Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Po raz kolejny zaczęłam walkę, ale już nie o jak najszybciej spadające kg, a przede wszystkim o własne zdrowie i lepsze jutro. Uczę się jeść racjonalnie i czerpać przyjemność z wysiłku fizycznego. Jest to długa droga do której jestem tym razem wyjątkowo zdeterminowana. Mam nadzieje, ze ostatni raz próbuje od nowa.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6103
Komentarzy: 62
Założony: 9 grudnia 2019
Ostatni wpis: 29 listopada 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
balbinadarade

kobieta, 28 lat, Lublin

166 cm, 90.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 listopada 2021 , Komentarze (3)

Dawno nie pisałam, ale ostatnio nie miałam weny się tutaj odzywać. Często czytam wasze pamiętniki, nawet czasem coś skomentuje, ale u siebie jakoś nie miałam ochoty pisać. U mnie ciagle spadek energii, nie mogę się wyspać ani odpocząć. Ciagle coś na głowie. Chciałabym mieć dwa dni tylko dla siebie, jednak będzie to możliwe dopiero w styczniu. Grudzień będzie dla mnie ciężki. Każdy kto pracuje w handlu mnie zrozumie. Nie chce jakoś tych świąt, nie czuje atmosfery. W wigilie będę pracować, w sylwestra tak samo. Co prawda w wigilie jakoś pewnie do 15, ale co z tego jak trzeba będzie wrócić do domu i szykowac wszystko na wieczor. Nie wyobrażam sobie co by było jakbym miała jeszcze dziecko czy dzieci. Na prawdę podziwiam osoby co potrafią pogodzić prace obowiązki domowe i jeszcze dzieci. U mnie pewnie i tak nie jest najgorzej z tym czasem dla mnie, ale czuje, ze potrzebuje takiego dłuższego czasu sama ze sobą i maksymalnego relaksu. Nie pamiętam już kiedy mogłam się wyspać tyle ile bym faktycznie chciała. 

Z moim odchudzaniem jest ok. Coś tam działam, ćwiczę. W ten weekend trochę poszalałam, bo Andrzejki. Myśle, ze w tym tygodniu powinnam osiągnąć pierwszy kamien milowy czyli wagę 94,1 i -5kg. Nie wazylam się jeszcze po weekendzie, ale myśle, ze aż tak bardzo waga nie powinna poszybować w gore. Ewentualnie ten kamien milowy osiągnę w następnym tyg. Najważniejsze, ze jestem niego już blisko. Wykupiłam dietę ze zniżka black friday. Jest mi łatwiej pilnować tego jedzenia jak mam wszystko rozpisane i nie muszę myślec czy zjadłam za mało czy za dużo. Ostatnio jadłam zbyt mało i może to tez jest kwestia mojego samopoczucia. Ruszam „od nowa” w środę. 

Dzisiaj chyba pójdę spać o 20. Oczy mi się same zamykają. W sobotę była impreza, ledwo co spałam i wstałam sama z siebie po 8 i nie mogłam zasnąć. Nie wiem czemu, ale zawsze „na kacu” rano mam dużo energii i totalnie nie mogę spać. Z niedzieli na poniedziałek nie moglam zasnąć, a to budziło mnie chrapanie mojego J a to kot, później J wstawał o 6 do pracy i nie mogłam spowrotem zasnąć. Masakra. A ja jestem śpioch przeokropny. Jak śpię sama i nikt i nic mnie nie budzi to wstaje o 12. Czasem nawet później. 

Wszystkim osobom, które są tutaj żeby walczyć o lepszą wersje siebie życzę powodzenia. Pamiętajcie, ze zawsze najważniejsze jest zacząć. Jesteście silne i silni i na pewno sobie poradzicie. <3

15 listopada 2021 , Komentarze (4)

Jestem przemęczona. Sama nie wiem do końca czym. Ostatnio nie mam siły ani weny do niczego. Pogoda za oknem paskudna, brak słońca, szaro i buro. U mnie na talerzu nijako. Nie jem dużo, ale straciłam motywacje do gotowania. Muszę chyba odpocząć. Muszę sobie dać kilka dni luzu. W weekend niby miałam wolne, ale ja nie potrafię ostatnio odpocząć jak ktoś jest w domu. Uwielbiam spędzać czas z J i z moja rodzina, ale brakuje mi czasu kiedy jestem sama ze sobą. Ludzie mnie ostatnio przytłaczają. Chciałabym pójść sama spać, obejrzeć sama film. Być sama ze sobą przez jakiś czas. Myślałam o tym czy nie zrobić sobie wolnego weekendu i pójść do jakiegoś spa, wynająć fajny hotel i sobie odpocząć. Jednak wiem, ze teraz trochę kiepsko z budżetem i staram się w miarę liczyć pieniądze i swoje wydatki. Ostatnio wszystko drożeje. W sobotę za zakupy w biedronce zapłaciłam ponad 300 zł! I to nie były zakupy na cały weekend. Ze zdrowiem tez coś gorzej, dzisiaj od rana drga mi powieka. Poszłam do apteki i kupiłam magnez oraz witaminę D. Mam nadzieje, ze w końcu poczuje się lepiej. 

Plan na dziś? Ciepła kąpiel i pójście wcześniej spać. Mam nadzieje, ze mój entuzjazm niedługo wróci. 

4 listopada 2021 , Komentarze (9)

Dzisiaj czwartek czyli ważenie. 97,1. Co oznacza, że pozegnałam 2kg w przeciągu trochę ponad 2 tygodni. Cieszę się, ale najbardziej się uciesze jak zobaczę tą 8 z przodu… Powinnam teraz nastawiać się na pierwszy kamien milowy czyli -5kg i waga 94,1. Jednak ciagle myśle o tej 8… Tak dawno jej nie widziałam. W tym roku wazylam 88 lub 89 kg, ale był to bardzo krótki okres. Odrazu tyłam do 90 pare kg. Chciałabym zobaczyć tą 8 pod koniec grudnia. Wiem, ze jak się postaram to ją zobaczę. Byłoby super zacząć nowy rok z nową cyferka z przodu i nowymi wyzwaniami na oczywiście 7 z przodu, której nie widziałam ojjj z 4-5lat! 

Z dieta właściwe u mnie super. W weekend trochę zaszalalam i zjadłam zbyt wiele, jednak nie przesadziłam aż tak żeby tego bardzo żałować. Po prostu mogłam zjeść mniej i teraz mam to na uwadze. W niedziele miałam kaca życia po wyjściu do klubu na imprezę hallowenową. Dawno się tak nie wyszalałam w klubie. Nawet nie wiem kiedy minął ten czas i była 6-7 rano. Czułam się super ze sobą. W końcu się pomalowałam, ładnie ubrałam i nałożyłam blond peruke. Czułam się na prawdę dooooobrze i byłam bardzo pewna siebie. 
Jednak po niedzielnym kacu stwierdziłam, ze muszę trochę przystopować z imprezami i alkoholem, bo u mnie weekendy bywają grube nawet wtedy kiedy idę do pracy. Niestety nie mogę sobie tego odmówić, zawsze myśle, ze jestem młoda i muszę korzystać z tego życia póki czas. Muszę zbierać wspomnienia. Kocham swoje życie i te weekendy, ale alkohol powinnam trochę ograniczyć. Zauwazyłam, że dużo bardziej się upijam jak piję cole zero do drinków. I zdecydowanie się gorzej czuje następnego dnia. 

Dzisiaj po powrocie do domu muszę spakować resztę paczek do wysłania i posprzątać w pokoju. Chciałabym jutro odpocząć we dwoje z moim J przy jakims dobrym serialu czy filmie i palącej się jesiennej świeczce. Kupić sobie jakies kwiaty do pokoju, zmienić pościel na świeżą i ogolić nogi. Nie ma nic lepszego niż leżenie w czystej, białej pościeli ze świeżo ogolonymi nogami haha. Potrzebuje tego relaksu. Ostatnio ciagle praca i siedzenie w tych ubraniach z Vinted. Mierzenie, robienie zdjęć, pakowanie, bieganie z wysyłka. W sobotę idę do pracy, ale u mnie te soboty są wyjątkowo przyjemne. Myślałam, żeby wziąć wolne, ale chyba przełożę na następny tydzień lub za dwa tyg. W między czasie planujemy z J jakiś wypad do innego miasta, może na weekend + poniedziałek. Uwielbiam takie wypady we dwójkę. Z nikim innym się tak dobrze nie dogaduje jak z J. Jesteśmy ze sobą odkąd miałam 17 lat. W między czasie przytyłam z wagi 58kg do 101kg. Chudłam, tyłam. Nigdy mi nie powiedział, ze powinnam schudnąć albo ze mu się nie podobam. Nigdy nawet nie miałam takiego wrażenia, ze by tego chciał. Gdzie wszyscy ludzie wokół mi to wypominali. I to jest wspaniałe. 

28 października 2021 , Komentarze (6)

Dzisiaj czwartek wiec aktualizacja wagi w systemie Vitalii. Jest i on! Spadek. Waga pokazała 97,7. Faktycznie chyba miesiączka zrobiła swoje skoro w poniedziałek było 99,1. Myśle i skupiam się narazie na tych 94,1 ponieważ jest to mój pierwszy cel i pierwszy kamień milowy. Czytałam o tym, ze najlepiej jest się skupić na osiągalnych celach. 5kg to jest bardzo dużo, nawet dla otyłej osoby. 5kg to jest już sukces. Kiedyś zawsze skupiałam się na tym żeby schudnąć jak najwiecej. Nie cieszyłam się z 5kg, 8kg, a nawet 10kg. Nie odczuwałam tego, ze mam się z czego cieszyć, bo w głowie miałam to, ze przecież jeszcze chce tyle schudnąć. Dlatego teraz rozpisałam sobie swoje kamienie milowe co 5kg. I co 5kg czeka mnie nagroda. Pierwsza to jakiś ładny strój do ćwiczeń. Już nie mogę się doczekać! Myśle, ze gdzieś za 3-4 tygodnie jeśli wszystko pójdzie dobrze będę mogła myślec o tym jaki ten strój kupić. Jestem bardzo podekscytowana. 

U mnie w zyciu nadal ubraniowy szał. Robię zdjecia, mierze, wystawiam. Pakuje paczki i latam i wysyłam. Cieszę się bardzo. Mam jeszcze tyle ubrań do wystawienia z szafy. Nie mogę się doczekać aż moja szafa dostanie drugie życie. Myśle tez nad kupieniem jakiejś nowej. Jeśli wszystko dobrze pójdzie to tak zrobie. Chciałabym trochę zmienić swoj styl ubierania. Odkąd przytyłam chodziłam praktycznie w byle czym, bo w niczym nie czułam się dobrze. Od jakiegoś roku zaczęłam dopiero kupować te ubrania, które mi się podobają. Ale nadal to nie jest to co bym chciała. Potrzebuje zmiany. 

27 października 2021 , Komentarze (1)

Wczorajsze ważenie chyba mnie trochę jednak zdemotywowało. Pod koniec dnia byłam jakaś wkurzona, sama nie wiedziałam na co. Wrocilam do domu i dojadłam makaron, jeszcze z soboty. Byłyśmy na wietnamskim jedzeniu z moim J, a jako ze walcze z intuicyjnym jedzeniem to podzieliłam sobie tę porcje na dwa. Część zjadłam w restauracji, a cześć wzięłam do domu na nastepne dni. Był to makaron ryżowy z kurczakiem i warzywami. Później wypiłam zielona herbatę i zjadłam 3 kostki ciemnej czekolady. Później oczywiście żałowałam i zastanawiałam się czy aby na pewno nie przekroczyłam dopuszczalnej liczby kalorii. Trudno. Nie przejadam się, nie zjadłam niczego niezdrowego.

W związku z tym, ze miałam jakiś podły humor pod wieczór to stwierdziłam, ze odpuszczam ćwiczenia i wezmę sobie kąpiel. Ta kąpiel mnie jakoś natchnęła do tego żeby w końcu przejrzeć swoją szafę. Także do północy zatraciłam się w robieniu zdjęć, mierzeniu i wystawianiu ubrań na Vinted. Poszło chyba nieźle, bo do tej chwili mam już 7 paczek do wysłania. Dzisiaj znowu planuje wystawić resztę. Nie wiem po co trzymam ubrania, które założę raz na x czas. Moim marzeniem jest mieć szafę ubrań które mi się bardzo podobają i w których czuje się dobrze, a nie ubrania ktore mam, bo mam. Mam jeszcze ubrania z czasow kiedy wazylam 50 pare kg. Po co? Bo przez 7 lat myślałam sobie, ze na pewno schudnę. Te ubrania nawet mi się teraz nie podobają. Wystawiam teraz wszystko jak leci. Jak nie pójdzie po miesiacu to wyrzucam w kontener dla potrzebujących. Koniec kropka. Muszę skonczyc ze zbieractwem. 

Dzisiaj będę miała zabiegany dzień i nie wiem czy znowu dam radę z ćwiczeniami. Muszę skoczyć na zakupy, pójść wpłacić pieniądze do banku. Wracam do domu i pakuje paczki. Muszę ugotować jedzenie na jutro. I dobrze by było jakbym ogarnela dwa zwroty i jedna reklamacje butów. No i oczywiście pójść wysłać paczki z Vinted. Jestem podekscytowana, lubię pakować i wysyłać innym paczki. Niedawno postawili paczkomat inpostu na mojej wsi wiec tym bardziej się cieszę. No i będę miała spacerek, bo aż tak blisko do niego nie mam. 

26 października 2021 , Komentarze (19)

Zważyłam się po tyg i o ile jakiś spadek jest to niestety bardzo mały. 98,8. Czyli nawet pol kg nie spadło od poprzedniego tyg. Nie wiem czy robię coś źle czy jednak ta miesiączka, którą jeszcze mam. Miałam się nie przejmować waga i robic swoje, ale zawsze w pierwszym tyg mi spadało najwiecej. Często nawet ponad 1kg. Trudno. Robię swoje dalej. Może lepiej przerzucić się na cm niż wagę. Często myśle sobie, ze przecież walcze o zmianę nawyków do końca życia, a czas ciagle leci wiec po co się przejmować tym, ze ta waga tak wolno spada? Jeśli by rosła czy stala w miejscu - to jest dopiero przyczyna do zmartwień. Jeśli bym zaczęła 2 czy 1 rok temu i waga co tydzień by mi spadała nawet to - 0,3 to po takim czasie i tak byłoby to sporo kg na minusie. Muszę jakoś zrozumieć ze waga jest tutaj sprawa drugorzędną a ja walcze o swoje zdrowie i lepsze samopoczucie. To ostatnie moje ważenie we wtorek, teraz będę aktualizować wagę w czwartki. 

Dzisiaj pierwszy raz od jakiś 3 lat zjadłam sobie granata do śniadania. Na prawdę pasował idealnie do owsianki z bananem. 
Będę jadać częściej. Wczoraj zrobiłam sobie 20 minutowy trening całego ciała i 15 minutowy pośladków. Idzie mi coraz lepiej! Powoli, powoli stara kondycja wraca. Dzisiaj tez nie wstałam z bólem mięśni. Odkąd ćwiczę zasypiam jak dziecko i bardziej się wysypiam. Dzisiaj planuje dodać do tego zestawu jeszcze ćwiczenia na brzuch, które zazwyczaj są moją największa zmorą, bo brzuch to najgorsza cześć mojego ciała, ale i tez najsłabsza jeśli chodzi o mięśnie. Mając otyłość brzuszną tragicznie się zginać i robić te ćwiczenia. 

Życzę nam wszystkim walczącym powodzenia i siły do walki o lepsze jutro :)

25 października 2021 , Komentarze (1)

I znowu poniedziałek. Weekend minął mi szybko, ale był bardzo udany. Działo się niezwykle dużo. W tym roku mam bardzo dużo udanych weekendów. Ten rok jest dla mnie wyjątkowo łaskawy. Korzystam z tego dobrego czasu kiedy jest. Impreza, trochę pracy, zakupy, kolejne wyjście ze znajomymi, spędzanie miło czasu z J, jesienny niedzielny spacer i odpoczynek przed netflixem. Niczego więcej nie potrzebuje. Wydarzyła się tez jedna dziwna sytuacja. Otóż jakims cudem wypadły mi drzwi balkonowe z zawiasów o 3 w nocy kiedy próbowałam wpuścić swojego kota z balkonu do domu. Na szczęście udało się prowizorycznie je naprawić przez J. W następna sobotę ma mi naprawić całkowicie, bo trzeba będzie wymienić na nowe zawiasy. Widok wypadających drzwi, które zostawiają ogromna dziurę w ścianie mnie wyjątkowo rozbawił. Dobrze, ze był ze mną mój J, bo mojego ojca prosić o pomoc ostatnio ciężko. 

Dzisiaj mój ósmy dzień walki o lepsza siebie. W weekend nie trzymałam diety, wypadło wyjście do restauracji, raz zamawialiśmy jedzenie do domu. Wybierałam zdrowsze wersje i jadłam mniej niż zazwyczaj. Uważam to za sukces. Ogromny sukces. Chce się nauczyć jeść intuicyjnie. W ten weekend mi się to udało. 

Jutro ważenie po tygodniu. Wczoraj dostałam okresu. Pewnie nadal będzie mało obiektywne, bo u mnie całkowicie woda schodzi kilka dni po zakończeniu okresu. Trudno, nie powinno mi się spieszyć. Trzeba robić swoje i czekac na efekty, które nie zawsze pojawia się odrazu. Mam w planach dzisiaj poćwiczyć. Zazwyczaj odpuszczam w „okresowe dni”, ale często jest to po prostu wymówka. Mam ochotę się zmęczyć i spocić. Wiem, ze daje mi to ogromna satysfakcje, a później śpię jak zabita. 

22 października 2021 , Komentarze (1)

Zachwyca mnie jesień w tym roku. Słońce, kolorowe liście, piękne pomarańczowo-czerwone zachody słońca i złociste promienie słoneczne. Liści już coraz mniej na drzewach wiec trzeba korzystać z tego pięknego widoku podczas spacerów. 

Dzisiaj wstałam z bardzo dobrym humorem. Zauważyłam, ze dużo lepiej sypiam jak zdrowiej jem i jak się zmęczę przed snem. Motywacja nadal utrzymuje mi się na bardzo wysokim poziomie. Nie mam ochoty podjadać, nie mam ochoty na niezdrowe rzeczy. Czuje się bardzo dobrze. Mam więcej energii. A to dopiero piąty dzień. Czuje się po prostu dobrze ze sobą. W głowie jest tez lepiej. Czuje satysfakcje i dumę z siebie, ze daje rade. 

Wczoraj poszłam spacerkiem do lidla. Znowu kupiłam jakieś brakujące pierdoly i wydałam ponad 50 zł. Nawet nie wiem za co! Kilka owoców, awokado, sałata i 2 bułki plus jakiś nabiał. Przeraza mnie to, ze wszystko tak zdrożało i ciagle drożeje. Podczas wczorajszego spaceru obtarły mnie buty. Zawsze jak mam nowe buty to muszę je boleśnie rozchodzić przez jakiś tydzień, dwa. Wracając do domu byłam na prawdę zmęczona i myślałam, ze nie dam rady już zrobić ćwiczeń. Jednak trochę poleżałam na lozku i zgadnijcie co! Zmotywowałam się i pocwiczylam z 40 min. I to bez butów, bo przez obtarcia nie byłam w stanie w nich ćwiczyć. Kiedyś znalazłabym milion wymówek na to, ze nie muszę tego robić. A wczoraj znalazłam jakieś pokłady siły w sobie i sama z siebie chciałam to zrobić i ostatecznie sprawiło mi to ogromna przyjemność.

Na razie zdecydowałam się nie wchodzić na wagę. Jestem przed okresem i czuje, ze jednak woda się zbiera w organizmie. Nie chce się demotywować tym, ze cyferki nie spadają. Mam nadzieje, ze czym prędzej go dostanę, bo już wole mieć okres niż czas „przed okresem”. U mnie zawsze jakoś ta miesiączka się tak zbiera i zbiera i myśle, ze to już, a przychodzi za tydzień. Mam nadzieje, ze może uda mi się to trochę uregulować zdrowym odżywianiem i mniejsza waga. 

Dzień 5


21 października 2021 , Komentarze (3)

Zwazylam się i nic. Trzymałam dietę i ćwiczyłam. Wydaje mi się, ze jest to kwestia zbliżającego się okresu. Nie załamuje mnie to. Wiem, ze się zdrowo odżywiałam i ćwiczyłam i to jest dla mnie najważniejsze. Wiadomo, ze każdy z nas by chciał żeby kg leciały jak najszybciej. Jednak zrozumiałam, ze nie to jest najważniejsze. Nie spadnie w tym tyg to na pewno spadnie w następnym. A jeśli nie to zmniejsze kalorie lub będę się więcej ruszać. 

Wczoraj byłam jakoś strasznie zmęczona po pracy. Mięśnie mnie bolały po ćwiczeniach wtorkowych i poniedziałkowych. Stwierdziłam, ze dam im trochę spokój i zrobiłam trening pośladków. Dzisiaj wstałam i jest już lepiej. Nadal coś tam w nich czuje, ale myśle ze będę w stanie zrobić większość treningu całego ciała z Mel B. Wiem, ze program Mel B jest już przestarzały, ale ja go kocham. To jedyny program który daje mi jako tako satysfakcje, a nie wkurwienie. Jeśli moja kondycja się polepszy to zdecyduje się na cwiczenie z kimś innym.

Dzisiaj jest mój czwarty dzień i właściwie czuje się na prawdę dobrze. Nie mam ochoty na przekąski. Jutro (w piątek) mam imprezę urodzinowa kolegi. Trochę się obawiam, ale nie myśle o tym za bardzo i się nie nakręcam. Chce do tego podejść racjonalnie, zjem wcześniej żeby nie podjadać. Jak zjem kilka przekąsek czy kawałek pizzy to znowu tez nic mi sie nie stanie. Myśle, ze wypije kilka drinków z cola zero. Dieta dieta, ale ja nie chce siedzieć z woda przy stole kiedy wszyscy sie dobrze bawią. Rozsądek przede wszystkim. Zreszta w sobotę planuje pójść do pracy na 10. Wczoraj trochę mnie poniosło z zakupami na zalando, ale było 20% zniżki na już przecenione rzeczy. Muszę sobie to odbić praca. Dodatkowo muszę wystawić ubrania w których nie chodze na Vinted. Mam strasznie dużo ubrań, które albo „czekają aż schudnę” albo chodze w nich rzadko, bo nie do końca się w nich dobrze czuje. Chciałabym wyczyścić szafę, bo nie mieszczą mi się w niej rzeczy. Mysle, ze muszę dzisiaj po pracy koniecznie zrobić porządki i się zastanowić co chce zostawic. Moim marzeniem jest mieć uporządkowana szafę pełna ubrań które na prawdę lubię i których na prawdę używam. 

20 października 2021 , Komentarze (10)

Zważyłam się. 99,1. I znowu bym nie powiedziała, że aż tyle. W sierpniu było 95. O ile jak wazylam 101 kg czułam się ulana i widziałam, że źle wyglądam. Tak teraz tego nie widzę. Widziałam, ze przytyłam, ale znowu nie wiedziałam, ze aż tak. Już sama nie wiem jak ja siebie postrzegam. Nie ufam odbiciu w lustrze. Nie mam pojęcia jak ja wyglądam. Na zdjęciach i filmach czasem postrzegam siebie grubiej czasem chudziej. Oglądałam przedchwila filmy jak wazylam 90 kg i myślałam sobie wtedy kiedy to nagrałam, ze wyglądam obrzydliwie. Teraz wydaje mi się, ze wyglądam całkiem dobrze na tym filmie. Boje się ze przez zaburzenia postrzegania siebie nigdy nie będę w 100% akceptować swojego ciała. 

Rozpisałam sobie kamienie milowe. 
Kazde 5kg to kamien milowy. 
Bede nagradzać siebie kiedy go osiągnę. Na pierwszy kamień milowy mam w planach kupić fajny strój do ćwiczeń. Żeby zwiększyć swoją motywacje. 
Także dążę do 94,1 kg. 


dzień 3

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.