Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nic ciekawego, zwykły szary człowieczek

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 730
Komentarzy: 6
Założony: 3 stycznia 2015
Ostatni wpis: 13 lutego 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Rastyna

mężczyzna, 47 lat,

177 cm, 125.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

13 lutego 2015 , Skomentuj

No i nadszedł czas krotkiego podsumowania. Mam 13 luty i troszeczkę minęło od ostatniego wpisu. Jak do tej pory idzie niezle chociaz nie jest idealnie. Nie jestem zadowolony z odzywiania sie. Jem znikoma liczbe posilkow dziennie i sa one jakosciowo srednie. Nie sa tluste czy cos, ale niestety sa to glownie kanapki. Tlumaczyc to moge brakiem czasu. Zadowolony jestem natomiast z aktywnosci fozycznej. Wkrecilem sie w bieganie i dymam regularnie co dwa dni. Do tego dochodzi rowerek bo juz pogoda pozwala. Jesli chodzi o wage to cos zaczyna sie dziac bo skoczyla do gory:)) To naturalne bo zaczela sie budowac masa miesniowa. Za to zaczely mi leciec portki z tylka:) I to jest megazadowalajace:)

27 stycznia 2015 , Komentarze (2)

Dzisiaj króciutki wpisik. MamoLouisa - wiatru ci nie wyśle ale może zachęcę sprawozdaniem z biegu. Tak wiec bylem, przebiegłem, przeżyłem:) Najciężej było ruszyć dupsko z domu. Nawymyślałem wykrętów: ze pogoda nie taka, ze księżyc nie w tej fazie itd. Jednakże w końcu wziąłem się w garść i wyszedłem. Po krótkiej rozgrzewce zacząłem pędzić:)(nie bimber) I choć z wizji snutych w poprzednim wpisie zgadzało się tylko smaganie pośladków to było pięknie i radośnie. Endorfiny to piękna rzecz. To był pierwszy wypad biegowy wiec ostrożnie i bez szaleństw. Do domu wróciłem szczęśliwy i z bananem na obfitym pysku:). Kiedyś już biegałem i wiem ze najciężej jest wyjść z domu. Jak już się jest na zewnątrz to wszytko idzie jak z płatka. Nie musisz mieć kondycji, nie musisz być poprawna aerodynamicznie i nie musisz mieć najdroższych butów . Jedyne co tak naprawdę ci potrzebne to plan biegowy i chęć. Co prawda butki tez by się zdały zwłaszcza jeśli jest się oversize:) Ale zwykle wystarcza a resztę nadrabiasz technika. Jeśli masz jakieś pytania to chętnie pomogę.

p.s Dziś idę znowu!!!

26 stycznia 2015 , Komentarze (1)

Zeszły śniegi, zeszły wody. Wracając z zajęć dojrzałem szaro burą mordę chodnika. Znak to pewny ze czas biegowe obuwie wyciągnąć z szafy. To będzie trudne zadanie, ale z pomocą jasnowidza dam rade:) Ostatnie dni nie były takie jakbym chciał. Troszkę zmieniłem kurs trybu życia. Nie o to chodzi ze się znów zacząłem obżerać. Bo nie zacząłem:) (to takie usprawiedliwienie). Chodzi o to ze planowana aktywność fizyczna odwlekła się w czasie. Ale dziś jak pogoda pozwoli, wieczorowa porą z niepewnością założę strój mistrzów maratonów, przyodzieje butki +2 do prędkości i jak gepard smagany wiatrem w tłuste pośladki będę przemierzał truchtem miejską dżunglę, leśne ostępy skaliste wykwity pasm górskich pozdrowię staropolskim SIEMA!:)

odbija mi hehehe

7 stycznia 2015 , Komentarze (1)

Pierwsze koty za ploty:) Od początku roku żyje według zupełnie nowych zasad. Nowy jadłospis, nowe aktywności fizyczne, nowe spojrzenie na świat tylko zona stara:)))) No ale jakiś powiew starych czasów tez mi jest potrzebny. Wiec streszczam:

Posileczki: 

śniadanko - zwykle dwie pajdy czarnego chlebka, wędlinka chuda i pomidorek, czasem do tego jajko na miękko

obiad - ryz, warzywa, i do tego kurczak pieczony w piekarniku. Często dokładam jakąś surówkę ze słoika. 

kolacja - duży jogurt z musli jordan.

Pomiędzy posiłkami dopycham jabłkami. 

Bledy:

- za mało posiłków dziennie

- musli na kolacje (wiem ze węgle wieczorem to nie najlepszy pomysł ale nie mam  pomysłu na nic innego

- zamiast jabłek można by coś innego (dającego uczucie sytości)

Aktywnosc fizyczna

I tu właśnie wiosełka. Codziennie po 45 minut. Wiem ze póki co biednie ale jak poczuje się lżejszy to wyskakuje biegać. A jak się zacznie sezon to rowerek.

Problemy:

Ciężko mi przed snem. Przyzwyczaiłem się jeść na lozku przed snem (przy filmie albo coś). Owoce średnio dają rade zamiast paszy którą zwykłem pochłaniać. To jest słabe ogniwo w moim przedsięwzięciu.

3 stycznia 2015 , Komentarze (2)

I mamy 2015 rok! Nigdy nie porywałem się na noworoczne postanowienia gdyż czlowiekem słabej woli jestem i słomiany zapal to moje drugie imię, Z drugiej strony może nie było rzeczy na których zależałoby mi tak mocno alby uparcie podążać ścieżką noworocznych postanowień. Chyba tak, z natury jestem ignorantem (chyba) hehehe zapomniałem ze te wpisy sa upublicznione wiec każdy może je czytać. Aby pokazać się w lepszym świetle przyjmijmy wersje ze nie jestem ignorantem lecz akceptuje stan rzeczy taki jaki jest. Lepiej? pewnie ze lepiej. I tak idąc za ciosem dochodzimy do momentu w którym śmiało mogę złamać przekonanie o mojej akceptacji świata:) Nie akceptuje mojego wyglądu. Przytyłem po studiach. Klapnąłem za biurkiem, żarłem jak świnia. I tak rok za rokiem budowałem swój tłuszczowy Fort Knox:))). Teraz wstydzę się spojrzeć w lustro, wyjść do ludzi których nie znam itd itp.... No ale dosyć wstępu. Fakt faktem podjąłem decyzje o jeszcze jednej probie. Rozpocząłem ja z nowym rokiem 2015. Narazie staram się jeść zamiast żreć jak prosie. Wciąż jestem przepełniony i czuje to. Za tydzień (może dwa) jak tylko poczuje luz i pustkę w kiszkach rozpoczynam aktywność fizyczna. Zacznę znów biegać (wiem wiem, zaraz znawcy powiedzą o niebezpieczeństwach wynikających z możliwych uszkodzeń stawów). Trudno, niech sie uszkadzają. Lubie rower górski ale zanim wsiądę na niego na początku sezony chciałbym zrzucić kilka kg. Boje się ze na trasie rower niestety polegnie w walce z moja waga:). To mój pierwszy wpis i nie mam pojęcia co tu zamieszczać. Z czasem będzie lepiej (na wszystkich płaszczyznach mam nadzieje:))

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.