozycja "moze sie poczestujesz?" odpowiadam grzecznie acz stanowczo "nie, dziekuje" a moja reka juz wyciagnieta jakby zyla wlasnym zyciem. Wtedy musze szybko powiedziec "a, jednak sie skusze, co tam". Trudno mi zgrac wszystkie elementy razem tak zeby stanowily zespol i mowily jednym glosem. Czasami mi sie to udawalo. Czulam sie wtedy swietnie, pelna kontrola a w oczach otoczenia pelen podziw. Fajowe uczucie. Wkurzam sie bo jem mniej niz kilkanascie lub nawet kilka lat temu a waga i wyglad coraz gorsze. Wiem, wiem, z wiekiem metabolizm zwalnia. No i te cwiczenia :( nie mam sily, sama rozgrzewka mnie dobija. Mnie, osobe, ktora uprawiala czynnie sport i to nie tylko jedna dyscypline. Nogi mam tak ciezkie jakby mialy przytwierdzone do ud bloki betonowe. Teoretycznie jestem swietnie przygotowana do zdrowego stylu zycia. Teoretycznie..... Poprzedni rok byl niepomyslny dla mnie. Wiele sie wydarzylo. Co do tego Nowego Roku mam dobre przeczucia. Sama sie dziwuje, ze jestem az "tak" pozytywnie nastawiona. To do mnie niepodobne. W zeszlym roku o tej porze mialam potwornego dola. A teraz mam przeczucie, ze wydarzy sie cos dobrego, dobrego dla mnie. Ostatnie dni to byly dni bez diety, nawet nie probowalam. Musze sie zebrac i zaczac znowu. Nie od nowa bo przeciez cos tam osiagnelam. Wiedze, spostrzezenia, poznalam bardziej siebie. Za bardzo ulegam wplywom otoczenia. Lamie swoje postanowienia pod naciskiem z zewnatrz "zjesz kolacje? Zrobie cos dobrego :) No zjedz ze mna." Mam 3 miesiace do moich 40-stych urodzin i mam nadzieje, ze mimo wszysko mi sie uda.

27 grudnia 2014 , Komentarze (6)

No coz nie jest dobrze :( nie wchodzilam jeszcze swiatecznie na wage. Zrobie to jutro i spodziewam sie znacznego przyrostu kilogramow bo przyrost tkanki niepozadanej czuje. W tym roku stuknie mi 40 i chce sobie zrobic prezent urodzinowy i wreszcie ZNACZNIE "schusc" (jak mawia moja Mama). Takie mam niesmiale marzenie :)

7 grudnia 2014 , Komentarze (5)

Wlasnie zjadlam kawalek tortu czekoladowego. Kupnego nie domowego wiec dodatkowo oprocz ton kalorii zawiera tez i tony sztucznosci. I jeatem teraz na siebie zla ale nawet nie za to ze wogole zjadlam tylko dlatego, ze to nie bylo TO na co mialam ochote!

Obiecalam sobie, ze nie dam sie poniesc swiatecznemu nastorjowi miesiac przed Swietami. Nie rozumiem tych osob, ktore juz od kilku tygodni maja przystrojone drzewka swiateczne w domu, biegaja jak w goraczce po sklepach i odwiedzaja z dziecmi wszystkich Gwiazdorow w miescie. Dla mnie to chore! Moj synek pyta sie codziennie kiedy my ubieramy choinke bo juz wszyscy maja! Mimo wszystko troszke juz zaczelam myslec o Swietach. Czesc prezentow juz jest w drodze. Menu w przygotowaniu.

Robie tez ozdoby swiateczne. Sprawia mi to ogromna radoche :D

Shortbread - to tutejsze tradycyjne ciacho jedzone na Boze Narodzenie. Kolezanki w pracy upiekly ich chyba z 300! Rodzaj ciastek, zbliżonych do ciastek kruchych, tradycyjny deser szkocki. W wersji tradycyjnej shortbread składa się z jednej części cukru, dwóch części masła i trzech części mąki owsianej. Współcześnie używa się zwykle mąki pszennej, czasami zmieszanej z ryżową lub kukurydzianą - zmienia to fakturę ciasta. Nazwa pochodzi od kruchości upieczonych ciastek (staroangielskie znaczenie słowa "short", stąd "shortening", tłuszcz spożywczy), wywołanej dużą zawartością tłuszczu, który nie pozwala na uformowanie długich łańcuchów glutenu. Ciastka piecze się w niskiej temperaturze - mają pozostać jasne.

5 grudnia 2014 , Komentarze (3)

No cos w tym tygodniu sie ruszylo :D Wagowo odrobine ale zawsze. Ostatni tydzien pod wzgledem diety nie wypadl dobrze. Pilnuje sie caly czas ale zdarzaja mi sie "kontrolowane odejscia". Podkreslam, ze kontrolowane bo gdybym stracila kontrole to juz dawno poplynelabym w strone zachodzacego slonca.


Wlasnie wrocilam ze swiatecznego obiadu z ferajna z pracy. Wiem, wiem, tutaj bardzo wczesnie zaczynaja. A na zdjeciu ja w swoim pierwszym w zyciu swiatecznym sweterku :) No troszke pojadlam. Jestem pozytywnie zaskoczona soba bo zostawilam polowe na talerzu. Jedzenie bylo przepyszne ale porcje jak dla mnie o wiele za duze. W zeszlym roku zjadlam wszystko wiec jakas zmiana we mnie zaszla.

1 grudnia 2014 , Komentarze (3)

Wczoraj wzielam sie i wlaczylam trening. Po raz pierwszy. Moj synek towarzyszyl mi dzielnie :) A ja poleglam :( nie dotrwalam nawet do konca rozgrzewki. Porazka.....

Z kolei przez dwa dni a wlasciwie wieczory probowalam sciagnac sobie na telefon Vtrackera i za nic w swiecie nie wiedzialam dlaczego nie moge! W koncu zapytalam corki, ktora wyjasnila mi, ze na Nokie sie nie da. Nokie tak po prostu maja. Pracuja w systemie Windows co sie nijak ma do androida. Pol rozumiem pol nie ale przynajmniej wiem ze sie nie da z winy systemu a nie z mojej.

26 listopada 2014 , Skomentuj

W tym tygodniu porazka za porazka :/ Dietowanie nie idzie mi dobrze ale tak jak pisalam wczesniej tak bardzo zle tez nie. Caly czas mam pretensje do siebie ze nie cwicze. Wykupilam treningi i mialam nadzieje, ze to ze jest zaplacone mnie zmotywuje ale tak sie nie stalo. Dzis bylam z mlodym na basenie. Duzno nie poplywalam bo z NIm sie nie da. Wariuje, nurkuje, chlapie....... Daje sobe czas.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.