Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nocna Furia - jeden z najbardziej tajemniczych i niebezpiecznych gatunków smoków, początkowo przedstawiciel tajemniczej klasy, a obecnie zaliczany do uderzeniowej. Nocna Furia to prawdziwa legenda i jeden z najsilniejszych smoków. Jest stosunkowo niewielki, ma za to potężną klatkę piersiową.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 19329
Komentarzy: 246
Założony: 16 listopada 2015
Ostatni wpis: 19 września 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Nocna_Furia

kobieta, 37 lat,

180 cm, 86.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 kwietnia 2017 , Komentarze (2)

Dziś dzień wolny od ćwiczeń i szybkich marszów... 

Poszliśmy z Ukochanym na spacer do parku, później zrobiliśmy drobne zakupy

Obiad sam ugotował się na parze, smoothie też w sumie same się zrobiły...

Nawet pisać mi się nie chcę taka jestem dziś rozleniwiona przed kolejnym tygodniem ciężkiej pracy (nad sobą) (dziewczyna)

2śn: Soczewica czerwona i zielona z oliwą z oliwek i chia

lunch: owocowe smoothie

Smoothie maker bez którego nie wyobrażam sobie życia :PP

Obiad: gotowane warzywa i ogórki

2 kwietnia 2017 , Komentarze (2)

Narkolepsja - rzadkie zaburzenie snu, objawiające się przede wszystkim nadmierną sennością w ciągu dnia i napadami snu! 

O tak! Wczoraj sen napadł mnie dwa razy. Wykończona aktywnością, pracą i słońcem, wpadłam do domu, zrobiłam sobie kawę, wzięłam kurs angielskiego i ... zasnęłam. W połowie lekcji, po skończonym napoju który miał mnie rozbudzić, na fotelu :PP Jak już się przebudziłam ogarnełam mieszkanie, ugotowalam obiad i poleciałam do pracy na drugą zmianę (standardowo wychodzę z domu 20min przed odjazdem metra, jeśli nie utrzymam szubkiego marszu nie zdążę) Stoję na peronie, za 1min odjazd, dzwoni telefon: "Nie ma busy, jak chcesz możesz mieć wolne" No jasne, że chcę! W końcu jest weekend, a ostatni cały przepracowałam. Wróciłam do domu równie szybko i znów zasnęłam (kreci) No bez jaj! Obudziłam się rano. Nie dokończyłam przez to zakresu lekcji jaką sobie wyznaczyłam i przepadły mi "dni nauki z rzędu". Wychodzi wstawanie codziennie o 4,30.

Plany na kwiecień:

1) Książki:

Food pharmacy

Chieć mniej

Historia pszczół

2) Dieta&Ruch: 

- Optymistycznie zgubić 3kg (85kg)

- 4x w tyg siłownia pod chmurką

- Kupować jak najmniej przetworzone jedzenie

3)Porządki wiosenne

- we wszystkich szafach, szafkach i szafeczkach

- w książkach i papierach

- w głowie (dziewczyna)

31 marca 2017 , Komentarze (4)

31/46 dni do świąt Wielkanocnych

0/70 dni do wylotu do Polski

Bilet kupiony, zapłacony, jak na połowę czerwca nie wydałam nawet fortuny :D

Ciekawe czy przez te 2 miesiące z ogonkiem coś schudnę (dziewczyna) Jem zdrowo, dużo się ruszam, pije sporo wody, ale waga tak czy tak stoi, mało tego WYMIARY też stoją, choć czuję jakby ciało się lekko wysmukliło i twarz trochę zeszczuplała... Znajoma mnie pociesza, ze w pewnym wieku to już waga ciężko spada. Trochę racji w tym jest, gdybym robiła to co teraz 10lat temu w miesiąc zgubiłabym z 10kg. Ale chudnięcie to ma być tylko bardzo przyjemny efekt uboczny, przecież nie chodzi o rozmiar, ale o lekkość i zdrowie. I tu zaczynają się schody. Bo moją motywacją i inspiracją do zdrowego stylu życia jest Beata Pawlikowska. Lubię jej optymizm i uważam, że jest żywą reklamą zdrowego stylu życia. Nie je nic przetworzonego, biega, jest weganką, stawia na ciepłe dania i w wieku 52lat wygląda szczupło i kwitnąco. Raz na jakiś czas nawet sięgnę po jej ksiażkę, choć w każdej pisze o tym samym praktycznie. Ale do czego zmierzam...

(zdj. 2015 rok)

Wiele razy wspomina o rezygnacji z jedzenia wytworzonego w sposób przemysłowy w fabrykach żywności. O dokładnym czytaniu etykiet, że syrop glukozowo - fruktozowy min. Przestawia organizm na produkcję tłuszczu"

Biorę do ręki swoje "zdrowe jedzenie" i analizuję:

napój/mleko roślinne - skład: woda, mleko kokosowe 5,3%, ryż 3,3%, trójfosforan wapnia, stabilizatory (karagenina, guma guar, guma ksantanowa), sól morska, aromaty, witamina B12,D2

Mleko kokosowe. skład: ekstrat z kokosa 27%, woda, stabilizator E412, Emulgator E435, Przeciwutleczniacz E330

Bezglutenowe owsianki Free From. Skład: płatki owsiane 99%, stabilizator (lecytyna sojowa), cukier aromatyzujący, suszone owoce

I wiecie co? Poważnie się zastanawiam nad wypróbowaniem jedzenia bez żadnej chemii, skoro nawet sięgając po pozornie zdrowe rzeczy dostaję przeciwutleniacze, emulgatory, gumy, stabilizatory i inne świństwa. Zaczęłam czytać co to dokładnie jest i oczom nie wierzę. Coś czuję, że czeka mnie całkiem fajna przygoda (balon)

Dziś i jutro idę wieczorem do pracy. Tygodnia beze mnie nie mogą wytrzymać :PP

Hmm dlaczego mnie to nie dziwi? Dlaczego facetowi tak ciężko przyznać, ze kobieta może pracować równie szybko i produktywnie jak on? Kilka dni zaciskali zęby, kończyli po 1.00 w nocy... zamiast po 23.00 ale duma nie pozwalała im przyznać się do błedu, w końcu dziś dostałam prośbę o przyjście na wieczór (Od poniedziałku pracuję tylko na rano, ponieważ... (i tu każdy podaje inny powód) a prawda jest taka, że kobieta kucharz jest dla nich pewnego rodzaju ujmą) Gdybym uniosła się dumą powiedziałabym: W **** was mam, na szczęście taka nie jestem i uratuję ich z opresji, zawsze stówka wpadnie, a jak wiadomo w Polsce wydaje się pieniądze ekspresowo.

deser: zgniecione banany, kakao, rodzynki i wiórki kokosowe


30 marca 2017 , Komentarze (3)

"Patrząc ciągle przed siebie,  myśląc o tym, jak zrobić jeszcze więcej, osiągniesz stan umysłu, w którym nie ma rzeczy niemożliwych"

Taki oto widok przywitał mnie dziś rano gdy już doczłapałam się do pracy i zamiast otworzyć restaurację oparłam się o balustradę i podziwiałam wschód słońca. To jeden z głównych powodów dla których nie chcę zmienić pracy! Patrzę codziennie na ten krajobraz i nieustanie mnie zachwyca. Jakie ja mam szczęście, że mogę tu pracować <3

Dziś w Londynie było 21*! Wyobrażacie to sobie? Grzech siedzieć w domu w taką piękną pogodę. Odwiedziłam znajomą i razem poszłyśmy na siłownię w parku, sprzętów bardzo mało, ale zawsze coś. Oprócz tego co widać na zdjęciu jest jeszcze orbitrek którego namiętnie okupowałam. Ćwiczenia na ręce to dla mnie nadal masakra, 15 powtórzeń i mam budyń zamiast mięśni, za to z nogami nie mam najmniejszych kłopotów.

Po ćwiczeniach kawka i lunch: surowe warzywa z oliwą z oliwek i fetą oraz marchewki maczane w hummusie. Później spacer na stację i jak dojechałam do domu byłam tak zmęczona, że zasnęłam ucząc się angielskiego (dziewczyna) Po godzinnej drzemce wstałam jak nowo narodzona. Mam nadzieję, że jutro również będzie tak pięknie <3

29 marca 2017 , Komentarze (2)

1. Codziennie piję 3 butelki wody (poj. 800ml)

Myślę, że najlepszą motywacją do picia jest zaopatrzenie się w fajny gadżet, u mnie świetnie sprawdza sie butelka z wyciskarką. Jest lekka i poręczna, nie kosztowała zbyt wiele. Mam ją zawsze pod ręką.

2. Bez względu na pogodę idę na spacer

Każdego dnia robię min. 10.000 kroków. Zachwycam się przyrodą, zapachem wiosny, kwitnącymi drzewami, świeżo skoszoną trawą... Natura jest fantastyczna! Świeże powietrze bardzo pozytywnie wpływa na nastrój i samopoczucie

Lubię też ćwiczyć na siłowni pod chmurką <3

3. Dokładnie planuję posiłki i zakupy

Nie chcę wydawać bez sensu pieniędzy na "przydasie", nie dopuszczam do sytuacji kiedy nie wiem na co mam ochotę i jem cokolwiek. Dzień wcześniej wszystko dokładnie zapisuję i biorę ze sobą przybliżoną kwotę pieniędzy na zakupy, karta kredytowa zostaje w domu. Na pamięć znam ceny produktów, dokładnie wiem ile będzie wynosił rachunek, nie kupuję nic na zapas.

Nie ma tu miejsca na przypadkowe rzeczy

4. Stawiam na gotowane ciepłe potrawy i kolorowe smoothie

Dla mnie to strzał w 10!

5. Dużo czytam

Nie rozstaje się z Kindle. Jest ze mną zawsze i wszędzie.

W domu sięgam najczęściej po inspirujące książki z przepisami lub pozycje których w żaden sposób nie mogę znaleźć w formie eBooka

6. Uczę się języków

Tu akurat muszę się bardzo mobilizować. Wcześniej starałam się uczyć rano, teraz gdy wstaję o 4.30, a pracę zaczynam o 7.00 nie ma szans na naukę dość wcześnie. Wracam do domu, piję kawę i odpalam duolingo (najlepsza aplikacja ever). Czekam tylko, aż wejdzie mi to w nawyk

7. Staram się rezygnować z chemii i produktów testowanych na zwierzętach

To dopiero u mnie raczkuje, ale jak wiadomo: Nie od razu Kraków zbudowano. Dokończę te produkty które mam, a następnie będę dokładnie sprawdzać co wkładam do koszyka. Zamieniliśmy proszek do prania na kule piorące, zgrzewki z wodą na czajnik z filtrem, kupując warzywa i owoce pakuję je do lnianych woreczków zamiast jednorazówek, zawsze mam przy sobie torbę na zakupy... itd.

(balon)(balon)(balon)

I cieszę się z małych rzeczy. Dziś piszczałam z zachwytu gdy mój kot wlazł mi na kolana! Pierwszy raz w życiu <3 A mam go kilka lat. Ta puszysta przybłęda zawsze mnie wita gdy wracam do domu, jak mnie nie ma zbyt długo nie omieszka na mnie namiauczeć, łasi się , daje się głaskać tylko przy pyszczku, ale przy każdej próbie brania na ręce syczy, piszczy, wije się i wyciąga wszystkie pazury. Aż tu nagle... siedzę sobie w moim centrum  dowodzenia na fotelu prezesa z nogami wyciągniętymi na kanapie... i przyszedł... najpierw delikatnie lapką sprawdził grunt... później całym swoim 6kg futrem władował się na mnie i wystawił brzuch i pyszczek do miziania. Taka dumna matka ! (zakochany)(zakochany)(zakochany) Byłam gotowa spalić obiad, żeby tej chwili nie przerywać :D ale po 5min popatrzył na mnie wzrokiem: Starczy wrażeń na dziś i poszedł ...


28 marca 2017 , Komentarze (4)

Śniadanie: Zupa warzywna

II śniadanie: sok pomidorowy , banany

lunch: Warzywa gotowane na parze z quinoa

&obiad  : quinoa z warzywami gotowanymi na parze

kolacja: jeszcze nie wiem

(alkohol)

Weny jak widać zupełny brak.

Może to przesilenie wiosenne?

Może nagła zmiana w życiu.

Cieżko mi zasnąć o normalnej godzinie bo przez ostatnie miesące ok 1.00 wracałam dopiero do domu, a teraz o 4.30 musze wstawać. Kładę się po 21.00 i męczę się do 1.00-2.00 w nocy. Dziś spałam 3h (kreci) Stąd te huśtawki nastrojów? Jem zdrowo, ćwiczę, czytam, dbam o rozwój osobisty, powinno wszystko działać sprawnie, więc dlaczego czuję, że w środku coś nie styka... Jakby czegoś brakowało...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Aktywność

  • ponad 10.000 kroków zgodnie z planem
  • 1h rowerka stacjonarnego

(balon)

Póki nie przyzwyczaję się do wstawania w środku nocy, kupiłam na śniadanie gotowe owsianki, mam nadzieję, że zdadzą egzamin i te kilka dni na nich przeżyję.

(balon)

Motywacyjna reklama na samym końcu mojej trasy marszobiegu:

27 marca 2017 , Komentarze (2)

Po wczorajszym angielskim dniu matki waga na plusie o ponad kilogram. Wstyd mi za to nieco uzasadnione podjadanie. Zaczęłam standardowo: Woda/ jajecznica/ kawa... lekki makijaż, wyjściowe ubranie i do boju! Marsz na stacje 4km , pracę zaczęłam o 10.00 i popłynęłam.... 9h bez przerwy, w biegu i stresie żeby wszystko sprawnie wyszło na czas... To był bardzo udany dzień... Ostatni na kuchni... Przez brak przerwy na jakikolwiek posiłek jadłam co miałam pod ręką: Łyżeczka lodów, czekoladowe kulki, fasolki mokka, ciastko, sticks czosnkowy... drink 0% na pożegnanie i po powrocie przed snem obiado-kolacja: kalafior gotowany na parze i pieczone młode ziemniaczki. Nic dziwnego, że waga skoczyła.

Dziś pierwszy dzień nowej pracy. Wstałam o 4.30! Zmiana czasu dała mi się nieźle we znaki, do 6.00 byłam nieprzytomna, oczy się zamykały, a całe moje ciało błagało: Kobieto wróć do łózka!! Ale marsz zaliczony, po odbębnieniu 4h wolna i szczęśliwa napawając się wiosennym słońcem szłam do domu! Pewnie ten entuzjazm minie jak sprawdzę stan konta za 2 tyg (kujon)  Przespałam się godzinkę i znów do parku szybkim marszem na siłownię pod chmurką! Jutro będą zakwasy.

25 marca 2017 , Komentarze (3)


Praca na kuchni do łatwych nie należy.

Niestety przygotowanie dań to tylko czubek góry lodowej obowiązków kucharza. Sprawdzanie i składanie zamówień, rozkładanie towaru, rozmrażanie, preparacje, przygotowywanie porcji, rozkładanie wszystkich składników dań w sekcjach, wyrabianie ciasta, przygotowywanie dipów, robienie jednocześnie 10-20 zamówień, a niech tylko coś się skończy kiedy ma się straszny ruch... To już totalna katastrofa. Po zamknięciu trzeba wszystkie sekcje dokładnie posprzątać, umyć, wyszorować każdy sprzęt, odkazić najmniejszy element kuchni i tak codziennie... Pracuję kilka miesięcy, a czasami jestem tak wykończona, że zdarzyło mi się wspomnieć, po 12h pracy bez przerwy, że chyba wolałabym rano polerować lustra niż tu być. Jestem jedyną kobietą na kuchni, reszta to faceci którzy za wszelką cenę chcieli mnie sobie podporządkować, ale zawsze się stawiałam i nie dawałam sobie wejść na głowę. Całe menu znam na pamięć, pracuję równie ciężko jak reszta, wiec wierząc we własne możliwośći poszłam zapytać o podwyżkę. Odmówiono. Dostanę w kwietniu kiedy najniższa krajowa pójdzie w górę... wczoraj jednak menager wezwał mnie na rozmowę i powiedział, że skoro ja nie jestem w 100% dyspozycyjna (nie pracuję w niedziele) i odczuwam zmęczenie przez co pracuję wolniej (po 10h pracy bez przerwy, zaczynając czasami każdego dnia o 9,00- kończąc o 23.00) to może powinnam z zrezygnować. Porównuje mnie do facetów którzy pracują na kuchni po 10-15 lat! Poczułam się jakby mi ktoś kubeł zimnej wody wylał na głowę, bardzo lubie swoją pracę choć jest cieżka... ta bieganinę kiedy drukują się zamówienia, ekscytację kiedy błyskawicznie przygotowuję danie i dumę kiedy desery wychodzą lepiej niż na zdjęciu w menu.... Mało tego uważam, że chcą mnie odsunąć tylko dlatego, że jestem kobietą :( Jedną chyba z 5 pracujących na kuchni w całej restauracji. Tyle czasu i zaangażowania poświęciłam na przygotowanie się do zawodu, a tu takie rozczarowanie. Jest mi strasznie przykro. Dali mi wybór: Albo robię pokornie wszystko co mi każą, pracuje od poniedziałku do niedzieli jak trzeba i jestem w 100% dyspozycyjna, w sensie mogą mi zmieniać miejsce pracy kiedy chcą... albo otwieram restaurację i pracuję tylko 3-3,5h dziennie. Otwarcie to wpuszczenie kurierów, przypilnowanie pracowników zawnętrzych (np. ogrodnika czy faceta od mycia okien) wypolerowanie luster, podajników, ogarniecie sali... Praca lekka, łatwa i przyjemna, niekoniecznie ambitna. Plusem jest niewątpliwie brak pracy wieczorami, każdy wolny weekend (od 10.30 w sb) i mnóstwo wolnego czasu, minusem- 3x niższa wypłata, zaprzepaszczenie wszystkiego na co ciężko pracowałam i monotonia... no nic, wygadałam się... jakoś tak minimalnie leżej na duszy.

Wczoraj poranek idealny. Książka, herbatka i relaks (uwielbiam Katherine Pancol)

Kilka dni temu zamówiłam na eBay Serum do twarzy BioLaven i bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie zawartość paczki. Sprzedający dodał mi chyba z 10 próbek różnych kosmetyków do przetestowania porawiając mi humor po cieżkim dniu. Postanowiłam, że zacznę używać tylko kosmetyków nietestowanych na zwierzętach, wiec ten dodatek bardzo się przyda. Wszystkie organiczne.

Na obiad od kilku dni jem to samo... Mój hit, hitów z hitem kolejnych czyli ciecierzyca, z warzywami i ryżem kokosowym z chilli

Dzięki flos1977 za tego linka <3   

Gdyby ktoś miał ochotę na coś pysznego: 

23 marca 2017 , Komentarze (12)

Zakochałam się w nich od pierwszego wejrzenia 

Miesiącami zastanawiałam się czy je kupić, ale 139 zł za legginsy wydawało mi się wygórowaną ceną

Jednak nie przestawałam o nich myśleć...

I wtedy przypadkiem znalazłam je na eBay 

za 3,99 GBP + tyle samo za przesyłkę

Kupiłam...

Czekałam cierpliwie na przesyłkę

I dziś w końcu listonosz przyniósł wyczekiwaną paczkę

i co?

Podróba!! Zdjęcia na eBay ściągnięte ze strony GymHero, a to co dostałam nawet nie stoi koło tego czego się spodziewałam. Legginsy są ultra cienkie, widoczne są szwy, nie przylegają do ciała, L jest mi w sam raz nawet ciut luźna w okolicach brzucha, może na zdjęciach wyglądają fajnie, ale przecież nie po to je kupiłam, ich jakość to jakaś pomyłka! Najgorsze jest to, że wiele osób je sprzedaje pod nazwą Gym Hero, mają metkę, ale to nie jest produkt ze zdjęć na stronie poducenta. Czuję się rozczarowana.

Przekąska:

Lunch: Makaron ryżowy z brokułami i oliwą z oliwek

Obiad: Mogłabym tą potrawkę jeść bez końca

Kasza jaglana z warzywami i ciecierzycą (cebula, marchew, pieczaki, kolorowe papryki, pomidory, mleko kokosowe, zioła)

Przekonałam się do ciepłych dań i staram się je jeść o każdej porze dnia. Czasami zastanawiam się jak ja mogłam kiedyś żyć głównie na kanapkach (śniadanie, lunch w pracy i kolacja) Wydaje mi się, że dzięki spożywaniu głównie gotowanych dań nie chodzę głodna, nie podjadam, nie czuję się "pełna" i mam dużo enegrii. Surowe spożywam tylko owoce (1-2 porcje dziennie) 

Moje 3 złote zasady na najbliższe 69 dni: :

1) Codziennie poświęcam min 30min na rozwój osobisty (nauka języka, wartościowe książki lub treści w Internecie)

2) Codziennie idę na spacer, spędzam minimum godzinę na świeżym powietrzu bez względu na pogodę i robię minimum 10.000 kroków

3) Detoks od zakupów. Od jutra do końca maja nie kupuję nic co nie jest mi niezbędnie do życia potrzebne. Jednoczeście robię wiosenne porządki i oczyszczam przestrzeń osobistą z nadmiaru rzeczy!

22 marca 2017 , Komentarze (3)

U mnie dziś jakoś tak dziwnie (martwy)

Po fali euforii odnotowuję tendencję spadkową...

Niby nic się nie stało, ale przez deszcze, wiatry i pracę uleciała ze mnie cała energia. Irytują mnie takie rzeczy jak:

  • niesforne włosy (to normalne, połączenie wilgotnego powietrza i puszących się loków musi skończyć się katastrofą)
  • brak przesyłki której się dziś spodziewałam (pewnie jutro dojdzie, max za dwa dni)
  • bałagan w kuchni (zamiast go ogarnąć żalę się na vitalii, a przecież nikt tego za mnie nie zrobi)
  • rozrzutność moja dzisiejsza (Złota zasada: Nie bierz ze sobą karty kredytowej jak masz kiepski dzień!)
  • Zakwasy na udach (spodziewałam się ich)
  • Nieudana rozmowa z przełożonym o podwyżce (Korporacja twierdzi, że powinnam być szczęśliwa, że dwa razy w ciągu pół roku dostałam awans, ale co z tego, że mam wiecej obowiazków jak za tym nie idą pieniądze?)

Jedzenie na dziś:

Śn: 2 kanapki z pełnoziarnistego pieczywa z pomidorem + sałatka grecka

II śn: 2 banany

Obiad: Zupa krem z marchewki

Na doła: YogiTea Choco (trzymana na specjalne okazje)

Kolacja: Ruloniki warzywne, falafele batatowe & frytki z batatów

Na pocieszenie kupiłam dziś wszystko x2 :(

  • Kapcioszki (męskie i damskie)
  • Maseczki
  • Miseczki
  • I trochę innych drobiazgów.

Koniec z zakupami! Ja miałam być minimalistką!!! Ograniczyć swój dobytek i pozbyć się rupieci! Nie kupować pod wpływem impulsu!! (Q&$#@!) Nie mieć nigdy wiecej kaca zakupowego! 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.