Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Rekordy życiowe: Rwanie - 37 kg Zarzut - 52 kg Podrzut - 50 kg Siad przodem - 65 kg Siad tyłem - 75 kg Martwy ciąg - 92 kg [Postaram się aktualizować na bieżąco ;)]

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 172930
Komentarzy: 430
Założony: 22 stycznia 2011
Ostatni wpis: 20 lipca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Enieledam84

kobieta, 40 lat, Wrocław

168 cm, 63.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 października 2013 , Komentarze (2)
Do końca przyszłego tygodnia będę wiedziała czy rozpocznie się dla mnie amerykańska przygoda. Treningi w jednym z najlepszych boxów w stanach, czyli CrossfitNYC - The Black Box, mieszkanie w "dzielnicy jedwabnych pończoch"...czego chcieć więcej?

Brzmi pięknie...


ale czy dane mi będzie



przechadzać się po tych ulicach?

I podziwiać NYC nocą (i nie tylko nocą)?



Oby tak się stało :)

11 października 2013 , Skomentuj
Osobiście nie traktuję paleo jako jakąś dietę z której zrezygnuję zaraz gdy moja waga (startowa) stanie się optymalna (czyli będę uzyskiwać najlepsze wyniki). Dla mnie paleo to styl życia odrzucający wszystko to co jest przetworzone. Jem ogromną ilość warzyw, owoców (tego to akurat jest za dużo w mej diecie ;)), mięsa, ryb oraz dodatkowo orzechy, jajka, czyli tak na dobrą sprawę kupuję składniki nie produkty.


Przepisy paleo nie są jakieś trudne i czasochłonne w wykonaniu, a i w zasobach internetu można znaleźć sporo inspiracji kulinarnych, jak na przykład pizze paleo czy też pizzerki na selerze (zdecydowanie polecam). Ba, zdarza mi się samej robić lody, więc nie rezygnuje też ze słodkości.

Mój ulubiony lodowy przepis to:
- zblednowane banany z mlekiem kokosowym
- rodzynki
- polewa z malin lub borówki amerykańskiej (oczywiście bez dodatku cukru).

Jeśli już smażę to na oleju kokosowym lub...wodzie (łosoś jest wtedy soczysty ;)). Innym stosowanym przeze mnie olejem jest oliwa z oliwek dodawana do wszelkich warzywnych dodatków, znaczy się surówek.

Paleo to dieta (nie lubię tego słowa, ale jakiegoś trzeba użyć) gęsta odżywczo, czyli bogata w mikro i makroskładniki dzięki czemu nie mamy (przynajmniej ja nie mam) niekontrolowanych napadów obżarstwa.

Paleo jako styl życia to także odpowiednia dawka snu (odpoczynku), aktywności fizycznej, radzenia sobie ze stresem, nawyków żywieniowych (jemy wtedy gdy jesteśmy głodni i do syta, a nie w równo odliczonych odstępach czasowy czy nam się chce czy nie), staramy się unikać stosowania leków.

Jakby ktoś chciał poczytać o paleo to polecam książki, które są zamieszczone w jednym z wpisów. W prosty i przystępny sposób przekazują wiedzę na temat owej diety.

9 października 2013 , Komentarze (1)
Dawno mnie tu nie było i pierwsze co mnie uderzyło po zalogowaniu to ilość wiadomości w skrzynce odbiorczej.

99 wiadomości w tym ponad 90 procent to zaproszenia do znajomych. Ja już nawet nie wnikam w motywy zapraszania mej skromnej osoby przez innych. Nie chce mi się, nie mam na to czasu, w sumie mnie to nie interesuje *

Wiem za to jedno...większość z zapraszających więcej tu nie zajrzy, a ja i tak nie ogarniam tych, których już przyjęłam. Mówiąc...tfu, pisząc prostym językiem, zaniedbuję ich. Z czego dumna nie jestem...

U mnie po staremu: praca, treningi, książki, paleo, nowy blog.

Powoli szykuję się do zawodów...moich pierwszych w tej dyscyplinie sportu.


* nie potrzebne skreślić

15 września 2013 , Komentarze (2)
I stało się.
Założyłam nowego bloga, więc powolutku przenoszę się stąd w nowe miejsce.
Ot, taka to moja przeprowadzka ;)

Może jeszcze umieszczę tu swoje fotki porównawcze - z teraz i sprzed roku, by nie być gołosłowną.
Może...sama nie wiem.

Wbrew pozorom nie uciekam z Vitalii całkowicie (za dużo mi ona jeszcze daje). 
Chociaż zawieszenie bloga, to już początek wycofywania się z tego miejsca.

Ale póki co, nie mówię "do widzenia" ;)

8 września 2013 , Komentarze (2)
Kocham kolory w swej diecie...Pierwsze śniadanie to zieleń i intensywna czerwień, czyli sałatka z pomidorów, czerwonej papryki, sałaty, roszpunki, bazylii oraz majeranku z dodatkiem oliwy z oliwek. Pojawiła się też biel i żółć pod postacią gotowanych jajek.

Drugie śniadanie zdecydowanie owocowe: śliwka, brzoskwinia i banan. 

Ach, pojawił się też brąz, czyli tradycyjna u mnie kawa bez cukru i innych dodatków za to w niebotycznie wielkim kubku.

Feeria barw i smaków...kiedyś powinnam to sfotografować.  Tyle, że mój aparat świruje, znaczy się nawiedzony jest ;)

Dzisiaj czeka mnie grill...zobaczymy co będę mogła z zapodanych dań zjeść ;)

Jutro ważenie i mierzenie...a za tydzień (jeśli nie zapomnę) porównanie zdjęciowe strzelę...akurat mam zdjęcia z 17 września ubiegłego roku ;)

Acha, paleo rządzi :)

Dziś nie ćwiczę - jak Bóg odpoczywam siódmego dnia ;) :P

6 września 2013 , Komentarze (3)
Co raz częściej zastanawiam się nad zawieszeniem bądź zlikwidowaniem swego vitaliowego bloga i przeniesieniem się w inne zakątki blogosfery, gdzie bardziej skupię się nad swym crossfitowym życiem oraz drugiej miłości, czyli...książkach.

Szczerze, czasem pomijam niektóre rzeczy by nie zostać chociażby przez przypadek rozpoznana, a chciałabym mieć takie miejsce, gdzie mogłabym opisać WODy i swoje przemyślenia/odczucia na ich temat. Podać czasy - nawet te najbardziej kompromitujące...swoje sukcesy i porażki. 

Wkleić od czasu do czasu zdjęcia, opisać plany związane ze startami itp. itd.

Dojrzewam do tej decyzji... tymczasem, kolejna osoba, a raczej kolejne osoby stwierdziły, że jest mnie o 1/3 mniej...dziwne, bo ja nie zauważam u siebie tak drastycznej zmiany. Ślepa jestem, czy raczej spowodowane jest to posiadaniem siebie na co dzień - 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu?

Mój trener, stwierdził, że mam czasami coś zjeść...nosz kurdę, przecież jem...dzisiaj nawet "śmieciówkę" w postaci keczupowych Cheetosów. 

2 września 2013 , Komentarze (6)
Kolejne stronice książki Cordaina i Friela wprowadzają mnie na obszar do tej pory dla mnie zakryty, a szkoda, bo dzięki tej wiedzy lepiej potrafię zrozumieć mechanizmy którym mój organizm podlega, między innymi skąd te napady głodu na...słodkie. Do tej pory tłumaczyłam to sobie zbliżającą się menstruacją, ale niekoniecznie to musi być powodem. 

Innym powodem nadmiernego łaknienia na cukry jest niedobór białka. Niby wiedziałam jak istotne jest ono dla naszego organizmu. Zawsze pamiętałam o spożyciu węgli, a następnie posiłku białkowego po treningu, ale jest właśnie jedno "ale". Okazało się, że dostarczam go zbyt mało jak na taką ilość i intensywność treningów. Mogę się li tylko pocieszyć, że problem ten dotyczy większości sportowców uprawiających sporty wytrzymałościowe.

Do tej pory spożyłam blisko 37 gram białka (licząc tylko łososia i filet z piersi indyka), czyli nawet połowy swojego zapotrzebowania nie pokryłam (no może jakbym policzyła białko z migdałów, owoców i warzyw to dobiłabym do czterdziestu paru, ale nadal to i tak za mało).

Muszę zacząć lepiej planować swoje posiłki.

Ps. wróciłam do biegania. Dzisiaj 10,8 km w 65 minut (wiem, wiem - wynik nie powala, ale cóż i tak się cieszę ;)).


31 sierpnia 2013 , Komentarze (2)
Olałam (nie bez poczucia winy) trening...sama w to jeszcze nie wierzę. Ja? Niemożliwe ;)
Poczułam się jak dziecię z podstawówki ;)
Nie zrezygnowałam jednak z ćwiczeń...chociaż powinnam zrobić tzw. "rest day", bo jakoś tak od obozu brakuje go w moim planie treningowym.


Dzień w dzień, dwa razy w ciągu doby siedzę na sali treningowej...czas dać wolne moim mięśniom.

Poćwiczyłam (jak za starych czasów) z Fitness Blenderem. Dokładnie w takiej kolejności jak poniżej:

1. At Home High Intensity Interval Training - Cardio HIIT Workout [23 min.]
2. Low Impact Cardio Workout for Beginners [30 min.]
3. Total Body PhysioBal [25 min.]
4. Total Body Exercise Ball Workout Video [10 min.]
5. Lower Back Stratches for Sciatica Pain [8 min.]
6. Lower Body Stratching Routine for Flexibility [13 min.]

Myślę, że jestem rozgrzeszona...nie brakowało niczego od rozgrzewki, przez ćwiczenia mięśni głębokich aż do rozciągania.

Czytam "Dietę dla aktywnych" Cordaina i Friela. Świetna pozycja wyjaśniająca i rozjaśniająca wiele kwestii, między innymi obalająca mit pod tytułem kwas mlekowy jest zły i odpowiada za ból mięśni. Dowiadujemy się jakie produkty są zasadowe, a jakie kwasowe, jak istotny jest sód w trakcie ekstremalnego wysiłku, jak samemu zrobić (domowym sposobem) izotonik etc.

Plusem owej książki jest też prostota języka (co nie oznacza, że autorzy traktują swojego czytelnika jak debila - zdecydowanie tak nie jest). 

Mimo, że jeszcze jej nie skończyłam...to już zdecydowanie polecam.
Ja jestem nią zachwycona ;)


28 sierpnia 2013 , Komentarze (2)
Jako że oporna jestem w nabywaniu nowych (nie tak nowych) umiejętności technicznych postanowiłam poświęcić snatchowi 8 minut ze swoich 24 godzin. 

Oczywiście, nie upieram się przy tych 8. Mogę i więcej czasu z nim spędzić (zdecydowanie nie mniej). Nie tak łatwo dam się pokonać jakiejś głupiej sztandze. Co to, to nie ;)

Poniżej (moim zdaniem) świetny filmik instruktażowy:







Ssanie nadal trwa, a ja jak bezwolna marionetka mu się poddaję. Już nawet wolę nie myśleć ile tego "gówna" w siebie wepchnęłam (tak, tak moje obżarstwo zatoczyło szersze kręgi i doszły do tego batoniki i inne słodkości).

I gdzie się podziała moja silna wola? Na której półce wśród bajek wylądowała?

Ale koniec z tym. Nawet sobie buźkę zadrutuję, jeśli będzie to potrzebne ;) :P


26 sierpnia 2013 , Komentarze (1)
Zaktualizowałam w końcu wagę na pasku, która od początku założenia owego pamiętnika zmieniała się raz idąc w górę, raz w dół...a od ponad pół roku zdecydowanie w dół pobiegła (ponad 10 kilogramowy spadek).

Minął piąty dzień od powrotu z obozu i powrotu do paleo...wczoraj włączyło mi się ssanie i nawet nie wiem ile kilogramów(!) owoców zjadłam ;), a do tego nerkowców, migdałów i orzechów laskowych...

...dzisiaj na szczęście apetyt mi się ustabilizował, aczkolwiek zbliża się trudny czas przed miesiączkowy i znając życie pewnie nie raz mi się jeszcze owe ssanie włączy.

Chociaż może nie powinnam się nastawiać w ten sposób. Sama sobie to wmawiam...taka samosprawdzająca się przepowiednia.

Zaraz spadam do lekarza (przez to na siłownie nie pójdę), potem odbiorę książeczki zamówione w piątek, przybiegnę na obiadek (schab w warzywach, sałatka z pomidorów i rukoli oraz ziemniaki), a o 19. będę wylewać siódme poty na treningu ;)

I tak oto, zakończę piękny czas urlopu...dobrze, że mam jeszcze 12 dni do wykorzystania ;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.