O mnie

Mam różne zainteresowania, aktualne i potencjalne, sprzeczne z moją wagą - ot co! Dlatego zamierzam walczyć. :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 18044
Komentarzy: 366
Założony: 20 marca 2010
Ostatni wpis: 6 września 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
nicky13

kobieta, 35 lat, Warszawa

168 cm, 70.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 marca 2015 , Komentarze (5)

Wczoraj:

Serek wiejski z otrębami owsianymi, odrobiną miodu i wiórek kokosowych

Chudy kabanos

Kurczak z fasolą w pomidorach na ciecierzycy

Last Chance Workout z Jilian

Ładnie, prawda?

Dziś:

Serek wiejski z otrębami owsianymi, odrobiną miodu i wiórek kokosowych

Pół brokuła

Kurczak z fasolą w pomidorach na ciecierzycy

Wędzona paróweczka z szynki

Dwukrotnie seria brzuszków (wszystko inne boli mnie po wczoraj ;) )

Jedziemy dalej! 8)

28 marca 2015 , Komentarze (1)

Poprzednie podejście nie wyglądało idealnie i oczywiście zakończyło się w trakcie. W sumie jestem cały czas w tym samym punkcie - przynajmniej nie spasłam się całkiem, może to nie sukces, ale przynajmniej brak totalnej porażki. ;)

Ostatnio brakuje mi też determinacji, żeby dążyć do innych celów - a przecież są moim celami, prawda? Dlatego czas się wziąć w garść!

OD DZIŚ odżywiam się na powrót zdrowo: 

zero słodyczy
(poza malusieńkimi kawałkami ciasta w święta)

zero słodzonych napojów
(heh, będzie ciężko, bo prawie weszły mi w nawyk - ale to najgorsze zło!)

ograniczenie białego pieczywa i makaronu

dużo mięsa, dużo warzyw

odpowiednia ilość białka dziennie
(jeszcze nie wiem, czy będę chciała wszystko przeliczać tak w 100%)

regularne posiłki!
(moja zmora, odkąd pracuję)

Za to jutro nareszcie idę na zajęcia z Zumby - i nie ma że boli!
Wiecie, jak trudno się wybrać na fitness po raz pierwszy po przerwie?
W najbliższym czasie postanowię też, jaką częstotliwość ćwiczeń wybrać.

Wsparcie jest, ale mało.
Motywacja jest, ale mało.
Nic to, będziemy jechać na oparach (cwaniak)

9 czerwca 2014 , Komentarze (15)

Za półmetkiem 80 dni dookoła sylwetki! Moja przerwa w intensywnym odchudzaniu odebrała mi prawie 10 cennych dni, grrr... Straszna sprawa, ale nic to - dalej na dobrym torze!

Dziś byłam na interesującej rozmowie o pracę - dorywczą, bo dorywczą, ale może wyniknąć z tego coś naprawdę fajnego. Prawdopodobnie w przyszłości opowiem coś więcej, jeśli sprawa nabierze rozpędu. :)

Zasmakował mi melon - a myślałam, że nigdy się nie przekonam. Zawsze wydawały mi się mdłe i bez smaku albo o aromacie mydlanym, ale ten był słodki i całkiem orzeźwiający. Odmiana "galia", okrągły jak piłka. Okazuje się też, że ma całkiem niedużo kalorii. Dziś zapoluje w sklepie na kolejny. :D

Od dziś robię zestaw ćwiczeń Focus T25 - faza alfa, dziś było 25 minut intensywnego cardio. Nie powiem, żeby poszło mi idealnie, ale podobało mi się. Energiczne, pobudzające, zegar tykający od 25 minut do 0 w rogu pomagał się mobilizować ("Już prawie pół zrobiłaś, nawet nie wiadomo kiedy, przecież teraz nie odpuścisz!", "Tylko 10 minut, daj z siebie wszystko! 10 minut nie wytrzymasz?"). Zobaczymy jak będzie dalej. Wiem, że na pewno w późniejszych fazach jest sporo pompko-podobnych rzeczy, których nie mogę robić, ale po prostu w zamian będę robić planki i machać hantlami, jakoś to będzie, grunt to się ruszać.

Zaczynam też działać z planem Odchudzanie na Zawołanie. Podobnie jak kiedyś, nie będę specjalnie trzymać się podawanych w nim produktów, ale za to będę starać się realizować pozostałe założenia - 4 posiłki dziennie, część węglowodanowa, część białkowa, część mieszana - zgodnie z rozpiską, zależy od dnia. Pamiętam, że pomagało mi się zmobilizować do trzymania zasad, no i chudłam ok. kilograma na 10 dni, a to szybsze tempo, niż moje osiągnięcia z ostatnich tygodni. Czy zrobię jeden cykl, czy po prostu 4 aż do końca swoich 80 dni - zobaczymy, zależy, jak mi będzie pasował taki tryb.

Wracam na dobry tor, zobaczycie! Tylko czemu znów jest tak upalnie, że człowiek na chwilę wyjdzie i już jest mokry? 

Kto przeczytał, meldować o swoich postępach koniecznie! Czasami mi się wydaje, że prawie nikt tu nie zagląda i czuję się samotna. ;)

Utwór na dziś - Dorota Osińska "Nasz codzienny psalm". Niezwykle pozytywny, emocjonalny i prawdziwy. Uwielbiam jej muzykę, potrafi we mnie wzbudzić tyle różnorakich uczuć, jak rzadko kto - wzruszyć, dać nadzieję, spowodować nostalgię i zamyślenie... Cudowny wokal i fantastyczne teksty, polecam!

Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
Tych meldujących się i tych przechodzących po cichutku. ;)

6 czerwca 2014 , Komentarze (1)

Nie wzięli mnie na staż, ale całkiem porządnie wypadłam na rekrutacji, więc staram się nie smutać za bardzo - skoro na tyle mnie stać, to przyjmą mnie gdzie indziej, no problem. (cwaniak)

Cóż, ten tydzień był najbardziej stresujący z kilku ostatnich miesięcy, rekrutacja to tylko wierzchołek góry lodowej. Nie ćwiczyłam, jadłam tak sobie (miałam nawet jeden wyjątkowo zły dzień). Nic to...

Zbliża się półmetek. Nie chcę obudzić się na mecie z jakimś kijowym wynikiem.

Cel: Przynajmniej -3kg w 42 dni, czyli -0,5kg na tydzień i 6 z przodu na mecie!  

Musi się udać!

Jeszcze w weekend zastanowię się, jak do tego doprowadzę i może napiszę coś więcej. ;)

Trzymajcie się! Może nie idzie mi najlepiej, ale jeszcze nie uciekłam, jeszcze się nie poddałam, wciąż walczę! O! :D

3 czerwca 2014 , Komentarze (2)

Heh, wróciłam z domu (czyt. łącznie 5 babeczek czekoladowych później (tort)).

Jest ambitny plan przebić w tym miesiącu zeszły miesiąc - osiągnąć na wadze 71kg (co dałoby -2kg)! :D

Naprawdę nie myślałam, że będę pisać o dobijaniu do 71kg, gdzie moje stałe 66 - 68kg... Nic to, gonię!

W okolicy, w której mieszkam, są same drogie siłownie. Jak znajdę jakąś przyjazną dla portfela (nie 100zł za kartę członkowską + ok. 150zł za miesiąc), to chyba sobie sprawię w tym miesiącu. Dobrze by mi zrobiło, tak czuję.

No, i powracam do dietetycznego żarcia. Nie to, co tu: ;)

Zapodajcie mi swoje ulubione dietetyczne przepisy może? Jakoś nie mam weny ostatnio...

Pozdrawiam!

1 czerwca 2014 , Komentarze (7)

33 dni próby dbania o siebie.

Uaktualniłam pasek.

72,9kg

Zaczynałam od 74,Xkg.

Powoooli, jak to u mnie.

Nie zamierzam się jednak poddawać! Nawet jeśli nie będę wyglądać lepiej za kolejne 50 dni, to na pewno będę miała lepszą kondycję (bo już mam trochę) - a i na tym mi zależy. Poza tym, ciało i tak będzie wyglądało wtedy ładniej, lżejsze czy nie.

Pozdrawiam! :D

28 maja 2014 , Komentarze (4)

Tak się właśnie czuję, jakbym była jakimś arcywprawnym artystą do tworzenia problemów. Przejmuję się rzeczami, które się nigdy nie wydarzyły i które są dalekie od prawdy. Rzeczami, którymi nie przejmuje się nikt inny. Bez sensu. Mogłabym się nie przejmować i cieszyć się spokojnie wszystkim, co mnie otacza.

Wczoraj były ćwiczenia.

Dziś nie było.

Wczoraj jedzenia mało, acz nie dietetycznie.

Dziś pewnie aż ok. 1500kcal, wciąż nie dietetycznie.

Ogólnie nie mam apetytu i na większość żywności patrzeć nie mogę (dziś wróciło mi uczucie głodu, ale wstręt do wielu pokarmów jakoś nie zniknął).

Może jutro mi przejdzie? W każdym razie jutro poćwiczę... A przynajmniej będę na energicznym spacerze.

Don't worry, be happy. :)

26 maja 2014 , Komentarze (2)

Czas zaczął pędzić przeraźliwie. Niedawno jeszcze tydzień czasu, teraz zostało mi kilka dni. I co...? I tyłeczek.

W piątek ćwiczyłam godzinkę, przebiegłam się potem kawałek mimo upału, jedzenie w normie. W sobotę ćwiczeń brak, bo cały dzień był totalnie zajęty, jedzenie do południa okej, potem nie tak dużo - ale niezdrowo. Wczoraj dopadła mnie @ - krótki spacer, a jedzenia mało i niedietetycznie (rano owsianka, potem niewielki omlet z przeczarkami, szynką i serem; potem pół litra zimnej Lipton Ice Tea i dwa skrzydełka w KFC, może z 5 frytek; potem ze 3-4 podpłomyki bezcukrowe (umówmy się - wafle suche)). Te podpłomyki to mnie zaskoczyły, bo zauważyłam teraz napis "Twoja diete fitt" XD - chyba w porównaniu do wafli z nadzieniem, bo i tak mają prawie 400kcal/100g.

Zostały mi 3 dni do celu, jakieś 5 dni do ważenia, a ja siedzę tu z @ i nie wiem co zrobić, żeby było dobrze... Jeszcze do tego doszły mi te sprawy do pozałatwiania z zeszłego tygodnia... A zaraz mimo bólu muszę ogarnąć mieszkanie jak po huraganie, bo przyjdą liczniki wymieniać...

Ogółem: Życie. Hurray.

23 maja 2014 , Komentarze (6)

To liczenie dni staje się powoli przerażające... Pierwsza meta niedługo!

Wczoraj i przedwczoraj było ciężko - psychicznie... Może się nie objadłam jakoś wyjątkowo, ale nie jadłam zdrowo - przedwczoraj tylko trochę biegu, wczoraj ruchu zero.

Mam do załatwienia zaległe sprawy, które bardzo mnie stresują, także spodziewam się jeszcze bardzo złego poniedziałku, może wtorku... Nie jest dobrze, a miało być tak pięknie!

Nic to... Staram się odrzucić nerwy przynajmniej do niedzieli wieczór (staję się powoli mistrzem uciekania od problemów...), zaraz coś poćwiczę dla poprawy kondycji i nastroju, postaram się dziś trzymać dietę... Tak byłoby dobrze schudnąć do tego pierwszego ważenia na początku czerwca! Jak zobaczę coś w stylu 73-74kg to odejdzie mi chyba ochota na wszystko (przypominam, że zaczynałam 24 dni temu z około 74kg).

No, ten, to znikam...

20 maja 2014 , Komentarze (5)

Cóż, najgorsze chyba za mną. Wczoraj powstrzymałam się przed obżarstwem. Choć powiem szczerze: dawno z tak perwersyjną rozkoszą nie wbijałam ząbków w obiad, jak wczoraj po raptem 30 minutach treningu (MelB ręce i pośladki + 15min. cardio). Potem w sumie dość skutecznie zajęłam sobie czas, dzięki czemu bardzo długo nawet nie myślałam o jedzeniu, ostatecznie zjadłam nawet mniej niż planowałam - dopiero o kolacji sobie przypomniałam. Może też trochę z tego zmęczenia psychicznego.

Dziś pobiegłam! Pierwszy raz w tym sezonie. Łącznie ok. 40 minut, czasem bieg, czasem chód (raczej trochę więcej chodzenia). Normalnie stosuję plany treningowe, ale nie chciało mi się patrzeć na zegarek, więc raczej stawiałam sobie cele okolicznościowe (dobiegnę do następnego skrzyżowania, tej-a-tej ulicy, itd.). Słońce ślicznie przygrzewało, a ja miałam cel - zdobyć swoją zamówioną wczoraj kartę miejską i wrócić tramwajem! Pech chciał, że zapomniałam z domu dowodu tożsamości, a karta kredytowa nie wystarczyła Pani w okienku do wydania mojego nowego dokumentu... Ot, nie pomyślałam. Postanowiłam wrócić tam jutro, jak będę miała siłę w nogach - również biegiem. :D Może (ale tylko może) jeszcze dziś coś poćwiczę, bo w sumie tylko nogi zmęczyłam. Tak czy inaczej, dzień już na plus.

Pozdrawiam!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.