waga 73,6 i dziś zmieniam paseczek....:))
Wczoraj nic nie pisałam bo przetwory robię, ale było 74,1
Jeszcze kilka dni i osiągnę cel :))
Ostatnio dodane zdjęcia
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 45493 |
Komentarzy: | 575 |
Założony: | 1 grudnia 2009 |
Ostatni wpis: | 30 września 2017 |
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
waga 73,6 i dziś zmieniam paseczek....:))
Wczoraj nic nie pisałam bo przetwory robię, ale było 74,1
Jeszcze kilka dni i osiągnę cel :))
waga dziś i wczoraj - 74,5, a tydzień temu we wtorek było 73,9....
Nad morzem starałam się trzymać dietkę, choć oczywiście wpadło też kilka niedietkowych rzeczy...ale ogólnie jestem zadowolona, panowałam nad sobą i wagą po powrocie też się cieszę...
Od dzisiaj już dietka, ciekawe kiedy osiągnę w końcu 73,0?
waga 74,1...uff, jak dobrze, że weekend się skończył, można spokojnie dietkować dalej.
Choć trochę może się moja dietka rozregulować w tym tygodniu, gdyż szykuje się wyjazd nad morze na 2-3 dni z rodzicami, więc nie będzie możliwości trzymać się w 100% diety....a tak marzyłam o 73,0 w sobotę....pewnie to się przesunie nieco...nie wiem jak ja wytrzymam nad morzem porę kawy, żeby nie zjeść czegoś słodkiego.Jak znam moją mamę, to pewnie przywiezie z sobą full słodkości i będzie trudno....postaram się chociaż kalorie liczyć, choć nie mam w tym zbyt dużej wprawy.
jednak w weekendy bardzo trudno trzymać się diety...ale nie poddaję się, rodzinka ma dziś grilla na obiad, a ja ugriluję sobie cukinie panierowaną w sezamie i w orzechach.Mam nadzieję, że się nie przypali i będzie smacznie.Do tego jogurt natualny i 3małe śliwki i jakoś dam radę...
Waga dziś 74,2, to przez wczorajsze lody zamiast kolacji..
może już nie taki bardzo lawinowy, ale jednak spadek - dziś na wadze 74,0 :)))))
Kurczę, dziewczyny, tak myślę, że tak niewiele kosztuje spełnienie swojego największego marzenia, czyli schudnięcia, a my borykamy się z tym latami...
dlaczego, mimo, że tak niewiele potrzeba (można liczyć 1kg/1tydzień), cały czas nie mogłam?
tyle lat z tym walczyłam, cały czas żarcie mną rządziło....
a tu proszę -ile chcesz schudnąć?12 kg? proszę bardzo-nastaw się na 12 tygodni (czy to tak naprawdę tak wiele?) i spełnisz swoje największe marzenie....a w gratisie pozbędziesz się natrętnych myśli o jedzeniu, niejedzeniu, odchudzaniu....
Co prawda okazuje się, że osiągnięcie celu nie wiąże się z jakąś super zmianą na plus w moim życiu,szczerze mówiąc ja nawet wciąż jeszcze nie czuję, że schudłam-wiem to, widzę w lustrze i na zdjęciach, słyszę od znajomych - ale nadal nie CZUJĘ, moja psychika czy też podświadomość jest nadal na ok 85kg....ale to nic, wiem, że nie tylko ja tak mam, i wiem, że to z czasem minie i wreszcie poczuję...
tylko dlaczego tyle lat zmarnowałam?Dlaczego wcześniej nie było mi dane rozprawić się z kilogramami?Zazdroszczę dziewczynom, które mają po 20-kika lat i odkryły już teraz to, co ja dopiero przed 40-ka?Może po prostu za głupia jestem? Może za słaba? A może teraz jest po prostu łatwiej niż było kiedyś, choćby dzięki Internetowi i możliwości kontaktu z Wamibez wychodzenia z domu?
Rozpisałam się jak nigdy -tak mnie jakoś naszło, mam nadzieję, że dość jasno przelałam swoje myśli..
Pozdrawiam wszyskie Dziewczyny, które dziś wieczorem będą jak zwykle z ogromnym poczuciem winy analizowały miniony dzień pod względem jedzeniowym ....ja od kilku dni uwolniłam się od tego, bo dietka ładnie idzie, ale jeszcze tydzień temu co wieczór przechodziłam ten koszmar....
...lawinowy spadek :))) 74,2 :)))
już tak bliziutko....choć wczoraj wieczorem głodna byłam i lekko nie było, ale znów czuję w sobie silną motywację i myślę nawet o przesunięciu celu na 71, mimo,że dziś już kończy mi się abonament.....zobaczę jeszcze, nic na siłę....widzę, że u niektórych dziewczyn podczas stabilizacji spada jeszcze 1-2 kg, więc może i u mnie tak będzie?
W domu już nieco spokojniej, bo siostrzenica wczoraj pojechała.....mam więc teraz trójkę;)