- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 1840 |
Komentarzy: | 5 |
Założony: | 22 października 2007 |
Ostatni wpis: | 11 września 2014 |
kobieta, 36 lat, Sosnowiec
170 cm, 91.40 kg więcej o mnie
Masa ciała
Moja aktywność - spaliłam 547 kcal
Z powodu wyjątkowo bolących pośladków wczoraj dałam sobie "wolne" od ćwiczeń, Znaczy zaczęłam robić jakiś trening na brzuch ale przyszedł sąsiad zajrzeć do pralki i jak się oderwałam tak już nie wróciłam. Za to dzisiaj jak tylko zwlekłam się z łóżka to włączyłam skalpel i grzecznie wykonałam to co Chodakowska mówi :P Pod wieczór jeszcze "popedałuję" trochę na rowerku stacjonarnym i tak się dzień zakończy ;)
Jutro sobota więc jest spora szansa, że wyciągnę mojego TŻ na kijki do lasu. Przejdziemy te swoje 7-10 km i na dobra sprawę dzień wczorajszy nieco "nadrobię".
Moja aktywność - spaliłam 476 kcal
Moja aktywność - spaliłam 288 kcal
Wczoraj to już nie miałam ani czasu ani siły pisać.
W związku z nadmiernie bolącymi pośladkami i nogami postanowiłam spróbować innego treningu Chodakowskiej. Wiadomo na zakwasy najlepsze są drugie zakwasy. "Skalpel 2" wydawał się lżejszy. Fakt, z krzesłem ćwiczy się dużo łatwiej, fajnie utrzymuje się równowagę, ćwiczenia wydają się być mniej męczące. No i owszem, zmęczyłam się teoretycznie mniej, ale spociłam dużo bardziej niż na Skalpelu. No efekt super, humor też mi dopisywał cały dzień bo nawet nie musiałam robić dodatkowych przerw.
Dopiero w nocy odczułam moc podwójnych zakwasów na tyłku. Jakbym się nie położyła to niewygodnie. Ech noc z głowy bo budziłam się co chwilę.
No, ale nie poddam się tak łatwo. Przecież własny tyłek nie może mnie ograniczać :) Dzisiaj walczę dalej ;-)
Ostatnie dwa tygodnie były wyjątkowo niekorzystne dla mojego "planu" na schudnięcie. Najpierw urlop w górach, gdzie o zdrowym obiedzie można było pomarzyć, później tydzień u rodziców na wsi i kochane obiadki mamusi. Efekt - jakieś 2 kg w przód.
Dziś z samego rana postanowiłam, że biorę się za siebie i nie ma zmiłuj bo do 1 października trzeba chociaż trochę schudnąć :P
No i zaczęłam. Aktywnie. O 9 "skalpel" Ewy Chodakowskiej (pamiętam efekty, które widziałam u mojej siostry). Było ciężko bo jak człowiek zapasiony to i udo ciężko podnieść bo ja je podnoszę a ono dalej leży! No, ale mam nadzieję, że za jakiś czas jednak będzie chociaż trochę odrywało się od ziemi :P
Przed 15 wyciągnęłam mojego TŻ na spacer z kijkami :P Cóż miałam nadzieję, że trochę rozrusza to moje obolałe po skalpelu mięśnie. Przeleźliśmy 8 km niby mało ale na początek wystarczy. Mięśnie owszem rozruszały się, ale głównie te, których nie czułam :D
Cóż jutro będzie ciekawiej bo pewnie będzie boleć, ale po tabacie, na którą wybrałam się jakieś 3 miesiące temu żadne zakwasy mi nie straszne ;-)
No nic na dziś tyle.
Trzeba odpocząć a jutro od rana znowu brać się za siebie :)
Dobranoc