Pamiętnik odchudzania użytkownika:
GrzesGliwice

mężczyzna, 45 lat, Filipiny

176 cm, 86.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 października 2016 , Komentarze (28)

Po dwóch ciężkich tygodniach w pracy...znowu wyszło słońce. Ruch znowu jest, odpowiednie żywienie także... żyć nie umierać!

Praktycznie wolna sobota spowodowała, że zacząłem rozmyślać nad realizacją weekendowych planów.

Sobota, piękna pogoda... wsiadłem w samochód i w drogę

W niedzielę jak wiecie był wypad na Szyndzielnię

a wieczorem to nawet niebo się rozpłakało z tego powodu, że musiałem już wracać...

Ponad półtora godziny totalnego skupienia na drodze... wrrr...

W poniedziałek wszystko wróciło do normy -najbardziej się cieszę z tego, że znów mogę jeść to co chcę i mam na to czas.

A na wieczór gorąca kawa, kąpiel i...sami zobaczcie.

Wtorek? Również niczego sobie...

Prócz jedzenia była jeszcze aktywność fizyczna: jazda na rowerze.

Na szczęście jutro już środa... kilka chwil i znów weekend (zakochany)

3 października 2016 , Komentarze (13)

Jest to kolejny wpis z serii "Wypad na Szyndzielnię".

W niedzielny poranek spotkaliśmy się w kilka osób z portalu i poszliśmy w stronę Szyndzielni... było to moje co prawda czwarte wejście na ten szczyt ale w tak doborowym towarzystwie chyba po raz pierwszy... 

Sam nie wiem kiedy znalazłem się na samej górze... jak wniebowzięty usiadłem wraz z pozostałymi uczestnikami wyprawy przy stoliku aby się posilić i napoić :) Posiłek jaki kilka wpisów wcześniej wydawał mi się bynajmniej "nie na miejscu" okazał się bardzo smacznym i nietuczącym -jak można było przypuszczać -hi hi PYCHA!

A może to towarzystwo sprawiło, że wszystko tak smakowało? Pewnie coś w tym jest... :)

Czas i droga uciekały bez opamiętania... po fantastycznej wyprawie nadszedł czas powrotów. Ludzie z którymi miałem okazję się spotkać są niesamowici... bardzo im dziękuję za spędzony razem czas :)

Nie mogę się doczekać kolejnej wyprawy...tylko proszę -nie każcie nam wstawać tak wcześnie rano -i to w niedzielę! :P

3 października 2016 , Komentarze (18)

...ale Grześki są MEGA!

29 września 2016 , Komentarze (4)

...to pewnie wiecie ;)

Z uwag na to, że zbliża się weekend i nie mogę się dać zajechać dziewczynom postanowiłem wrócić na rower... a jeśli na rower to i na bieżnię :)

Sami zobaczcie!

28 września 2016 , Komentarze (27)

Nie wiem czy to najlepszy pomysł ale skoro tak zostało to ustalone to tak właśnie będzie. Mój ostatni tydzień nie sprzyjał zarówno diecie jak i aktywności na świeżym powietrzu. Nie mówię ,że całkowicie nic się nie działo bo działo się baaardzo dużo ale nie było to to, co wcześniej np na bieżni... a sobota już blisko -ech... ;)

W tym tygodniu generalnie dzień zaczynałem od kawy a nie wody i pierwszy posiłek był około godziny 9-10... Co to było? Bardzo różnie... zależy co mi wpadło w rękę w pracy...jeśli nic to dopiero koło 11 były ciasteczka (takie jak w poprzednim wpisie). Z obiadami również nie było za ciekawie... dopóki było leczo (te z 5 kg) to było leczo z ryżem... gdy nie było to wpadał jakiś filet z...czymkolwiek. 

Dopiero wieczorem w domu zaczynałem od kawy i...zastanowienia się co zjeść?!

Gdy byłem bardzo głodny to chwyciłem cokolwiek z lodówki nie licząc się z niczym ;) Mając więcej czasu smażyłem wątróbkę z grubo krojonymi pieczarkami...mmm.... pycha!

Dzisiaj kawa + chleb z siemieniem lnianym z białym serem ze szczypiorkiem...

Wrzucam jakieś fotki oraz utwór, który wpadł mi dzisiaj w ucho... posłuchajcie :P

26 września 2016 , Komentarze (19)

Może to dziwne ale cieszę się, że nadszedł poniedziałek... jestem wykończony ;) -wykończony ale szczęśliwy...

Piątek? 

W pracy do 18:00! Później przejażdżka po okolicy zarówno tej bliższej jak i trochę dalszej...no i nie wiedzieć kiedy zrobiło się ciemno :P

Sobota? 

Mimo bardzo przyjemnego poranku -jak zawsze wszystko (może prawie wszystko) w biegu... przynajmniej do południa. Ledwo zdążyłem do pracy na czas a nigdy mi się nie zdarza spóźnić. 

Popołudniu rodzinna impreza na jakieś 50-60 osób (podwójne urodziny 30-ka i 40-ka) i tak zakończyła się sobota...

*Impreza niesamowita, nie była to nasiadówka jak to często bywa a zabawa w weselnym stylu, z tańcami, konkursami, zabawą itp...Nawet udało mi się wygrać "zabiegi w SPA" -jakieś tam kamienie i czekolada... :) Szczegóły na fotce.

Niedziela?

Zaczęła się bardzo wcześnie a dokładnie to dalszym ciągiem imprezy...

Gdy już dotarłem do domu postanowiłem się chwilę przespać....bo co tu robić o 3 nad ranem? -hi hi

3:00 - 9:00 i już byłem na nogach... niestety tylko na nogach ponieważ żadne cztery kółeczka nie wchodziły w grę :P

Szkoda było tak pięknie rozpoczętego dnia i postanowiłem ponownie po 15 latach przeżyć swój pierwszy raz -tym razem z PKP -hi hi... Było nawet nieźle... pociągi jeżdżą na czas -chyba tylko Diuna ma z tym problem -hi hi

Nie wiedzieć kiedy znowu nadszedł wieczór (czyt. późny wieczór) i ponownie w pośpiechu mimo,że pociągiem osobowym musiałem zmierzać w kierunku domu. Północ... wpół do pierwszej... ech... i tak nastał poniedziałek... 

Utęskniony poniedziałek :)

A tak na poważnie to mój weekend zaczął się już w piątek co generalnie bardzo rzadko mi się udaje i na maksymalnych obrotach dotrwałem do dzisiejszego dnia :)

Pozdrawiam wszystkich tych, którzy przyczynili się do tak intensywnego weekendu...

22 września 2016 , Komentarze (21)

Dzisiejszy dzień, mimo małych wpadek żywieniowych uznaję za udany. Zapytacie dlaczego? Nawet jesli nie to i tak napiszę.. hi hi

Powróciłem na rower :) 

Ale mi dobrze... hi hi... Ja jednak potrzebuję ruchu!

No i na koniec kawałek do odsłuchu :-)

22 września 2016 , Komentarze (13)

Witam wszystkich :)

Dawno nic konkretnego nie pisałem, więc postaram się trochę nadrobić zaległości...

Skończyła mi się wczoraj vitalijkowa dieta ale póki co nie będę jej przedłuża ponieważ od prawie miesiąca już z niej nie korzystałem a szkoda mi jedynie tych treningów :(

Ruchowo u mnie kiepsko... od niedzieli nie mogę się ruszyć z domu. W pracy zapieprz taki ,że masakra -wieczorem nawet nie wiem jak się nazywam :/ Tzn tak było w pierwsze dwa dni tygodnia... wczoraj zakupki i wielkie gotowanie -dosłownie WIELKIE! Gotowałem leczo z 5 kg papryki -a co? Jak już gotować to konkretnie :) Później do tego ryż i obiadek jak się patrzy...

Dzisiaj z uwagi na to ,że mogę mieć chwilę luzu wieczorem planuję wyskoczyć na rower lub pobiegać...zobaczymy co z moich planów wyjdzie -z tych planów bo pozostałe to już zupełnie inna para kaloszy jak to się mówi.

Co jem? Od poniedziałku jem to co mam pod ręką. Nie czuję się z tym źle bo wiem, że to chwilowe. Zaczęło się od pizzy w sobotę na wtorkowych ciastkach kończąc :P

Aby nie było Wam nudno -wrzucam kolejny kawałek do posłuchania... hi hi

Miłego dzionka :)

21 września 2016 , Komentarze (21)

Przedstawiam Wam kawałki które od pewnego czasu za mną chodzą :)

oraz trzeci kawałek który jest dla mnie sporym zaskoczeniem z uwagi na wykonanie oraz tekst. Nigdy wcześniej go nie słyszałem....

A to jej tekst z www.tekstowo.pl

"Koniec z samotnością, żegnam złe wspomnienia osób
Znów słyszę w moim domu odgłos suszarki do włosów
Znalazłem sposób, to na szczęście recepta
Postarać się żyć z kimś naprawdę nie od święta
Ta achillesowa pięta, to skończony epizod
Nie biegać za wieloma, tej jednej szczęście przysiąc
Spokojnie żyjąc wiele radości doświadczasz
Wciąż pniesz się w górę zamiast na dno się staczać
Kiedyś w rozpaczach, życie brazylijski serial,
Przy którym M jak Miłość, to najwyżej komedia
Ja jeden, ty jedna warto było marzyć (pewniak)
Warto szukać tego szczęścia i czekać na nie (a jednak)
Życie bywa piękne, spróbuj dostrzec pozytywy,
A że czasem jest kurewskie dziś tak powiem dla zgrywy
Sprawdź to człowieku, bo to dobra zaleta
Zmienić się z gówniarza w dojrzałego faceta.

Zawsze tak jest, że szczęście przychodzi do innych, jest wszędzie
Tylko nie tu i nie teraz i wydaje Ci się, że zawsze tak będzie,
Lecz na szczęście, tak się tylko zdaje Tobie,
Bo szczęście jest tam, gdzie coś dla innych robisz
No i wreszcie od każdego słońca wschodu śmiejesz się i mówisz
Don't Worry Be Happy i do przodu.

Przy mnie ta kobieta, która nie będzie narzekać,
A i kredyt zaufania dla mnie droższy niż moneta
Wiem, nie jestem łatwy, zbyt często neurotyczny
Wcześniej bardzo często osiągałem stan krytyczny
Wampir energetyczny, to już przeszłość, że tak powiem
Przy Tobie mam powody do uśmiechu na co dzień
Pisząc, że nie jestem godzien nie wierzyłem, że się uda
Nie chciałem wierzyć w cuda, była rutyna i nuda
Pijąc poranną herbatę, tak spoglądam będąc w szoku
Jak stoisz u mego boku w tym koku, w moim szlafroku ta
Odczuwam szczęście, czuję piękno chwili, spokój
Szczęśliwy dzieciak, który pragnął żyć jestem gotów
Wziąć odpowiedzialność, być konsekwentnym
Nie jestem święty, ale dobry, powiedzmy
Że wiem już, co mam zrobić z moim życiem przepięknym,
Żeby było najlepiej jeśli nie będę przeklęty.

Zawsze tak jest, że szczęście przychodzi do innych, jest wszędzie
Tylko nie tu i nie teraz i wydaje Ci się, że zawsze tak będzie,
Lecz na szczęście, tak się tylko zdaje Tobie,
Bo szczęście jest tam, gdzie coś dla innych robisz
No i wreszcie od każdego słońca wschodu śmiejesz się i mówisz
Don't Worry Be Happy i do przodu.

A ja co dzień się uczę, czas odzyskać człowieczeństwo
Bez niego się grzęzło wpadłem w otchłań, wiem jedno,
Że piekło to miejsce, które sam tworzysz wiedz to
Tak błądząc po omacku Ty zgubisz się na pewno
Nie ledwo ledwo, bo mam charakter ziomuś
Potrafię pomóc komuś, jak sobie sprawdź to pomóż
Temu, co pomocy tej od zaraz potrzebuje
Przynosiłem ból teraz co innego czuję
I mnie nie interesuje, że ktoś nie przychylnie gada
Niby co ty o mnie wiesz, takie rzeczy opowiadasz
Nastawiony nieprzychylnie, lecz nie zburzysz tej harmonii
Nie brakuje formy, słuchaczu, bądź spokojny
Mam to szczęście gadać i dlatego pozytywnie
Dziś jest o czułości nie o wojnie czy bitwie
Życie błogosławieństwem dajesz tyle niespodzianek
Już nie boję się gdy patrze w przyszłość, w nieznane."

MIŁEGO DZIONKA :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.