Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Poczuć się lepiej w swoim ciele! :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 37730
Komentarzy: 677
Założony: 21 września 2015
Ostatni wpis: 7 września 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
_czarodziejka

kobieta, 35 lat, Gdańsk

168 cm, 86.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 lutego 2016 , Komentarze (14)

Cześć Dziewczyny!

aaa

Jestem wykończona :))) Na nowo odkryłam basen i frajdę, jaką daje pływanie! Przyznam szczerze, że pływam tak sobie... swoim "stylem" (nazwijmy to na wyrost ;p), jakimś połączeniem żabki i kraula - tylko tyle, że utrzymuję się na wodzie.

W związku z tym, że na weekend pojechałam do rodziców, wyciągnęłam wszystkich na pływalnię.

aaa

Przepłynęłam 25 razy długość basenu! Czyli 25 x 25 m - jak na pierwszy raz od ponad roku odkąd w ogóle gdzieś pływałam, to czuję się szczęśliwa, że dałam radę!!!! Basen jest świetny, człowiek nie czuje zmęczenia, potu, nic nie boli, płyniesz i czujesz się leciutko, nie obciążasz stawów - a po wyjściu zdziwienie i szok - czuć osłabienie, jakby człowiek ważył z dychę więcej.

Czyli dziś odhaczone:

- basen (ponad 1 h),

- 100 pompek,

- 100 squadów,

- Turbospalanie Chodakowskiej.

aaa

Padłam :)))) Ale jestem szczęśliwa :)))

Dziś kończę też 30 dni bez słodyczy. Jutro pozwolę sobie na coś małego i słodkiego - pewnie kawałeczek ciasta, bo mama jak zwykle się zaopatrzyła na nasz przyjazd :D

aaa

A jutro znów wyciągnę ich na basen!!!! :D

aaa

aaa

Pozdrawiam ;)

3 lutego 2016 , Komentarze (7)

Witam w środku tygodnia :)

Bliżej już niż dalej do weekendu, prawda? :) Jest się czym cieszyć.

aaa

Zastanawiam się, czy tylko ja mam powoli dość tematu pączków? W radiu mówią o pączkach, wchodzę na vitalię - czy można jeść pączki, wchodzę na wp - jakie pączki najlepsze. 

Idę na zajęcia ABT - uwaga! - całą godzinę babki nawijają o ulubionych pączkach ;))))

aaa

A ja swój tłusty czwartek zrobiłam w poniedziałek (o czym tu pisałam już) i jutro podziękuję... Może wytrzymam, może przeżyję??? :D

aaa

Pisałam ostatnio, że muszę ograniczyć ćwiczenia, a tak sobie dałam w kość wyzwaniem 2700 pompek damskich, że nie mogę unieść rąk do góry... Ale dobrze, jak boli znaczy, że działa :)))

aaa

Ostatnio przez przypadek w mętnych otchłaniach sieci znalazłam zdjęcie kobietki z figurą, według mnie, idealną. Taką figurę osiągnąć.... ;)

aaa

aaa

A jak się nie postaram jutro wytrwać to sama będę jak ten pączuś na krótkich łapkach :p !

aaa

1 lutego 2016 , Komentarze (2)

Wróciłam po tygodniu nieobecności, brat już wyjechał.

aaa

Melduję, że nie zawaliłam żadnego dnia ćwiczeń, a zdarzało mi się, że ćwiczyłam baaardzo późnym wieczorem. Nie jadałam też nic niezdrowego, mimo wielu pokus które mój brat uwielbia ;)))

aaa

Dziś się zważyłam. Ważę się co 2 tygodnie. Ostatnio był spadek o 2 kg, tym razem spadek wynosi tylko 0,2 kg... Nie wiem co się dzieje, może organizm przyzwyczaił się do mojego wysiłku?

aaa

To dziwne, bo w ostatnim tygodniu miałam ruchu 2 razy więcej niż normalnie, wraz z bratem robiliśmy sobie spacery na kilka godzin po Gdańsku, zdarzało nam się przejść do 10 km, a później jeszcze ćwiczyłam jak zwykle...

aaa

Jem 5 posiłków dziennie. Być może za duże porcje... Nie liczyłam do tej pory kalorii, podziwiam dziewczyny, które mają na to czas, ja po prostu nie wyrabiam się. 

aaa

Obliczyłam sobie CPM - wyszło 2508 kcal i PPM - 1093 kcal. 

aaa

Czyli na chłopski rozum (nie znam się na tym, dopiero się świeżo zainteresowałam tematem) spróbowałabym z dietą powiedzmy... 1600 kcal? Ale zrobię to w ostateczności, na razie nie mam kiedy liczyć ile zjadłam... Zobaczę czy za kolejne 2 tygodnie dalej nie będzie efektów, wtedy wezmę się za liczenie.

aaa

W związku z brakiem wyników postanowiłam coś zmienić:

1. Do tej pory ćwiczyłam 6 dni w tygodniu, w niedzielę miałam przerwę. Podejrzewam, że spalam sobie mięśnie, dlatego teraz będę robić przerwę w czwartek i w niedzielę.

2. Do tego mam zamiar jeść mniejsze porcje w tych moich regularnych posiłkach. Pozwalałam sobie na najadanie się do pełna, teraz będę ograniczać talerz - wstanę od stołu najedzona, ale nie przejedzona.

3. Dokładam picie octu jabłkowego 3 razy dziennie przed posiłkiem.

4. Dziś - to zupełna nowość w moim odchudzaniu - zrobiłam sobie cheat day. Od listopada sobie na to nie pozwalałam. 

aaa

Z jednej strony zrobiłam to, bo jak zobaczyłam tak marny wynik na wadze to mnie szlag trafił i stwierdziłam, że mam to gdzieś, zasłużyłam i tak, i tak na nagrodę. A co :)))

aaa

Z drugiej strony chcę wzruszyć mój metabolizm, który popadł w marazm. Mam do wyboru - podgłodzić się bardziej lub dostarczyć organizmowi więcej kalorii niż zwykle - z dwojga złego wolę opcję przyjemniejszą ;) 

aaa

To tak trochę pół żartem, pół serio - ale faktycznie od jutra wracam do normalnej diety. Cheat day raz na miesiąc lub dwa... Pozwolę sobie, ale to nie oznacza, że się poddaję. Nie mogę!!!

aaa

Jeszcze będę w wakacje zasuwać w obcisłych szortach!!!!

aaa

24 stycznia 2016 , Komentarze (6)

Witam w niedzielne popołudnie!

aaa

U mnie dziś cicho i spokojnie, odpoczynek pełną parą - w niedzielę zawsze mam przerwę od ćwiczeń... 

A tak naprawdę to zaczyna mi ich brakować! Nigdy bym się o to nie podejrzewała!! Ja? Mały leń, obibok i przeciwnik wszelkich aktywności fizycznych???

Jutro przyjeżdża do mnie młodszy brat i będę miała gościa przez tydzień. Cieszę się bardzo, uwielbiam go, świetnie się dogadujemy i lubimy spędzać razem czas, mam tylko jednak małe ale...

On je same niezdrowe - i moje ulubione - fastfoody, kolacje składające się z tostów z dużą ilością roztopionego sera, chipsy, ciastka... (a skubany sam jest szczupły i umięśniony). Nie wiem jak ja to przetrwam, moja silna wola będzie w tym tygodniu wystawiona na ciężką próbę - bo mam zamiar trzymać się swoich postanowień! Także mimo zapachu rozchodzącego się pysznego żarełka, mimo przygotowywania mu tych posiłków i kuszenia - dam radę!!! 

Dam, dam, dam!!!

Będę też miała problem ze znalezieniem czasu na orbitrek, to też mnie trochę martwi. Ale obiecuję sama sobie, że każdego dnia zrobię wszystko, by wykaraskać chociaż godzinkę na aktywność.

Styczeń powoli zbliża się ku końcowi i kończę wyzwanie 5 000 brzuszków. Tak się właśnie zastanawiam co wziąć na luty - waham się między 3 000 podskoków na skakance (którą bym musiała kupić) a 2 500 przysiadów. Na razie patrząc na swój tył skłaniam się ku przysiadom... Jestem ciekawa, czy miesiąc takich ćwiczeń da jakiś efekt?

Pomiędzy tekst powstawiałam dziś dla urozmaicenia zdjęcia z wczorajszego 3-godzinnego spaceru. Pięknie było, słońce, mrozek, skrzący się śnieg :))))

Szkoda, że dziś już temperatura na plusie... Tak lubię taką prawdziwą zimę z lekkim mrozkiem i śniegiem! Od tej bieli jest od razu jaśniej za oknem, energiczniej i jakoś tak bardziej optymistycznie.

Niech to się nie topi, oby się mylili w pogodzie, że ten tydzień to +8 stopni i deszcze :(((

Na koniec piękne widoki na Gdańsk z tarasu widokowego :)))

Miłej niedzieli wszystkim!

22 stycznia 2016 , Komentarze (12)

Dziś trochę inny wpis, bo postanowiłam wkleić parę zdjęć z popołudniowego spaceru po zaśnieżonym mieście. Po pracy wyrwałam L. na długi spacer nad morze - i nie żałuję! Wprawdzie zimno, ale za to jak pięknie!!! Nad morzem cudownie świecił ogromny księżyc, rozświetlał całą plażę, magicznie odbijał się od wody...

Niestety, zdjęcia robiłam komórką (stąd może nie najlepsza jakość) i nie udało mi się uchwycić tej sceny z księżycem. Po prostu dla mojej komórki było zbyt ciemno. A widok był nieziemski!!

Orbitrek, brzuszki, spacer - zaliczone. Bardzo lubię ruch na świeżym powietrzu, człowiek nie czuje, że spala, poprawia sobie samopoczucie i dobrze się bawi, lepiej być nie mogło :)))

Zauważyłam, że odkąd nie jem słodkiego zaczęłam kupować kosmetyki o zapachach deserów... Mam cukrowy peeling żurawinowy, który najchętniej bym zjadła podczas używania, a wczoraj dokupiłam masło do ciała o zapachu creme brulee... Chyba podświadomie próbuję sobie zrekompensować brak cukru, bo dotąd takich ciągot nie miałam, a teraz uwielbiam takie kosmetyki! Zapomniałabym o maskach i odżywkach do włosów - tu najpiękniej pachną mi kokosowe i czekoladowe! 

Żebym tylko kiedyś się nie zapędziła i nie zjadła jakiejś chemii, bo tak obłędnie, smakowicie pachną... ;))))

20 stycznia 2016 , Komentarze (2)

Właśnie wróciłam z ćwiczeń ABT i jestem znów naładowana energią! Babka dała nam dzisiaj popalić, zrobiła katorżniczy trening z hantlami i brzuszkami, urozmaicony treningiem w parach. Nie znam jeszcze dziewczyn chodzących na zajęcia, ale parę szybko załapałam :) O dziwo, choć w trakcie zajęć nie czułam pracy nóg, po powrocie do domu myślałam, że nie podejdę schodami do mieszkania!!! :))) Jest power!!!

I dobrze, wczorajszą zumbą byłam rozczarowana... Zmieniła się trenerka (oby to chwilowe) i poprowadziła zajęcia w innym stylu. Mniej energetycznej muzyki, mniej tańca, za to więcej kręcenia pupą. Nie byłam po tych zajęciach tak padnięta, jak zwykle to bywało. Dlatego dzisiejszy wycisk się przyda!!!

Nie wiem jak to jest, że po takim wysiłku fizycznym czuję się zawsze pełna energii i radości.  Dziś orbitrek 60 minut na 2. obciążeniu, 300 brzuszków i zajęcia ABT. 

To też już 14 dzień bez słodyczy - wczoraj mnie lekko ciągnęło, ale dziś zupełnie nie. Sałatka z rukolą i ziarnami słonecznika wyszła mi przepysznie, lepiej niż ostatnio :)))

Ja ledwo wróciłam do domu, to narzeczony wybył na swoje aikido. I dobrze, mogę sobie w spokoju pośpiewać pod prysznicem! ;)))

18 stycznia 2016 , Skomentuj

Długo się zastanawiałam, czy w ogóle zakładać tu pamiętnik, pisać cokolwiek. Mam tendencję do "badania terenu" - jestem nowa na danej stronie, więc wolę najpierw się rozejrzeć, rzucić jakimś komentarzem tu czy tam i dalej obserwować. Przez ostatnie dni zerkałam więc cichaczem na zakładane na forum tematy, przeglądałam pamiętniki...

I doszłam do wniosku, że co mi tam, też czasem mogę coś skrobnąć :) Tym bardziej, że miałam konto na innym serwisie (nie związanym z dietami) i jestem oswojona z trollami, kłótniami czy innymi emocjami internetowymi.

Pisząc pamiętnik chcę sobie głównie pomóc z motywacją. Miewam słomiany zapał, dlatego nad zmotywowaniem się do ćwiczeń i regularnych posiłków muszę pracować codziennie... Nie zaczynam od dzisiaj, moja przemiana zaczęła się pod koniec listopada 2015, trwa już 6 tygodni - i jestem z siebie dumna, że wytrwałam!

Jeszcze bardziej dumna jestem z efektów, straciłam już łącznie prawie 6 kg. Niby to nie jest oszałamiający wynik, ale dla mnie to ogromny sukces, bo zawsze blokowałam się na pewnej wadze... Waga w tym miejscu klinowała się i... stała, i stała... 3, czasem 4 tygodnie lub więcej - aż pękałam i zaczynałam wcinać te wstrętne, wredne, durne zapychacze. A waga jakby uparła się mnie złamać, zero współpracy... :/

Dlatego kiedy dziś zważyłam się po 2 tygodniach i zobaczyłam przekroczoną magiczną granicę... Zobaczyłam postęp... Mogę wreszcie stwierdzić, że to co robię działa! :)

Dzisiejszy orbitrek zaliczony, 60 minut odbębnione, choć pot spływał mi po szyi ciurkiem. 250 brzuszków zrobione (dołączyłam się do wyzwania 5000 brzuszków w styczniu) - cały czas walczę! A wieczorkiem zrobię sobie wizualizację sukcesu, to mnie zawsze nakręca, dodaje sił. :)

Po wysiłku fizycznym czuję się pełna energii, naładowana, mogłabym wtedy góry przenosić! Mało tego... powiem Wam w tajemnicy, że ja jeszcze nie tak dawno wprost nienawidziłam ćwiczeń i ruchu! A teraz dzień bez orbitreka to dla mnie po prostu dzień stracony. Robię sobie odpoczynek w niedzielę, ale bardziej z przymusu, by dać odetchnąć mięśniom. Ja po prostu lubię czuć ten stan! Ten zawrót głowy, miłe zmęczenie mięśni, odprężenie i radość - od razu cały dzień staje się dla mnie przyjemniejszy. Sama siebie zaskoczyłam!

Powoli zbliżam się do połowy mojego celu, bardzo mocno wierzę, że dam radę! Poza tym mam dość mocną motywację w postaci sierpniowego ślubu - chciałabym (ależ to oklepane!) wyglądać jak najpiękniej w tym dniu :) I w sumie to mam gdzieś, że to oklepane,  skoro mnie to motywuje, to znaczy, że działa i tylko to się liczy. Tuż przed Sylwestrem wybrałam sukienkę... To teraz muszę tylko do niej odpowiednio schuść ;)

Uda mi się, a co!!! :)))

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.