..Naprawdę-odchodzą mnie siły..nie to,że nie chce zgubić jeszcze 2 kg..ale waga -ona naprawde coraz trudniej spada..
Mój cel jak wiecie to było 70 kg..i na razie tego sie trzymam..-były dni kiedy miałam 69..a były też dni kiedy nawet nie widomo kiedy przybyło 2 kg..
Moja obecna waga to 71 kg-nie mogwe sie pogodzić z tym ze ten 1 kg..najpradopodobniej wisi mi na mojej f"firmie oponiarskiej"..
Na poczatku gdy ważyłam 85kg..waga leciała z dnia na dzien..mniej wiecej gubilam 2 kg na tydzien..potem 1 kg..na tydzien..potem 1 kg na 2 tygodnie..a teraz..-od wagi 75 kg..coraz gorzej gubić kilogramy..naprawdę!75 kg ważyłam w połowie czerwca..-więc jedzac tyle samo!(nie przesadzam-jedząc obiad..rano jabłko..wieczorem jakąs marchew..na przegryche..)-wykonując te same"fikołki"..(1 h dziennie regularnie o tej samej godzinie..-litry potu!)-do dzisiaj udało mi sie zgubić tylko 4 kg..-a to już blisko 2 miesiące będzie od wagi 75 kg..
Ogólnie sumując moje wywody wage z 85-75 kg..czyli całe 10 kg..łatwo było zgubić!!!!..ba..nawet bardzo łatwo!zajeło mi to 2 miesiące..
-od 75-70..niestety..;(5 kg..gubie w 2 miesiące..i to jeszcze nie koniec..
Myślę ze zakoncze moja diete..na 70 kg..(jak tylko zniknie ten 1 kg )bede szczesliwa!-może uda mi sie dojść do 68 kg..ale to na spokojnie..bez nerwow..
Pewnie wydaje się wam..głupia baba..robi rewolucje o 1 kg..-i tak ma super wage!Tak-wiem,że super wyglądam-dobrze sie czuje(dzisiaj po raz 1 nie pamietam od kiedy..ale pewnie od wieku 16 lat..mam spodniczke przed kolanka)..czuję sie fantastycznie..wsystko jest takie umiesnioone i wysportowane..nawet firma oponiarska zeszła..-zle to nie wyglada..ale ten 1 beznadziejny kg..kosztuje mnie wiecej cierpienia,,niż cale 15 kg..które zgubiłam!
To walka!-czuje sie jak na polu bitwy..-koszmar..bo czy człowiek może by c zadowolony z diety-jesli założył sobbie osiagniecie celu-70 kg-a skonczył na 71?
Organizm odmawia mi posłuszeństwa..nie wiem być może jest już zmęczony całą tą dietą..(od 15 kwietnia)-wypompowany ćwiczeniami..albo sie przyzwyczaił do takiego trybu i ma mnie gdzieś...Cięzko..ogólnie ciężko..naprawdę nie mam sił!
wczoraj patrzyłam na zegarek jak wskazówka..siega godz.20;00 czyli mojego t-ingu..powiem Wam ze bardzo cięzko było mi sie podniesc..wstac..zejsc do garazu..i zacząc..tanczyć..cwiczyc..itd..Brak mi motywacji!!!!Naprawdę jej brak!;((.
Nie pisałam za wiele na tych stronach o moim życiu prywatnym..bo skupiałam sie bardziej na walce o ciało..ale jesli chodzi o ta strone zycia..-to...
Mam prace w ktorej sie realizuje.którą nawet kocham..w tej dziedzinie wszystko jest tak jak być powinno..-jeśli chodzi o uczucia..to wpadam na nie tych typów co trzeba..ale ,że jestem optymista..to ich "wywodami"też sie nie przejmuje..Sa..potem ich nie ma..-takie zycie..
Ale od tamtego roku -od wrzesnia-jest ktoś kto mi bardzo wpadł w oko..-"moje ciasteczko"-pisze w cudzysłowiu bo to jeszcze nie Moje...ale kto wie..
za długo by zeszło gdybym zaczeła opisywać..nasze poznanie..itd..w kazdym razie facet jak dla mnie idealny..i cholernie przystojny..
Gdy wazylam 85 dziwilam sie ze mnie odwiedza..ze probuje nawiazac blizszy kontakt(lączyły nas stosunki zawodowe to samme wiecie jak to jest)-po paru m-cach sie udało!w maju wreszcie przeszliśmy na TY!-nikt już nikomu nie Paniował..ani nie Panował..hehe..w zasadzie..To ciasteczko również było motywacją do ćwiczeń..do tego zeby skakać mimo kontuzji kostek..itd..-najważniejszy był cel-70 kg..Ciacho czesto wyjezdza...nie widzieliśmy sie osobiscie od lutego..-przejscie na Ty było równiez" droga srodków łaczących"-planowaliśmy jakies spotkanko..i plany urzeczywistniły sie 18 lipca..
Powiem wam ze wszystko robiłam po to..aby w ten dzień kiedy się będziemy widzieli osobiście..kiedy..on bedzie blisko..zrobić na nim wrazenie..;)
I się udało!;)zdanie typu"ale masz fajne to ciałko"..to tego sie nie zapomina!!!;)
i co dalej?hmm..ciacho dalej wyjezdza..
raz jest ..raz go nie ma..mi został skrawek foty..to ze piszemy do siebie i jestesmy w kontakcie..nie doprowadzilo jeszcze do niczego-czekam!-czekam na dzien w którym znowu sie bedziemy widzieli..moze to byc za 2-3 moze 4 tygodnie..tylko,że-wczoraj zdałam sobie sprawę..,że jeśli on czegoś nie zmieni..(chodzi o jego wyjazdy)-nie ma szans na to by być razem..
ale czy warto czekac...tak bardzo mi się podoba..ja jemu myśle ze równiez..
Ta piękna znajomość(piekna bo taka naprawde jest!)-trwa nadal.-przypomina film "KOGEL-MOGEL"..a pieśn"Szukaj mnie"jest dokładnie o tym co Jest..
i w tym tkwi problem..nie mam motywacji..-zrobilam to dla siebie ale ciacho było inspiracją ku temu by w tym wytrwać..teraz jak go nie ma..a mnie ogarnia tesknota..kiedy docierają do mnie skrawki mysli..ze..może nic z tego nie wyniknąć..bo przecież ON jest daleko..kiedy..nie jest do konca wiadomo..jak to dalej bedzie..ciezko jest wstac..i..tanczyc..-Taniec to radość-a mnie dobija tesknota..za czymś co chciałabym z całego Serducha..-tylko czy warto Czekać...(???)i snuć marzenia(??)..
dzisiaj wiecej niż zwykle...-coż wspomnienia....