Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Odwiedzam Vitalie czesto i z ciekawoscia zagladam do Waszych pamietnikow kibicujac Waszym sukcesom i porazkom zarowno w odchudzaniu jak i zyciu osobistym.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 21757
Komentarzy: 275
Założony: 13 sierpnia 2010
Ostatni wpis: 23 grudnia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
marga2

kobieta, 43 lat, Południowa Europa

165 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

23 grudnia 2020 , Komentarze (2)

Dzisiaj mój synek kończy 20 miesięcy. Ja wczoraj skończyłam 40 lat. Bez wpisu nie może się obejść. Jestem zdrowa, szczupła 😉 i mam wspaniałe dziecko. Jestem szczęśliwa mimo tego, co obecnie dzieje się na świecie. Jestem spokojna mimo, iż mogłabym się zamartwiać. Jestem wdzięczna za wszystko, czego dane mi było doświadczyć. Takiego stanu ducha na Święta i kolejny rok Wam z całego serca życzę😘

P.s. Jestem na Vitalii cały czas, ale bardziej czytam i komentuję. Obiecuję wpis po Świętach 😀

16 kwietnia 2019 , Komentarze (9)

... czekamy. Miałam już kilka dni z bólami, a właściwie to głównie nocy, ale potem jakoś wszystko się wyciszało. To mój pierwszy  poród, więc nawet nie wiem, czego oczekiwać. Z jednej strony mam jeszcze kilka dni, bo termin jest ustalony na 23 kwietnia, ale z drugiej strony wydaje mi się, że to nastąpi szybciej. Czuję się bardzo dobrze nie licząc spuchniętych stóp i dłoni no i tych nieszczęsnych bóli od czasu do czasu. Na wadze plus 18 kg i już tak chyba zostanie.

W niedzielę mój P. zorganizował mi profesjonalną sesję ciążową. Nie miałam już za bardzo na to sił i trochę mnie bolał brzuch, ale stwierdziłam, że skoro zorganizowane, to jadę, najwyżej prosto z plaży na porodówkę pojedziemy haha, ale obyło się bez tego  :) Cieszę się w sumie, bo było bardzo przyjemnie no i pamiątka będzie.

Jestem zdenerwowana, ale i podekscytowana. Kurczę, jak to będzie. Trzymajcie za nas kciuki proszę :)

22 marca 2019 , Komentarze (1)

9 miesiąc własnie się zaczął i pomysłałam, że skrobnę szybko, co u mnie słychać. Brzuch mam ogromny, 15kg do przodu i słodkiego Malucha w środku :) Prawie wszystkie dolegliwości ciążowe mi przeszły  wraz z rozpoczęciem ostatniego miesiąca ciąży (o dziwo) - nogi przestały puchnąć, kręgosłup przestał boleć i śpię jak zabita, gdzie do tej pory wszystko mi przeszkadzało w wygodnym ułożeniu sie do snu. Dziewczyny - bardzo polecam poduszkę ciążową do spania. Ja mam taka w kształcie litery C i nie wyobrażam już sobie życia bez niej. Jest chyba z firmy Supermami, nie odkształca się, nie jest za twarda - naprawdę super rozwiązanie.

Mój kochany Maluszek zdrowy, lekko kopie, ale jest taaaki subtelny w tych swoich ruchach, że nieustannie mnie rozczula. Chcialabym go już przytulić, ale czekam cierpliwie. Czasem sobie myslę, że chciałabym go zatrzymac w brzuchu - byłby zdrowy, bezpieczny i nakarmiony. Taka ze mnie kwoka się zrobiła :)

Generalnie ostatnie tygodnie to pasmo szczęścia. Odwiedzili mnie najbliżsi przyjaciele, miałam dwie piękne imprezy baby shower, remonty na ukończeniu i czuję sie taka spokojna i zaopiekowana.

Moja waga trochę ponad normę chyba, bo czytam, że w 36 tygodniu powinno być maksymalnie 13 kg do przodu, ale te extra 2 kg nie spedzają mi snu z powiek. nie objadam się czekoladkami, chociaż ostatnio budyń robię dosć często i mam ciągłą ochotę na mleko.

Wczoraj był równo rok, od kiedy straciłam Mojego Pierwszego Maluszka. Bylismy z P. w miescu naszego symbolicznego pożegnania z Nim. Boli nadal i chyba nigdy nie przestanie. Tylko ten brzdąc pod moim sercem daje mi nadzieję i chęć do działania. Wierzę mocno, że kiedyś i tak wszyscy będziemy razem.

28 stycznia 2019 , Komentarze (4)

Witajcie po przerwie. U mnie trochę się działo i Vitalia na chwilę z głowy mi wyleciała :)

Obecnie jestem w 27 tygodniu, właśnie zaczęłam trzeci trymestr. Oprócz lekkich niedoborów żelaza i magnezu (uzupelniam jak się da) czuję sie w miarę znośnie. Przytyłam już 10kg, ale weszło głównie w brzuszek - mam ręce jak patyczki, nogi jak patyczki, duże piersi i duży brzuch. 

Najważniejsza wiadomość, którą mogę już oglosić, bo rodzina już wie, a oni mieli dowiedzieć sie jako pierwsi jest taka, że BĘDZIEMY MIELI CHŁOPCA :) Imię juz wybrane i tak fajnie się do niego zwracać po imieniu :) Miłość do tego kilogramowego Szkraba zalewa mnie falami każdego dnia i nie znam piękniejszego uczucia :) Maluszek fika w brzuszku i daje mi tym tyle radości, że bym chętnie swój własny brzuszek wycałowała, gdybym fizycznie dała radę ;) Wyprawka już w większości skompletowana, sprężyliśmy się z mężem i zostało jeszcze tylko kilka drobniejszych rzeczy. Wózek jest, łóżeczko jest, wanienka i ubranka są. Fotelik samochodowy zamówiony, a kosz Mojżesza zamówię w lutym. Kupiłam tez aspirator do nosa, który podłącza się do... odkurzacza. Kupiłam z przerażeniem, bo miał świetne opinie wśród mam, ale nie wiem, czy się odważę użyć :) Został jeszcze przewijak, materac do łóżeczka ( z tym się nie śpieszy, bo i tak na początku bedziemy uzywać kosza), monitor oddechu i jakieś kosmetyki.  Chciałabym jeszcze mieć leżaczek i elektroniczna nianię, ale licze, że może od rodziny po porodzie dostaniemy :) Przywiozłam z Polski moją ulubioną torbę podróżną - taką posh, jeszcze z czasów, gdy mieszkałam w UK i bedzie w sam raz do szpitala. A co tam odrobina luksusu przy porodzie się należy :) Dostałam na urodziny ładną koszulkę do karmienia, dokupię jeszcze szlafroczek i jestem  gotowa. Nie mam pojecia, jaki kupic stanik do karmienia. Tu, gdzie mieszkam, ciężko jest dostać coś ładnego i w odpowiednim rozmiarze. Obecnie noszę 65F, ale chyba zamówię 65G, bo piersi jeszcze przecież chyba trochę urosną, gdy będę miała pokarm. kiedy Wy kupowałyście stanik do karmienia? Chyba raczej nie czeka się z tym do porodu, żeby wiedzieć, jaki się bedzie miało rozmiar biustu? Ja potrzebuję stanik do karmienia z usztywniona miseczką, bo te, ktore mają tylko cienką warstwę miękkiego materiału są dla mnie niewygodne. Pani w sklepie w Polsce usilnie mnie przekonywała, że nie ma staników do karmienia z usztywniana miseczką, ale nie uwierzyłam i znalazłam na necie z tej samej firmy, z której mam stanik na teraz. 

Byłam przez miesiąc w Polsce - po Świętach trochę spuchłam i miałam słabsze wyniki, więc przez dwa tygodnie byłam na zwolnieniu. Dało mi to czas na przygotowanie trochę naszego mieszkania w Polsce dla Maluszka i zorientowanie się w wyprawce. W Polsce wszystko jest łatwiej dostępne i takie śliczne, że ciężko sie powstrzymać przed kupowaniem. Teraz jestem spowrotem w pracy, ale umówiłam się, że pół dnia będę pracować z biura, a pół z domu.  Bedzie mi trochę łatwiej i bardzo się z tego cieszę. Jeżeli wszystko pójdzie ok, 5 kwietnia bedzie moim ostatnim dniem w pracy. Nie mogę sie tego doczekać, ale i też bardzo się boję, bo nie wiem, czego oczekiwać. Patrząc w przeszłość, wiem, że dam radę i zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby było dobrze. Smutek w sercu czai się gdzieś z tyłu, ale mam dużo siły w sobie dla Mojego Malucha w brzuchu.

4 grudnia 2018 , Komentarze (12)

Za godzinę mam USG połówkowe. Serce mowi mi, ze to chłopiec :) A Wy jak obstawiacie?

Maluch kopie coraz częściej, dzisiaj nawet mnie obudził :) Cudowne uczucie, którego nie można porownać do niczego innego. Pierwsze ruchy poczułam 22go listopada, a mówi się, że od tego dnia dokładnie za 5 miesięcy kobieta urodzi. Hmmm... drugi dzień Świąt Wielkanocnych.  To dobra data, bo ja też urodziłam się 22go, tyle, że zimą.

Pędzę na USG. Trzymajcie kciuki, żeby wszystko było dobrze.

21 listopada 2018 , Komentarze (7)

Czas biegnie jak szalony, brzuszek rośnie jak na drożdżach, a ja odkladam wszystko na bok i cieszę się chwilą. Dolegliwości ustały i mam dużo energii, w porównaniu z pierwszym trymestrem (chociaż do 100% jeszcze dużo brakuje). Czas spędzam jednak głównie na spacerach i drzemkach (poza pracą oczywiście). Nagle zrozumiałam te wszystkie kobiety, które sa na zwolnieniu podczas ciąży. Siedzenie w biurze przez 8 godzin dziennie nagle kosztuje mnie tyle energii, że przez ostatnie 2-3 godziny pracy, to już tylko marzę, aby pójść do domu i sie zdrzemnąć. Po drzemce zwykle trochę odżywam, ale za żadne duże zadania się już nie zabieram.

Przytyłam już 5 kg i zaczynam się zastanawiać, czy to rzeczywiście norma, bo dopiero zaczęłam 5ty miesiąc i tyle jeszcze przede mną. Poszło mi głownie w brzuszek, ktory zaczyna sie robić pokaźny i biust. Moja ulubiona porą dnia jest pora obiadowa i ciepły obiadek każdego dnia po prostu musi być. Slodycze mnie wręcz odrzucają i jem je w sporadycznych przypadkach, więc chociaż to na plus :)

Byłam w Polsce dwa tygodnie temu - Maluch zdrowy, fikał w brzuszku i owinął sobie pępowinę wokół nóżki, więc nadal nie wiemy, czy chlopiec, czy dziewczynka. Ja mam mocne wewnętrzne przekonanie, że chłopczyk i byłabym bardzo zdziwiona, gdyby okazało się, że jednak dziewczynka. Nie mam parcia na konkretną płeć, tylko coś mi w środku mówi, że synek :) 4 grudnia mam USG połówkowe tutaj w szpitalu, więc na Mikołajki możemy mieć prezent i się dowiedzieć, jaka płeć. Chcialabym juz mieć to potwierdzone i zacząc kupować te wszystkie słodkie rzeczy dla Malucha. Zamierzamy utrzymać sekret aż do Świąt i wtedy ogłosić uroczyście, czy będzie wnuczek, czy wnuczka. Mam już nawet pewien pomysł, jak to zrobić :) 

Nie czuję jeszcze ruchów Maleństwa i czekam na to niecierpliwie. Z pierwszym dzieckiem jest chyba trudniej, bo nie wiem dokładnie, czego się spodziewać i jakie to będzie uczucie. Na razie słuchamy razem kołysanek na dobranoc, mówie do Niego, głaszczę brzuszek i staram się być spokojna i dawać same dobre emocje. Piękny to czas i niepowtarzalny. Chwilo trwaj :)

31 października 2018 , Komentarze (13)

Zachęcona uroczym brzuszkiem Kora1986 - chwalę się swoim. Najladniejszy brzuszek, jaki w życiu miałam :)

30 października 2018 , Komentarze (6)

Kończę własnie 15 tydzień ciąży. Dzisiaj bylam na spotkaniu z położną. Wyniki badań genetycznych dobre, tzn. niskie ryzyko chorób. Gdy uslyszałam bicie serduszka, uspokoiłam się zupełnie. Czuję, że mogę zacząć cieszyć się tym czasem. Wreszcie...

Fizycznie czuję sie dobrze. Mdłosci odchodzą, energia na przyzwoitym poziomie tylko hormony buzują i awanturuję się o byle co. Może i to przejdzie teraz, skoro z Maluchem jest dobrze. Za dwa tygodnie lecę do Polski, więc zrobie sobie badania z krwi i pójdę do ginekologa. Tutaj nie ma wizyt u lekarza w ciąży w ogóle, więc i badań ginekologicznych nie ma.Nie sprawdzają więc szyjki macicy, nie robią cytologii. Zrobię to w Polsce. Śmieję się z P., ze sama sobie tą ciążę prowadzę ;) Może już płeć będzie widać :)

Czuję sie tak lekko i dobrze. Chwilo trwaj :)

17 października 2018 , Komentarze (8)

Dzisiaj ostatni dzień pierwszego trymestru mojej ciąży. Jakoś szczęśliwie udało mi się przetrwać te 3 miesiące, choć nie powiem, że był to spokojny czas. Czekam na wyniki badań genetycznych i jeżeli okażą się dobre, chyba wreszcie się wyciszę i pozwolę sobie na pełną radość. Spotkanie z położną, by omówić wyniki testów mam za 2 tygodnie, ale w przypadku, gdyby było cos nie tak, mają się ze mna kontaktować od razu. To oznacza - no news is a good news. Badania robiłam 2 tygodnie temu, a próbki krwi są przesyłane do USA, gdzie je badają. W związku z tym, tak sobie liczę, że wyniki powinny już być. Z niepokojem sprawdzam codziennie maila i trochę podskakuję na każdy telefon z nieznanego numeru. Pomijając to, staram sie o tym nie myśleć i życ w miarę normalnie, co udaje się z lepszym lub gorszym skutkiem. Wiem, że stres nie jest dobry dla dziecka, więc trzymam emocje na wodzy (lub staram się).

Co do tytułu mojego wpisu, mam ochotę dzisiaj na krótkie podsumowanie. Być w ciąży to zupelnie cos innego niż się sądzi. Kilka rzeczy mnie zaskoczyło i okazuje się, że mój organizm to wielka zagadka.

Po pierwsze - z pseudo peskatarianki, czyli osoby nie jedzącej mięsa, a tylko owoce, warzywa, jajka i ryby plus okazyjnie kurczak u mamusi hehe stałam się kobietą jaskiniowcem, dla której pierś z kurczaka, schabik mamusi i gołąbki z mięsem stały się podstawą żywienia i nieustannym obiektem westchnień. Nie wiem co się stalo, ale mój organizm chce spożywać mięso - najlepiej z ziemniaczkami, szpinakiem albo jakąś suróweczką i mu się to nie nudzi. Nadal zapach gotowanego udka z kurczaka albo wołowiny wywołuje mdłosci, ale niektóre mięsa wywolują u mnie ślinotok i na moim talerzu potrawy mięsne znajdziecie kilka razy w tygodniu. Żeby nie było - warzywa nadal zjadam hurtowo i smakują mi obłędnie. Moim najczęściej używanym od kilku tygodni słowem jest -"mniam", a każdy kolejny posiłek jest najpyszniejszym, jaki jadłam. Mój P. śmieje się, gdy to mówię i komentuje - "to już trzecie najlepsze danie w twoim życiu w tym tygodniu" :)

Po drugie - słodycze dla mnie przestały istnieć. Nigdy nie byłam od nich uzależniona, ale nie oszukujmy się - pyszne ciasto lub lody trafiały się, a teraz to po prostu nie mój smak. Zjem kawałek ciasta np na urodzinach u koleżanki, ale nie muszę i chętnie je zamieniam na ciepły obiadek. Ewenement na skalę swiatową!

Po trzecie - w ciąży zrezygnowałam z kawy i zielonej herbaty. Zostały mi różne herbatki ziołowe i woda, ale o dziwo okazuje się, że nie teraz nie znoszę ich smaku i nawet zwykła woda mineralna NIE SMAKUJE MI. Wow - to duże zaskoczenie dla osoby, która do tej pory pila wodę litrami i była fanatykiem herbat. Wmuszam  w siebie napoje i w dużej mierze są to teraz swieże soki owocowe i warzywne, które dzięki Bogu nadal mi smakują (z wyjatkami).

Po czwarte - znienawidziłam słońce i wysoką temperaturę. Mieszkając w kraju, gdzie przeciętna ilość dni słonecznych w roku to ok 350 i gdzie teraz, w połowie października jest okolo 25 stopni każdego dnia, marzenie o deszczu i chłodzie wydaje się być lekko abnormalne :) Dotychczas kochałam to miejsce za pogodę i większą część życia spędzaliśmy na zewnątrz, nie spędzając zbyt dużo czasu w domu. Teraz nie mowy o plaży w weekend, chyba że późnym popołudniem. Słońce męczy mnie i powoduje mdłości. Serio!

Po piąte - etatowy śpioch zmienił się w zombie cierpiącego na bezsenność. Nie mogę zasnąć, ciągle biegam do toalety (opowiesci o tym zawsze traktowalam z przymrużeniem oka, no bo skoro nie pije się dużo przed snem, to jak można wstawać w nocy trzy razy do toalety. Można...), nie jest mi wygodnie,a  jak już zasnę, to śnią mi się kolorowe smoki, które moja mama przepędza miotłą hehe).

Po szóste - a tak naprawdę powinno być po pierwsze - jak już tylko pozwolę sobie na radość i uświadamiam sobie, że rośnie we mnie Moje Dziecko - czuję się Wspaniałą Matką Ziemią, Przedłużycielką Rodu i Najbardziej Kobiecą Kobietą (jakkolwiek to nie zabrzmi :) ) Gdy już nabiorę trochę energi i mdłości odejdą (mam nadzieję), rozpocznę mój ciążowy honeymoon i zacznę z dumą prezentować mój malutki jeszcze, ale wielki duchem Powód do Szczęscia. Trochę mam jeszcze opory, by mówić innym o ciąży,ale ma nadzieję, że to niedługo minie.

Rozpisalam się dzisiaj :) A co Was najbardziej zaskoczyło na początku ciąży?

3 października 2018 , Komentarze (10)

Płaczę znowu - beksą sie stałam. Maluszek żyje, rośnie i fika w brzuszku. Ma wszystko na miejscu - rączki, nóżki, glowkę, kręgosłup i małe serduszko :) Na początku byl odwrócony pupką i smacznie sobie spał - nic dziwnego, bo byla 10 rano, a zarowno mama, jak i tata o tej porze nie wykazują żadnej aktywności, gdy nie muszą :) Gdy sie poruszyłam, obudzil się i zaczął fikać odbijając sie nożkami od mamy. Miałam łzy w oczach i wielką gulę w gardle. Nie ma dla mnie cudowniejszego widoku od tego 5cio centymetrowego człowieczka i większej milości od tej, która mnie ogarnęła. 

Pojutrze będzie planowany dzień porodu Mojego Aniolka, którego już nie będzie. Kupimy białą różę i zaniesiemy nad morze, gdzie symbolicznie go pożegnaliśmy. O Nim nie zapomnę nigdy i nigdy też nie przestanę Go kochać.

Jak dziwnie jest być smutną  i szczęśliwą jednocześnie. I jak dobrze nie stracić nadziei. Bo słońce kiedyś po prostu musi wyjść zza chmur. Boję się cieszyć i mieć nadzieję, ale nic nie poradzę na to, że się cieszę i tą nadzieję mam. Takie jest ludzkie serce.  Jak dobrze jest móc tego doświadczyć.

P.S. Całuję Was wszystkie i dziękuję za komentarze. Czasem najłatwiej otworzyć się przed nieznajomymi i bardzo Wam jestem wdzięczna za wsparcie i zrozumienie.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.