Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

zdeterminowana :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 19319
Komentarzy: 576
Założony: 19 stycznia 2017
Ostatni wpis: 15 stycznia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Osobkazozz

kobieta, 38 lat, Książenice

173 cm, 80.00 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 października 2017 , Komentarze (18)

i zwiększyłam kaloryczność diety :p  

Już najwyższy czas przestać się okłamywać, to co szybko zgubię to szybko wraca. I tak bujam się w okolicach 78 - 80. Po prostu w okolicach 77 organizm mówi STOP i zaczyna się szukanie kalorii. Szczególnie teraz kiedy praktycznie podwoiłam zużycie kaloryczne w ćwiczeniach, tzn treningi z V zamieniłam na treningi z Martą, (przy jej treningach uwierzyłam, że ćwiczenia na brzuch to już jest relaks :PP) np dzisiaj: Total Body to spalonych około 700 kal !!! daje w kość ale jaka satysfakcja :D no a wieczorem Orbi i kolejne 400 kal spłynęło po mnie strugami. Podniesienie z 1800 na 2000 już coś dało, zastanawiam się czy nie podnieść jeszcze :p czy może nie przesadzę :PP. Ale do ZŁA już tak nie ciągnie :D dzisiaj może na tym zakończę, niech to będzie pozytywny wpis :PP

niech moc będzie z Wami (a kalorie, no cóż :PP)

dobranoc 

  

9 października 2017 , Komentarze (22)

Żeby nie było, tekst nie jest mojego autorstwa, ale podpisuję się pod nim rękami i nogami :D a oto źródło: Codziennie FIt

"Świat oszalał na punkcie różnych diet. Była dieta 1000 kalorii, dieta kapuściana, dieta South Beach, dieta owocowo-warzywna, dieta Dukana, dieta niskowęglowodanowa, dieta owsiana, a także dieta pt. „nie-jedz-nic”, czyli taka, w której wmawiano nam że 2 litry zielonej herbaty dziennie i jedno jabłko to zdrowa i rozsądna opcja.

Z biegiem czasu przekonaliśmy się jednak, że z dietami różnie bywa, ale często łączy je jedno: działają na krótko i kończą się powrotem kilogramów. Teraz jednak będzie inaczej: przed wami mam dietę, która zawsze działa, jest zdrowa i na dodatek przynosi efekty. Słowem? Najlepsza dieta na świecie. Ciekawi?

Gonimy ciągle za ideałem. Systemem żywienia, który będzie najlepszy, najzdrowszy i oczywiście najskuteczniejszy. Jedni krzyczą, że tylko białko i tłuszcz zapewnią ci płaski brzuch, inni podsuwają na śniadanie owsiankę, bo węglowodany to przecież najlepsze paliwo. Kolejni mimo ostrzeżeń ciągle liczą każdą kalorię i ćwiczą po dwie godziny dziennie, myśląc, że tylko to pozwoli im osiągnąć sukces.

I wszyscy są w błędzie.

NIE BĄDŹ KRÓTKOWZROCZNY

Uwielbiamy, kiedy coś jest czarno-białe, czyli że jedno jest dobre, a drugie definitywnie złe. Zmieniamy w ciągu jednego dnia wszystkie nasze przyzwyczajenia, odwracamy dietę do góry nogami, bardzo często myśląc o jedzeniu w perspektywie miesiąca, a nie… no cóż, życia. Miesiąc wytrzymasz bez żadnych słodyczy, ale czy całe życie? Myślałeś o tym w ten sposób? Że nigdy, przenigdy, nawet kawałka ciasta babci, aż do twojej późnej starości?

Nie brzmi tak różowo, jak na początku, prawda? 

Problem z dietami, systemami żywienia, modnymi teoriami i zakazami jest taki, że nikt nie myśli, co będzie za 15 lat. Wszyscy myślą tylko o tym, co jest teraz. Nie dbamy o suplementację w dietach wykluczających jakieś grupy produktów, nie myślimy o tym, czy rzeczywiście są to diety, które jesteśmy w stanie utrzymać całe życie. 

NAJLEPSZA DIETA: ZASADY

Ale jest rzeczywiście dieta, która sprawdza się zawsze, przynosi oczekiwane efekty i jest możliwa do utrzymania przez resztę życia. To najlepsza dieta na świecie, najbardziej skuteczna i zdrowa.

Gotowi?

.

.

.

.

.

To dieta indywidualna.
Dieta, która jest dostosowana tylko i wyłącznie do CIEBIE. Tylko taka dieta ma sens i tylko taki styl żywienia jesteś w stanie utrzymać przez całe życie, nie fiksując się na punkcie posiłków i nie odnosząc szkód zdrowotnych.

Jakie są zasady takiej diety?

  • Wykluczasz tylko to, co ci szkodzi. Ale nie na podstawie przeczytanego artykułu w internecie, a na podstawie badań i ewentualnych konsultacji ze specjalistą.
  • Dopasowujesz dietę do swojego trybu życia. Nie każdy może i musi jeść pięć posiłków – u niektórych sprawdzą się trzy, a u innych sześć. 
  • Nie wiesz co to restrykcje i nie odmierzasz na wadze każdego grama jedzenia. Dobrze wiesz, że to dawka czyni truciznę i że raz na jakiś czas odstępstwo od normy ci nie zaszkodzi.
  • Nie ograniczasz żadnej grupy makroskładników, chyba, że wymaga od tego twój stan zdrowia.
  • Dzięki diecie czujesz się dobrze, a nie źle! Nie jesteś ociężały ani smutny z powodu nakazów i zakazów.
  • Twoja dieta jest WYKONALNA. 
  • Po małych modyfikacjach (np. dodanie lub odjęcie kaloryczności) jesteś w stanie utrzymać „dietę” całe życie. Głównie dlatego, że to nie dieta, a styl żywienia!
  • Słuchasz swojego ciała i reagujesz na jego potrzeby. Odróżniasz głód od zachcianek, jesz tyle, ile potrzebujesz, a nie tyle, ile w ciebie ktoś wmusza, np. babcia na obiedzie 

Banalne, prawda?

Niby tak, a ciągle niedoceniane. Ciąąąąągle szukamy jakichś innowacji, czarów-marów, magicznych produktów, złotych porad, łudząc się, że można inaczej – łatwiej, szybciej… tylko, że w tym poszukiwaniu idealnego i błyskawicznego rozwiązania robimy wszystko na około. Gdybyśmy po prostu zaczęli jeść zdrowo, efekty przyszłyby dużo szybciej, a my często nie tracilibyśmy czasu… i zdrowia.

PRZESTAŃ SZUKAĆ, ZACZNIJ SŁUCHAĆ

Wiem, że pewnie do wielu osób dalej nie dotrę, bo wolimy wierzyć w cudowne środki, rezygnację z posiłków, brak owoców po 12:00 i branie leków przeczyszczających niż w to, że można być zdrowym i mieć ładną sylwetkę jedząc ROZSĄDNIE i PO LUDZKU. Pozwalając sobie raz na jakiś czas na dietetyczny grzeszek, nie bojąc się pierogów w racjonalnej liczbie i wiedząc, że świat się nie zawali, kiedy raz na jakiś czas kalorii wpadnie zbyt dużo.(...)

Jaka dieta jest najlepsza? Twoja. Taka, która utrzymuje cię w zdrowiu i pozwala być szczęśliwym.
I już. :D

8 października 2017 , Komentarze (5)

Oczywiście moja przyjaźń z Orbim :D

Jak już pisałam nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, ale nasza przyjaźń się rozwija :) uczymy się siebie wzajemnie, już nie gnam na nim na zapalenie płuc :PP  Przy 14 km / h po 20 minutach miałam już dość :PP Ale jak zwolniłam do truchtu ;)i na spokojnie 10 km w godzinkę wymacham :D a wczoraj nawet 11 w niecałą godzinkę (puchar) No i nie ogranicza mnie godzina i pogoda :) A nawet moje kochanie trochę ćwiczy :) 

Z dietą gorzej :| chyba muszę zwiększyć kaloryczność dobrych składników, żeby mnie tak do ZŁA nie ciągnęło. Pomyślę, ale na pewno dam radę. 

A dzisiaj na 2 śniadanko deserek zainspirowany blogiem:  Codziennie Fit

Miłego niedzielnego popołudnia życzę :)

Niech moc będzie z Wami a kalorie pójdą precz :)

18 września 2017 , Komentarze (22)

Już jest :PP:) stoi na przeciwko telewizora :p, dzisiaj wypróbowany :) No cóż nie jest to zauroczenie jak z bieganiem :p ale słoty przyszły wcześniej niż się spodziewałam, a ja nie chcę być chora :p Dzisiaj i tak nie mogłam biegać (chociaż nawet pogoda sprzyjała) ponieważ sama z Juniorem w domku zostałam (a 4 latka samego na 30 minut w domu nie zostawię  jeszcze nie zwariowałam :p ) Zatem pierwsze około 45 minut zaliczone, muszę przyznać można się nieźle spocić :D ale o to chodzi :), zdziwiło mnie tylko, że w trakcie ćwiczeń tak mocno kolana czuję :? wydawało mi się że na nim właśnie stawy powinny być odciążone :p a może coś źle robię :PP jeszcze muszę poczytać i się doszkolić.  

A przy okazji to zakochałam się w treningach z Martą z "codziennie fit" ta dziewczyna ma niezłego powera :p, przy niej przekonałam się jak jeszcze dużo muszę popracować nad formą, ale i tak kocham te treningi :D 

A z ciekawych haseł: moje dziecko dziś wieczorem, podczas rozmów na temat: "gdzie kończy się wszechświat" (gdy nie dochodziło do niego, że naukowcy tego jeszcze nie odkryli, że może on w przyszłości się tym zajmie, żeby skończyć temat :PP)   oświadczyło mi że:  iż nie zostanie naukowcem, tylko tak jak ja zostanie NIKIM. Po prostu cios w samo serce :p Dopiero po pytaniu pomocniczym, okazało się, że on po prostu nie wiedział jaki jego mama ma zawód :p (tłumaczył, że nie będzie budowlańcem, ani strażakiem, tylko po prostu będzie chodził do pracy) po wyjaśnieniu sytuacji z poważną miną oznajmił mi, że zostanie księgowym :PP Czyż dzieci nie są kochane?  A jeszcze kilka dni wcześniej pytał mnie czy nie chciałabym pracować w bardziej pożytecznym zawodzie, np jeździć walcem :D może faktycznie powinnam się nad tym zastanowić :D :D :D 

niech moc będzie z Wami a kalorie pójdą precz :D

13 września 2017 , Komentarze (36)

Witajcie piękności Wy moje :) 

Muszę się z wami tym podzielić, bo zaczynam się zastanawiać czy to może ja jestem nienormalna :PP

Jak wiecie, albo i nie wiecie, to staram się uczyć moją pociechę  zdrowego podejścia do odżywiania, przekonuję go do warzyw owoców i zdrowego jedzonka; do minimum ograniczając słodycze (całkowicie mu ich nie eliminuje, taka zołza to znowu nie jestem :p) Zasadniczo moje starania spotykają się z pozytywnym oddźwiękiem  :D A Junior ma prawidłową wagę do wzrostu mimo przyjmowanych leków (puchar) (ze mną jest gorzej, ale pracuje nad tym ;)) tyle wprowadzenia :) a teraz scenka: 

Ponieważ Juniorowi delikatnie zelżał nosociąg, a na zewnątrz świeciło słoneczko zachęcające do wyjścia - postanowiłam skorzystać :) i powiesić na dworze pranie, przewietrzyć młodego, uporządkować odrobinkę ogród :D Junior zaczął zbierać wolno leżące patyki, aby następnie zbudować z nich tamę i  żeremie na wyimaginowanej rzecze :D a ja robiłam swoje, po prostu sielanka :) Do czasu gdy przyjechali z zakupów teściowie :p, na zakupach owych wychaczyli NOWOŚĆ, nowe słodycze, NIEMIECKIE, oczywiście już teraz na podwórku musieliśmy tego spróbować :p, żeby nie zaogniać już nie najlepszej sytuacji pomiędzy mną a teściami, spróbowałam "rewelacją" okazał się kolorowy opłatek wypełniony cukrem i kwaskiem cytrynowym (smiech) Junior jak na razie dyplomacje ma gdzieś (i bardzo dobrze) - więc odmówił. Do "rewelacji" został wręcz przez dziadka przymuszony, z opcją, że jak mu nie będzie smakować to wypluje :p Młody skorzystał z sytuacji wyjścia i dobrze nie rozgryzając "rewelacji" wypluł zawartość paszczęki twierdząc że mu nie smakuje (KOCHAM GO). 

Tak czy inaczej "rewelacją" zostaliśmy uszczęśliwieni, a teściowa załamana. Wykrzesałam w sobie jeszcze trochę empatii do niej i próbowałam ją pocieszyć mówiąc: "że Kuba lubi  ostatnio tylko czekoladę, że w barku mamy pełno cukierków, gum, żelków, ciasteczek, wafelków...... a on zawsze wybiera czekoladę, ale to dobrze bo jest z tego wszystkiego najzdrowsza" 

odpowiedź rozłożyła mnie na łopaty : "Ale dietę trzeba UROZMAICAĆ" 

NO COMMENT  

7 września 2017 , Komentarze (18)

Jak w tytule - nie mogę narzekać :)

Przede wszystkim jest spadek (puchar) okrąglutki kilogram :D cóż niejedzenie słodyczy, dodatkowe bieganie i niejedzenie słodyczy  coś daje ;) Muszę przekroczyć tę magiczną granicę 77 kg  

Dzisiaj w bieganiu zaliczyłam 5 km :D powoli zwiększam intensywność. Dzisiaj: 

(1 min marszu + 7 min biegu) x 4 = 32 minuty = 5 km = 498 kcal = :D:D(zakochany)(pot)

musiałam tylko zmienić godzinę biegania z 20 na 18, bo niestety o 20 już jest ciemno w lesie :PP

No i Junior nawet zaakceptował przedszkole :), nie jest to miłość i czeka co prawda do upragnionego weekendu, ale nie ma płaczu, a dzisiaj wytrzymał do końca (puchar) i nie musiałam go szybciej odbierać :) Nawet zaczął się bawić z innymi dziećmi :D Nie chcę zapeszać, mam nadzieję, że jego nastawienie nie zmieni się po pierwszej chorobie :PP oby przyszła jak najpóźniej.

Niech moc będzie z wami a kalorie pójdą precz 

31 sierpnia 2017 , Komentarze (8)

Jakoś nie potrafię się zmotywować, żeby coś napisać :p

a dzieje się dzieje :) ale przez to nie zawsze na ćwiczenia jest czas :| 

Jak jest ładna pogoda to km dla AD-RENaliny zbieramy i jeździmy na rowerku z Juniorem do leśniczówki Daniele nakarmić :D

W poniedziałek nawet byłam na siłowni na zajęciach BPU i wiecie co  chyba sobie zajęcia na siłowni odpuszczę :p zajęcia były zasadniczo ok pomijając fakt że muzyka była tak głośno puszczona, że praktycznie nie słyszałam instruktorki, spocić się nawet spociłam ale szału nie było :p dla porównania następnego ranka poćwiczyłam z KFO trening z obciążeniem dla zaawansowanych i poczułam efekty :) jeżeli siłownię będę brała pod uwagę to chyba nie zajęcia zorganizowane :p 

A dzisiaj malowanie :) Żeby uciec z dwoma pokojami szybko zaczęliśmy przygotowania, więc pominęłam poranny trening :| same przygotowania do malowania zajmują chyba więcej czasu, niż same malowanie :p Junior nie potrafił doczekać się malowania ścian (bo do sufitu nie dosięgał, i jakoś nie potrafił zrozumieć, że nie podniesiemy go, żeby mógł sobie sufit pomalować :PP ) Ale jak się dorwał do ścian to prawie jak wytrawny malarz (serio mało co musiałam po nim poprawiać :D ) 

byłam z niego dumna :) ale jak już na sam koniec zawinął się w upstrzoną farbą folię malarską i zaczął wcierać w podłogę farbę, przed którą ów folia wcześniej ją zabezpieczała, to zapłonęłam i zmieniłam się w żądnego krwi potwora ]:> Panowie zostali z ewakuowani na zewnątrz a ja zamieniłam się w kopciuszka :p 

Biegania za to dzisiaj już nie odpuściłam :D stwierdziłam że chwilę dla siebie muszę znaleźć :)   a więc:  (1 min marszu + 6 minut biegu) x 4 = 28 minut = 4,35 km = 447 kcal = :D :D ;)

Niech moc będzie z Wami a kalorie pójdą precz :D

22 sierpnia 2017 , Komentarze (26)

Witajcie piękności wy moje :)

Się na początku pochwalę :D byłam dzisiaj na szkoleniu, samo szkolenie: hmmm powiedzmy że zapłaciłam za utrwalenie sobie wiedzy :PP ale z całym szacunkiem nie nazywałabym szkoleniem z nowych przepisów, materiału o zmianach które zaszły w 2016 roku :p Mniejsza z tym, na szkoleniu był poczęstunek tzn każdy uczestnik dostał ciastko z kremem (które ładnie odłożyłam na stolik kawowy) oraz na paterach stały i pachniały ogólnodostępne ciastka i ciasteczka (tych już nie mogłam odłożyć :p). Z każdą godziną pierniczki w czekoladowej polewie coraz ładniej pachniały . ALE nie zjadłam ani jednego ciasteczka :D tylko w przerwie wyjęłam moje dietowe pudełeczka (puchar)

Żebym mogła pojechać na to nieszczęsne szkolenie, moje Kochanie wzięło urlop, żeby się zająć Juniorem. I pojechali razem na ryby (taki męski wypad :D) Moi Łowcy złapali karpia :D muszę jakiś smaczny przepis na niego znaleźć :) 

Dzisiejsze bieganie zaliczone :) powoli zwiększam dystans i długość treningów dzisiaj zatem: (1 minuta marszu + 5 minut biegu) x 4 = 24 minuty = 3,61 km = 372 kcal = :D 

A już myślałam że nie pobiegam, bo o 18 znowu zaczęło padać :p ale pogoda chyba mnie lubi, ponieważ o 20 już nie padało, co prawda było ożywczo, ale motywowało mnie to do poprawnego oddychania (tzn wdech nosem z czym zawsze mam trudności podczas ćwiczeń :p)

No cóż, ale muszę się liczyć z tym, że pogodowo będzie coraz gorzej i w końcu mogę skapitulować z treningami na dworze. Ażeby temu zaradzić wpadłam na dwa pomysły: 

1. Karnet na siłownię, wskakuję na bieżnię - i robię kilometry w siłowni

2. Orbitrek (bo widzę że wiele z was na nim ćwiczy) - wydaje mi się lepszym rozwiązaniem przede wszystkim cenowo :p bo na siłownię pochodzę ( oczywiście poćwiczę) i tyle z tego będzie, a na orbitreku za tą cenę będę mogła poćwiczyć zdźiebko dłużej :p a nawet moje kochanie zaczęło zagadywać, że może też by skorzystał :) 

I tu wracam do tytułu, jeżeli macie takowe urządzenie, to jakie? z jakiej firmy? co o nim myślicie? czy lepiej kupić tańszy, czy może lepiej zainwestować w droższy model? no i na co zwrócić uwagę? 

Niech moc będzie z wami, a kalorie pójdą precz :D

17 sierpnia 2017 , Komentarze (12)

Cóż szału nie ma :P mimo dużej aktywności fizycznej, jest jak w tytule :PP

Żeby nie było dzisiaj zaliczone trening z KFO, rowerowy spacerek z Juniorem, 5 km wycieczka na rowerku do leśniczówki na karmienie danieli ;) (z 17 kg obciążeniem na tylnej osi :p )(oczywiście km dla AD-RENalinki zaliczone, od Juniora też) no i oczywiście moje kochane bieganie :). Muszę przyznać że dzień zasadniczo nie odbiegał od normy. 

Dzisiaj 2 dzień wyzwania bezsłodyczowego zakończony sukcesem :D  (chociaż wczoraj na samą myśl o słodyczach robiłam się głodna)

a jak rano stanęłam na wadze to 200 g w górę :|

a w tym tygodniu źle nie było nie licząc dwóch imprez urodzinowych :p no właśnie NIE LICZĄC ale one same jakoś tak nie chcą sobie pójść i się wliczają od niechcenia. 

Ale już będę grzeczna, mam zamiar dotrwać do końca wyzwania :D  (a zbliża się rocznica - muszę coś wymyślić, żeby bez słodyczy się obyło :? ) 

powodzenia :) 

12 sierpnia 2017 , Komentarze (17)

Witajcie :) 

Dla porządku dzisiejsze bieganie zaliczone :) tym razem bez przygód, ale z łagodniejszym tempem, rekordu żadnego nie pobiłam :P (jakoś ciężko przechodzę dzisiaj owulację ale nie poddałam się)

Moje kochanie mo pozazdrościło mi wysiłku :) i jak wróciłam wybrał się na rowerowy trening żeby trochę kilometrów dla AD-RENaliny nazbierać :D zachęcam do dołączania :) (jak macie endomondo to dołączyć można tutaj

Ze słodyczami było gorzej :/ ( a czeka mnie urodzinowy weekend, więc pokusy czekają ) a wyzwanie coraz bliżej :P 

Mniejsza z tym, chciałam polecić wam bardzo fajny artykuł :) mnie osobiście bardzo się podobał : klik   w skrócie trochę o obecnej "FIT modzie" ciekawa jestem waszych opinii

niech moc będzie z wami a kilogramy pójdą precz :D

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.