Hejho!
Dziś był dzień ważenia i nic się nie ruszyło, jest tak jak było czyli 65,8. Dobrze to i źle, bo po ostatniej imprezie to się w sumie cieszę, że nic nie wzrosło.
No a teraz te tytułowe zmiany!
...więc, pomyślałam, że tak częste ważenie jest głupie bo tylko się zniechęcam jak nic nie ruszy albo jeszcze jak wzrośnie.
Zaczynam się ważyć raz w miesiącu. Nie wiem czy to dobry pomysł, ale spróbuję
Na dzień ważenia wybieram pierwszy dzień miesiąca.
Muszę się też zmobilizować, żeby chodzić na siłownię, ale jest problem bo jak pójdę na studia to nie będę miała kasy na takie 'pierdoły'. Więc jeszcze nie wiem jak to uczynię.
Zamierzam też ogarnąć kilka fajnych, szybkich pomysłów na drugie śniadania i obiady, tak żeby na uczelnie sobie zabierać, bo do tej pory albo od 7 rano do 19 nic nie jadłam, albo zapychałam się bułkami- bo tanio.
To by było na tyle z moich przemyśleń. Idę sobie poczytać coś motywującego i takie tam...
See Ya!