Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Magdzior1985

kobieta, 39 lat, Swiss

165 cm, 68.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: cel 1: 65 kg, cel 2: 60 kg, cel 3: 55kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 września 2012 , Komentarze (5)

Pojechałam do rodziców i tak się objadłam, że aż dzisiaj waga pokazała 1 kg więcej niż w piatek, ale co tam, połowa z tego to pewnie treść jelitowa i za dwa dni wszystko wróci do normy, póki co zaktualizowałam pasek. Dziś już będę grzeczna, na objad łosoś w zieleninie, jakby ktoś chciał obejżeć to zapracam tu: KLIK 

Wersja oczywiście lekko zmodyfikowana, zeby zmniejszyć kaloryczność. Moja porcja ma 460kcal.

Wesołego poniedziałku Wszystkim.

1 września 2012 , Komentarze (2)

Kurcze chyba doszłam do takiego etapu, że zrzucać będzie coraz trudniej. Nie chcę bardzo chudnąć, bo będę miała nogi jak patyki - teraz są ekstra - ale poniżej 60 zejść bym chciała. W tym tygodniu oprócz poniedziałku z lodami, to byłam grzeczna, ćwiczyłam intensywnie, no i co? I waga stoi. Może za dużo jadłam, w niektóre dni koło 1700 kcal, no ale w końcu ćwiczyłam, a co jak co, na stepie da się spalić! No trochę to demotywujące, ale jak wcześniej pisałam muszę się skupić teraz na bębenku. Szkoda, że nie mam profesjonalnego sprzętu, żeby sobie pomierzyć tłuszczyk. Weekend u rodziców, będzie dużo jedzenia, którego nie można nazwać dietetycznym.

Miłego weekendu moje Drogie.

31 sierpnia 2012 , Komentarze (7)

Heja. Wczoraj o 23 ugotowałam sobie zupkę, jest tak dobra jak się spodziewałam  Jest też dość kaloryczna, ale porcja takiej zupy dostarczy nam tyle energii, ze nie bedzie trzeba jeść nic więcej. Oto ona. Rozgrzewająca zupa z groszkiem, papryką i imbirem  (Zamieszczone zdjęcie należy do autorki bloga, nie jest moje).

Ograniczyłam kaloryczność zupy poprzez zminimalizowanie ilości masła. Dodałam tylko 7 gram, a nie 40. Kaloryczność zupy, bez kurczaka i bez ziemniaków to ok. 39 kcal/100g.

Ja do swojej porcji (450g) dodalam jeszcze ok. 200g ziemniaków + 150g piersi z kurczaka. Ale wszystkiego nie zjadłam  tzn. połowy ziemniaków i troche kury zostało. Brzusio mam pełny.

 

 

 

Punkt drugi mojego wywodu to: Doształam do wniosku, że jestem szczupła już i jedyne nad czym muszę intensywnie pracować to mój lekko wylewający się brzuch i pupa.

Niebawem dobiję do 10 zrzuconych kg. i zrobię podsumowanie.

 

Skad moje refleksje? Otóż, poszłam na sklepy - jest dużo fajnych ciuchów no i przymierzałam co po niektóre. Sukienka w MANGO r. S na mnie wisiała jak na wieszaku.

No ale rozmiar, rozmiarowi nie jest równy, inna sukienka pewno byłaby obcisla.

Zmienił mi się też rozmiar biustu, mieska bez zmian - D. Hehe... jeszcze nigdy pod biustem nie miałam 75!

Najwięcej schudłam właśnie w talii i na brzuchu, chociaż to nie jest ideał, sporo rownież w biodrach, bardzo mało w nogach, bo nogi mam szczupłe, a moje uda są teraz tak twarde, że nie wiem czy mam coś tam jeszcze tłuszczyku  nie no pewnie mam

Generalnie to jet fajnie, bo fajnie wyglądam w tych ciuchach no i przydałoby się ze 2 tysie albo 3 na zakupy  Poratuje ktoś?

30 sierpnia 2012 , Komentarze (8)

Po tym jak się wyspałam dałam dziś radę na stepie :) było fajnie, ostatnio chodzę do wielu fajnych instruktorów i ciężko mi z nich rezygnować, chociaż fitness 3 dni pod rząd wcale nie jest taki łatwy.

Obiecałam wkleić zdjęcie moich robaczków. Oto ono: Krewetki + kurczak w sosie słodko-kwaśnym, wg. przepisu z Kwestii Smaku.



Składniki i kaloryczność potrawy około 106kcal/100g - oczywiście to 2 porcje:


30 sierpnia 2012 , Komentarze (7)

We wtorek na zajęciach była jedna dziewczyna (generalnie to zawsze jest, ale tym razem przyjżałam się jej), ma bardzo ładną figurę, szczuplutka, średniego wzrostu, chyba wyższa ode mnie, no w każdym razie, ma świetne proporcje, no ale jaką ma pupę! Jejku, taka ładna, że ja normalnie, ja! BABA, wzroku od tej pupy oderwać nie mogłam.

Z niektórymi rzeczami trzeba się urodzić, nie chodzi mi wcale o fakt, że ona jest szczupła, bo i ja już jestem, ale o te piękne proporcje, z nimi właśnie trzeba się urodzić. I nigdy nie będę miala tak pięknej figury jak tamta laska, żebym nie wiem co robiła. Na tyłek nigdy nie narzekałam, też jest pulchny, ale jej tak pięknie wypukły, stwierdziłam, że muszę oprócz brzuchola trenować pupę. A jak nie to wydoję sobie tłuszcz z brzucha i przekieruję do tyłka hahaha

 

Wczoraj po pracy pojechałam na TBC i na Step. W sumie 120 min.

 

Na TBC było ok, miałam po wtorku lekko zmęczone mięsnie, ale dałam radę, kryzys przyszedł na stepie. Po 20 min stepu nie miałam siły machać nogami, skakać ani nic, byłam potfornie głodna (niestety nie zdążyłam zjeść w pracy ostatniego posiłku - musiałam coś zrobić dla szefa na już), po drodze do klubu zjadłam banana, ale to było za mało. Tak więc, po 20 min stepu myślałam, że padnę, a nie chciałam rezygnować z zajęć i wiecie co? Poleciałam na recepcję i kupiłam batona energetycznego i wrociłam na step, jadłam i ćwiczyłam  Baton 45g pomógł bardzo, i tak czułam zmęczenie, ale machałam i skakalam, trochę mi się mylilo, ale dałam radę.

 

Wróciłam do domu, zjadłam kolację, wykąpałam się i padłam na łóżko, jak śledź na talerz w Wigilię. Spałam od 21:30 do rana.

Dziś tylko godzina stepu, za to u laski, która nieźle daje w kość. Zobaczymy czy dam radę. W weekend jadę do rodziców, więc ominie mnie 3h fitnessu, a za to będzie mnóstwo dobrego żarełka

29 sierpnia 2012 , Komentarze (3)

No i przyszedł czas na zeznanie w sprawie wtorku. Na ABT dałam pięknie radę, a na TBC myślalam, że zdechnę, już mi się ćwiczyć nie chciało nogi odmawiay posłuszeństwa, ale ćwiczyłam, trochę leniwie, ale jednak.

Jadłospis:

 

Śniadanie:

Owsianka na mleku 0,5% z suszoną żurawiną.

 

2 Śniadanie:

2xnektarynka

 

Obiad:

Mój kotlet w sezamowo-orzechowej panierce

 

Podwieczorek:

Kaszka ryżowa bananowa na mleku 2%

 

Zaraz po treningu:

Jabłko

 

Kolacja:

Serek homogenizowany o smaku waniliowym + 1x kromka chleba razowego

 

Bilans (z wliczoną kawurą z mlekiem):

niecałe 1600 kcal

 

Dziś i jutro na obiad:

Krewetki + kurczak w sosie słodko kwaśnym wg przepisu z Kwestii Smaku, przepis znajduje się tutaj:

KLIK

 Zmniejszyłam ilość tłuszczu o połowę, zamiast lać łyżkę stołową oliwy lałam małą łyżeczkę, do tego do krewetek dodałam mięso z piersi z kurczaka:

Kaloryczność sosu (z wliczonymi 228g krewetek + 180g kurczaka) na 100g - 106 kcal

Do tego zjem 30g mieszanki ryżu (basmati, czarny i jakis tam jeszcze). Suma sumarum mój dzisiejszy obiad będzie miał 420 kcal.

PS. Fotkę moich robaczków dodam wieczorem

 

28 sierpnia 2012 , Komentarze (12)

Jak wiecie, lub nie  po powrocie z urlopu waga pokazała 64,4 kg. Wiadomo, treść jelitowa itp. Objadalam się nieprzeciętnie. Zatem w ubiegłym tygodniu spiełam poslady, w weekend byłam baaardzo grzeczna, jadłam jak widziałyście pyszności, ale pilnowałam bilansu kalorycznego, który był około 1600 - 1700 kcal. Dodatkowo w ubiegłym tygodniu miałam @!!! I co? Wsiadłam dziś na wagę i uwaga, uwaga 61,8kg. Spadło 2,6kg. Co prawda dużo z tego to zalegające jedzenie, no ale obok 6 jest 1. Lecimy dalej!

   

Wczorajszy jadłospis:

 

Sniadanie:

jajecznica z 2 jajej z 30 g szynki z indyka + szczypiorek + 1 kromka chleba razowego - 35g

 

2 Śniadanie:

UWAGA! ZŁO! Szarlotka, kolega z pracy upiekł, a on robi najlepszą szarlotkę na świecie, wiekszość w niej to jabłka, ciasta to było może ze 20g-30g (tylko spód i wierzch, cieniutke, kruche, maślane ciasto).

 

Obiad:

Mój mega popisowy kotlet z piersi z kurczaka (150g) nadziany szpinakiem (50g) i mozzarellą light (28g), obtoczony jajkiem (25g) a potem w mieszance z pokruszonych orzechów włoskich (10g) + sezam (10g). Zapiekany w piekarniku bez dodatku tłuszczu. Żeby się nie rozwalił przewiązalam go nitką.

Do tego sałatka z pomidora malinowego, kapusty pekińskie, szczypiorku i rzodkiewki.

PYCHA!

 

Podwieczorek:

2 nektarynki + kaszka ryżowa bananowa na mleku 2 %

 

Kolacja:

UWAGA! Zło! Deser lodowy. (3 gałki lodów - 2x sorbet malinowy + 1x wanilia, 3 małe wafelki waniliowe + trochę czekolady, dużo polewy mlinowej + bita śmetana) Nie mam pojecia ile to mogło mieć kalorii.

Samo jedzenie, jedzenie + kawury! nie słodkości, miało około 1000 kcal. Z tymi słodkościami to nie wiem, ale myślę, że może z 1700kcal, ale na pewno nie więcej niż 2000 kcal.

A lody były na spotkaniu z funfelą po latach

 

Dziś jak co wtorek fitnessik:

60 min ABT + 60 min TBC

 

26 sierpnia 2012 , Komentarze (10)

Mój jutrzejszy obiad :) Musiałam trochę oszczędnie z tą panierką, bo niestety trochę kaloryczna jest.

A do tego sałatka z kapusty pekińskiej, pomidorka, rzodkiewki i szczypiorku
Taki kotlet z sałatką ma jakieś 400 kcal.


26 sierpnia 2012 , Komentarze (5)

A oto moje dzieło, trochę podjedzone dzieło

Z:
250 g kurek
100g śmietany
300 g kurczaka
12 g masła
po odparowaniu wody

otrzymałam 505g sosu, który ma 134kcal na 100g.


Zjadłam porcyjkę 220g + 60g makaronu - kokardki = moja porcja miała 500kcal nie ma źle.




26 sierpnia 2012 , Komentarze (3)

Kilka słów na temat ćwiczeń.
Generalnie zawsze byłam osobą ruchliwą chociaż w umiarkowanym stopniu, przez kilka lat na studiach jeździłam na uczelnię na rowerze co pozwalało mi zachować w miarę przyzwoitą sylwetkę. Bywały sezony, że bilet miesięczny kupowałam tylko przez 3 miesiące w roku (grudzień - luty).

Jednakże, kiedy poszłam zaczęło się to całe zło. Cały dzień przed kompem i mimo, że nadal jeździłam na rowerze to jednak ciało zaczęło się buntować i nie mam tu na myśli jakiegoś tam tycia.

2,5 roku temu miałam pierwszy postrzał kręgosłupa. Brzmi groźnie co nie? Pewnego dnia obudziłam się i nie bardzo byłam w stanie się ruszać, ból w klatce piersiowej, niemożność uniesienia rąk, niemożność obrócenia głowy, no do przyjemności to nie należało. Obecnie eks-szefowa kazała mi pójść do lekarza, no to poszłam. Lekarz skierował na rezonans. Co się okazało? Uwypuklina i przepuklina między kręgami szyjnymi, po prostu BOSKO! Lekarz stwierdził, że czeka mnie długotrwała rehabilitacja. Na swoją pierwszą rehabilitację musiałam jednak poczekać - kolejeczki!  Naświetlania, prądy, lasery... niby pomogło, ale tak jakoś mi się nie uśmiechało, żeby co 4 miesiące robić sobie 2 tygodnie rehabilitacji, oczywiście w godzinach pracy. Ale postrzały miałam nadal i to całkiem często.

Po mniej więcej roku od pierwszego postrzału zaczęłam chodzić na basen. Skonsultowałam się z lekarzem czy mogę i czy w ogóle mogę np. biegać, pozwolił. Plecy mnie ciągle bolały, a od pleców bolała mnie głowa i czułam się notorycznie zmęczona. Po powrocie z pracy nic mi się nie chciało. Po kilku tygodniach basenowania ból ustąpił. Tak więc chodziłam nadal przez kolejny rok, regularnie, czasem nawet codziennie, czułam się rewelacyjnie.

W marcu tego roku zaczęłam chodzić na fitness, najpierw jedna godzina w tygodniu ABT. Ćwiczenia głównie wzmacniające na brzuch, uda, pośladki. Spodobało mi się. I stopniowo zwiększałam liczbę godzin, znalazłam kilka fajnych klubów, mam swoich ulubionych instruktorów. Początkowo bałam się, że ćwiczenia mogą spowodować postrzał, zwłaszcza takie z ciężarkami. Nie mogę nosić ciężarów, bo jak nosiłam, na drugi dzień za to gorzko płaciłam. Ale postrzału jak nie było, tak nie ma, nie pamiętam kiedy był ostatnio. I to jest takie piękne. Ćwicząc bardzo wzmocniłam swoje mięśnie, także na plecach, odcinek lędźwiowy i szyjny, a jeszcze w październiku zeszłego roku lędźwie nieźle dawały mi w kość. Myślę, że w odcinku lędźwiowym też mam jakąś uwypuklinę, ale wzmocniłam ciało i jest bosko. Rzadko mnie boli, kiedyś notorycznie cierpiałam na klasterowe bóle głowy, teraz głowa mnie prawie nie boli.
Na zajęcia chodzę 4-5 razy w tygodniu 6-8h. Uczęszczamm.in.:

ABT
TBC
FAT-Burning na podłodze
STEP
Fitball
Step & Shape


Jestem zbyt leniwa by ćwiczyć w domu, zajęcia zorganizowane perfekcyjnie motywują mnie do pracy nad sobą. Tym bardziej, że to trochę obciach nie ćwiczyć kiedy wszyscy ćwiczą, no i jeszcze jedno. Motywuje mnie również fakt, że ćwiczę co raz lepiej, że zapamiętuję układy i daję radę, na początku nie było zbyt wesoło, ale teraz po 1h ćwiczeń zwykle czuję niedosyt.
Fitball bardzo relaksuje moje plecy, ale w gruncie rzeczy to uważam, że jedyne co im szkodzi to moja siedząca praca.

Dlatego dziewczyny ćwiczmy, ćwiczmy intensywnie i przekraczajmy granice naszych możliwości, bo tylko możemy wygrać :)

A dziś na obiad może nie najbardziej dietetyczne danie, ale mam zamiar kierować się zdrowym rozsądkiem podczas jego spożywania:
Kurki w sosie śmietanowym z kurczakiem i makaronem

Łojej, ale mi to długie wyszło

PS. Chcialam jeszcze dodać, że uważam, iż zarówno ważne jest wzmacnianie jak i wysiłek, który ma na celu spalenie tłuszczu, wiec wzmacniajmy i spalajmy jednocześnie.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.