Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Cały mój świat to moja rodzina :) Jestem optymistką,kocham swój ogród. Mam milion pomysłów na minutę ale często brak mi cierpliwości do ich realizacji,niestety... Chcę schudnąć bo...jestem gruba a nie chce taka być :(

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 87965
Komentarzy: 636
Założony: 15 lutego 2011
Ostatni wpis: 30 października 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
anamy

kobieta, 40 lat,

159 cm, 73.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 października 2022 , Komentarze (2)

Jakaś taka rozmemłana się czuję... zakwasy mam, więc treningi coś dają. Dwa za mną, na drugim nawet na tej piłce do balansowania sama się utrzymywałam, nie mówiąc już nawet o tym, że cwiczenie udało mi się wykonać 😀

Czuję, że to jest coś co zostanie ze mną na dłużej, chyba, że mi się znudzi w końcu...

Chyba ten okres przed 1listopada tak na mnie działa, bo w sumie na cmentarzu mąż,  tata,  babcie, dziadkowie, wujkowie, znajomy... zbyt dużo osób, które zbyt szybko odeszły.

Oczekuje się, że będę w tej szopce uczestniczyć i wśród tłumów na pokaz przy grobach stać. Nie zamierzam jednak. Z rana pojadę z dziećmi by uniknąć tych bezsensownych rozmów o niczym i udawania jaką to rodziną jesteśmy

Zrobiłam niewielkie stroiki na groby i żywe kwiaty kupię 

Niech ten czas szybko mija 

27 października 2022 , Komentarze (4)

Poszłam za ciosem i wczoraj miałam pierwszy trening, na wadze wczoraj 73kg 🙂

Pod koniec miałam serdecznie dość, ale motywuje mnie to, że po ćwiczeniach czułam się fajnie i myśl, że będzie tylko lepiej dodaje mi skrzydeł🙃 Na platformie do balansowania była masakra.... aż rozbawiłam pewnego Pana, ale był to serdeczny śmiech na szczęście... sama zresztą też się śmiałam, że mam na niej ćwiczyć jak ja ledwo mogę się utrzymać 😉

Ogólnie wyszło na to, że w rękach mam siłę, a nad resztą będę musiała popracować. Problem, że nie mam tyłka i wykonywanie chociażby brzuszków to tragedia dla mojej kości ogonowej 🤪 

Lekko nie będzie, ale nie poddaje się 🙂

Mam już za sobą też bierzmowanie syna, więc jedno z głowy mi zeszło...

Poza tym życie... praca, ogarnięcie domu, angielski na apce, film, albo książka i dzień się kończy... stanowczo za szybko 🙂

22 października 2022 , Komentarze (7)

Bardzo się cieszę, że widzicie zmianę i dziękuję:)

Jest to dobra motywacja, gdy inni również widzą postęp:🙂

Dzisiaj miałam fazę na bigos i dwa posiłki to właśnie bigos 🤪

Ostatnie lata mojego życia pełne były zawirowań i zajadania stresu, uczę się żyć na nowo. Dużo czasu spędziłam na przeanalizowaniu tego wszystkiego co się działo wokół mnie i ze mną/ we mnie. Doszłam do momentu w którym porządkuje sprawy wokół siebie. Nawet zainwestowałam w jakieś poradniki, by zwrócić uwagę na rzeczy, na które uwagi nie zwracałam i by ułożyć sobie wszystko w głowie. Stąd te porzadki wokół🙂 Dopiero jak dookoła będzie ok, będę mogła skupić się na tym co ważne.

Jestem mamą trójki fajnych dzieciaków, ale staram się mieć czas również dla siebie... czytam, słucham muzyki takiej, jaką lubię, wychodzę z koleżankami ( w czwartek nawet nocleg u koleżanki bo była lampka wina i serniczek przepyszny), w poniedziałek idę na sztukę teatralną z inną znajomą. 

Może moje życie nie jest idealne, ale staram się znaleźć w tym wszystkim równowagę. 

Teraz mam zamiar zacząć chodzić na siłownię, na początek z trenerem bo zupełnie nie ogarnę sama sprzętów i tego jak poprawnie ćwiczyć. Plan taki, że jutro się zapiszę🙂

Z córką myślimy zacząć chodzić 2x w tygodniu na basen, ale muszę ogarnąć to jeszcze w głowie, czy logistycznie dam radę. Kosztem byłby pobyt dłuższy najmłodszej pociechy w przedszkolu, a trochę mi go żal bo i tak długo siedzi. 

Może uda mi się znaleźć jakieś w miarę sensowne zdjęcia sylwetki z początku to wstawię do porównania jutro 🙂

21 października 2022 , Komentarze (17)

Dzisiaj przejrzałam zdjęcia z wakacji i w szoku jestem do jakiego stanu się doprowadziłam... 

pamietam moment opamiętania... pomyślałam sobie pod koniec lipca 2021, że skoro jadę do Zakopanego to jest idealny moment, by zacząć coś ze sobą robić. Nastawiłam się, że nawet jeżeli będzie szło powoli i będą wpadki to jednak jest nadzieja, że będzie coraz mniej mnie...

Tym sposobem mimo potknięć, chwil słabości jak rownież celowych przerw w zdrowym żywieniu doszłam do momentu, gdy waga pokazuje 74kg, czyli-22 kg 

Cały czas widzę się jednak grubszą niż jestem i zakupy to nie lada problem, bo zupełnie nie odnajduje się w rozmiarach, ale w sumie skoro nadal walczę o lepszą sylwetkę nie ma co się przyzwyczajać do rozmiaru ;)

Dla porównania moja twarz, którą dzielą 22kg


5 października 2022 , Komentarze (1)

Dwa dni grzecznego jedzenia, a dzisiaj mam wolne i jest to trochę trudniejsze, bo jednak myśli czymś innym zająć muszę. Ogarnęłam dodatek na węgiel, bo przeprowadzka do domu była w wakacje i deklaracje o źródłach ogrzewania złożyłam we wrześniu dopiero, czyli na ten moment po terminie... oświadczenie napisałam i może nie odrzucą. Współczuję kobietom w opiece, bo pierdolnik mają przez te ciągłe zmiany. 

Orbitreka muszę do domu wstawić, co by samo patrzenie na niego motywować mnie zaczęło do ćwiczeń... 

2 października 2022 , Komentarze (3)

Dwa lata minęły, a jakby sto... 

Zmieniło się wszystko w moim życiu i przyszedł chyba czas na jakąś stabilizację, na wzięcie się za siebie, na myślenie w końcu o tym jak to wszystko dalej ma wyglądać.

Zostałam sama z dzieciakami, bo A w końcu zmarł przez swój nałóg, powoli oswajam się z myślą, że teraz już tylko ja się o nie martwię i nie mam z kim podzielić się swoimi myślami, obawami i radościami dotyczącymi dzieci i jest to trudna myśl.

Mija 8 miesięcy i najwyższy czas poukładać swoje życie na nowo. Muszę zrobić porządek z sobą na początek, by lepiej się czuć.

Ostatni rok od lipca 2021 do lipca 2022 to -20kg i teraz w sumie stagnacja... muszę wziąć się i do grudnia pilnować trochę tego co jem, żeby jeszcze zgubić parę kilogramów.

21 sierpnia 2020 , Komentarze (2)

Nawał pracy sprawia, że nie mam na nic czasu. Dobiegają mnie niepokojące plotki, które w sumie mam gdzieś... Nie potrafie jednak zrozumieć dlaczego inne kobiety uważają, że skoro odeszła od męża, to kogoś ma. Przyjaciółka mi powiedziała, że w sumie to tak z boku może wyglądać, bo o pomoc nikogo nie proszę, samochód kupilam, pracuje, ogarniam wszystko to przecież sama nie dałabym rady. A ja daje rade! Nie czuję, że robię coś ponad norme, nie licząc opieki nad najmłodszym skarbem moim. Zarobiona, zagoniona byłam odkąd poszłam do pracy po odchowaniu starszych dzieci. Nie odczuwam wiekszej różnicy. Tyle, że mam więcej spokoju i nie muszę z nikim obgadywac swoich decyzji. 

Nie ogarniam jak można pchać się ze związku w związek. Gdybym nie umiała funkcjonować sama nie dałabym sobie rady. Trzeba chyba lubić siebie i dopiero wtedy, gdy jest sie samemu w stanie wytrzymac z sobą, można coś zbudować. Tak myślę.           Poki co, nie wyobrażam sobie nawet bym mogła próbować. Jest mi za dobrze, odpoczywam od facetów i w sumie tak szczerze to nie zwrcam uwagi na nich. 

Minęło 10 miesiecy od przeprowadzki. Można powiedzieć, że dopiero nauczyliśmy się żyć na nowo. Pogodzilismy, że to na zawsze, że nie bedzie powrotu. Czas płynie bardzo szybko, zdecydowanie za szybko... Boję się tylko, że najmłodsze moje dziecię nie będzie znało ojca, bo on w końcu umrze. Boję się, że bedzie miał żal, że nie był na tyle ważny dla niego, by zechciał dla niego podjąć próbę wyjscia z tego bagna.On bardzo za nim tęskni, bo byl czas,  ze regularnie sie z nim widywal. Woła go czasami, krzyczy "tato" jak zobaczy faceta na ulicy. No jestem zła, że mój malutki synek ma taki zawód, za każdym razem, gdy myśli, że to jego tata.   

Nie ma jednak co się mazgaić, bo ma za to najlepszą mamę jaką mógłby mieć i rodzeństwo, które go kocha najbardziej na świecie. Jeszcze tylko zabiorę się za siebie żeby być równie ładną i szczupłą jak kochającą i będzie super. 

Natomiast, co do tytułu to w zasadzie bez faceta jest tyle możliwości...  można czytać w spokoju, jeść ciastko w łóżku i nikomu nie przeszkadzają okruszki, kolejne buty nie kolą w oczy nikogo, można gotować tylko to co się lubi i kombinować nowe potrawy bez obaw, że znów przekombinowalam. Nikt nie patrzy z wyrzutem, że jem coś od czego sie tyje, mogę słuchać w sypialni przed snem muzyki jaka lubie i swiecic światło tak długo jak chce. Chcę gdzieś jechać w niedziele, to nie pytam tylko jadę. Najważniejsze jednak, że deska od kibla jest zawsze opuszczona...

4 lipca 2020 , Komentarze (11)

Jest mi nijak. Jest mi ciężko, ale nie jestem sama. Przede mną walka o alimenty na dzieciaki, bo szanowny tatuś zapomniał, że zrobił trójkę cudownych dzieciaków, które chcą żyć normalnie. Kolejnie rozwód z orzeczeniem o jego winie. Ostatnio prowadza się z jakąś dziewczyną, która chodzi od paru lat po wsiach i obsługuje pijaków za alkohol. Muszę mieć dowody i na chwilę obecną kombinuję jak je dostać. Wkurza mnie strasznie, że poswiecilam serce w dom a on tam meline robi. Na szczęście mam człowieka, który mi pomaga (nie jest to żadna moja sympatia, tylko Pan, który w ramach wyjątku i dzięki wspólnej znajomej zajmie sie wyjątkowo i moim przypadkiem i pomoże mi za darmo). Okazuje się, że mam cudownych ludzi wokół siebie i mogę liczyć na ich pomoc, nawet finansową, co same zaproponowały.

Czuje, że muszę zacząć ćwiczyć bo muszę rozładować złość jaka narasta we mnie na tą całą sytuację. 

25 lipca 2019 , Komentarze (4)

Biłam się z myślami czy dietę wykupić, bo czy ma to sens, czy będę się stosować, czy nie odpuszcze po tygodniu, czy mi nie szkoda kasy. W końcu pomyślałam, że jak będzie promocja to będzie znak... No i stało się! Takich znaków nie należy lekceważyć, jadłospis mam dostać dziś. Już sobie siebie wizualizuje i oczyma wyobraźni widzę siebie jako laskę nie z tej ziemi, tylko lustro coś nie chce współpracować i ma gdzieś moje wyobrażenia...

.

2 lipca 2019 , Komentarze (2)

Mineło troche czasu od porodu. Emocje i lęki opadły. Moje maleństwo jest już fajnym bobasem. Uśmiecha się na całego, nawet sam próbuje nas rozśmieszyć... Gada po swojemu jak najęty. Mieli swoimi kończynami na calego. Ma już 18 tygodni ale ponieważ miesiąc szybciej przyszedł na świat jeździmy z nim do poradni neonatologicznej, neurologa i ponieważ ma poszerzenie miedniczek nerkowych do nefrologa. Na szczęście scyntografia wyszła dobrze, więc tylko kontrolowac mamy póki co. 

Stres + karmienie piersią sprawiły że od porodu przytyłam 16 kg. Kilogram tygodniowo!!! W najgorszym momencie życia tyle ważyłam co teraz 96kg.! Kilka lat temu udało mi się schudnąć, ale do 73kg maksymalnie. Zaraz dojdę do 100 i eksploduje!!! Tłukę sobie do głowy od paru dni, że pora się opamietac bo moje ciśnienie po krótkim okresie stagnacji znowu skacze i pewna jestem, że wina leży po stronie mojej wagi. Nie będę rozpaczac, oglądać się za siebie tylko biorę sie za siebie. 

Dzisiaj od rana ładnie sobie zjadłam śniadanie i obiad bez szaleństw. Poszłam z małym do sklepu, w dwie strony 3.6 km. Godzinę nam ten spacer razem z zakupami zajął. Zastanawiam się nad wykupieniem diety. Zastanawiam się tylko czy dam radę z małym stosować się do zaleceń. Karmie piersią, dlatego dieta raczej miałaby na celu wyrobienie zdrowych  nawyków, ale czuję że jak nie zacznę teraz to nie zacznę nigdy i chyba pęknę. Przez tą moją wagę to jestem zmęczona i nic mi się nie chce i nie lubię tego stanu. Przekroczyłam granicę po której zamieniam się w kupę sadła. Jestem brzydka i jest mi aż żal moich dzieci, że mają taką mamę. Nie chcę by się zaczęły mnie wstydzić. Chyba nie ma grubszej mamy w szkole i żadna pociecha że szkoła jest mała. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.