14 lipiec (środa) już po urlopie...
Tak więc, wakacje mi szybko minęły i teraz staram się trochę ochłonąć bo nad morzem mieliśmy straszliwe upały :)
Przed wyjazdem zrobiłam zupełnie spontanicznie test z krwi na ciążę zupełnie bez sensu bo tego dnia właśnie spadła mi tempka, ale oszołomiona tym że pani w innym laboratorium podała mi prawie o połowę niższą cenę skusiłam się. Oczywiście nic nie wyszło. Nawet się cieszyłam że w wakacje trochę jeszcze zaszaleję :) I szalałam: smażone rybki w cieście, frytki, ciastka, wino... Tylko jakoś na lody nie miałam specjalnej ochoty, ale też zjadłam kilka.
Zaowocowało to kilkoma dodatkowymi kilogramami co uchwycę dokładnie w piątek. Dzisiaj już zaczynam się pilnować - tak na przyszłość - zero alkoholu, ograniczam słodkie i postaram się trzymać planu pięciu posiłków dziennie a przynajmniej trzech odpowiadających normalnemu śniadaniu, obiadu i kolacji :) No i oczywiście mam nadzieję, że z @ się już przez dłuższy czas nie zobaczę ;)
A teraz jestem ciękawa co tam u Was słychać :)
Życzę miłego smażenia się na słoneczku :)
28 czerwiec (poniedziałek) zniecierpliwienie...
Coś jest nie tak, waga mi spadła a w sumie nie oszczędzam się ostatnio. Brzuch ciągle mnie pobolewa, temperatura wysoka... I tak kombinuję i wyliczam czy może by wcześniej nie sprawdzić obecności fasolki :)
No bo owulację miałam 13 albo 14 dnia cylku, no nawet jak by była 15dc (20czerwiec) to test laboratoryjny można robić chyba po 10 dniach od owu... To w środę już bym mogła :) a moja mama by dostała na imienino-urodziny fajną niespodziankę :) jak by co oczywiście :)
Aaaaaa, nie doczekam się.....
23 czerwiec (czwartek)
Witajcie Vitalijki :)
U mnie na razie zastój w diecie. Trzymam chociaż te 65kg i czekam na wynik testu ciążowego. Temperaturę od trzech dni mam podwyższoną, jak nie spadnie to 1 lipca zrobię sobie test tylko jeszcze się zastanawiam czy apteczny czy iść do laboratorium... I tak czekam... i się niecierpliwię... a 3 lipca jedziemy nad morze do Ustronia Morskiego, też się już doczekać nie mogę :)
Buziaki dla Was!!!! :)
19 czerwiec (sobota) zawieszenie...
Witajcie kochane :)
Trochę ostatnio u mnie na bakier z dietą :( ale na szczęście tragedii nie ma ba
dziś waga rano pokazała 65kg równiusieńkie i to z balastem w jelitach. No cóż u
mnie mały zastój kibelkowy i nie wiem czy to dieta czy tak mi jajniki dają w
kość. Przez ostatnie kilka dni pobolewa mnie dół brzucha co by wskazywało np na
ich wzmożoną pracę albo na brak pracy w jelitach. No i w tym czasie mąż też był
w domu... i było wesoło... i miło... :) Kurde nie wiem czy mogę to tu
napisać... bo to w sumie o diecie pamiętnik ale co tam - dieta tu też ma
znaczenie :) W każdym razie mąż się powstrzymał ;) i jak by co z tego wyszło to
muszę powiedzieć że wpadka zaliczona :) Oficjalne trafienia będą na wakacjach i
dobrze by było bo w sumie chciałabym się jeszcze trochę pobawić szczególnie na
wakacjach. A tak.... teraz nawet nie wiem czy mogę się wina napić... :( Głupota
straszna, trzeba było iść w jedną albo w drugą stronę, strzelać albo nie a nie
tak cichaczem.... I z tego powodu jestem zła na siebie i nie tylko. Kupiłam
test i za parę dni go zrobię dla świętego spokoju. Odstawiłam wszelkiego
rodzaju wspomagacze i odżywiam się "ładnie" zdrowo, kawa mi się zdarza
ale jestem niskociśnieniowcem więc nie zaszkodzi.
Nie lubię takiego zastoju... i ćwiczę sobie :) wczoraj wieczorem przy oglądaniu
filmu na przykład. Byłam z siebie dumna, aż lepiej mi się spało. Trochę
brzuchów i wymachy nóg w podporze i na leżąco.
Zmieniam wagę na obecną i zobaczymy co się będzie dalej działo. Pozdrawiam Was
gorąco. Odezwę się niebawem :*
10 czerwiec (czwartek) Kopenhaska po mojemu :)
Zabrałam się za Kopenhaską, ale że po drodze nastałam pewne "utrudnienia" w postaci wina z mamą i lodów na które zaprosił nas ojciec następnego dnia - została ona cokolwiek zmodyfikowana. I tak:
We WTOREK (1dnia diety)
- kawa z cukrem
- smażony cycek na spółę z córcią :) i sałata z oliwą i cytryną
- 2 jajka na twardo potem 1/2 butelki wina czerwonego wytrawnego
- brokuły na parze i pomidor
W sumie wyszło coś koło 950kcal
W ŚRODĘ (2)
było trochę gorzej bo sporo miejsca kalorycznego zajęły mi te lody... i do tego drink (ojciec normalnie zaszalał 8))
- kawa z cukrem
- jabłko
- lody i drink
- cycek smażony
Razem jakieś 1250kcal
I dzisiaj jest dzień 3 CZWARTEK ale jak mi poszło napiszę jutro :) I jestem przeszczęśliwa że trochę ze mnie spadło. Zjadłam dzisiaj tylko trochę wędliny, zapijałam się wodą z aqua slim i zupełnie nie jestem głodna. I kupiłam sobie superową spódniczkę w orsay'u - jeansową w kształcie bombki. Jest boska!!!! Zrobię sobie zdjęcie to mi powiecie jak wyglądam :) i Wiecie co? ROZMIAR 36!!!!!!! Coś tu chyba cmanią...
Odezwę się niedługo, trzymajcie kciukasy bo na dobre mi to wychodzi :)
8 czerwiec (wtorek) zabijecie mnie...
Próbowałam już w sobotę, ale mi nie wyszło bo befsztyk wyszedł mi strasznie twardy i na pocieszenie zjadłam coś innego... i więcej...
Może już się domyślacie... Znowu zachciało mi się Kopenhaskiej... I dzisiaj zaczęłam znowu po wczorajszym obżarstwie i szło dobrze zanim mojej matce nie zachciało się wina... I stoi teraz przede mną kieliszek z mocno bordowym trunkiem... Jestem zdesperowana, wszystkie gacie mam CIASNE!!! Wypiję to wino ale zjem co mam w diecie. Przepraszam, wiem że źle robię. Metabolizm mi zwolni, będę chodzić głodna... Może chociaż kilka dni... aż mi opuchlizna zejdzie. Zaraz zabiorę się za szukanie ćwiczeń bo biorę się ostro za siebie. Głupia jestem i byłam i nie raz zastanawiałam się gdzie szukać pomocy bo poważnie mam problem odżywianiem. Powiem Wam nawet, że kiedyś próbowałam szukać psychologa ale musiałabym iść prywatnie.
Dziękuję Wam dziewczyny za wsparcie, bardzo mnie podnosicie na duchu. Walczę do urlopu potem chcę się odstresować i przyjechać w "podwójnej obsadzie" :D
Kocham Was moje chudziaki :*
Odezwę się niedługo :)
2 czerwiec (środa) psychika mi siada...
Niby nie jest źle, bo "krytyczny poniedziałek" przeżyłam i nawet okazało się to po części dla mnie na plus ale niestety mam słabą psychikę i mimo, że nie widać na zewnątrz to w środku cała chodzę.
Ale mam dobrą wiadomość: rozmawialiśmy z mężem o drugim dziecku, okazał skruchę po głupio zażartował. W każdym razie w lipcu może pojedziemy gdzieś na wakacje i może coś nam uda się zdziałać. A co z dietą? M A S A K R A!!!! Oczywiście zajadam stresa i z dnia na dzień usprawiedliwiam się że od jutra będzie lepiej :((((
Pamiętam, że przy pierwszym dziecku przy podobnej wadze dałam sobie spokój z dietą bo już nie miało to sensu. W każdym razie może jutro zaktualizuję swoje pomiary, postaram się zdrowo odżywiać i nawet jak zajdę już w ciążę chciałabym tu z Wami dzielić się swoimi sukcesami i porażkami :)
Rany... dzisiaj już nawet dzień od melisy zaczęłam, trochę mi się zrobiło lepiej i dzięki temu ogarnęłam chaos w domu zanim zaś mi się nastrój spieprzył...
Ach... kiedyś to minie... Prawda? Najlepsze jest to że nawet przy takim dołku jakbym miała parę kilo mniej to bym się lepiej czuła. Może kiedyś...
22 maj (sobota)
W trakcie przeglądania Waszych pamiętników natrafiłam na link do strony nestle-fitness z programem na 14 dni. Skusiłam się, wypisałam wszystkie dane i czekam na analizę i propozycję diety i ćwiczeń a tu dostałam taki komunikat:
Nie możemy zaoferować Ci planu ponieważ Twoje zapotrzebowanie energetyczne znacznie przekracza maksymalna kaloryczność przygotowanych przez nas planów.I o co chodzi? Za dużo jem czy za mało? i jakie to ma znaczenie, przecież dieta jest po to żeby zmniejszyć tą kaloryczność potraw... Bez sensu...
W każdym razie dalej zbieram się do rozpoczęcia dietowania. Ostatnie zdarzenia w moim życiu związane z pracą sprzed 4 lat trochę mnie dobijają i potrzebuję czasu żeby to zakończyć. Nie ma co się o tym w sumie rozpisywać. 31 maja sądny dzień i okaże się jak bardzo jestem załamana. Ostatnio sporo czerwonego wina sie u mnie leje a wczoraj to nawet kupiłam w Biedronce takie 5 litrowe... Przelałam mamie 2 litry żeby wzieła sobie do domu, trochę wypiłyśmy wspólnie i jeszcze jednak sporo mi zostało... Ale raczej nie wypiję wszystkiego naraz ;)
Dzisiaj narazie było grzecznie, nie mam kasy to wyjadam co mam z lodówki. Jakoś nie lubię mieć w niej dużo, raczej bardziej mi się podoba jak świeci pustkami :) Poważnie :)
Ps. newstylewoman - porządek nawet w lodówce ;)
18 maj (wtorek) długo mnie nie było ale wracam :)
Przez ten czas sporo się u mnie działo ale najważniejsze to to że jednak kilogram mi wrócił, ale nie panikuję. Przez ten czas nie miałam czynnej wagi bo bateria mi padła, nie liczyłam też kalorii. Trochę z lenistwa, trochę specjalnie bo i tak jadłam i piłam ;) więcej. Najważniejsze że od wczoraj waga już włączona, zważyłam się dziś rano i niestety 64,5kg czyli jeden kilogram więcej. Nie wiem jak to wyszło w centymetrach bo ostatnio w amoku jak zobaczyłam na wadze 63,5kg to już nie pomierzyłam tego co trzeba...
Wczoraj mimo wypicia na spółę z mamą butelki wina zatrzymałam się w granicach 1500kcal, przede wszystkim dlatego, że poszłam wcześniej spać - zmęczona, przeziębiona postanowiłam dobrze się wyspać. Tak też było dzięki tabletkom "dobry sen" :), wstałam coś koło 6 rano. Więc ten dzień wydaje mi się taaaaki długiii. Dobrze, bo sporo już zrobiłam a nawet poćwiczyłam rano :)
W niedzielę byliśmy całą rodzinką na komunii u kuzyna córki, w każdym razie zmotywowała mnie trochę siostra tego kuzyna bo frania tak schudła że aż jej zazdrościłam. Pomijam fakt, że teraz wygląda coś tak jak ja, ale wcześniej to była tragedia. Sama zastanawiałam się czemu się za siebie nie weźmie. No i wzięła się - po rozwodzie i przeprowadzce na swoje... ale chwała jej za to
I JA TEŻ CHCĘ ŻEBY WSZYSCY ZAUWAŻALI MOJE SCHUDNIĘCIE, bądź co bądź to przyjemne uczucie :)
W sumie pierwszy cel zaliczyłam - waga poniżej 65kg, jeszcze został drugi cel < 63kg i trzeci 60kg.
Daaamy radę, zwężone spodnie świetnie mi pasują. Niedługo zabiorę się za zwężanie następnych :)
Życzę wszystkim miłego i niskokalorycznego dnia ;)
4 maj (wtorek) obcinam utracone centymetry :)
Wczoraj z uśmiecham na ustach zwężałam pierwsze spodnie od rozpoczęcia odchudzania. Ale mam teraz banana na ustach, wyglądają na mnie duuużo lepiej. Tak właśnie sobie pomyślałam, że jeśli stopniowo będę przerabiać wszystkie spodnie to będę miała argumenty do trzymania diety - inaczej nie będę miała w czym chodzić :)
Ostatnio myślałam o urlopie tegorocznym, możliwe, że pojedziemy ze znajomymi nad morze. Oni tez mają malutka córeczkę. Dzieci fajnie by się bawiły, trochę jodu byśmy załapały no i tak sobie myślę, że chudsza będę sobie tam biegać w bikini :) W ogóle to jakiś fajny kostium muszę sobie sprawić. Nie wiecie może jakie kostiumy są dobre dla minimalnego biustu :D Nie chodzi mi o uwydatnienie go tylko nawet bardziej GDZIE mam kupić taki mały rozmiar :) Będę wdzięczna za podsunięcie jakiegoś pomysłu.
Pozdrawiam gorąco.