Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Poczuć się lepiej w swoim ciele! :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 37727
Komentarzy: 677
Założony: 21 września 2015
Ostatni wpis: 7 września 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
_czarodziejka

kobieta, 35 lat, Gdańsk

168 cm, 86.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 września 2016 , Komentarze (11)

Hej :)

Nie myślałam, że będzie tak ciężko wrócić do ćwiczeń... Orbitrek na 4-ce dzisiaj zaliczony, właściwie 40 minut - ale szczerze mówiąc szału nie było :P Myślałam, że zejdę (ze świata, nie tylko z orbitreka) już po 10 minutach. Musiałam robić przerwy i jeszcze ledwo dychałam.

Masakra, jak szybko spada kondycja, jeśli się nie ćwiczy regularnie!

Wczoraj byłam na ponad godzinnym spacerze, korzystałam z ładnej pogody :)

Wiem, obiecałam zdjęcia z Hiszpanii, ale nie dziś. Dziś muszę się pochwalić moim nowym domownikiem, bo jestem oczarowana :D Nazywa się Iskierka i jest po prostu kochana - mały rozbójnik, który najbardziej na świecie kocha tulić się do człowieka :)))

Oto ona, moje małe szczęście:


A tak prezentowałam się na ślubie:

21 września 2016 , Komentarze (4)

Cześć Dziewczyny :)

Dłuuugo mnie tu nie było. Zaglądałam z rzadka, czasami coś przeczytałam, czasem coś skomentowałam, ale zupełnie nie miałam weny sama pisać :P

Ślub wypadł super, wszystkim się bardzo podobało :) Ponoć wyglądałam fenomenalnie i szczęście ze mnie biło :)

Cieszę się, ale też prawda jest taka, że strasznie mnie to wszystko kosztowało dużo energii i czasu. Po ślubie był jeden wielki młyn, bo do ogarnięcia ponad 20 osób z noclegami... Później jazda do Szczecina na sesję, jazda do mojego miasta na załatwianie nowych papierów (w 1 dzień zrobiliśmy ponad 700 km), wylot do Hiszpanii. Wycieczka super, ale pół na pół objazdówka z odpoczynkiem, więc sumarycznie oderwaliśmy się bardzo, ale dalej nie czujemy się z mężem wypoczęci...

Już po ślubie posypały się znów pewne sprawy i miałam dużo nerwów i stresu :( Zajadałam to, bo niestety tak to u mnie wygląda. Przestaje się wszystko liczyć, skupiam się na tym głupim problemie, co ciągnie się od lat - i nie liczę kalorii. A za to poprawiam sobie humor jak mogę, choćby na chwilkę, byleby przyjemność była.

Ale nic, przeczytałam na fejsie, że do Sylwestra 100 dni - i pomyślałam, że ostatnio ciągle brak mi motywacji, więc to jest dobry moment, by ruszyć trochę tyłek.

No i jestem, ruszam. :) Cieszę się, że wróciłam :)

Ps. Przy następnym wpisie postaram się wrzucić trochę zdjęć z Hiszpanii - pięknie tam było!

3 sierpnia 2016 , Komentarze (2)


Cześć Dziewczyny! :)))

Pogubiłam się już, który to dzień diety, więc w tytule nie wpiszę :P

U mnie ostatnie przygotowania, w weekend jedziemy do mojego domu, zapinamy kwestię kościoła, zajazdu, wybieramy ozdoby na auto itp.

Dziś napisałam podziękowania dla rodziców. Chciałam, żeby było wzruszająco, ale jednocześnie nie jakoś pompatycznie... Mam nadzieję, że mi się to udało ;) Teraz jeszcze muszę pomóc Narzeczonemu, bo on jest noga z ładnego pisania i jakby miał sam coś stworzyć, to jego rodzice byliby poszkodowani :p


Dziękuję Wam wszystkim za cenne rady w moim poprzednim wpisie! Wciąż jeszcze się waham, ale jednak 90% z Was radzi mi zrobić makijaż, nie hennę i ku temu się też coraz bardziej skłaniam :) Macie rację, tak będzie bezpieczniej, a efekt przecież będzie równie ładny :)

Jeszcze raz naprawdę dziękuję za rady i wsparcie!!! (kwiatek)(kwiatek)(kwiatek)


Jutro odbieram suknię, jest już właściwie gotowa :))) Jestem przeszczęśliwa, bo jak dodałam odpinane ramiączka, to dekolt sukni zyskał w 100%! Teraz jest po prostu bomba :) Mi się bardzo podoba, a reszta gości nie ma wyboru ;)

Mamy z Narzeczonym mały dylemat co do podróży poślubnej, a dziś do 18 musimy się na coś zdecydować. No i do wyboru mamy 2 opcje - all inclusive z byczeniem się na ciepłej plaży lub wycieczka objazdowa bez obiadów za to z wieloma przepięknymi punktami do zwiedzenia... Chyba mimo zmęczenia wybierzemy objazdówkę, bo lubimy zwiedzać, a na takie wczasy na plaży to zawsze można się wybrać w przyszłości nawet z dzieckiem :D Chociaż po prostu nie wiem co wybrać - obie opcje mają plusy i minusy.


Melduję grzecznie, że dieta i ćwiczenia dziś na poziomie! Orbitrek zaliczony, dziś jeszcze kurs tańca do odhaczenia :) Ostatnio trochę sobie folgowałam, ale jako, że dostałam kopa motywacyjnego od @angelisi (dziękuję!!), to wstyd byłoby się nie ogarnąć :D


Jeszcze jeden dylemat mam co do piosenki dedykowanej dla mamy... Dla taty wiem, bo znam jego ulubiony utwór, z mamą gorzej... Ona lubi wiele piosenek, a też chciałabym, że piosenka była piękna, na poziomie... No i nie wiem którą z tych 3 zadedykować:

Chyba najbardziej pasuje Cohen... Jak myślicie?


Jestem coraz bardziej tym wszystkim podekscytowana :)))

Pozdrawiam i przesyłam pozytywną energię wszystkim!! (slonce) :))))

29 lipca 2016 , Komentarze (15)

Cześć Dziewczyny :)))

Ostatnio nie mam czasu na pisanie.. Dietę odpuściłam, nie mam energii i - szczerze mówiąc chęci - się jej trzymać w tych ostatnich dniach przed imprezą. Trochę mam wyrzuty sumienia, bo zajadam lody na potęgę... :x

Na razie oznak przytycia nie zaobserwowałam na szczęście :D


W ostatnie dni porządnie wysprzątałam swoją panieńską sypialnię, garderobę i łazienkę. Tak patrzę, że jak się wyprowadziłam z domu, to nikomu z domowników nie chciało się tego ogarniać, więc miałam co sprzątać... (smiech)

Na dzień przed ślubem i na dzień po ślubie mamy w domu nocować dodatkowych 11 osób... A w sumie gościć będziemy jeszcze więcej, więc wstyd by było jakby było brudno, musiałam to trochę ogarnąć ;)


Przeglądałam dziś fryzury ślubne i chyba zdecyduję się na coś takiego:

Chciałabym upięcie z fal/loków, ale trochę wyżej niż to na zdjęciu. Grzywkę mam prostą, do tego zależy mi na naturalnym efekcie i wrażeniu odrobiny "kontrolowanego nieładu", więc wokół twarzy chciałabym, żeby luźno zwisały mi delikatne loki.


W ogóle przedwczoraj byłam u fryca i mam odświeżony kolorek - mój ulubiony blond :D

Dziś przed wielką ulewą zdążyłam jeszcze skoczyć nad jeziorko i popływać sobie rowerkiem. Piękne są te mazurskie jeziora!!

Jutro lecę na noc do świadkowej, urządzamy sobie kameralny wieczór panieński :)


Mam dylemat co do brwi. I fryzjerka, i kosmetyczka radziły mi zrobić na tydzień przed ślubem hennę. Moje brwi są dość jasne, prawie niewidoczne. Problem w tym, że ja nigdy wcześniej henny nie robiłam i boję się, że może mi się nie spodobać efekt. 

Pomocy! Robić czy nie? Ryzykować?? Jeśli tak, to do włosów jasny blond jaki kolor dobrać? Kosmetyczka mówiła, że czarną, ale jakoś tego nie widzę - przecież jestem jasną blondynką, czarne brwi będą dziko wyglądały, prawda??? :?

Z jednej strony z chęcią bym spróbowała, najchętniej z brązową henną, ale jak wyjdzie dziwnie, to chyba się pochlastam :PP:p

Doradzi mi ktoś mądrzejszy??? ;)


Edit: Aha! W ramach ciekawostki... Dziś zmierzyłam sobie ciśnienie i wyszło mi, że mam 98/56, puls 64. Przed ślubem chyba powinnam się stresować i mieć większe ciśnienie, a nie takie pełzające, nie? :D Ale czuję się zupełnie normalnie...

22 lipca 2016 , Komentarze (16)

Cześć Dziewczyny :)

Miałam dziś wreszcie pierwszą przymiarkę, jestem ogólnie średnio zadowolona. Nie z sukni! Suknia jest przepiękna, wciąż tak samo mi się podoba!

Niezadowolona jestem z siebie. Miałam dziś wrażenie, że wyglądam gorzej niż przy wybieraniu sukienki (a przecież przez ostatnie pół roku dużo ćwiczyłam...). Ramiona jakieś tłuste, talii prawie brak, oczy podkrążone - chyba miałam dziś zły dzień...

Co do pięknej sukni, to oczywiście trzeba jeszcze skrócić dół i sukienka okazała się za duża na mnie, ciągle mi się zsuwała i musiałam poprawiać. Nie było jeszcze dodatków - nie było welonu, bolerka, odpinanych ramiączek i butów. Wszystko ma być gotowe na kolejną przymiarkę - na 2 sierpnia. A 4 sierpnia mam już odbiór całości :)

To ja w sukni. Z przodu nie wstawię, bo boję się, że zagląda tu narzeczony, a nie chcę żeby zobaczył :P

Wiem, że mam wielkie odrosty, ale we wtorek idę już zrobić z nimi porządek, pofarbuję włosy na jasny blond więc będzie lepiej ;)


Mam dziś jakiś naprawdę dziwny, słaby dzień... W głowie ciągle mi się kręci, niedobrze mi i jestem przymulona. W drodze do salonu mało nie wlazłam pod samochód bo myślałam, że zielone mamy :PP

Ale spoko, przede mną jeszcze wizyta w bibliotece, to poprawię sobie humor :D

Pozdrawiam :)))

21 lipca 2016 , Komentarze (9)

Cześć Vitalijki ;)

Ślub za 3 tygodnie, stres coraz większy.

Spotkanie rodziców udało się, dogadali się ze sobą bardzo dobrze. Bałam się, że może będzie zapadać niezręczna cisza lub będzie sztywno - a gdzie tam! Gadali, żartowali, wszyscy odnieśli bardzo pozytywne wrażenie :) Czyli niepotrzebnie się stresowałam :p


W środę miałam mieć mierzenie sukni ślubnej. Specjalnie na to ściągnęłam z Polski mamę i specjalnie po to rodzice zostali u mnie dłużej. I na godzinę przed wizytą zadzwoniono do mnie z salonu, że suknia nie dotarła, bo producent za późno wysłał. Ręce mi opadły. Takiego braku profesjonalizmu dawno nie widziałam. Dobrze, że nie zadzwonili na 5 minut przed.

W salonie doskonale wiedzieli, że specjalnie na to ściągałam mamę i, że ten termin jest ważny. Chodziłam do nich, dzwoniłam, umawiałam się i przypominałam. Nie rozumiem, czy oni nie mają kontaktu z producentem, czy oni się boją dzwonić za granicę i tego załatwiać? Tak naprawdę mnie nie powinno to już obchodzić - zamówiłam suknię w danym salonie i ta suknia powinna po prostu być na dany termin. :<

Teraz wizytę mam jutro. Oczywiście rodzice wrócili już do domu, na przymiarkę pójdę sama. Wściekłam się jak nie wiem co. Chyba jutro ich spytam, czy aby na pewno suknia będzie gotowa na ślub, bo z nimi to już nic nie wiadomo...


Ludzie są tak niesłowni, że załatwianie spraw ślubnych powoli przeradza się w jakiś koszmar. Umawiamy się z zajazdem na spotkanie, jedziemy specjalnie 200 km (wszystko mamy na odległość) - a oni zapominają o spotkaniu i nas wystawiają. Dzwonimy w sprawie autobusu, gość się umawia - później nie ma go na miejscu i nie odbiera telefonu. To tylko przykłady., takich sytuacji mieliśmy na pęczki.

Z część usług przez to zrezygnowaliśmy i znaleźliśmy innych chętnych nam pomóc. Dla nas to tylko dodatkowe zawracanie tyłka i problem, bo przypilnować wszystkiego na odległość jest trudno. Zupełnie nie rozumiem, że takim ludziom biznes jeszcze nie upadł, skoro tak się traktuje klienta...


Goście nie lepsi, wciąż nam się odwołują lub wracają na listę obecnych - zdecydować się nie mogą :p

Chyba muszę zacząć pić melisę... :PP

15 lipca 2016 , Komentarze (4)


Cześć Piękne :)

U Was też tak lało? W Gdańsku mieliśmy w nocy mały potop... Ulice zalane, skmki nie kursują, do pracy ludzie dotarli mocno opóźnieni. Na szczęście dzielnica w której mieszkam w miarę się uchowała, ale widziałam zdjęcia z Wrzeszcza... Potopione samochody, ludzie po pas w wodzie, masakra. 

To zdjęcie Gdańska opublikował rmf24 :?

Wczoraj wieczorem najpierw nie mogliśmy dojechać do sklepu, taaaakie korki były... W sklepie (dokładnie w Galerii Przymorze) woda przeciekała przez sufit i kapało nam na głowy :PP Powrót był ciekawy, przejechać przez te wszystkie podtopione ulice...


Ja dziś znów od rana działam :D Jutro przyjeżdżają moi i Narzeczonego Rodzice. Ciut się stresuję, no ale jakoś się muszą poznać i dogadać :p Czeka mnie w związku z tym spanie na korytarzu w przedpokoju, bo nasze małe mieszkanko nie ma miejsc na 6 osób. Będzie ciekawie ;)

Sprzątam, myję, pucuję, odkurzam... ruch jednym słowem jest :DMoi rodzice zostaną do środy, we wtorek mam I przymiarkę sukni ślubnej, zabiorę na nią mamę. Może i tatę, jeśli wykaże zainteresowanie tematem.


Ostatnie dni ćwiczę regularnie na orbitreku, trzymam się diety. Jest dobrze :) Zgodnie z obietnicą wstawiam zdjęcie wiewiórki autorstwa mojego przyszłego Szwagra ;)

Lecę dalej działać :) Pozdrawiam serdecznie! :D

13 lipca 2016 , Komentarze (6)

Cześć Dziewczyny!

Dawno mnie tu nie było, miałam bardzo intensywny tydzień :) Goście siedzieli od wtorku do wtorku, więc codziennie oprowadzałam ich po Gdańsku, organizowałam czas, atrakcje, uskuteczniałam spacery. Dawno się tyle nie naspacerowałam :)

To z plusów, bo z minusów to całkowicie odpuściłam w tym czasie dietę. Jadłam lody, pizzę, słodycze... Dziś wracam na dobre tory, ale boję się wejść na wagę :P Zrobię to za tydzień :P


Do ślubu dokładnie miesiąc! Przygotowania trwają, jestem już przemęczona i zestresowana - i mam ich serdecznie dość. Ciągle jakieś problemy, a to goście jednak nie dotrą, a to jednak dotrą - liczba wciąż się zmienia. 

Jest to o tyle problematyczne, że zamówiliśmy pokoje noclegowe dla nich, ustaliliśmy kto do jakiej zabawy, zamówiliśmy już tort na odpowiednią liczbę osób, autobus... itd.

List priorytetowy z zapowiedziami do parafii Narzeczonego szedł przez tydzień - wściekłam się, zależy nam na czasie, a tu oczywiście pod górkę... Do tego zdążyłam się zdenerwować, że wcale zaginął, mimo że to priorytet polecony był. Ciągle jakieś nowe problemy mamy na głowie...


A to krótka foto-relacja z ostatniego tygodnia. Dostałam nową komórkę ze świetnym aparatem i kiedy tylko mam okazję cykam nią fotki :P

Zdjęcia z oceanarium w Gdyni:

I z Parku Oliwskiego (w tym roku jest prawdziwa inwazja wiewiórek :P) :

Jeszcze lepsze zdjęcia wiewiórek zrobił szwagier - może zdjęcia wstawię następnym razem :) Śliczne są te rudzielce, a podchodzą na wyciągnięcie ręki, słodziaki :)

Pozdrawiam i miłego dnia!! :))))

5 lipca 2016 , Komentarze (4)

Cześć Dziewczyny :)))

Mam dobry humor, właśnie się dowiedziałam, że koleżanka która 3 lata próbowała zajść w ciążę, ma termin na luty :DDD Tak dobre wieści to ja kocham :)))

A u mnie równie pozytywnie :)))

Dziś się zważyłam i zmierzyłam - po ok. 3 tygodniach walki. Nie chciałam już wcześniej nic pisać, bo się wstydziłam, ale był moment, kiedy moja waga wróciła do początku i pokazała 72 kg. Wtedy się ogarnęłam i dziś ważę oficjalnie 67, 4 kg :D czyli ok -5kg!!

W centymetrach potraciłam:

- biust -2cm.,

- talia -1cm.,

- brzuch -2cm.,

-biodra -2cm.,

- łydka -1cm.

Czyli łącznie -8cm(puchar) 


Ufff. Tym bardziej, że w weekend nagrzeszyłam trochę. Trudno nie zawalić diety kiedy jedzie się po dłuższej przerwie do mamy, a mama chcąc swemu dziecku nieba przychylić raczy słodkościami i pysznościami na każdym kroku. I tak się ograniczałam - ale po prostu chciała tak dobrze dla nas, tak się starała, że nie miałam serca jej odmawiać za każdym razem. 

Także wpadły ze 2 lody, kilka kawałków ciasta, jakieś słodycze, tłustsze potrawy, zapiekanka... Już się pogubiłam co jadłam i kiedy. Ale od dziś ostro wracam do diety ;)


Jestem totalnie i absolutnie wykończona po weekendzie. Załatwiliśmy tort, ciasto, napoje, piwo i wino, księdza (protokół przedślubny), obgadaliśmy szczegóły z salą, kupiliśmy część nagród (z zabaw oczepinowych) dla gości, spotkaliśmy się ze świadkową, która dzień wcześniej wróciła z Belgii, a także wpadliśmy na koncert zespołu Enej :D Ponadto objeździłam z mamą 2 miasta w poszukiwaniu jej kreacji na mój ślub i kreacji na dzień po. Swoją drogą i ja dostałam w prezencie sukienkę :D

Sukienka piękna, szkoda, że zapomniałam zrobić w niej zdjęcie, a w Gdańsku jej nie mam. Opięta w biuście, rozkloszowana do dołu, na długość do pół łydki, w czerwone duże grochy na białym tle.

Coś takiego (trochę inna góra):

Mama wyskoczyła do mnie z tekstem, że wyglądam w niej jak pączuszek. Jak zaczęłam się śmiać do łez, to dopiero zakumała i doprecyzowała, że chodziło jej o pączek kwiatowy :D A co do sukienki, to była tak droga, że sama bym jej sobie w życiu nie kupiła, ale za to trzeba przyznać, że jest lepiej uszyta niż zwykłe sukienki z butików - ma kilka warstw, układa się fenomenalnie, po prostu pięknie. Widać ogromną różnicę w jakości. Także mam już sukienkę na dzień po ślubie :D

Poprawin jako takich nie planujemy, ale z tego co wiem rodzice i tak planują sprosić wszystkich przyjezdnych gości z rodziny do siebie na obiad lub grilla ;)

W każdym razie weekend miałam taki, że nie uświadczyłam minuty odpoczynku - jedna wielka bieganina z miejsca na miejsce.


A za godzinę przyjeżdża pierwszy gość - znaczy szwagier :) Trzymajcie za mnie kciuki, żebym utrzymała wagę i dietę mimo gości, i mimo pyszności jakie szykuję :D

Pozdrawiam !! <3

1 lipca 2016 , Skomentuj

Cześć Dziewczyny :)))

Działam dziś od 7 rano, bo koło 14 ruszamy na wschód Polski. Ale się cieszę! Stęskniłam się już za rodziną, kotem, psem... Wprawdzie weekend będzie zabiegany, ale przynajmniej ich zobaczę wreszcie :)))

Orbitrek zaliczony - wczoraj i dziś. Czuję się lekko i wspaniale :DDD Ważenie i mierzenie się zrobię we wtorek, po powrocie do Gdańska.

A w weekend mimo braku czasu i tak postaram się wycisnąć trochę ruchu - na niedzielę planuję basen, na sobotę wieczorne bieganie (może się uda :P).


Teraz weekend zajęty.... Od wtorku mam gości na cały tydzień - przyjedzie mój brat i brat narzeczonego. Chłopaki się lubią więc zapraszamy ich razem :) Będę musiała się nieźle nakombinować, żeby przez tydzień ich obecności nie zawalić diety i godzinę dziennie poświęcić na ćwiczenia. Ale może się uda :P

Najgorzej ze słodyczami - nie miałam ich w domu to nie czułam w ogóle pociągu do nich. Wczoraj w sklepie zaopatrzyliśmy się z L. w mnóstwo pyszności już na przyjazd gości (chcemy ich trochę rozpieścić :P) - i wieczorem przeżyłam prawdziwą burzę wewnętrzną, tak mnie ciągnęło do słodkiego...

Ale jest zwycięstwo! (puchar) Nie dałam się i jestem z siebie mega dumna :D Do ślubu zostało ok. 6 tygodni więc nie mogę pozwolić sobie teraz na załamania. Sukienka czeka ;)))

Po wizycie braci mamy kolejne wizyty - rodziców :) A później wieczory panieński i kawalerski, także ciągle będzie się coś działo :)


Oglądałyście wczoraj mecz Polski i Portugalii? Ale emocje!!! Nasi byli fenomenalni, pokazali prawdziwą klasę :) Prawie pękłam ze śmiechu jak Portugalczycy po 2 minucie meczu, gdy Lewandowski strzelił bramkę, biegali oszołomieni po boisku i w szoku się odnaleźć nie mogli :D Chylę czoła przed naszą drużyną, przed Błaszczykowskim - mimo przegranej - grali tak pięknie, na tak wysokim poziomie, że oglądałam ten mecz w całości z zapartym tchem. Całe 3 godziny! ;)))

Takie mecze sprawiają, że chyba jednak polubię piłkę nożną :P Szkoda, że już Polaków nie pooglądamy!

Niektóre memy pomeczowe rozbrajają ;))

Lecę się dopakowywać :)))

Pozdrawiam i udanego weekendu Dziewczyny!! (slonce)(alkohol)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.