Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

usuwam wszystko co pisałąm wcześniej! Jestem z siebie zadowolona i dążę do ładnego i zdrowego ciała i ducha! Jestem wielką optymistką kochającą nad życie życie!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 10811
Komentarzy: 121
Założony: 5 maja 2014
Ostatni wpis: 3 września 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
miss.fox

kobieta, 36 lat, Gdańsk

158 cm, 50.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

12 maja 2014 , Komentarze (2)

Ok, więc jak już mówiłam, nudzi mnie każdy sport po ok. 15 minutach MAX.

OPRÓCZ TRAMPOLINY!!!

Kupiłam sobie w weekend spontanicznie trampolinę (i nie tylko, ekhm...) i pokochałam od pierwszego skakania!!!! czyli już 3 dni. I do tego przez 3 dni skakałam na niej po 40 minut - więc razem 2 godziny! WOW to chyba więcej niż ćwiczyłam ogólnie od końca studiów. To taka dobra zabawa, że aż sama się dziwię! Nie wspominając o tym, że pot ze mnie płynie po niej (robię serie po 20 minut, po 10 minutach robię mini przerwę na łyczka wody bo mi przy skakaniu zasycha w gardle)! A więc.... działa, prawda? Mam nadzieję, że z jej pomocą pozbędę się resztek tłuszczyku.

No to jak już się trochę wprawię i wytrenuję, to porozciągam się i zrobie taki szpagat na niej ^^ kiedyś umiałam, kiedyś byłam też cheerleaderką, serio, poniżej moja zachowana spódniczka wciąż ją czasem noszę (np. kilka dni temu jak robiłam to foto)<3 w niej nogi wyglądają super! 

Jednocześnie to chyba debiut mojego zdjęcia tu. 

A nie, jesczze jest profilowe, zapomniałam :D

Tak więc moja motywacja na dziś - moja własna spódniczka ;) #vanity

Podsumowując: 

Skaczę od 10.05

Wyskakane: 120 minut

oby tak dalej ;D

Jutro kolejny służbowy obiad... Chyba będę musiała skakać 80 minut w takim razie hahah.  :( Czemu ja się nie mogę opanować jak widzę pyszne jedzenie? 

Och no tak, another day, another dress (and shoes)..

9 maja 2014 , Komentarze (1)

No nie ma! 

Bo jak to zrobić jak do moich obowiązków w pracy należy ciągłe chodzenie na pyszne obiady?! (cwaniak)

(nudle)  (losos)  (homar)  (curry)  (owocemorza)  (zupa)  (salatka)  (tort)

Dzisiaj myślałam, że będą musieli mnie wytaczać z tej restauracji i z powrotem do biura :P Ale dla takich pyszności warto czasem pieprzyć tłuszcz na brzuchu :D

A co tam, odbiję sobie biegając wieczorem. (ninja)

8 maja 2014 , Komentarze (1)

Wniosek z dzisiejszego dnia - moje życie jest super!

Nie takie super jak np. w teledyskach, jak u dzieci bogatych ludzi, jak u ludzie mieszkających na hawajach... Ale wciąż dość obłędne! Tak właściwie jestem od jakiegoś roku superszczęśliwa. Do tego stopnia, że nie jestem w stanie słuchać żadnych smęcących piosenek - musiałam wymienić całą muzykę w iPodzie, bo nagle zauważyłam, że nie mam tam niczego, czego bym chciała słuchać!

Robię to co lubię i jestem za to doceniana, spędzam czas z kim lubię (Wilk <3), moja rodzina to przyjaciele, uwielbiam moje miasto, moją dzielnicę, moją pracę, moje pasje. I naprawdę, każdego dnia jest tyle rzeczy, które sprawia mi radość!!! Szczególnie po ostatnich wakacjach wróciłam tak naładowana tą dobrą energią i miłością do świata. 

I w zasadzie, to czego mi brakuje to pierdoły. No ale czemu o nie nie walczyć, skoro mogą sprawić, że będzie jeszcze przyjemniej? A będzie, jeśli np. nie będę widziała wystającego brzuszka w dolnej części ciała patrząc z boku w lustro ;) a mój tyłek będzie bardziej podniesiony i nie będzie najszerszy tam, gdzie zaczynają się uda - które będą smuklejsze niż teraz. I co w tym złego?! Nic :) Umiarkowany hedonizm, robienie tego, co sprawia mi przyjemność. 

A propos hedonizmu - nigdy nie mam dość kostiumów...]:>

7 maja 2014 , Skomentuj

Dziś mam wyjątkowo dobry dzień. Nie wiem czy to kwestia tego, że miałam trochę ruchu ostatnio, czy to sukcesy w pracy dodają mi energii, ale czuję, że dziś poćwiczę. I będzie to już 3 dzień pod rząd - jednocześnie moment dla mnie krytyczny i szansa na wyjście z błędnego koła lenistwa. Na początek zacznę od hulania - spoko, że można to robić jednocześnie robiąc coś ciekawszego (GTA). Może dziś uda mi się dłużej niż ostatnio.

A co będzie dalej - zobaczymy później :) Wilk ma dziś chiński więc mogę w tym czasie spróbować czegoś żenującego :D czyt. programu ćwiczeniowego - jakoś wstydzę się przy nim robić takie rzeczy (ale nie ma dramatu, i tak mnie nudzą po 15 minutach). 

Zastanawia mnie, czy inne dziewczyny wierzą swoim chłopakom jak ci mówią im, że nie mają po co ćwiczyć bo są idealne. We mnie strasznie nakręca to złość!!! Wrrr... jak to słyszę to aż mi się gotuje krew! Masz mnie motywować, a nie głaskać i mówić, że jest super! Bo później znowu wrócimy z wakacji i nie będzie ani jednego zdjęcia które by można było komukolwiek pokazac! :P

Na koniec motywacja dnia dzisiejszego, ten kostium też do mnie leci, więc myśl o tym, że trzeba będzie w nim jakoś wyglądać niech mnie dziś trzyma przy ćwiczeniach!

6 maja 2014 , Skomentuj

Drugi dzień ćwiczenia. Oczywiście dziś już znajdowałam wiele powodów, by tego nie robić. Ale jednak ta strona mnie motywuje, przejrzałam randomowe pamiętniki, obejrzałam przemiany i zrobiłam swoje minimum. 

5 minut plankowania, 30 minut hulahop (nie nudziłam się, bo grałam w GTA, okazało się to nie być takie proste, niby łatwo, ale jak zderzam się samochodem to jakoś kółko  i opada od razu :D ) i 30 przysiadów z 5kg. 

Czuję, że jutro będzie gorzej, poza tym 3 dni to max dni ćwiczeń jakie udało mi się zrobić pod rząd. Mam nadzieję, że Vitaliowa społeczność znów mnie po cichu wesprze. Pooglądam zdjęcia wysportowanych ludzi i może, MOŻE zwlokę się z krzesła. 

Nie bardzo lubię marudzić, ale teraz muszę. Wiecie co mnie strasznie frustruje jak oglądam te przemiany, ten zapał do ćwiczeń, poświęcenia z dietą innych? Że ja mam tyle szczęścia, z natury moja waga nigdy nie przekroczyła 45 kilo, a obwód talii nigdy nie wyszedł ponad 60 cm, brakuje mi tak niewiele, żeby wyglądać tak, jak chcę (ekhm.. no, silikony ekhm... jednak trochę mi brakuje szczególnie $$$), a mimo tego jestem takim potwornym leniem-śmierdzielem.

Na pocieszenie zrobiłam zakupy ;D

obydwa te kostiumy - to też rodzaj motywacji, nie wyjdę w nich z wiszącym tylkiem, c'nie?

Sukeinka z tym samym motywem (już druga z tego modelu, jest cudny!)

Dwie turkusowe powycinane kiecki na letnie imprezy (pierwsza figura jaka super!!! <3_<3)

do jutra!

5 maja 2014 , Skomentuj

10 minut callanetics (wiem, że to tyle co nic, ale na początek dobre i to... po 10 minutach mi się znudziło)

15 minut skakanki (intensywnie, nudziło mnie trochę mniej, bo tv, ale wymiękłam)

5 minute plank workout (nie do końca zgodnie z obrazkiem, ale to początek)

W menu na dziś jeszcze przysiady - 3 x 15 z obciążeniem 5 kg. 

Motywacjo, zostań ze mną!!!!

małe inspo (chociaż ta pupa trochę mało okrągła)

5 maja 2014 , Komentarze (1)

Powtarzam to sobie, załamana tym co się ze mną dzieje. Praca biurowa wysysa ze mnie całą energię, staję się typowym couch potato - po powrocie do domu miska makaronu, kupa sera, puszka Coli i playstation. Potem trochę seriali. Repeat.

Może Wilk wyciągnie mnie na chwilę na dwór. Mecz w kosza? Ok, ale starczy mi 10 minut. Bieganie? Nad morze ok, ale ta trasa jest taka nudna! Raz w miesiącu wystarczy. Sztanga kupiona z wielkimi planami rok temu służy za kolejny wieszak na pranie. Pokój przeznaczony na domową siłownię robi za suszarnię i graciarnię. I spiżarnię - gdzieś trzeba trzymać zgrzewki Coli. Od niej chyba nigdy się nie uwolnię. 

Niedawno wróciliśmy z wakacji. Tysiące zdjęć w aparacie, których nie przeglądaliśmy na miejscu bo nie było czasu. Przecież na pewnoe wyglądam bosko! Tymczasem odpalenie zdjęć na komputerze w domu okazało się być bolesnym doświadczeniem. Gdzie mój świetny tyłek? A, no tak, to było w zeszłym roku. Wtedy robiłam przysiady ze sztangą, szczyt mojej aktywności fizycznej od lat. 

Nie zrozumcie mnie źle. Jestem szczupła i o tym wiem. Tyle tylko, że jestem szczupła w mało atrakcyjny sposób. SKINNY FAT. Jestem jedną z tych osób, które długi czas miały za łatwo. Naturalnie dobra sylwetka do końca studiów, póki był w-f w szkole i tańczyłam to były nawet mięśnie, bez większego wysiłku wyglądam dobrze w bikini do dzisiaj - właśnie, dla mnie dobrze to za mało.

Plan na najbliższy czas? Wziąć się do roboty. Jeszcze nie wiem jak, m'okey? Ale coś wymyślę. Wczoraj w nocy miałam chyba przełom. Stwierdziłam, że czas przestać marzyć o tym, żeby być jak modelki kostiumów kąpielowych, a zacząć czuć się i wyglądać jak jedna z nich! Dlatego na początek trochę motywacji. 

I niech mnie coś strzeli jak za kilka miesięcy nie będę tak wyglądać!!!!!!

Na zdjęciach modelka GypsyOne. Dlaczego ona na pierwszy ogień? Bo jestem tak samo filigranowa jak ona. Nie będę się przecież porównywać do laske 180+ cm. A jednak tak nie wyglądam - a pewnie tak samo jak ona bym mogła. Mamy podobny typ budowy - ja jestem tylko bardziej zaniedbana. Brzuch kiedyś (dawno) nawet taki był. Ona - 161 cm, 42 kg, ja - 158 cm, 45 kg. Uda się? Musi! Swoją drogą, dziewczyna twierdzi, że jedyne co ćwiczy to joga - hmmm? Może powinnam w takim razie tego spróbować! No i ta talia... z tą pupą... <3

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.