Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Moim marzeniem jest taniec w deszczu, beztroskie bieganie boso po trawniku i na tyle ile to możliwe rozpieszczanie swojego wewnętrznego dziecka.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1587
Komentarzy: 7
Założony: 25 czerwca 2023
Ostatni wpis: 15 sierpnia 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
weronika-diary

kobieta, 25 lat, Wrocław

162 cm, 67.50 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

15 sierpnia 2023 , Komentarze (1)

Hej! Wracam na właściwe tory. Wracam do redukcji i nowych nawyków. Musiałam odpuścić, miałam ciężkie tematy na terapii, problemy z pracą, głową, miałam też coś ze zdrowiem, prawdopodobnie poleciały mi w dół wyniki, bo dosłownie kręciło mi się w głowie i kilka razy zasłabłam. Muszę tutaj wspomnieć, że mam zaburzenia odżywiania. Mimo swojej wagi, mam stwierdzony jadłowstręt psychiczny atypowy, co przeszło w bardziej bulimie i przez to tak źle się czułam, bo mój organizm wysiadał. 

Jestem już na dobrej drodze do wyzdrowienia, ułożenia sobie tego w głowie. Jak wcześniej napisałam, poszłam na terapie, prywatnie, bo skoro potrafię wydać oszczędności na jedzenie to równie dobrze mogę je wydać na terapie. Minął równy miesiąc od mojego poprzedniego postu. To w terapii tylko miesiąc, ale już nie boję się wychodzić z domu, coraz częściej łapię się  na tym, że pozwalam sobie na różne emocje, przyjmuje je, lepiej sobie radzę z przeszłością, mam swój dzienniczek emocji i to mi pokazuje pewne mechanizmy, również jedzeniowe. 

Mam problem z podjadaniem przy oglądaniu  serialu. Niby nic? Ale ja sobie nie wyobrażam oglądania serialu bez chociażby kanapek. Widzę też, że jak za długo siedzę w domu to to samo- jem, żeby zagłuszyć emocje związane z lękiem. Jem też wtedy gdy mi się nudzi albo się stresuje. Jedzenie towarzyszy mi też wieczorem gdy już mam zamiar spać, ale coś jeszcze trzeba wrzucić... To moje te negatywne nawyki, bo jak zdiagnozowali u mnie jadłowstręt to powiedzieli, że mam się nie przejmować tylko jeść co chcę i kiedy chcę.. CO ZA SPECJALIŚCI! Do tej pory jestem wściekła na siebie, że ich posłuchałam. 

Od dzisiaj jestem na limicie 1600 kcal. Waga pokazała 67,5 kg. Nie interesuje mnie to kiedy zobaczę 60 kg na wadzę, niech nawet trwa to rok, ale dojdę do tego w zdrowy sposób. 

15 lipca 2023 , Komentarze (3)

O ile rano było mi ciężko wstać, tak teraz daje radę. Byłam na zakupach, ale dostałam lęków i poszłam do takiego mini marketu zamiast biedry, ale cieszyłam się, że udało mi się mimo wszystko wyjść :) później sprzątałam, zrobiłam na obiad warzywa na patelnie(wiem, bardzo twórcze, ale lubię coś na szybko zrobić, a dzisiaj nie miałam siły stać w kuchni, ale było pyszne). Trochę pooglądałam netflixa, popisałam z koleżanką, umówiłyśmy się na jutro, przyjedzie z Wrocławia do mnie. Tak się cieszę, bo tęsknie za Wrocławiem, ale już tutaj układam sobie życie, terapia, praca no wiecie, tutaj jest lepiej i jak dobrze pójdzie to w przeciągu kilku lat będę miała swoje mieszkanie, ale to jak ogarnę prace i dostane umowe o prace, ale nie o tym :)

Oglądałam jakiś filmik na yt o nawykach i tam coś było o tym żeby pozbyć się bodźca i moim definitywnym bodźcem do objadania się wieczorem było to, że oglądałam serial i tak wpadało wszystko co popadnie. Czułam wtedy spokój, napięcie, lęki, stres znikało. To była ta chwila dla mnie. Widzę już ten mechanizm i zdecydowałam, że koniec z serialami wieczorem. Właśnie 10 minut tańczyłam, zrobiłam trening na brzuch (Katarzyna Szostakk - wyzwanie 60 dniowe), porozciągałam się też i jest już prawie 19:40. Idę pod prysznic, dzisiaj zaszaleje, zadbam o siebie, wiecie balsam i tego typu bajery. Ah i zapomniałabym, jestem umówiona z psychodietetykiem. Potrzebuje pomocy, bo to objadanie się mega niszczy mi psychike i jak tak dalej pójdzie to nie wiem co zrobię.. 

Lecę :) Do jutra :D

15 lipca 2023 , Skomentuj

Może zacznę od tego, że jadłam co mi się w rękę nawinęło. Moja Mama wie, że mam problemy  z jedzeniem, wie jak mnie to boli, ale nie, ona musi mi wytknąć śmiechem to ile jem.. Miałam jeszcze większe wyrzuty sumienia i to zajadałam co tworzyło takie błędne koło. Przytyłam 1 kg. Mam już dość, siedzę ze łzami w oczach i modle się  oto by nie rzucić się na lodówkę. Jest mi strasznie ciężko, bo nie dość, że mam problemy ze znalezieniem pracy to jeszcze te sytuacje z Mamą... Wczoraj zjadłam całe opakowanie słonecznika i dzisiaj zaczęła mi to wytykać i się z tego śmiać. Mówienie nic nie zmieni, próbowałam.. Ale najlepsze jest to, że Mama jest niższa odemnie, waży więcej i w nocy potrafi zjeść pół bochenka chleba i wtedy jest wszystko okay... bo Ona może, ale gdy ja zjem bułkę to od razu śmiechy. Jest mi przykro. Nie mam też z kim o tym pogadać, a terapie mam w czwartek. 

Jest mi tak źle, że dzisiaj zamiast wstać jak zwykle o 6 to wyłączyłam budzik i wstałam po 9, u mnie to jest coś niespotykanego, zjadłam tylko skyr i pije teraz kawe.. Ja kiedyś chorowałam na anoreksje i uwierzycie, że moja Mama się wtedy cieszyła, że ma tak chudą córkę? Może do tego wrócić? Może mam się znowu głodzić? Może znowu mam mdleć? Może znowu mam nie mieć siły wstać? Oczywiście nie zrobię tego, tylko szlak  jasny mnie trafia, bo się staram, a Oni mi to wytykają. Nie widzi tego, że ćwiczę sobie, że jem coraz zdrowiej, że już nie kupuje pięciu czekolad, nie zamawiam pizzy co drugi dzień.. nie widzi tego, że trudno jest zerwać z przyzwyczajeniami. 

Rozpłakałam się właśnie.. przerasta mnie już wszystko. Czy ludzie nie potrafią się zamknąć? Teraz tak sobie przypomniałam, że nawet ciocia powiedziała coś w stylu "coś ty ze sobą zrobiła? Jak ty wyglądasz?" Widzę.. mam lustra w domu i wage. 

Oczywiście moje życie nie kręci się tylko wokół wagi. Mam swoje pasje, nauke, szukam pracy, staje powoli na nogi, podjęłam się terapii, ale no  tutaj poruszam głównie temat wagi, odchudzania oczywiście. Mam teraz trochę na głowie, ale mimo wszystko jestem z siebie dumna, bo wczoraj, ten napad, udało mi się odwlec w czasie. Byłam  już w piżamie, miałam otwartą strone pizzeri, ale przebrałam się i poszłam na spacer. Słuchałam muzyki i gdyby nie fakt, że poczułam się mega samotna (wszystkie moje znajomości zostały we Wrocławiu) to najprawdopodobniej nie było by napadu, nie radzę sobie z samotnością. Lubie swoje towarzystwo, ale od miesiąca siedzę sama. Jutro koleżanka do mnie wpadnie. Tak bardzo tęsknie za Wrocławiem, za pracą tam, za życiem.. ale na ten moment nie mogę tam wrócić. Co mnie mega boli, a tutaj trudno jest mi kogoś poznać, bo to mała wioska. Założyłam sobie nawet badoo i wyskoczyło mi może z 10 osób. To już był wyraz mojej desperacji.. ale od czegoś muszę zacząć, bo oszaleje, a wszystko wygląda na to, że właśnie tutaj spędzę dużo czasu. 

13 lipca 2023 , Skomentuj

Ale ulewy nawiedziły dolnyśląsk i chyba większą część Polski. Kilka drzew się połamało, na ulicach leżą gałęzie, co chwile grzmi, pada.. ale jest ciepło :)

Zaczęłam od pogody, ale chciałam też napisać o terapii na którą poszłam. Pierwsze spotkanie za mną, mam mega nadzieje na to, że dam rade, że wyjdę z tej ciemnej uliczki. Poszłam tam ze względów na to, że ciężko jest mi się pogodzić z chorobą i no problemy z jedzeniem.. Napady tracą na sile i dzięki dzienniczkowi kontroli emocji widzę już zależność. Chodzi o to, że kiedyś odchudzałam się drastycznie, mdlałam na treningach i np teraz siedzę przed treningiem i mam takie lęki jakbym niewiadomo co miała robić. Muszę o tym pogadać z terapeutką, bo od tego też biorą się moje napady. 

O MASAKRA, pozytywna masakra :D zrobiłam ten trening "cardio starter 2" Marty Kruk z codziennie fit :D Jeju, chce mi się płakać, bo tak jak wyżej napisałam, bałam się (wiem, irracjonalny strach), ale wszystko poszło super. Mimo tego, że jest dosyć lekki to czuje pot na plecach. Teraz się powstrzymuje żeby kolejnego nie włączyć. Jestem z siebie dumna. 

Robię powolne kroczki, dlatego też koeljny trening będzie w niedziele, ale co drugi dzień biegam. Robię ten plan: tylko ja robię tak, że robię cztery treningi i dopiero zaczynam kolejny tydzień. 

11 lipca 2023 , Komentarze (1)

Nie zważyłam się dzisiaj. Strasznie mnie demotywuje ważenie się. Patrzenie na te cyferki boli.. Plan jest taki abym zważyła się dopiero pod koniec wakacji. Przeszłam też na większe limity, bo mam wrażenie, że po prostu za mało jadłam. Zobaczę co  będzie dzisiaj, bo wczoraj to był kolejny dramat, ale jestem z siebie dumna, bo napad udało mi się powstrzymać i nie doszłoby do niego gdyby nie moje myślenie "a tylko jedno ciastko". Wiadomo jak to się kończy. 

Jest dopiero 06:30, ale chcę iść pobiegać za chwilkę. Mam duże boisko blisko domu i tam mogę sobie szaleć i się nie wstydzę nawet. BA może w końcu ludzie zauważą, że nie  jestem tylko kupą tłuszczu, a i że coś robię ze sobą. Kiedyś, jeszcze w gimnazjum, dużo biegałam, tańczyłam, latałam to  tu to tam. Brakuje mi tego.. Dobra, kończę pić kawe i się zbieram. 

AH muszę dzisiaj jechać do gminy, ale pojadę po 10, bo wcześniej nie mam po co. Chcę się spotkać z Panią wójt. 

10 lipca 2023 , Skomentuj

Waga 65,4 kg

Waga schodzi powoli, bo miewam napady, ale razem z moją terapeutką (sceptycznie do tej kobiety podchodzę, ale jest w porządku), przyglądamy się temu. Już po pierwszym razie zauważyłam pewną zależność i dzisiaj mam nadzieję, że już nie będę się rzucać na jedzenie.

No i tak, dzisiaj idę na swój pierwszy trening z biegania. Wczoraj wyskoczyłam na rolki, dałam rade 15 minut, ale co to była za radość! Mam w nosie spojrzenia ludzi, ja się bawiłam świetnie! Jest godzina 06:05 jak to piszę. Z radości wstałam po5,ubrałam się w strój do biegania, ogarnęłam maile i pozbierałam papiery do nowego cv. Trochę też posprzątałam. Teraz pije kawkę i o 06:40 lecę. 

Ten poprzedni tydzień mogę określić jako szalony. Ciągle coś się działo, ciągle coś wyskakiwało.. MAKABRA jakaś, ale to już za mną. 

Zapomniałam dodać, że na vinted zamówiłam sobie uroczy komplet, spódniczka i kurtka. Niestety stety jest to rozmiar mniejszy. Jest przeuroczy.. ze mnie to taki dzieciuch :D 

Jeśli uda mi się dzisiaj nie mieć napadu to kupię sobie kwiatka. Oczkujcie na zdjęcie :)

3 lipca 2023 , Skomentuj

Nie mogę uwierzyć, że już lipiec.. że już kolejny tydzień.. z powodów problemów ze zdrowiem musiałam wyjechać do Wrocławia gdzie dostałam pomoc i jutro już wracam do domu. Nie mogę się doczekać. Chociaż się boje to już muszę wrócić, bo uwierzcie błąkanie się po lekarzach, szpitalach bardzo później trudno wrócić do takiego normalnego rytmu, ale no nie dam się temu! :D 

Wracam też do odchudzania. Chce się spiąć i NARESZCIE odzyskać swoją wagę, siebie. Do końca tygodnia jeszcze zamierzam wstrzymać się z treningami, bo nie wiem co z pracą i nie chce wszystkiego od razu zaczynać, bo boje się, że jak rzucę się na wszystko to nic finalnie się nie uda :) 

Chce na nowe zacząć liczyć kcal, odwykłam od tego, ale od treningów i życia też ☕ 

Będę miała co robić jak wrócę. Wracam też do domu rodzinnego i mam nadzieję, że rodzina nie postanowi kupić ciasta czy też zrobić. Mam już dość słodkiego. Dość jedzenia. Cały ten czas gdzie byłam we Wrocławiu to była przeprawa przez bój i chce dojść do siebie i fizycznie i psychicznie. Lekarka mnie ostrzegła, że mogę w pierwszych dniach się czuć kiepsko, być zdezorientowana.  A ja myślę tylko o tym żeby posprzątać pokój hahaha i opłacić szkołe muszę. W czwartek też zaczynam terapię, bo po tym co się działo to jestem wykończona i mam na nią iść. Oczywiście idę prywatnie, bo nie mogę dłużej czekać na NFZ. Pochłonie to trochę moich oszczędności, ale wiem, że mi się to zwróci po prostu. 

Ten wpis jest bardziej dla mnie... Nie chcę już nigdy przez to przechodzić. A wiem, że jakoś pod koniec lipca znowu będę musiała iść do lekarza i będę się modliła żeby wszystko było w porządku. 


2 lipca 2023 , Skomentuj

Dzieńdoberek :)

Ostatnio skontaktowałam się ze znajomymi czy mają jakiś pomysł na to bym mogła sobie poradzić z tym apetytem po lekach. Koleżanka podała mi kilka pomysłów które właśnie testuje i idzie mi świetnie ❤️

Najbardziej chce mi się jeść gdy nie mam co robić, gdy nie mam zajęć czy pracy. Widząc o tym postanowiłam, że będę jadła więcej właśnie wieczorem, ale też w ciągu dnia piła więcej kawy i jakiś owoc o godzinie 10 (kocham banany więc wiadomo co jem 😊), a później kolacja i  jabłko (bo ponoć też hamują apetyt, sprawdzę). 

Mialam dzisiaj wiele okazji na napad, na to by się objeść, ale udało się! Nie zrobiłam tego. Nie poległam i żyje nadzieją, że serio dostanę inny lek.. 

A tak poza tym to pogoda dzisiaj jest okropna. Rano ubrałam sukienkę mając gdzieś to jak wyglądam. Miałam ochotę na sukienkę i ja założyłam.. nie obeszło się bez komentarzy dotyczących przytycia, ale jeszcze zobaczą, że schudne. Na nic by się obeszło moje tłumaczenie, że poniekąd to wina tabletek, że jeszcze mam nawyki objadania się, że to nie jest takie łatwe. Po prostu się uśmiechałam mając z tyłu głowy to, że zaczęłam redukcje, że się nie poddaje, że się staram.. a ja dalej o wadze hahaha 

Jestem jeszcze przed okresem, ale czuje się dobrze. Jakoś taki pozytywny Vibe mnie złapał i się go trzymam kurczowo. Wypiłam już kawke, spaceruje sobie i tak pomyślałam, że coś tutaj napiszę ❤️ 

Jestem gotowa podając się walki o samą siebie pod każdym względem. Krok po kroku. Tak się zastanawiałam z czego nie chce rezygnować i od razu w mojej głowie zaczęło się krzyczenie "słodyczy!" no i tak doszłam do tego, że właśnie będę je jadła ale na jakiś urodzinach, przyjęciach itp, ale również będę mogła sobie pozwolić sobie na nie, ale jeśli to nie będzie jedzenie emocjonalne, a tak to będę zastępować to cholerstwo owockami. 

Dobra tyle, bo ja to bym mogła pisać i pisać bez końca hah 😊

Dziękuje za przeczytanie ❤️

1 lipca 2023 , Skomentuj

Dzień dobry moi Kochani :)

Piszę trochę zawiedziona, bo długo mnie tutaj nie było i nie dałam znać nikomu, że mnie nie będzie. 

Trochę podupadłam na zdrowiu i muszę brać lek który ma niefajny skutek obczny- wzmaga apetyt. Nie ważne czy słodkie czy nie to bym zeżarła wszystko. Mimo wszystko jakoś przytyłam ok 1-2 kg. To mnie nie pociesza i powoduje, że mam ochotę sobie coś zrobić i muszę bardzo się pilnować żeby nic głupiego nie odwalić. W zasadzie to radzę sobie na swój sposób i tłumaczę sobie, że nie będę tego leku brała wiecznie, że w pon mam wizytę i będę błagać lekarza aby dał mi inny, bo dłużej nie dam rady. Po prostu się gorzej psychicznie czuje, a gdy czuje jeszcze przepełniony żołądek to mam ochotę to zwymiotować, bo tak mi niedobrze. 

Okay, przeżywam to bardzo, bo mam dość patrzenia w lustro, bo męczy mnie nawet wchodzenie po schodach.. Ale łapie dzisiaj wiatr w żagle i dostałam kilka rad jak sobie radzić z takim apetytem. Będę testować. Już wiem, że kawa na mnie działa zbawiennie, ale no nie będę piła miliona kaw dziennie. Będę się modlić o to by zamieniono mi ten lek :) zamierzam też dużo tutaj pisać i od razu uprzedzam, że będę pisać o tym jak się czuje, a że mam tendencje do stanów depresyjnych i myśli s to może być tutaj różnie, ale chce od razu zaznaczam, że sobie nic nie zrobię. 

Lecę, bo goście przyszli  


27 czerwca 2023 , Skomentuj

Zadziałało się ostatnio tyle, że wylądowałam w szpitalu. Pomijając już powody to już jest okay. Chcą mnie przytrzymać do przyszłego wtorku i będę mogła w czwartek wrócić do redukcji. Już tutaj poniekąd zaczynam panować nad atakami bulimicznymi (tak, mam bulimię), ale dzisiaj udało mi się zjeść całe śniadanie. 

O bulimii napiszę kiedyś wpis, bo to tak zawiły temat, a teraz daje tylko znać, że się nie poddaje :) 

Musze też znaleźć sobie nową pracę, idę na terapię, wracam do domu rodzinnego. No dużo się będzie w lipcu działo. Mam już CV napisane, pracę na oku też już mam. A jak w domu będzie dalej kiepsko (problemy rodzinne) to wrócę do Wrocławia (wynajmę pokój). Jeszcze nie wiem co będzie. Okaże się w przyszłym tygodniu. Jestem dobrej myśli. 

Co do redukcji to tak jak pisałam wyżej, wrócę w czwartek :D 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.