Mimo, ze nie jestem na diecie bardzo lubie "TU" zagladac. Nie jestem na diecie Vitalijkowej ale jednak sie pilnuje, a to, ze uczestnicze w zyciu Vitalijek dodaje mi..... no wlasnie czego? Moze spokoju wewnetrznego, ze nie jestem sama, ze ktosie inne mnie rozumieja. Podgladam jak inni rozwiazuja swoje problemy, roznego rodzaju zakrety nie tylko te zwiazane z jedzeniem.
No i mam juz te 40-sci lat. Tak na prawde to duzego horroru nie ma. Wlasciwie to nie czuje sie na tyle. A moze trzeba by powiedzec, ze nie czuje sie tak jak glosza legendy, te bardziej pesymistyczne. Moaj waga jest przerazajaca! Skacze. Lubie jesc. Nie obrzeram sie ale po prostu lubie dobre jedzenie. Nie walcze ze soba. To nie ma sensu. Na razie nie mam w sobie tyle samozaparcia zeby postarac sie o siebie. Poddalam sie. Na calej linii sie poddalam. Moj zwiazek jest wypalony, smutny, dolujacy. Moj partner taki sam jak zwiazek. Dodalabym tylko jeszcze: odpychajacy, smierdzacy i oblesny. To dobry czlowiek jest ale nie radzi sobie z zyciem. Zyje przeszloscia. Ma swoj swiat a ludzie w tym swiecie musza byc tacy jak on chce, inaczej to idioci.
Dzisiaj odkrylam, ze mam pelna szafe wspanialych ciuchow. Niesamowite! Nie nosze ich bo nie mam gdzie (ciagle siedzimy w domu, nie mamy juz kompletnie znajomych bo on nie chce nigdzie wychodzic, wiezienie), a poza tym wstydze sie zwracac na siebie uwage. Bez sensu. Zawsze chcialam miec, jak kazda kobieta, "szafe" a teraz stwierdzam, ze jest mi ona zupelnie niepotrzebna. Moze to wlasnie dlatego, ze ja mam, ze mnie stac, ze moge. No ale co z tego. Ja wolalabym co innego. Wolalabym miec odwage i powiedziec: chce sie rozstac, nie chce byc z toba, chce zyc tak jak ja chce a nie pod twoje dyktando.
No i mam juz te 40-sci lat i dopiero teraz wiem co lubie a czego nie, co chce a czego nie chce. Jestem bardziej swiadoma siebie. Nie lubie upalow - pogoda Irlandii Polnocnej odpowiada mi. Nie lubie ogladac TV, chyba ze jest cos co mnie prawdziwie interesuje. Lubie spacer wieczorem. Nie lubie rozmawiac ciagle o tym samym. Lubie smakowac nowe potrawy. Lubie poznawac - ostatnio ogladalam na zywo zawody Strongmanow i mnie na prawde wciagnely choc ani to ladne ani sie na tym nie znam. Wciagnela mnie ich pasja, zapal i oddanie sprawie. Atmosfera niesamowita! Lubie chodzic wczesnie spac i czasami dluzej pospac rano. Lubie aktywnie spedzac czas. Nie lubie mojego samochodu. Nie lubie kiedy w domu krzyczy sie do siebie. Lubie kanapki z twarozkiem i szczypiorkiem wieczorem a nie rano. Tak samo jest z tunczykiem. Nie lubie jesc zaraz po przebudzeniu.
Jestem podobna do swojej Mamy, fizycznie. Dlugo sie przed tym bronilam. Ja przeciez niegdy na to nie pozwole zeby tak wygladac! Mama jest chora i nic nie moze na to poradzic. Nie wiedziala o tym. Ja staje sie coraz bardziej Nia, fizycznie. Ja moge cos na to poradzic ale juz mi sie nie chce. Co z tego. Kiedys myslalam, ze jak schudne to bede szczesliwa. To tak nie dziala. Ja chudne jak jestem szczesliwa.