Nie wiem nawet kiedy mi ten miesiąc zleciał. Miałam dużo zajęć , ciężko było upchnąć bieganie , między pracę , dodatkowe obowiązki które skumulowały mi się w styczniu i w lutym, mimo wszystko przebiegłam 84 km, nawet nie żałuje że nie zrobiłam tego co założyłam czy że nie dobiłam nawet do setki ale ostatnie mrozy zatrzymały mnie w domu.
Uważam że nic na sile , bieganie ma sprawiać mi radość , mam czuć satysfakcje z wykonanego treningu ,oczyszczenia głowy i spalonych kalorii a nie zamarzać i skończyć z zapaleniem płuc
Na szczęście (o ile prognozy się sprawdzą ) to już niebawem będzie ocieplenie wiec i na bieganie będzie większa ochota.a póki co w dni w które miałam biegać a nie biegam , ćwiczę w domu.
Jedzeniowo jestem zadowolona , zdażyły się 2 czy 3 grzeszki ale na cały miesiąc to nie jest dużo a nagrodzić się czasem trzeba. Na wagę nie wchodzę , za często. Czuje po ubraniach że jest ok , tzn że są ciut za duze więc to mnie mobilizuje a nie cyferki na wadze ktore od pol roku wskauja ok 58 kilo :)
Plany na marzec ?
Cieszyć się życiem , jeśc zdrowo i przebiec jak najwiecej ( w duchu mysle o 150 km )+ 1 dzien w tyg planuje poświeccic na wzmacnianie ciala I dobry streching
Pozdrawiam
Mam nadzieje ze jestescie zadowolone z lutego i zmotywowane na marzec
Buziak