Witajcie:)
Minal rok od mojego poprzedniego wpisu, wiec zrobie male podsumowanie teco, co sie w tym roku wydarzylo (postaram sie chronologicznie):
- kwiecien byl straszny, moi dziadkowie wyladowali w szpitalu oboje z korona.. niestety wyszla z niego tylko babcia :( 8 kwietnia bedzie juz rok, jak dziadka nie ma z nami. Pomimo tego, ze to juz rok to nadal do konca w to nie wierze.
- przyszedl maj, moja 30stka.. oczywiscie celu nie zrealizowalam, zeby przebiec 30 km z okazji mojej 30stki, bo pol kwietnia bylam w Polsce z wiadomego powodu, a potem zwyczajnie przestalo byc to dla mnie wazne. W swoje 30ste urodziny pojechalismy z moim parnerem w okolice Solingen, bo uwielbiam tamtejsze lasy. Zrobilismy cudowne 20 km w pieknych okolicach. To byly idealne urodziny! Spokoj, natura, las, idealna pogoda i my. <3
- oczywiscie korzystalismy z dobrej pogody na 100%, prawie w kazdy weekend jezdzilismy gdzies chociaz na jeden dzien zeby polazic, przewietrzyc glowy i oderwac sie od rzeczywistosci. Zwiedzilismy przepiekna mala miejscowosc Monschau, bylismy kilka razy parku narodowym Eifel, zwiedzilismy Vogelsang (przed i w czasie II.WS byli tam szkoleni nazisci)
- potem nadszedl lipiec, nasz 2tyg urlop w Alpach, w miejscowosci Virgen w Austrii (juz 3 rok pod rzad). Niestety, jak to ja, oczywiscie musisalam zachorowac... wyjezdzalismy w sobote rano, a ja od czwartku czulam juz bol gardla i niestety bylo tylko gorzej. Uzbrojoni w arsenal wszystkich mozliwych lekow wyruszylismy w sobote na Austrie. Pierwszy nocleg mielismy w miejscowosci Fusch, bo nastepnego dnia chcielismy jechac dalej do Virgen przez Großglockner Hochalpenstraße, droga, ktora prowadzi na parking polozony na wysokosci okolo 2300m npm naprzeciwko najwyzszej gory Austrii- Großglockner. Trasa jest przepiekna i widoki zapieraja dech. Oczwiscie jesli nie pada deszcz i nie ma chmur. Tja.. mielismy straszna pogode. Padalo, wialo i bylo zimno. Widocznosc praktycznie zerowa. Ja mialam szczescie widziec to wszystko jakies 7 lat temu,jak bylam tam przejazdem z rodzinka, ale chcialam, zeby moj partner koniecznie tez to zobaczyl. Nie tym razem... Trase przejechalismy i tak do konca, na parkingu przez chwile troche sie rozpogodzilo i przez 5 min nie padalo. Potem ruszylismy juz na Virgen. Kolejne 2 tyg pogodowo byly niestety podobne, mielismy chyba wiecej deszczowych i burzowych dni, niz tych suchych. Moje przeziebienie osiagnelo swoje apogeum jakos dzien po przybyciu do Virgen. Zmiana wysokosci zatkala mi uszy prawie na amen. Bylam naprawde prawie glucha... wieczorami bol glowy nie do wytrzymania. Bylam zmuszona pojsc tam do lekarza(swoja droga do tego samego, u ktorego bylam juz 2 lata temu;D), lekarz mnie poznal, bo juz mnie w aktach mieli ;D na szczescie to korona nie byla, ale z tego wzgledu ze to tylko przeziebienie i zapalenie zatok, to oprocz picia herby, odpoczynku i sprayu do nosa nic mi nie zapisal. Ja oczywiscie odpoczwac zamiaru nie mialam, tylko jeden dzien od rana do wieczora przelezalam w lozku. W inne dni staralismy sie spacerowac i robic takie wedrowki, przy ktorych glowa mi nie pekala. Drugi tydzien juz byl lepszy, choc zatkany nos i zatoki mialam jeszcze po urlopie. Ogolnie, pomijajac chorobe, bylo oczywiscie cudownie. Tak jak wypoczywam w gorach (nawet chora) nie wypoczywam nigdzie.
- potem nastala powoli jesien i zakupilam ksiazke Marty Kruk "Fit na zawsze". Przyznam szczerze, ze ta ksiazka poukladala mi w glowie. Polecam kazdemu. Zmienilam tez podejscie do biegania. Ogolnie przestalam biegac, bo czulam ze bardziej mnie to stresuje niz relaksuje. Gdzies tam ciagle z tylu glowy mialam ze biegam za malo, powinnam czesciej itd. I w koncu powiedzialam ze starczy. Koniec z bieganiem. Bede biegac, tylko wtedy jesli naprawde bede miala na to ochote. I od razu mi ulzylo. zaczelam sie bardziej skupiac na treningu w domu, glownie z Marta z CF. Regularnosci nabralam od jesiennego wyzwania i tak jakos trwam do dzis.
Obecnie staram sie chodzic czesto na spacery, od czasu do czasu biegac i robic treningi z Marta. Dzieki jej ksiazce naprawilam stosunki z jedzeniem. Nie przejadam sie, jem zdrowo, bo tylko wtedy najlepiej sie czuje. A jak mam mega ochote na cos slodkiego, czy cos niezdrowego to to zjem :D ale tylko wtedy, jak mam naprawde ogromna ochote na cos. Bo wczesniej mylilam to uczucie np. z glodem. Albo po prostu z nudow. i co najwazniejsze, od jakis 3 miesiecy nie "poplynelam". Wiec jak nawet zjem cos slodkiego to na tym sie konczy, nie plyne przez kolejne dni podjadajac slodycze, z czym wczesniej mialam ogromny problem. I powoli wraca waga do mojego paska :D obecnie mam okolo 75,5 kg. Dodatkowo zapisalam sie na joge, chodze od 3 tyg. Mega sie wkrecilam! Szkoda, ze odkrylam joge tak pozno! Podczas jogi wchodze na takie poziomy odprezenia, o ktorych nie mialam pojecia ;)
Jesli jestescie ciekawi fotek z wycieczek i urlopow to zapraszam na moj instagram: https://www.instagram.com/mmil...
Jesli chodzi o ten rok, to rowniez zapowiada sie bardzo ciekawie! W swieta jedziemy nad morze, potem na poczatku maja jade na przyjaciolka na weekend do SPA, pod koniec maja jedziemy na dlugi weekend do miejscowosci Altenahr (tam gdzie rok temu w lipcu byly straszne powodzie w Niemczech), w polowie czerwca jedziemy na tydzien do Szwajcarii w okolice Zermatt :D W koncu spelnie moje marzenie i zobacze na wlasne oczy Matterhorn 😍 a w lipcu 2 tyg w Chowacji - tydzien nad morzem i tydzien u rodzinki mojego partnera.
To by bylo na tyle :D chyba udalo mi sie troche nadrobic caly rok tym wpisem :D w kazdym razie pozdrawiam kazdego, ktory dotarl do konca! 👋