Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Rekordy życiowe: Rwanie - 37 kg Zarzut - 52 kg Podrzut - 50 kg Siad przodem - 65 kg Siad tyłem - 75 kg Martwy ciąg - 92 kg [Postaram się aktualizować na bieżąco ;)]

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 172937
Komentarzy: 430
Założony: 22 stycznia 2011
Ostatni wpis: 20 lipca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Enieledam84

kobieta, 40 lat, Wrocław

168 cm, 63.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 sierpnia 2013 , Komentarze (1)
Zielona piłeczka do niedawna odstawiona na boczny tor i służąca dzieciom do zabaw wróciła do łask.

Obóz pozwolił mi docenić jej zbawienny wpływ na mięśnie głębokie i nie tylko, bo i koordynacje nieźle można na niej ćwiczyć. Przeszukałam neta w celu znalezienia inspiracji do samodzielnych ćwiczeń z nią. 

Niezawodny Fitness Blender wyciągnął do mnie pomocną dłoń ;) Na tej dwójce zawsze można polegać :)

1.





2.






3.







Akurat wyjdzie z tego ponad 40 minutowy trening, a dodając jeszcze ćwiczenia rozciągające dociągniemy spokojnie do godziny.

Oprócz filmików znalazłam też ilustracje z przykładowymi ćwiczeniami oraz art na SFD z rozpiską sześciotygodniową . Może za jakiś czas ją wypróbuję ;)

Pierwsze na tapetę pójdzie plakat ukazujący, którą partie ciała akurat ćwiczymy...czasem warto to wiedzieć (no dobra, zawsze warto to wiedzieć ;)).


I kolejne:





Oczywiście na treningu też byłam i WODa wykonałam. 
Nie mogłoby być inaczej ;) 
Jutro też zamierzam iść - tak na dobre rozpoczęcie niedzieli.


23 sierpnia 2013 , Komentarze (2)
Wczoraj poplątałam WODa...uch, urlopowe rozprężenie mi nie służy. Dziś trza będzie bardziej się skupić, by ponownie nie czuć się tak głupio jak...ech, dobra - było minęło.

Dodatkowo w ramach ćwiczeń siłowych robiłam front squat:
Najpierw określenie maksymalnego obciążenia przy którym nie "puszczam" pleców, a potem 7 powtórzeń w 8 seriach na 75 procentowym obciążeniu. Betka. Tylko czemu nadgarstki muszą tak boleć? ;)

Moje maksymalne obciążenie na dziś to 45 kilo. W sumie mogłam jeszcze dołożyć piątkę, ale niestety lekko puściłam plecy i trener podjął decyzje, że pozostajemy przy tym ciężarze. Zadanie podstawowe to skupienie się nad prawidłową techniką wykonania...czyli stabilność, proste plecy, brzuch wciągnięty, łopatki ściągnięte, pierś do przodu, łokcie wysoko (równolegle do podłoża), kolana na zewnątrz przy przysiadzie etc.:


Po froncie przyszedł czas na push press (wyciskopodrzut) z samą sztangą (20 kilogramową). Tyle samo powtórzeń i serii jak w pierwszym ćwiczeniu.
Dip i podrzut...i łokieć w końcu da się blokować. Pływanie działa cuda :)

A dzisiaj w ramach WOD-u back squat na tapecie się pojawi. 
Zobaczymy jak będzie...zwłaszcza, że oprócz tego będzie wspinanie się na linie i spacer farmera - to pierwsze (znaczy się lina) może nie wywołuje u mnie przerażenia, ale wątpię by mi to jakoś rewelacyjnie poszło...

Od dwóch dni ponownie wróciłam na paleo...dzisiaj, omlet z czterech jajek z papryką zieloną, pomidorem i cebulą na śniadanie. Podjadłam też trochę owoców. Jutro, jeśli by mi się wypłata na koncie pojawiła, zrobię pizze paleo :) Więc kochane pieniążki pojawcie się na koncie, plizzz ;)

22 sierpnia 2013 , Komentarze (1)
Jazda pociągiem bardziej mnie wymęczyła niż obozowy reżim. Do tej pory kark mnie boli...zaraz zrobię sobie ćwiczenia na mięśnie głębokie z moją zieloną piłeczką, a za 10 godzin przekroczę pierwszy raz od kilkunastu dni próg moje klubu. Siłownie pozostawię na jutro.

Jeszcze żyję obozowym rytmem, co pewnikiem się wyrówna po paru dniach...
Trenerzy byli zadowoleni z mego kraula...chociaż przy ostatniej "drabince" zwrócili mi uwagę, że gdzieś nogi zostawiłam ;) :P Ups...







Waga jakoś specjalnie się nie zmieniła. Odnotowałam 0,7 kilogramowy spadek na wadze, ale za to centymetry pięknie poleciały...co było widać już nawet po spodniach (jedna para została już na miejscu naszego zgrupowania - nie widziałam sensu ich dźwigania skoro i tak ze mnie zlatywały ;)).

Za niecały miesiąc wrzucę fotki porównawcze w ramach podsumowania 12 miesięcznego ;)


8 sierpnia 2013 , Komentarze (1)
Takie ostatnio mam odczucie. 
Z kim bym z klubu nie gadała wszyscy są na Paleo (włącznie ze mną, co jest wiadome jeśli poprzednie wpisy się czytało).
Póki co nie narzekam...wszak mięcho lubię (nie ma co się oszukiwać - wegetarianin ze mnie żaden ;) :P).
Okazuje się jednak, że mój żołądek nie toleruje jednej z przypraw i póki co muszę odkryć którą. Typuję: kurkumę, gorczycę i curry. Chociaż ta ostatnia raczej odpada, bo zdarzało mi się ją w przeszłości stosować.
Będzie trza zrobić eksperyment ;)

Dzisiaj na śniadanie zrobiłam sobie kurczaka z ziołami smażonego na oliwie z oliwek do tego pokrojonego pomidora z bazylią i koperkiem. Dołożyłam jeszcze dużą brzoskwinię oraz nieśmiertelną kawę. 

Zaraz się biorę za zrobienie obiadku do pracy (tak, tak noszę własne jedzenie, bo tak na dobrą sprawę większości rzeczy na mieście jeść mi nie wolno ;)). A na obiad pójdą kotleciki mielone (bez jajka) z cebulą i przyprawami dodam jeszcze (chyba) gotowane marchewki. Jako przekąska (po treningowa) dwa jajka i jabłko. Sama nie wiem...muszę jeszcze pomyśleć nad tym ;)

Od jakiegoś czasu już właściwie w domu nie ćwiczę...cała moja aktywność przeniosła się na salę treningową i tam wylewam siódme, a nawet ósme poty. Na obecną chwilę muszę popracować nad dynamiką i wzmocnić barki oraz ramiona, z wytrzymałości jestem raczej zadowolona (co nie znaczy, że nie mogłoby być lepiej ;)).

W sobotę zrobię pomiary przed obozowe. a po powrocie zobaczymy ile mnie ubyło po intensywnych 10 dniach :)

3 sierpnia 2013 , Komentarze (5)
Od prawie tygodnia jestem na diecie naszych prapraprapra(plus ileś tam pra)dziadów co z maczugami (podobno) latali.

Jak do tej pory moje ulubione śniadanko to parówki (bez azotanów) smażone na oliwie z oliwek z cebulką okraszone pokaźną ilością szpinaku. Po prostu, pycha :)

Przepisy biorę z książki Robba Wolfa:


a w najbliższej przyszłości (pewnie po obozowej) zamierzam nabyć pozycję Cordaina i Friela:


Plusem tych przepisów jest łatwość przyrządzenia i szybkość wykonania, co dla osoby biegającej między treningami a pracą jest mega istotne ;)

Z ciekawości stanęłam na wadze (mimo, że to nie jest mój dzień pomiarów) i okazało się, że od poniedziałku straciłam na wadze prawie dwa kilogramy. Troszkę mnie to zaskoczyło...mile zaskoczyło. Obecnie moja waga pokrywa się z tym co na pasku, czyli pierwszy raz od niepamiętnych czasów ;P

Ze swojej diety wyeliminowałam wszelki nabiał, produkty mączne, zbożowe i strączkowe. Jem spore ilości (jak dla mnie) mięsa białego, drobiu i ryb. Do tego ogrom warzyw i sezonowych owoców oraz (oczywiście) orzechów wszelakich (od moich ulubionych migdałów, przez włoskie po makadamia).

Zobaczymy co będzie dalej ;) 


27 lipca 2013 , Komentarze (4)
Sypię się prawostronnie...no masakra, po prostu.
Schodzi mi paznokieć, towarzysz (nie)rozłączny palucha prawego.
Kwestia dni jak zniknie...aż mi się smutno zrobiło.
Ale WOD-a zrobiłam...

Osłabła mi też prawa ręka (bez bólu ani innych sygnałów oprócz tego, że nawet głupiej pompki zrobić nie mogę, co niezmiernie mnie irytuje).
Trener stwierdził, że nie mam się czym martwić, ale wypocząć, zregenerować się etc.
Więc wypoczywałam i na zajęcia z trójboju siłowego nie polazłam.
Zobaczymy jak dzisiaj będzie...zwłaszcza, że w dzisiejszym WODZie są...pompki ;)

Ech, te trudy życia ;)

Do obozu pozostało trochę ponad 14 dni, znaczy się dwa tygodnie :)

22 lipca 2013 , Skomentuj
- Będą z ciebie ludzie - to słowa, które usłyszałam po zakończonym WODzie.
Ukończyłam go jako pierwsza (jupi :)) z czasem 24 min. i 28 sekund (popracujemy nad zejściem poniżej 20 ).

Dzisiejszy WOD:
100 sit up (czyt. brzuszków)
80 push up (czyt. pompek)
60 pull up (czyli podciągnięć na drążku)





40 squat
20 burpees







40 box jump







60 KB swing







80 jumping jacks (czyli pajacyki)
100 sit up

Byłam zajechana, ale i zadowolona...chociaż wiadomo...mogło być lepiej ;)

Muszę skupić się nad techniką...jak zwykle za bardzo się śpieszę i z nią troszkę kuleję przy podrzutach.

Poza tym, zaliczyłam 12 kilometrów biegnąc z prędkością 10 do 11.

Jest fajnie...a i może przejdę na tą sławną dietę paleo ;) Wszak wszyscy crossfitowcy na niej są...nie mogę się przecież wyłamać ;P















19 lipca 2013 , Komentarze (3)
Wczorajsza rozmowa z mamą:
- Idę dzisiaj na WOD-a.
- Po co idziesz po wodę, przecież jest jej jeszcze sporo.

I weź się tu człowieku dogadaj ;)

Wczorajszy WOD był nader ciekawy. Teraz kombinuję jak to zrobić by dzisiejszego zaliczyć i jeszcze do pracy zdążyć. Mało realne mnie się to jednak wydaje. Szkoda, ale i tak dobrze, że weekend się zbliża ;)

WOD z wczoraj:
50 sit up
50 box jump
40 sit up
50 squat


30 sit up
50 lunges L/R
20 sit up
50 pcv OHS (overhead squats)
10 sit up
50 burpees

Wykonanie całego WOD-a zajęło mi 21min i 28 sekund. Niby dobrze, ale mogło być zdecydowanie lepiej. Next time.

Po WODzie jeszcze tylko przebieżka wokół sali ( dwa okrążenia po 600 metrów) i zajęcia w grupie Intro, czyli wałkowanie przysiadów (chociaż nie tylko).

Zdecydowanie: KOCHAM TO i stąd mam siły by robić więcej i jeszcze raz więcej :)

A ta laska, czyli Camille Leblanc-Bazinet jest moją motywacją. Do takiego właśnie poziomu dążę (albo i wyższego) :)





Piękno i siła - czego chcieć więcej?








16 lipca 2013 , Komentarze (2)
Dwugłowy mniej boli, czyli (chyba) rozciąganie zrobiło swoje.
To dobrze, chociaż uspokoję się dopiero kiedy ból zniknie zupełnie.


Serio, zaczęłam już się obawiać, iż jednak to coś poważnego, heh.

Dzisiaj na trening do klubu nie zdążę, więc ćwiczenia w domu wykonałam.
I jak to po ostatnich wpisach można przewidzieć, był to Fitness Blender.
Zgadza się, jestem cholernie monotematyczna, ale jakoś tak odpowiada mi towarzystwo Kelli Segars i jej małżonka (w tle).

Skupiłam się na brzuchu i pupie w formie treningu HIIT, aczkolwiek takiego nie typowego skoro trwał zdecydowanie ponad 25 minut.

Po 95 minutach ćwiczeń przyszedł czas na rozciąganie. Też z Kelli - 13 minutowy Lower Body Stratching Routine for Flexibility.

Jak wrócę z pracy, to pewnikiem jeszcze poćwiczę podrzuty...niestety nie mam sztangi, więc ćwiczę na "wirtualnym" ciężarze, a wygląda on tak:


Otóż to ćwiczę na kijku od mopa. 
Zaczęłam się oglądać za czymś cięższym (czyt. sztangą, chociażby taką 8 kilogramową, by coś czuć), ale póki co muszę troszkę przystopować z wydatkami.

Kółeczka nadal są górą, ale...już niedługo.
Jestem uparta...
zdecydowanie bardziej niż jakieś tam okrągłe przyrządy gimnastyczne.





11 lipca 2013 , Komentarze (3)
Wczorajszy trening z gimnastyki odbywał się na kółkach, które zdecydowanie za mną nie przepadają (ja za nimi zresztą też ;)).


Moje przedramiona nie przedstawiają się teraz zbyt korzystnie. Poobcierane...zresztą ogólnie zaczynam wyglądać jak małolat, z siniakami na kolanach. I jak tu sukienkę założyć.

Wracając do kółeczek - muszę poćwiczyć stabilizacje i całą resztę. Okazało się, że mam barki słabe (tego bym się akurat nie spodziewała), co powoduje, iż ramiona rozjeżdżają mi się na boki. Cóż trzeba będzie coś z tym zrobić, aby w przyszłości móc takie wygibasy robić jak na obrazku poniżej ;)


Ni chu, chu, nie dam się jakimś głupim kółeczkom ;)

Udało mi się wczoraj przebiec prawie 8 kilometrów w 44 minuty. Wiem, wiem, prawie robi dużą różnicę. Dążę do 10 km w 40 minut i znając swój upór osiągnę ten cel. Nie ma to tamto ;)

Za prawie trochę ponad 10 godzin trening, a za niecały miesiąc obóz pływacki. Już nie mogę się doczekać, chociaż pietra nadal mam.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.