Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

W 2018 z Vitalia schudłam 22 kg, w grudniu zaszłam w ciążę i odłożyłam odchudzania na czas po karmieniu ale znowu zaszłam w ciążę i teraz kiedy kg wróciły porą znowu o siebie zadbać.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 7838
Komentarzy: 118
Założony: 28 maja 2021
Ostatni wpis: 14 lutego 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Sylwia389

kobieta, 30 lat, Zabrze

170 cm, 82.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 lutego 2022 , Komentarze (3)

Od 3 tygodni na 100% trzymam się diety z Vitalii. Efekty: 1 tydzień -> zero spadku, 2 tydzień-> -1,5kg, 3 tydzień-> +0,1kg. O co chodzi? Już tracę motywację że kiedykolwiek waga spadnie poniżej 90kg. Waga jak zaczarowana trzyma się tej głupiej liczby 😩 nie wiem co mogę jeszcze robić... Wszystko pilnuje co do grama na wadze, nie obcinam kcal żeby było powoli i zdrowo. Już mam dość tego zastoju. Może po tym tygodniu będzie znowu jakiś spadek?... Czy ktoś z was też tak ma?

13 stycznia 2022 , Komentarze (5)

Wprowadziłam do swojej diety nowość. Mam wykupioną Vitalie i ustawione 4 posiłki i wszystkie były dietetyczne przez co ciągnęło mnie do słodyczy. A to wpadła na szybko kinderka, papierek do kosza i "zbrodni" nie ma ale to nie działało. Po przeczytaniu rozdziału z książki "Równowaga" dowiedziałam się że lepiej wprowadzić na stałe element słodkiego niż się z nim kryć po kątach i tak oto podwieczorek zamieniłam na słodkość na którą akurat mam ochotę, raz jest to batonik, raz ptasie mleczko a raz czekolada. Słodycz do kawy zjedzona, oczywiście mieści się w kcal, a ja nie ukrywam się z nią. Na legalu leży na wieżchu i się nią delektuje i głowa jest spokojna 🙂 Jutro ważenie zobaczymy efekty 🙂 

powodzenia dla was wszystkich 😘🙂🙂

21 grudnia 2021 , Komentarze (4)

Długo nie pisałam, a to dlatego że nic przyjemnego się u mnie nie działo. A w sumie to parę nieprzyjemnych rzeczy jak kłótnie, choroby, ząbkowanie, moja choroba i spięcia z rodzicami i teściami..  Także bardzo dużo negatywnych emocji i stresów. A że mam problem z emocjami to jak na mnie przystało - zajadałam je. Efekt? 4 kg... Wszystko przepadło, trudno. Oczywiście nie tracę nadziei na lepsze jutro i mam nadzieję że to już koniec dramatów na ten rok. Zastanawiam się czy zrobić sobie jakieś postanowienia noworoczne? Może dołączę do jakiegoś wyzwania całorocznego na vitalii? Jeszcze nie wiem, poszperam w waszych pamiętnikach i może się czymś zainspiruję. A może któraś z Was ma pomysł na jakieś małe wyzwanie w kameralnym gronie w którym mogłybyśmy połączyć siły? Jestem otwarta na propozycje i sama też coś pomyślę 🙂 

papa 👋🙂

1 grudnia 2021 , Komentarze (7)

Kupiłam dietę od Vitalii. Swój poprzedni sukces odniosłam właśnie z nią i stwierdziłam że teraz też chcę żeby mnie poprowadziła. Ustawiłam spadek tygodniowy na 0,8 kg, aktywność mała i wyszło mi 1700 kcal. Ściągnęłam też aplikacje MyFitnessPal i tam przy ustawionym spadku 0,75 kg i małej aktywności wyszło mi 1200 kcal. Skąd ta rozbieżność? Może ktoś z was wie dlaczego tak wyszło? 

Na rowerku i tak chce jeździć żeby wprowadzić jakiś ruch. Planuję jeździć 2 dni i 1 dzień przerwy. Na razie tak się udaje 👍 Czy ktoś z Was ma doświadczenia z efektywnym spadkiem wagi na rowerku? Macie jakieś rady??

Dzisiaj 1 grudnia, jak ten rok szybko zleciał... Tak sobie teraz myślę że to ostatni dzwonek dla tych co mieli postanowienia noworoczne na 2021 żeby coś jeszcze zrobić, a dla innych miesiąc wytchnienia przed nowymi postanowieniami. Gdzie jestem ja? Gdzieś pośrodku. Nie zamierzam czekać na nowy rok ale też nie będę się szarpać.

W przyszłym roku w czerwcu mamy wesele znajomych i oczywiście chciałabym już wtedy być gdzieś pod koniec mojej drogi. Oczywiście marzy mi się piękna suknia w wycięciem pokazującym zgrabną nóżkę 😄 zobaczymy ile z tego będzie. 

👋🙂

30 listopada 2021 , Komentarze (2)

👋🙂

Od paru dni udaje mi się ćwiczyć, w końcu znalazłam idealna porę przy 2 dzieci 😁 jestem z tego bardzo dumna, bo godzina dla siebie w ciągu dnia a nie po nocach to wyczyn i na pewno inne mamy to potwierdzą. Jeżdżę na rowerze, który dorwałam na olx już chyba z 3 miesiące temu więc przetestowałam go już w formie wieszaka i też się świetnie sprawdził 😄

Moje ostatnie wyniki:

Nie ma źle. Ale żeby nie było zbyt kolorowo z moimi samotnymi wyjściami jest gorzej... W związku z czym mój nastój się pogorszył.... Szkoda, ale siła wyższa tu działa. 

Jedzenie raczej Ok, staram się pilnować siebie ale wojskowego reżimu też nie mam. Na przykład wczoraj mieliśmy gości i wstrzymałam się z ciastem jak oni byli ale jak poszli to sobie kawałek ukroiłam w ramach kolacji, moja ulubiona beza 🥰,potem mnie od tej słodyczy trochę muliło i stwierdziłam że nie było warto 🤷‍♀️ Jak to się wszystko zmienia.

Powodzenia wszystkim 👋

25 listopada 2021 , Komentarze (21)

Z jakiegoś dziwnego powodu pod moim ostatnim wpisem wywołała się burza, komentarze długie jak litanie przeplatały się z tymi usuniętymi. Rady i recepty na szczęście. No właśnie, czy istnieje tylko jedna recepta na sukces? Czy tylko dieta 1000 kcal jest tą właściwą? 100% albo ci się nie chce? 

Z moich obserwacji wynika że diet jest setki, jak same wiecie, a podejście 100% albo nic już trochę nie aktualne. Na każdego działa coś innego i każda z Was jest tego przykładem. Wasze pamiętniki są dla mnie nie tylko kopalnią wiedzy ale też udowadniają że każda z nas jest inna, każda ma inne problemy i swój własny sposób na swój mały sukces. Niektórym kilogramy lecą jak woda, co tydzień 1kg/0,8kg, ani się obejrzymy a ich pasek osiągów zapełni się jak szklana pod kranem. I dobrze, tak trzymać, niech Wam się wiedzie. Ale są też te drugie, jak ja, popełniające błędy, czasami 100 razy jeden aż dojdą po nitce do kłębka co jest problemem. Kilogram w dół, pół do góry, wzloty i upadki, zaczynamy od nowa i się nie poddajemy, od nowa i w kółko. I to też jest coś. 

Może niektóre z Was czytały moją zakładkę "O mnie" pisałam tam że przed ciążami, w 2018, udało mi się schudnąć 22 kg. 22 kg w jakiś rok. Dużo? Mało? Dla mnie mega sukces, inni będą polemizować, że dało się więcej. Jasne, zawsze można więcej, szybciej, lepiej. Ale ja robiłam to w swoim tempie, ze swoimi błędami, takim samymi jak teraz i jeśli powiedziałabym że wtedy się z nimi uporałam to bym skłamała. Poznawałam swoje błędy i z potknięciami starałam się ich nie powtarzać. Starałam się, bo nie jestem komputerem, w który wpisuje się "dieta + ćwiczenia" Ctrl+C i Ctrl+V tak długo aż wynik będzie zadowalający.

Nie rozumiem dlaczego ktoś kto osiągnął sukces daje sobie prawo do osądzania komu się chce a komu nie i podawania swojej metody jako tej jedynej i właściwej. Jest tyle różnych przypadków chorób, leków i stanów psychicznych wpływających na wygląd i wagę że wrzucanie wszystkich do jednego worka pod tytułem "LEŃ" jest tylko oznakom słabego dokształcenia się ale też brakiem empatii. Wybrałam portal Vitalii, bo wiem że tu są osoby przyziemne, jak ja, a nie kopalnia nieodkrytych fit trenerek albo super fanek. Nie chcę żeby ktoś przez to jedno zdanie poczuł się urażony, nie neguje takiego życia, każdy wybiera jak mu się podoba. Ja wolę być tutaj. W swoim własnym, żółwim tempie zmieniać nie tylko wygląd ale też głowę, jak to udało mi się w 2018r. Czy teraz też zajmie mi to tyle? Nie wiem, wtedy byłam młodsza, co prawda teraz jakoś super stara też nie jestem, nie miałam 2 małych dzieci i już wtedy było to dla mnie wyzwanie zajmujące tyyyyle czasu. Dzisiaj z jeszcze mniejsza ilością czasu, po poważnym kryzysie małżeńskim i problemami w głowie daje sobie czas na walkę. Czas ale nie wymówki do leżenia.

Chociaż jak zawsze można polemizować. 

To jest moja wizja i moje podejście 😉

24 listopada 2021 , Komentarze (8)

Wczoraj było z jedzeniem super, cały dzień do 22 wszystko było jak sie należy, aż przyszedł mąż z pracy otworzył ciastka i zasnął przed telewizorem. A ja jakbym nigdy w życiu nie jadła słodkiego zaczęłam wpychać w siebie ciastka, jedno za drugim, zjadłam chyba z 6... Jak już się oderwałam to poczułam wstyd, bo wiem że gdyby nie spał to sytuacja nie miałaby miejsca... Okropna porażka.  Co mną kierowało? Przecież nie byłam głodna, zmęczona jak zawsze o tej porze, a cały dzień raczej pozytywny. Nie wiem... Postaram się następnym razem, znowu. Ahh te następne razy, co ja bym bez nich zrobiła?.. 

W ramach ostatniego postanowienia zadbania o siebie i swoją psychikę, zaopatrzyłam się w książkę RÓWNOWAGA od psychodietetyk z IG, leży od tygodnia w szafce. To chyba dobry czas wziąć się za lekturę i może odkryję w czym tkwi problem i zakończę to błędne koło...

21 listopada 2021 , Komentarze (6)

Długo mnie tu nie było, głównie dlatego że musiałam dużo przemyśleć. Dzięki WAM wiem że muszę zadbać o swoje zdrowie psychiczne. Wasze komentarze czytałam wiele razy. Z IG usunęłam konta które tylko mnie dołowały, wszystkim fit trenerkom powiedziałam papa, wszystkie influenserki od "pięknego wyglądu" papa. Zostawiłam tylko konta które wnoszą coś pozytywnego takiego i od których mogę się czegoś pożytecznego nauczyć. Każdej z Was dziękuję za rady i słowa wsparcia ❤❤❤

Pogadałam z mężem i umówiliśmy się że na razie w miarę możliwości będę wychodzić sobie co tydzień na + / - 2 godziny SAMA. Nie chcę jechać do mamy, nie chce widzieć się z koleżankami, sama dla siebie. Byłam raz na razie i dużo mi to dało, wypiłam kawę i herbatkę, zjadłam ciastko. Nawet telefonu nie miałam w rękach, patrzyłam przez okno, delektowałam się napojami. Dwie młode dziewczyny obok patrzyły na mnie jak na dziwoląga, telefon nawet na stole nie leżał. Wróciłam z pustą głową, bez nerwów. W efekcie cały tydzień z dziewczynami był miły a ja trzymałam się w ryzach. 

Nie będę się już rzucać na głęboką wodę ze wszystkim. Co zrobię to będzie, nie chce się za chwilę znowu załamać. Wiem że pisałam o kombinezonie który chciałam ubrać na koniec grudnia ale dieta to teraz nie jest mój priorytet. Nie odpuszczam ale nie chce się tym stresować. Kombinezon nie ucieknie. Wprowadzam powoli zdrowe nawyki. Małe kroczki, małe, a nie jak do tej pory skok na bungie.

Czy coś udało mi się zmienić przez ten czas? Tak, już nie sprzątam opsesyjnie codziennie całego mieszkania co zajmowało mi cały dzień, bo przecież są jeszcze inne obowiązki. Podzieliłam mieszkanie na strefy, każdego dnia jedna strefa + na bieżąco kuchnia i odkurzanie, tego nie mogę pominąć bo mała raczkuje i nie chce żeby miała cały brud mieszkania na rączkach a co za tym idzie w buzi. Poza tym, w tym czasie pogadałam z moim tatą o mamie i dzisiaj na kawie jak znowu zaczynała mi prawic swoje mądrości to się za mną wstawił. Ulżyło mi że nie muszę sama z nią walczyć.

To był dobry czas. Z nadzieją patrzę w przyszłość. Jeszcze raz dziękuję każdej z Was i trzymam kciuki za Was 👍🤗❤

12 listopada 2021 , Komentarze (58)

Od porodu mam stany depresyjne, przynajmniej wg mnie, albo i depresję, nie wiem. Nie byłam u specjalisty, bo mnie zwyczajnie nie stać na taki luksus. Co chwilę kołacze mi się po głowie myśl że beze mnie dziewczynom i wszystkim będzie lepiej. Boję się wyjść sama, płacze po kątach. Do tego dochodzą pretensje męża o brak zainteresowania seksem z mojej strony, dogadywania mamusi że ona to zawsze miała w domu błysk a oczywiście miała dużo gorzej...I tak leci mi dzień za dniem, wszystkie takie same, ten sam schemat w każdym tygodniu, od poniedziałku do piątku całe dnie sama w domu, soboty u mamusi albo ona u mnie i test perfekcyjnej Pani domu, a niedziela u teściów. I tak przelatuje mi to życie a ja jakby patrzę na nie z boku i nie wiem jak się wyrwać z rutyny. Często lecę na autopilocie, śniadanie, sprzątanie, drzemki dziewczyn, obiad, sprzątanie, trwanie do wieczora, kolacja i w końcu idą spać, ale to nie koniec jest jeszcze czas z mężem, z kłótnią albo bez zależy jak wyjdzie i w końcu mój czas do łóżka. Wyczekany, ale noc nie przynosi ulgi, pobudki dziewczyn, regularnie, co godzinę na zmianę, do 7 i zaczynamy tą karuzelę od nowa i od nowa i od nowa. Co jakiś czas mam pozytywny zryw, szukam jakiejś motywacji do wyciągnięcia z życia czegoś więcej niż zasranych pampersów i brudnych talerzy po jedzeniu. Zazwyczaj to trwa krótko, teraz znowu szukam takiego zrywu, czegoś co mnie zmotywuje do wstawania bez liczenia godzin aż znowu będę mogła się położyć i już nie myśleć.


Straszny wpis...może ktoś coś podpowie na motywację do życia? A jeśli są tu inne mamy, to jak wy sobie radzicie z codzienną rutyną?

28 października 2021 , Komentarze (1)

Zainspirowana pomysłem jednej z współwalczących o lepsze JA wybrałam z szafy strój, w który chciałabym wejść na koniec roku. Mieściłam się w niego przed ciążami. Nie wiem czy mi się uda ale chce co tydzień może co dwa go przymierzać żeby zobaczy czy ciało się zmienia. Dzisiaj wpadł nawet rowerek przed serialem, to dobry pomysł że wybrałam sobie serial, który chce obejrzeć ale tylko na rowerku, a nie z tyłkiem na kanapie. Przez to mam dwie motywacje 🙂

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.