Hej! Wracam na właściwe tory. Wracam do redukcji i nowych nawyków. Musiałam odpuścić, miałam ciężkie tematy na terapii, problemy z pracą, głową, miałam też coś ze zdrowiem, prawdopodobnie poleciały mi w dół wyniki, bo dosłownie kręciło mi się w głowie i kilka razy zasłabłam. Muszę tutaj wspomnieć, że mam zaburzenia odżywiania. Mimo swojej wagi, mam stwierdzony jadłowstręt psychiczny atypowy, co przeszło w bardziej bulimie i przez to tak źle się czułam, bo mój organizm wysiadał.
Jestem już na dobrej drodze do wyzdrowienia, ułożenia sobie tego w głowie. Jak wcześniej napisałam, poszłam na terapie, prywatnie, bo skoro potrafię wydać oszczędności na jedzenie to równie dobrze mogę je wydać na terapie. Minął równy miesiąc od mojego poprzedniego postu. To w terapii tylko miesiąc, ale już nie boję się wychodzić z domu, coraz częściej łapię się na tym, że pozwalam sobie na różne emocje, przyjmuje je, lepiej sobie radzę z przeszłością, mam swój dzienniczek emocji i to mi pokazuje pewne mechanizmy, również jedzeniowe.
Mam problem z podjadaniem przy oglądaniu serialu. Niby nic? Ale ja sobie nie wyobrażam oglądania serialu bez chociażby kanapek. Widzę też, że jak za długo siedzę w domu to to samo- jem, żeby zagłuszyć emocje związane z lękiem. Jem też wtedy gdy mi się nudzi albo się stresuje. Jedzenie towarzyszy mi też wieczorem gdy już mam zamiar spać, ale coś jeszcze trzeba wrzucić... To moje te negatywne nawyki, bo jak zdiagnozowali u mnie jadłowstręt to powiedzieli, że mam się nie przejmować tylko jeść co chcę i kiedy chcę.. CO ZA SPECJALIŚCI! Do tej pory jestem wściekła na siebie, że ich posłuchałam.
Od dzisiaj jestem na limicie 1600 kcal. Waga pokazała 67,5 kg. Nie interesuje mnie to kiedy zobaczę 60 kg na wadzę, niech nawet trwa to rok, ale dojdę do tego w zdrowy sposób.