Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem grubasem. Lubię mieć makijaż i ułożone włosy. Lubię gotować i piec dla rodziny. Lubię jeść. Za bardzo. Jestem zajadaczem emocjonalnym i brak mi konsekwencji w podejmowanych próbach zrzucenia wagi. Coraz trudniej kupić mi fajne ubrania i patrzeć na siebei bez pogardy w lustro.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 19480
Komentarzy: 558
Założony: 3 maja 2017
Ostatni wpis: 11 lipca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Azane

kobieta, 40 lat, Warszawa

172 cm, 105.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 marca 2018 , Komentarze (13)

Drodzy Państwo, co wróciło to spadło. A zatem jedziemy dalej;)

Nadal jestem chora, głównie leżę, raz dziennie wychodzę na spacer z psem, bo to niesprawiedliwe aby on cierpiał przez moje wirusy. Nauczona doświadczeniami ze stycznia gdzie nie jadłam nic, a potem jadłam wszystko- bo niby organizm po chorobie potrzebuje- staram się trzymać dietę. Waga laskawie się ze mną zgadza w tym temacie:) Dziś pokazała 1,5 mniej!

Brakuje mi 2,4 do następnego celu. Mam wrażenie ze tę 95 kg to jest jakaś przełomowa granica. Bardzo chciałabym dojechać tam do końca miesiąca. Niby możliwe przy książkowych spadkach 0,8 na tydzień.. no ale zobaczymy!

Dbam o siebie, odpoczywam, czytam dobre książki. Te niedobre tez czytam bo moge;) Zastanawiam się nad testami na nietolerancje pokarmowe. No zobaczymy;)

5 marca 2018 , Komentarze (16)

drodzy Państwo. Znowu jestem chora, no szlak! Już nie wiem jak sobie poradzić z odpornością. Biorę witaminy, suplementy dieta zbilansowana... leżę w łóżku i czuję wyrzuty jak ja zrobię te top minut na orbi w marcu... no i po doświadczeniach ze stycZnia to nie wiem jak będZie z jedzeniem.. chwilowo myśl o polykaniu wywołuje ból...

Trochę mnie to wszystko przerasta, tym bardziej ze w ostatnim tygodniu zanotowała szalony spadek 0,3 kg... no ech:/

27 lutego 2018 , Komentarze (16)

Tak.. mimo tylu słów ciepłych, dobrych i pozytywnych jakie na temat tej diety napisałam dziś powiem, ze mnie wkurza.. Zimno jak pierun, minus 16 stopni a ja dostaje chłodnik,,, mrożony jogurt... I takie cuda w menu. Tak wiem - mogę wymienić.. Ale jak to cztam to mi gula w gardle skacze. Zdaje sobie sprawę że nasze jadlospisy tworzy system, ale tak bezosobowo to czuję. . Ech. Ogólnie to mam dalej kryzys, staram się wrócić na dobre tory, ciężko to idzie i marudze;) ale śniadanie zjadłam zdrowe, przepisów, a była chęć na czekoladę.. pokonalam. Dobre i to!

21 lutego 2018 , Komentarze (26)

Nie lubię takich wpisów. To jest moj pierwszy taki i mam nadzieję  ostatni. Wczesniej kiedy tu nie pisalam to po prostu nie mialam na to ochoty, tym razem po prostu nie bylam ani myslami, ani zachowaniem na Vitalii... Po chorobowym styczniu i na zmianę chorobowo imprezowym lutym wróciłam. Efekt tych prawie dwóch miesięcy dwa kilo na plusie.. niby niewiele, ale jak pomyślę że to miesiąc pracy aby to zrzucić to czuję smutek.. Jak pomyślę że przez rok byłoby 15 kg to czuje przerazenie... Może kubeł zimnej wody mi potrzebny. Od kilku dni staram się  jeść zgodnie z rozpiska i na razie przeżywam trudności początkującego. Rozregulowalam się.. Zaciskam zeby...

2 lutego 2018 , Komentarze (19)

Wszyscy piszą podsumowania, napiszę i ja;)

Styczeń nie był dla mnie dobrym miesiącem. Lezałam trzy tygodnie. Nie ćwiczyłam, z dietą było średnio. Moje ciało wyszlo z rutyny, którą fajnie udało mi się wypracować. Efekt 1,2 kg na plusie. 

Traktuję to jako przystanek, przerwę kryzysową. Jestem na minus 20 kg, więc mini załamanie kiedyś musiało przyjść. Wracam do zywych. Byłąm już na basenie i na aqua aerobiku. Teraz dalej trzeba robić swoje... Luty jest dla mnie ważnym miesiącem. Niedługo mam urodziny.. i chcąc nie chcąc włącza mi się podsumowanie i refleksja. Sukces z tego roku to te 20 kilo mniej. Ktoś powie wow, ja powiem długa droga przede mną i trochę kiepsko że jedyny sukces ma związek z wagą. Myślałam że w tym momencie życia będę w innym miejscu,, związkowo, rodzinnie, zawodowo...  Trochę jestem tym rozczarowana...

Przede mną spotkanie z teściową i szwagierką. mamy trochę na pieńku, z racji odległości nie widziałyśmy się pół roku... Miałabym nadzieję mimo wszystko na wow jak ty schudłaś, a mogę się spodziewać, ale masz dziwne te spodnie.. No cóż.. zbieram siły;)

30 stycznia 2018 , Komentarze (29)

Powinno być mocniej napisane, ale nie będę używac wulgaryzmów... Zezarłąm własnie dwa pączki.. Zupełnie bez sensu i zupełnie niepotrzebnie.. Miałam mega sytuację stresującą, awanturę, kłótnię i szantaz emocjonalny... Po dobrze zaczętym dniu, taka sytuacja...

Szczerze mówiąc myślałałam ze po tych kilku miesiącach zazeranie stresu mam za sobą.. a tu dupa. Smutek, zal bezsilnosc... Dobrze, że tylko dwa były, a reszte co mam w domu to warzywa bo by więcej poszło:////

30 stycznia 2018 , Komentarze (14)

Wróciłam na basen!!! Po miesiącu chorowania, lezakowania, kasłania i zdychania... wróciłam! Cieszę się niezmiernie choć wypracowana wcześniej kondycja lezy i płacze.W 40 minut zrobiłam tyle długości co wcześniej w 20 i byłam taka zmęczona jakbym maraton przebiegła, a potem jeszcze drugi... Z plusów nie mam zakwasów czyli ciało trochę pamięta... No nic, powoli do celu, oby zdrowie pozwalało:)))

25 stycznia 2018 , Komentarze (32)

Dzisiaj jeszcze raz będzie o rozmiarach, bo jakoś tak mi chodzi ten temat po głowie... Wiem, że 44 (i to z C&A) to nie jest cud świata, ale i tak się cieszę... Komentarz Skarlet zainspirował mnie, a właściwie przypomniał mi jak to z tymi ciuchami jest... i ile upokorzeń człowiek musi przeżyć żeby się  w coś ubrać. Do sklepów w mojej miejscowości dawno przestałam chodzić - rozmiary uniwersalne mnie skutecznie zniechęciły. Ja to nawet rozumiem, że biznesowo i statystycznie to jest bezpieczne i wygodne. Chociaz szczerze mówiac jak popatrze po ulicy to chyba większy zbyt byłby na ciuchy 44 plus,, no ale w mojej mieścinie to chyba wstyd takie sprzedawac..  Najbardziej rozwalały mnie wizyty na targu, gdzie tylko podchodziłam a ktoś już krzyczał ze rozmiaru nie będzie,,albo podchodze ubrana w ramoneske, dzinsy i fajny top a ktos mi wyciąga COS na panią po 60, jakies szare, bezkształtne i szmatowate,,, i twierdzi ze przeciez nic innego na TAKI rozmiar się nie szyje.. No ewentualnie męską bluzę moze mi zaproponować. No zesz urna! No i najlepsza sprawa z butami ja mam stope 38, co wiecej nawet przy mojej wadze powiedzmy w Deichmanie wysokie kozaki na mojej łydce zamknę, a podchodze do stoiska z ładnymi bucikami a koles mi pokazuje meskie trapery (zeby nie było, ja lubie ciezkie buty, glanowate, ćwiekowate damskie buty), ale kuzwa człowieku ja mam 38, a on twierdzi ze niemozliwe... No masakra po prostu.. Mam nadzieję, że powoli stawiam kropkę na tego typu wydarzeniach...

Paradoksalnie jak uzmysłowiłam sobie, że nie muszę cierpieć takiego wstydu i nie muszę tam kupować to znalazłam parę fajnych miejsc w necie gdzie dorywałam ciekawe ciuszki, ale niesmak i trauma zakupowa troche nadal mi towarzyszą...

A teraz sytuacja z niedawna. Wybraliśmy się z mężem na zakupy, Chciał mi kupić pierscionek.. Wchodzimy do renomowanego salonu jubilerskiego, prosze o przymierzenie, pierscionek jest za mały. Kuzwa rozmiary w necie tegoz sklepu są od 10 do 20, przymierzam 12 - bo tylko taki maja, która mi na palec wchodzi tyle ze jest niewygodna.. Tłumacze PAni, ze tak naprawde to chciałabym na srodkowy palec pierscionek, a ona mi mówi ze na ten palec to Pani trudno będzie znalezc pierscionek. Poprzymierzałam kilka pierscionków, tylko po to aby jej pokazac, ze potrzebuje "az" rozmiaru 13 i poszlismy do salonu konkurencji. Gdzie kupilismy piekny pierscionek, a panie były przemiłe, pokazywały na swoich rekach, mówiły zeby się zastanowic bo to ja czuje czy jest ok, za mało, za duzo i ze zawsze mogą zamówić jakby cos...

Mam ochote pojechac do tego pierwszego ekskluzywnego salonu i pokazac tej krowie jak trudno ten pierscionek mi znalezc... Ok, wiem ze nie jestem chuda, ale stopy i palce mam szczupłe! W ogóle takie dziunie w slepach nie tylko ekskluzywnych mnie ruszają.. Dobrze ze jeszcze nie rzuciłą komentarza ze kolczykow w moim rozmiarze nie ma:/

20 stycznia 2018 , Komentarze (29)

wejsc do sklepu, wziąć spodnie z półki, przymierzyć, zobaczyć, że pasują bezcenne:)) byłam dziś na zakupach, upatrzylam w necie spodnie pewną ze pewnie i tak ich nie kupię bo bd się wylewać itp.. pojechałam, przymierzylam, kupilam, jestem szczesliwa:))) Tak dla Was niektórych rozmiar 44 to rozmiar słonia, w dodatku z C&A, która ma sporą rozmiarówke. Ale dla mnie zakupy nie w sferze plus, albo nie w sklepie xxl to taka radosc na maksa. I to ze je po prostu wzielam i byly dobre:)) no ciesze sie jak mysz do sera! Warto sie starac:)))

Zaczynałam z 48.. no spodnie nawet miałam 50, więc z namiotu awansowałam na namiocik;)

19 stycznia 2018 , Komentarze (19)

Jak w tytule. 

Hukowy mam dzień dziś.. Do wieczora grzecznie a przed chwilą trzy parówy i bułą... Nosz co za pomysł:/ Niepohamowanie i zaphanie:/ Wieczór przed ważeniem taka klęska. Złość i  w ogóle...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.