Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Magdzior1985

kobieta, 39 lat, Swiss

165 cm, 68.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: cel 1: 65 kg, cel 2: 60 kg, cel 3: 55kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 października 2012 , Komentarze (8)

Wiecie, nie cierpię kiedy kasują mi się wpisy na tej całej Vitalii...

W weekend podjęłam drastyczną decyzję, a mianowicie: ponieważ waga była uparta i nie chciała ruszyć, to przemyślałam sprawę bardzo głęboko. Mimo, że jem umówmy się zdrowo i nie objadam się jakimś syfem (no czasem coś wpadnie), to jednak trochę sobie podjadałam, tu jabłuszko, tam jabłuszko i takie tam.

W sobotę postanowiłam sobie ułożyć menu na cały tydzień i skrupulatnie się go trzymać. Tak więc dwoiłam się i troiłam... no dobra, nie było tak ciężko, bo z pomocą przyszedł nowy nabytek w postaci książki, o której wspomniałam w poprzednim wpisie.


Wczoraj cały bity dzień spędziłam przy garach, najpierw obiad na niedzielę, z dwóch dań, no a później obiad na dziś i jutro.

Wczoraj zrobiłam grillowanego kurczaka po hindusku z sałatką i ziemniakiem (szkoda, że nie zrobiłam fotek), a dziś mam polędwiczki wieprzowe w pomarańczach z ryżem. Trochę jeszcze muszę popracować nad swoim gotowaniem. Kurczak miał być z chlebkami hinduskimi, ale niestety nie miałam ani mąki z cieciorki ani mąki atta.

Chlebki wyglądać miały mniej więcej tak:


Do tego zrobiłam zupę, rozgrzewającą zupę z groszku , którą już kiedyś się chwaliłam, naprawdę wam polecam, bo zupa jest po prostu rewelacyjna, bardzo pożywna. Zrobiłam jej tyle, że będzie jeszcze na dziś i jutro.

Wracając do mojej analizy składu ciała, to chłopak, który mi ją zrobił, przeanalizował również moje menu. Spokojnie mogę jeść koło 2500kcal dziennie tak by nie przybierać na wadze. No ale skoro wagę chcę zbijać, to trzymam się mojego skromniejszego menu.

5 października 2012 , Komentarze (4)

Po tym tygodniu nie wiem jak się nazywam, szaleństwo, istne szaleństwo, które będzie kontynuowane przez kolejne 3 tygodnie. A potem, może jakiś urlop?

Nie piszę i nie czytam, po prostu nie mam czasu, trzymam dietę i ćwiczę, i tutaj nachodzi mnie refleksja, czemu do cholery nie chudnę? Nie jem jakoś strasznie dużo, koło 1500-1600 kcal. Ćwiczę intensywnie 3x w tygodniu przez 2h (w sumie 6) plus jeszcze basen, jakieś spacery... no nie wiem, wkurza mnie to już, inne dziewczyny mają większe sukcesy przy mniejszym wysiłku...
Chociaż ludzie mówią nie chudnij już to ja jestem ciekawa, jak będę wyglądać za 5 kg mniej.

Ostatnio do fitness klubu przyszedł student, który robił ankietę na temat odżywiania, zrobił mi również pomiar całego ciała - w sensie tłuszcz, woda, mięśnie. I nie jest dobrze. W końcu zrozumiałam moją wagę. Urządzenie, którego używał wydaje się być wiarygodne.

14,2 kg tłuszczu - 23,7% (źle nie jest)
27,3 kg mięśni
całkowita zawartość wody 33,6 kg
woda wewnątrzkomórkowa 16,2 kg
woda zewnątrzkomórkowa 17,5 kg

zmartwiło mnie tylko, że mam za dużo soli w organizmie. I to sporo za dużo. A nie jem wysoko przetworzonej żywności, solić nie solę dużo, bo nie lubię. No i nie wiem skąd ten wynik.

Dziś kupiłam fajną książkę kucharską, co prawda przejrzałam ją bardzo pobieżnie, ale zrobiła na mnie dobre wrażenie.



W kerfurze zapłaciłam za nią tylko 19,99zł. Jest gruba i ma sporo przepisów, a muszę przyznać, że kończą mi się pomysły i nie chce mi się jeść ciągle tego samego.
Przepisy są dość dokładne, zdjęcia ładne, każda potrawa ma zdjęcie wraz ze zdjęciami kolejnych etapów przygotowań. Każde danie ma również podane wartości odżywcze na 1porcję.

Muszę przyznać, że ciekawi mnie ostatnio gotowanie, smaczne gotowanie, nawet oglądam Kuchenne rewolucje i Master chef chociaż nie przepadam za Gessler, to czasem mówi ciekawe rzeczy na temat tego jak dobrze przygotować mięso, dużo rzeczy nie wiedziałam, a jednak każdy typ mięsa jest inny i żeby było smaczne, trzeba się kierować pewnymi zasadami.

2 października 2012 , Komentarze (10)

Nie mam w ogóle czasu na NIC... na Vitalię również Zaczął mi się szalony pażdziernik, który potrwa przez kolejne 4 tygodnie. Praca po godzinach, stres związany z goniącymi terminami. Dziś wróciłam z pracy, zjadłam i załączyłam firmowego laptopa.
W sumie nie jest jakoś strasznie, jestem na finishu organizacji dwóch konferencji, jedna po drugiej, z innymi prowadzącymi i innymi uczestnikami. Lubię to... tylko jak zawsze siedzę i dopinam wszystko, a drukarki i oprogramowanie są złośliwe i nie chcą współpracować.

Z aktywności fizycznej to codziennie biegam rano... do autobusu, który chce mi zwiać!!! Wczoraj aż 3 razy! Dziś tylko raz za to po schodach... w górę, żeby była jasność

Jedzenie? A co to?
Od wczoraj nie mam czasu jeść, chociaż pilnuję śniadań, ale w pracy to jest masakra, w pewnym momencie już byłam tak głodna, że aż o tym zapomniałam.

No ale jutro nie zamierzam siedzieć po godzinach, bo wybieram się na ćwiczenia! Zobacyzmy jak będzie

Ps. Nie cierpię niekompetentnych ludzi, którzy nie dość, że nie umieją pracować, to również nie umieją przeprosić!

27 września 2012 , Komentarze (13)

Jadąc ostatnio autobusem usłyszałam słodki głosik małego dziecka, obróciłam głowę w lewo i widzę ogromną kobietę, z wielką nadwagą, a obok małą wesołą dziewczynkę. Dziewczynka może ze 2 latka, a już miała nadwagę. Matka widać, że zmęczona, młoda w sumie dziewuszka, w ręku trzymała coca-colę - oczywiście zwykłą - małą - 50 gram czystego cukru.

Pomyślałam, że niebawem dzieci będą tą małą dziewczynkę wytykać palcami, bo niestety dzieciaki bywają okrutne i szkoda mi jej się zrobiło.

Matka widać, że ma poważne problemy z wagą, no i zastanawiam się, czemu rodzice, są tak głupi i własnym dzieciom robią taką krzywdę?

Nie widzą problemu? Czy nie chcą widzieć?

Szczerze przyznam, że miałam ochotę podejść do tej kobiety i o to zapytać.

Wiem, że są różne życiowe sytuacje, ale nie rozumiem takiego podejścia.

Mnie rodzice nigdy niczego nie odmawiali, jak chciałam to miałam i gdzieś tam sadełko się utworzyło, jednakże, myślę, że sposobu jedzenia dzieci uczą się od rodziców właśnie. Moi nie objadali się na siłę więc i mnie tego nie nauczyli.

A ta wspomniana matka pewnie je i je, i je... a wraz z nią jej dziecko, a potem taki imponujący wynik wagowy.

 

23 września 2012 , Komentarze (5)

W KOŃCU! Dziś odnotowałam spadek, no nie taki byle jaki, w każdym razie ja jestem zadowolona. 900gram - wynik: 59,9kg.Tym samym osiągnęłam mój drugi cel. 60kg. Jestem zadowolona, bo myślałam, że nie zobaczę tej 5 na początku. No ale jednak bycie grzeczną popłaca nawet w trakcie @.

Aktywności:
Przed wczoraj nigdzie nie byłam, tylko na zakupach hehe Wczoraj rano była tylko a6w no i zakupy (zawsze to dodatkowy spacerek), no a dziś rano a6w a potem pojechałam na FATburning. Było SŁABO! Miałyśmy zastępstwo i po 20 min. wyszłam, bo w ogóle nie mogłam się rozgrzać. Nie podobało mi się, instruktorka sygnalizowała kolejne kroki rękami, zamiast mówić, w ogóle nie miała kontaktu z grupą. Do tego szczupła też nie była, a jednak powinna być wiarygodna, wiem, może przesadzam, ale zauważyłam, że o wiele lepiej ćwiczy mi się na zajęciach z osobami, które są rozgadane i szczuplutkie, wtedy stanowią dla mnie autorytet i mam motywację.
A odnośnie sygnalizacji rękami to przepraszam, ale ja nie znam tej symboliki perfekcyjnie, a dwa to jestem krótkowidzem i po prostu nie jestem w stanie zobaczyć, ile palców pokazała itp.


Tak więc wyszłam, bez krępacji, nie będę się zastanawiać nad tym, czy instruktorce przykro czy nie, ja tam poszłam w określonym celu, a z nią celu osiągnąć nie mogłam. Polazłam na siłkę i zaliczyłam ponad 30 min orbisia. Spaliłam 300 kcal i do domku
Dziś odpadły zajęcia z fitball, bo o 14 mamy z Pączkiem obiadek u ciotki. Oj zdrowo nie będzie, dlatego staram się trzymać fason. Nie wiem czemu starsze kobiety leją tyle tłuszczu, a potem mi to w jelitach dwa dni zalega. Ale co tam, raz na miesiac obiad u ciotki mi nie straszny.
Wieczorem planuję jeszcze basen, jak będzie? Zobaczymy!


Śniadanie:
BOMBA! Bardzo mi smakowało i gorąco polecam:
Kasza manna (40g?) na mleku 2% tłuszczu (300ml) z suszoną żurawinką (12g)
Jak już się mleko zagotowało to wpiściłam słodzik i żurawinę, a na koniec dodałam kaszkę i mieszałam aż zgęstniała. Dodatek żurawiny jest
ekstra, w ogóle żurawina jest ekstra




22 września 2012 , Komentarze (6)

Cześć Kochaniutkie.
Dziś wybrałam się na zakupy, nie lubię tego, zwłaszcza jeśli w głowie mam pewną wizję.
Zgodnie z sugestiami do mojego płaszczyka burgundowy szalik (no nie zupełnie szalik) oraz torebkę, w której zakochałam się... wczoraj
Do futerka nie byłam przekonana, wolałam coś lekkiego, ale niestety, z wizjami bywa tak, że to rzeczywistość weryfikuje czy możemy je wcielić w życie. Szaliki z delikatnych tkanin znalazłam, ale nie burgundowe mimo wszystko chyba efekt końcowy nie jest najgorszy. Co sądzicie?




Na obiad miałam ochotę na naleśniki gryczane, efekt końcowy zostanie opublikowany na Vitalii, ale na razie czekam na akceptację mąki gryczanej bo nie mieli jej w bazie.
Zjadłam dwa takie naleśniki z farszem z mielonego mięsa wieprzowego (odtłuszczonego - ma tylko 136kcal/100g, znalazłam takie w biedronce) z pomidorami, pieczarkami i cebulą.
W sumie 440kcal. Bardzo smaczne.

UWAGA! Nie mam weekendowej świni, nie mam ochoty na odstępstwa, wszystko jest ok, no prawie, bo wredna waga stoi.



Naleśniki - same naleśniki znalazłam na Kwestii Smaku ( klik ), ale trochę je zmodyfikowałam.


21 września 2012 , Komentarze (9)

Wczoraj po powrocie z roboty byłam tak zmęczona i obolała, że padłam, padłam tylko na 30 min, przed stepem, a potem wstałam anulowałam rezerwację na step i poszłam dalej spać. Spałam od 19 do 6 rano! 11h!

Rozebrało mnie ogólne zmęczenie po ostatnich dniach ćwiczeń połączone z wyczerpaniem organizmu z powodu @, no i jeszcze ten ból głowy.

Trzeba ten wczorajszy step jakoś dziś nadrobić. Więc albo pójdę na jakieś zajęcia, albo pobiegam dziś i poćwiczę w domu.


Waga się uparła, nic nie leci, to znaczy leci, spadło 200g, ale co to za spadek? 
Wczoraj trochę więcej zjadłam - 1659kcal.


Na obiad miałam wczoraj tortillę, z sałatą, pomidorem, kurczakiem w takiej mieszance musztardowej - musztarda chrzanowa + francuska + trochę oliwy z oliwek. W tortilli ten kurczak zalany sosem z jogurtu naturalnego i musztardy francuskiej z odrobiną miodu i octu jabłkowego.

Bardzo lubię dodatki Kamis, chyba to polska firma, ale jak przyprawy biorę to zwykle kamis, i przepadam również za ich musztardami.


Ps. Trzymajcie kciukasy zebym sie w weekend nie objadła

20 września 2012 , Komentarze (10)

Ostatnio trochę myślę nad typami sylwetek, każda z nas ma w głowie pewien ideał kobiety i chyba każdej z nas podoba się w innych kobietach coś, czego same nie mamy. Ja np. zwracam uwagę na talię. Sama mam mało widoczne wcięcie. Z drugiej strony, mam w pracy koleżankę, która w talii jest bardzo szczupła, za to uda i łydki ma umięsnione no i wygląda to dość nieładnie. Tak jak się nad tym zastanawiam to muszę przyznać, że nie oddałabym moich nóg za jej talię hehe

 

Z przyjaciółką zastanawiam się, czy da się odpowiednio wyrzeźbić ciało. Ona jest zdania, że tak, a ja jestem zdania, że nie, w tym sensie, że uważam iż tłuszcz schodzi równomiernie i niestety jak mam małe wcięcie w talii to nagle nie będę mieć większego. Tak jak ktoś inny, jak ma spory tyłek i grube nogi, to nagle nie będzie mieć patyków, nawet ćwicząc.

 

Rozmawiałam na ten temat nawet z jedną z nstruktorek fitnessu, ona dużo ćwiczy, modeluje sylwetkę, ale twierdzi, że uda zawsze miała ubite i mieć będzie, tak samo jak talię, też nie będzie mieć nigdy takieja jak... no w sensie wąskiej.

Fakt jest ubita, ale mnie się podoba, bo widać, że ćwiczy, dba o siebie, ma płaski, ładny brzuch, jakbym ja taki miała chyba byłabym zadowolona.

 

To wszystko potwierdzają Vitaliowe fakty, na Vitalii są dziewczyny, które schudły sporo, a mimo wszytko chyba nie tam gdzie by chciały, mają po schudnięciu nieładne figury pt. brzuchy szersze od pupek niestety.

Opisy sylwetek i obrazki znajdziecie pod tym linkiem:

http://kobieta.wp.pl/gid,14115412,img,14115450,kat,26229,title,Jaki-masz-typ-figury,galeria_figur.html?ticaid=1f1df 

 

Ps. Pokłóciłam sie z wagą. Od poniedziałku jem koło 1500kcal, wczoraj i przedwczoraj ostro ćwiczyłam, dużo spalania, fakt, że dużo wychlałam wody (na 2h cwiczen piję 1,5l), no i waga nie chce ruszyć... grrr. Dostałam @, może woda stoi, bo w jelitach nie ma raczej zaległości, tak wiem, że teraz już mi będzie trudniej schudnać, ale na wage mam focha!


 

19 września 2012 , Komentarze (3)

Pochwaliłam się płaszczem, przypomnę go jeszcze raz dla tych co nie widzieli. Jaki szalik mi do niego doradzicie? Kozaki mam czarne, ale nie chcę wyglądać smutno, chciałabym wyglądać bardziej energicznie, chociaż jesień za pasem, może ma ktoś straszliwą zajawkę na dodatki i mógłby mi coś konkretnego doradzić? Mam swoje koncepcje, ale chętnie poczytam wasze opinie.

Płaszcz kopertowy z paskiem
Ps. Już wiem dlaczego byłam taka styrana rano, wszystko się wyjaśniło, odwiedziny kogoś kogo dobrze znacie rozpoczęły się dzień wcześniej, niespodzianka!

19 września 2012 , Komentarze (10)

Tytułem wstępu: Jak mnie te Ustawienia w lewym rogu denerwują, aj, kliknęłam na nie niechcący i szlag trafił to co napisałam.

Dziś się czuję jakby mi ktoś przyłożył... przyłożył odkurzacz... sama nie wiem gdzie i wyssał całe życie. Ledwo dziś wstałam z łóżka, powaga, wstawałam na czworaka. Nogi moje śpią, plecy kwiczą, oczy pieką... taaaa wczoraj dałam sobie w kość. 2h wzmacniania z Iwoną i takie skutki. Za dużo przysiadów, zaaaaaaaaaa dużo. Podczas ćwiczeń na bok pośladka, to mnie tak piekło, że ................. no w życiu mnie tak jeszcze nie piekło

No ale oczywiście dziś znów 2h ćwiczeń, nie ma to tamto. MUSZĘ SCHUDNĄĆ jeszcze. Czemu? Ano, bo kupiłam sobie płaszczyk - z tydzień temu. Rozmiar mniejszy niż większy, bo w mniejszym lepiej wyglądałam. Teraz trzeba zrzuć nie tyle kg co cm Zanim go ubiorę jeszcze trochę minie, mamy czas, mamy czas

Płaszcz kopertowy z paskiemRoboty w robocie huk, trudne decyzje przede mną i trudna rozmowa. No ale zobaczymy jak to będzie, byle było mi lepiej HAHA.

Nie miałam wczoraj już siły na a6w, wybaczycie? Mam nadzieję, że tak

Kurcze jakby mi ktoś odkręcił dziś nogi to by mi się lżej pracowało.

A spać poszłam późno, bo zainspirowana Kwestią Smaku (za reklamę to mi płacić powinni) do 23:30 przygotowywałam dzisiejszy obiad:

Polędwiczki z figami (oczywiście z modyfikacją, bez alkoholu, z lżejszą śmietaną i mniejszą ilością tłuszczu)


Ps. Polędwiczki mają tylko 109 kcal/100g



© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.