Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Magdzior1985

kobieta, 39 lat, Swiss

165 cm, 68.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: cel 1: 65 kg, cel 2: 60 kg, cel 3: 55kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 sierpnia 2012 , Komentarze (7)

Poniższy wpis dotyczy mnie, nie generalizuję, ale z pewnością są tutaj dziewczyny, które mają nieco zbliżone do mnie cechy charakteru i może mają również podobne refleksje.

Jak wiecie, bądź nie, co tydzień ładnie dietkuję i ćwiczę intensywnie, a w piątek zaczyna się koszmar obżarstwa. W tym tygodniu poszłam na sposób i na razie jestem z siebie mega dumna bo waga regularnie spada, a chciałabym podkreślić, że mam @, tak więc teoria o wzroście wagi podczas okresu została obalona (już kiedyś o tym pisałam), waga jest poniżej tego co na pasku. Do przyszłego piątku jakbym ważyła poniżej 61 kg to bym była w niebo wzięta. No ale o co chodzi, co tydzień chodzę do sklepu z pyszną wędliną i kupuję szyneczki. Ja np. nie wyobrażam sobie życia bez mięsa, ale każdy ma na siebie sposób. Szynki wieprzowe są bardziej tłuste niestety ale je kocham, kiełbaski, frankfurterki, oj mniam...
Ale! Ale! ALE! Wczoraj poszłam do sklepu i kupiłam tylko wędlinę drobiową i piersi z kurczaka, kusiły mnie te frankfurterki ale stwierdziłam, że jak je kupię, to zaraz zeżrę i zacznie się świnia. Nie kupiłam, świni nie było i nie ma. Jestem grzeczna. W związku z tym sprawdza się u mnie sposób, że jak czegoś w domu nie będzie to i mi nie zaszkodzi. Niektórzy się umieją powstrzymać, ja nie umiem, więc muszę w ten sposób podchodzić do sprawy
Gdybym była bardziej konsekwentna to już dawno ważyłabym poniżej 60 kg. Przy mojej aktywności fizycznej tak właśnie powinno być, no ale cóż, czasu nie cofnę.

Wczoraj na cotygodniowych zakupach z moim Pluszakiem nie pozwoliłam mu kupić ciastek, Pluszak stwierdził, że też się odchudza, bo ja tak ładnie wyglądam, że on też chce się przy mnie czuć dobrze.

Na przyszły tydzień zaplanowałam pyszne obiady, będę się z Wami dzielić, no i oczywiście polecam korzystać z przepisów. Dziś troszkę z przymrużeniem oka bo na obiad
spaghetti carbonara, ale w rozsądnych ilościach.

Sporty zaliczone: 60 min step + brzuch

Po ćwiczeniach było jedzonko o takie:

Jogurt naturalny (130g) + borówki (125g) - niestety nie wiem co jest w borówkach, ze wszelkie mixy z przetworami mlecznymi kończą się zważeniem, no ale i tak było smaczne.
152kcal!!! tylko!





Edit:
Moja porcja carbonary miała 590kcal, trochę sporawo, ale nie jest źle.

24 sierpnia 2012 , Komentarze (5)

Oj wczoraj to miałam wycisk. Wieczorem poszłam na fat-burning na stepie, było bardzo, bardzo fajnie. Instruktorka jest niezwykle energiczna i uśmiechnięta, a to zachęca do działania. Co prawda zajęcia są dosyć zaawansowane, ale jakoś dawałam radę, na koniec załapałam nawet cały układ (chociaż pare razy ześlizgnęłam się ze stepu), ale muszę przyznać, że już nie wytrzymywałam kondycyjnie. Było mnóstwo obrotów, przeskoków i w ogóle...  w środę byłam na dwóch godzinach fitnessu no i czułam, że mam trochę zmęczone mieśnie, a do tego wczoraj przyszedł @.

Dziś czuję się ospała, ciało wcale nie chce się obudzić, ale dobra wiadomość jest taka, że waga wróciła do normy czyli do tego, co było przed urlopem. Nie objadam się, nie jem słodyczy więc jest dobrze. Za tydzień odwiedzam rodzinkę i muszę być w formie, żeby mi wszyscy mówili jaka to jestem szczuplutka haha... nie ma to jak próżność!

 

Jadłospis wczorajszy:

 

Śniadanie:

Kromka chleba razowego z wędliną drobiową i z 50g serka wiejskiego light (nie dojadłam bo moja głupia lodówka źle działa i serek był niedobry i gumowy) z pomidorem

 

2 Śniadanie:

Jabłko

Banan

 

Obiad:

Szaszłyki z kurczkiem, pieczarkami i ogórasem

 

Kolacja:

Kromka (taka duza 50g) chleba razowego z plasterkiem szynki drobiorej i mozzarella ligt --> zapiekana w piekarniku, po zapiekaniu dołożyłam pomidorka i posmarowałam to pesto bazyliowym

 

Po treningu:

Jogurt naturalny z mango i łyżeczką cukru trzcinowego zmiksowane w koktajl. ok. 150ml

 

ok. 1400 kcal

23 sierpnia 2012 , Komentarze (11)

Wczoraj dyskutowałyśmy z dziewczynami z pracy o różnych pierdolach i poruszyłysmy temat słodkości. Jedna z nich jest zapaloną rowerzystką, ciągle jeździ jak nie na prawdziwym rowerze to na rowerkach w klubach (spinning). Jest bardzo szczupła -- nooooo chcialabym mieć taką talię kiedyś, ale cóż taka jej uroda, talia osy! Koleżanka stwierdziła, że za dużo słodyczy je, no ja nie widzę w tym nic złego skoro i tak jest chuda, ale zaczęłam drążyć i po moim badaniu stwierdziłam, że sama się muszę na miesiąc od słodyczy wyzwolić.

Podobno już po tygodniu nie jedzenia słodyczy łaknienie na nie się zmniejsza. Ja czasem mam na nie ochotę, ale muszę przyznać, że moje kubki smakowe już nie podchodzą do słodyczy z takim entuzjazmem jak dawniej. Wyobrażam sobie, że ta czekoladka jest taka dobra, a tu niespodzianka, bo wcale nie smakowała mi tak, jakbym tego oczekiwała. Dlatego nie mam już takich trudności z odstawieniem słodkiego jak kiedyś. Oczywiście producenci wciskją nam mega paki za mniej kasy (np. Ptasie Mleczko? Wedla), a ja chwilami żałuję, że nie wszystko jest w mini wersji (no tu akurat Ptasie Mleczko? się spisuje, bo jest zarówną w maxi jak i mini wersji i to mi się podoba, ale swoją drogą ptasiego całe wieki nie jadłam). Np. chciałam zjeść czekoladę mleczną, ale po co mi aż 100g? Szkoda, że nie ma czegoladypo 20g, żadnej prócz Lindt.  

A najlepszy sposób jest taki oto:

 

NIE KUPOWAĆ SŁODKOŚCI!!!

 

Niestety mój Pluszak jest strasznym łakomczuchem, co piątek robi sobie ucztę i mnie demoralizuję, wyganiam go wówczas do innego pomieszczenia, niech sobie je, ale ja nie chcę na to patrzeć.

Podsumowanie:

 

Słodycze są złe dla naszego organizmu ponieważ:

- cukry proste zaburzają przemianę materii. Przemiana materii jest najlepsza, kiedy poziom cuktu w organizmie utrzymuje się długo na tym samym poziomie. Cukry proste podowują nagły skok węglowodanów we krwii co dodatkowo powoduje u nas senność. Najlepiej jeść produkty o niskim Indeksie Glikemicznym (IG), ale to na pewno wiele z Was wie. Ale czy wiecie np. że marchewka gotowana ma IG aż o 50 pkt wyższy od marchewki surowej. (Surowa - 35, gotowana - 85). Dlatego właśnie, schabowy z ziemniaczkami i marchewką to takie zło!

- powodują gazy,

- spożycie słodyczy wzbudza na nie większę łaknienie, skutek? Popdadamy w błędne koło.

 

Podobno lepiej jest od czasu do czasu zjeść jakiś dobrej jakości słodycz, albo deser niż się zajadać batonikami. Ja chyba jestem zwolenniczką tego poglądu, bo np. w mojej zdecydowanie najbardziej ulubionej tarcie kawowej oprócz cukrów prostych jest też sporo białka.

 

*** 

A zamiast słodyczy proponuję zjedzenie owoców, czy wiecie, że trzeba zjeść prawie 2kg Arbuza, żeby wchłoność tyle samo kcal ile da nam 100g nadziewanej czekolady mlecznej? Do tego Arbuz jest o tyle lepszy, że to złożone węglowodany a nie proste.

***

 

A na obiad mam dziś Szaszłyki z kurczakiem, pieczarkami i ogórasem . Wysmarowane sosikiem z jogurstu naturalnego, musztardy i miodu! Inspiracja oczywiście mój ulubiony blog kulinarny.

KLIK

 

22 sierpnia 2012 , Komentarze (12)

Na szczęście wraz z powrotem do domu, powraca prawidłowa waga. Myślę, że do końca tygodnia powinno być na wadze to co jest na pasku. Dziś rano byo 63,3 kg. Ewidentnie w poniedziałek miałam w organizmie za dużo wody, której nie wypociłam. Dziś planowany jest fitnessik. Mam takiego lenia, że możnaby mówić i mówić, no ale jak się nie chce to trzeba się zmusić.

 

W październiku prawdopodobnie mam weselicho. Tak więc do 6 jest nowy deadline. Jeśli nie schudnę do 55 kg to oczywiście nic się nie stanie, ale dobrze by było. Dlatego na razie nie zamierzam martwić się sukienką. Kupię ją w ostatnim momencie. Ach te marzenia, a po weselichu będę mieć 2 tygodnie konferencji, na których będzie bardzo dobre jedzonko, francuskie bułeczki, mniam mniam... wtedy to na pewno nabiorę kształtów hehe

 

Z innej beczki, zastanawiam się nad hula-hop no i nie wiem czy kupić. Czytam w necie opinie, ale naprawdę są różne. Podobno schudnąć z talii można, ale tylko tymi z masażerem, bo zwykłe hula-hop działa wolniej. Rozważam kupno HH - step 2 z podwójnymi kulkami. Obawiam się tylko, że może mi się szybko znudzić.

 

Inna kwestia to to, że ostatnio nadziałam sie na allegro i kupiłam sfałszowane perfumy. Aktualnie negocjuję zwrot pieniędzy, bo panienka nic kompletnie się nie zapierała, na moje wątpliwości napisała tylko, żeby odesłać perfumy. No zła jestem, bo straciłam czas no i teraz ta wymiana maili ech... wkurzają mnie oszuści. A najgorsze jest to, że mnóstwo ludzi się pewnie nabiera. Na razie stosuję taktykę bycia uprzejmą, bo zależy mi na zwrocie gotówki, natomiast najchętniej to bym ją zwymyślała.

 

Jadłospis:

 

Śniadanie:

Jajecznica z 2 jajek na maśle, 50g chleba razowego

 

2 śniadanie:

Smakija truskawkowa

 

Obiad:

Kurczak z ananasem + 25g mieszanki ryżu

 

Podwieczorek:

 

Kaszka ryżowa bananowa + banan

 

Kolacja: Zobaczymy

 

Sporty:

60 min TBC + 60 min fatburning

20 sierpnia 2012 , Komentarze (11)

No po prostu pochlastać się idzie 64,4 Trochę podżarłam na wakacjach i taki zonk. A przecież się tyle nałaziłam, codziennie 5, 6 godzin w górach, aj... Dziś obiad nie był rewelacyjny, bo nie miałam go wczoraj z czego zrobić, no ale poza tym to niewiele zjadłam bo nadal się źle czułam i jadłam z rańca tylko takie rzeczy, które wspomogą wydalanie tego dziadostwa, którego się objadłam. Pocieszam się myślą, że to pewnie ta woda, sporo dziś piłam wody z cytryną. No nic mam nadzieję, że do końca tygodnia wrócę do mojej 62,5! Aj.
Na jutro przyszykowałam coś smacznego. Kurczak z ananasem z odrobiną ryżu. Przepis znajdziecie tutaj. Użyłam soku jabłkowego zamiast wina. Wartość kaloryczna (bez ryżu) ok. 88 kcal.

Jutro fitness odpada, bo wybieram się do lekarza, no i zonk. Jak tu schudnąć?  W tym tygodniu @, mam nadzieję, że chociaż świni nie dostanę.

Poniżej mój wtorkowy i środowy obiadek


19 sierpnia 2012 , Komentarze (2)

Cześć Dziewczynki!

Było fajowo, zaplanowane trasy zaliczone, pogoda była zaskakująco dobra, więc w końcu udało mi się zaliczyć Giewont! (Ostatnim razem pogoda tuż pod szczytem zepsuła wszystko) Kolejka do wejścia na szczyt dłuuuuga... staliśmy z 1,5h. Na drugi dzień zakwas na łydkach, no ale nie po to pojechałam w góry, żeby leżeć. Tak więc wyszliśmy w góry, ale trasa była lżejsza - Dolina Kościeliska i Jaskinia Mroźna. No i ostatniego dnia - Dolina 5 Stawów. Myślałam, że nie wejdę, bo łydki jeszcze bardziej mnie bolały, ale po wczorajszym, dziś mnie prawie nic nie boli. No prawie, bo po tych wszystkich białych bułkach z masłem, po tym góralskim jedzeniu (oj jadłam przepyszny żurek i świetny rosołek), lodach i piwie (oj mam niesamowicie niski poziom tolerancji na alkohol, mało piję, a jak już piję, to potem mam taką zgagę, że masakra), no dziś w autokarze myślałam, że zejdę. Całą drogę cierpiałam, całą calusieńką. Myślałam, że sobie poczytam, a tu zonk, jedynym lekarstwem na ból, był sen.
W sumie dużo chodziliśmy i pomimo, że jadłam takie niedobre rzeczy, waga była łaskawa, myślę, że powinnam do końca tygodnia wrócić do normy Szkoda tylko, że to koniec dobrego, a jutro trzeba zapierniczać do roboty

Ps. Chyba kupię to hula hop.


15 sierpnia 2012 , Komentarze (5)

No i stało się, jedziemy, tym samym trzeba ogołocić lodówkę

Śniadanie:
Kromka razowca (taki szeroki razowiec) - 60g
awokado 48g
pomidorek 40g
kawa z chudym mlekiem


2 Śniadanie
200g melona
150g jabłuszko


Obiad (no tu zaszalałam):
spaghetti bolognese (ale nie przejadłam się, taka średnia porcja, no była pyszniutka)


Podwieczorek:

Nie wiem jeszcze


Kolacja:
Kalafior z czymś

Jeśli przetrwam całą noc jazdy autokarem do gór to jutro już będę śmigać i oddychać zupełnie innym powietrzem.
Zaraz zmykam pakować się i planować trasy odpocznijcie sobie ode mnie.

Ps. Dzięki WAM wczoraj nie nażarłam się, a dziś odnotowałam spadek. 400g. Wiem, że nie przetrwa wakacji, no ale wróci, wróci i będzie ze mną w przyszłym tygodniu

14 sierpnia 2012 , Komentarze (16)

Dziewczyny! Ratunku! Nadchodzi świnka! Chce mi się wszystkiego, począwszy od parówek, poprzez pasztet podlaski, białe bułeczki z masełkiem, a na koniec deser, ptasie mleczko itp. A wszystko zaczęło sie jak zobaczyłam zdjęcie żelków u jednej Vitalijki! Aj!!!

14 sierpnia 2012 , Komentarze (5)

No, wczoraj byłam grzeczna, zero słodyczy, dobre jedzonko, woda itp. organizm wraca do siebie po weekendzie. Może jak będę grzeczna przez kolejne dwa dni to waga mnie wynagrodzi jakimś spadkiem? No a co dziś mamy w jasłospisie?

Śniadanie

Jajecznica z 2 jaj z dwoma kromkami chleba chrzanowego niestety ukroiło mi sie 95g, blee...

 

2 Śniadanie:

Jabłko

 

Obiad:

autorski

Pierś z kurczaka wysmarowana zielonym pesto, smażona bez dodatku tłuszczu. Do tego kalafior 0,5 kg, no i jeszcze sosik do mięska z jogurtu naturalnego z dodatkiem pesto i pieprzu ziołowego i oregano. Zobaczymy czy będzie smacznie.

 

Podwieczorek:

Serek wiejski + pomidor

kaszka ryżowa na mleku 2%

 

Kolacja:

Cukinia z jajkiem na patelni w formie placuszka, omletu. Nieważne jak to nazwać, dobre było

 

Sporty: ABT + TBC z brzuchem = 120 min.

Jest już lepiej bo od jutra 5 dni wolnego, odpocznę  no ale jeśli chodzi o jedzenie, to na wyjeździe pewnie będę jeść jak opętana, śniadania mam zamiar jeść zdrowe i w ogóle, ale na wycieczki będą pewnie jakieś kanapiury, a na obiad aż się boję pomyśleć hiehie

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.