na ryby :):):))))
Dlaczego wydaje mi się, że jest dopiero sobota?
weekend muszę zaliczyć do szalenie udanych!!! poczynając od piątkowego afterwork;) :))
do chwili obecnej. Jestem padnięta, ale takim radosnym zmęczeniem. Niestety nie jest to spowodowane wysiłkiem fizycznym. w ten weekend dałam ciała w tym temacie. Całe szczęście , że zaliczyłam w tym tygodniu Chodakowską. Regulaminowe minimum w prawdzie, ale jednak zaliczyłam :) Zmęczona jestem upałem, dzisiaj prawie 40 stopni było podobno. A my cały dzień ( w cieniu na szczęście) nad wodą, na rybach !! :) Jestem mega happy, bo pierwszy raz w życiu zaszczyciła mnie taka atrakcja. I nawet sama złapałam rybę !!!!
Byliśmy na stawach hodowlanych, więc złowić pstrąga, żadna sztuka. Ale frajdy co niemiara :) !
Dobrej nocy dziołszki :*
No i dupa zbita...
Wczoraj mimo szczerych checi cwiczen niet, domowego spa takoże "/
Wieczor spedzilam zwinieta tulac sie do termoforka. Juz zapomnialam jak to jest z bolesna@. Dzisiaj jestem jak przerzuta i wypluta. Ale nic to, dzis juz cwiczyc dam rade, miejmy nadzieje. A kosmetyczne rozkosze... Moze jutro :)
jest dobrze
Jestem z siebie bardzo dumna, że jednak ruszyłam dupcię wczoraj wieczorem. Tym razem w jasnych barwach widzę to moje odchudzanie, a może raczej drogę do super figury :) Zmieniłam trochę swoje podejście do tematu. Ale też i cele się zmieniły. W zeszlym roku chciałam po prostu schudnąć do wagi normalnej. Tyle lat byłam otyła i z nadwagą, że w momencie kiedy dobiłam do wagi która według kalkulatora BMI jest już normalna, byłam przeszczęśliwa ale i nieco zaskoczona. I co teraz? przez jakiś czas robiłam dalej swoje, ale desperacja zmalała. inne sprawy zajęły mnie intensywniej. I tym sposobem sprawa się z czasem rozmyła. Teraz czas iść dalej! I (chyba) wiem czego chcę. No dobra, powiedzmy, że w przybliżeniu ;)
Był czas, że motywowały mnie fotki mega wielkich i upasłych wielorybów. Sama byłam wielka i cieszyłam się, że opamiętałam się w porę. Motywował mnie strach przed takim właśnie odbiciem w lustrze.
Teraz przyszła pora na coś innego, teraz motywuje mnie pragnienie. A zaglądając do licznych pamiętników dziewczyn tutaj,które przeszły niebywałą metamorfozę wiem, że to jest realne, możliwe. Będę miała figurę, ehh. Po prostu będę świetną laską!!! bo fajną jestem już teraz :D:D
No to by było na tyle moich rozważań.
Dzisiaj mam luźniejszy dzień w pracy. Luzy czasowe wykorzystałam już na prasowanko i uzależniającą vitalię :) Teraz do robłoty. Ale liczę jeszcze na lejący się pot i domowe spa :)
Jaki świat jest piękny w tak słoneczny, bezstresowy dzień !!! :)
złaź z kanapy
czy weekendy na prawdę muszą tak prędko mijać?
dzisiejszy dzień w pracy wycieńczający. Że też musiałam sobie te poniedziałki tak masakrycznie ustawić? weszłam tutaj jeszcze dzisiaj, żeby się zmotywować do ćwiczeń. I dochodze do wniosku, że z samego czytania dupcia nie zmaleje. Tak więc zwlekę się lepiej z tej ( o boshe jakże wygodnej po ciężkim dniu) kanapy i zaliczę jeszcze te wygibasy, a poczytam jutro.
Dobranoc :*
to działa!!!:)
w końcu spadek :) !!!waga w końcu się ruszyła , ale co najważniejsze, centymetry też :) troszeczkę, ale też :) to motywuje do dalszego działania!:)dobrze, że wczoraj nie miałam czasu na ćwiczenia, to mięśnie mi trochę odpoczęły. Weekend nadszedł, czas się trochę pomaltretować znowu:)
wszoraj na tym zakończeniu sezony opatrzność się nade mną zlitowała chyba. Bo nie wystawiała mnie na próbę. Jedzenie było niesmaczne i za tłuste, nie smakowało mi wcale|!!wszamałam więc tylko kilka frytek:) moją porcję wczamał G. i tym sposobem wilk syty i Dorcia nie tyje :D Ciasta na szczęście stały daleko :D:DUdanego weekendu:* :)
pierwsze kuszenie
Chodakowska po raz drugi zaliczona :)!!
dzisiaj było jednak o wiele trudniej. Te niepozorne ćwiczenia działają na stówę :) Zakwasy miałam normalnie. JAk tylko zaczęłam ćwiczyć pomyślałam, "oj, łatwo nie będzie"
i tu właśnie kuszenie. A może odpuścić w takim razie, a potem już w trakcie ćwiczeń, a może nie dawać z siebie wszystkiego, kto mnie widzi? może trochę lżej będzie. Ale zaraz potem się otrząsnęłam. Kogo ja chcę oszukać? Samą siebie? Nie da rady, lustro zdemaskuje później każdą taką próbę. I starałam się wykonywać wszystkie ćwiczenia na maksa. Wiadomo, brakuje mi perfekcji i lekkości wykonania Ewki (ćwiczę przed lustrem) ale staram się dociągać ile się da. Tłumaczyłam sobie, że skoro już ten czas poświęcam na ćwiczenia, skoro i tak pocę się jak pigi, to niech chociaż efekt tego będzie później. Ciężko było.
Jutro przerwa od aktywności. Idziemy na zamknięcie sezonu , jak się dowiedziałam, że ma być prosiak z rożna i fura jedzenia, bo większość osób coś przyniesie, to się przeraziłam trochę. Przecież ja się oprzeć nie zdołam "/ . Ja zrobię sałatkę z tuńczyka, uwielbiam ją, a zrobię z dietetycznym majonezem. Więc jeśli jakimś cudem silna wola na mnie spłynie, to się nią zajadać będę całkiem legalnie, bo głównie z białka się składa :) A jeśli nie spłynie to w sobotę zapier... będę 2xwięcej. żeby to spalić.
Zastanawia mnie jeszcze jedno zjawisko, a może po prostu irytuje?
Nie ogarniam wpisów dziewczyn, które co dzień napalone na odchudzanie, mówią, że od poniedziałku, od jutra, etc. przychodzi jutro, a one powtarzają to samo. Potrafię zrozumieć spadek motywacji, gorszy dzień , czy tydzień, czy też nawet całkowite olanie sprawy. Ale kiedy wydaje się, że motywacja sięga zenitu, a one robią wpis i z tą motywacją robią... nic... ? tego pojąć nie potrafię.
taak, tym optymistycznym akcentem...
Działajmy dziołszki ,tym razem fakytycznie od jutra, bo przespać się trochę wypada ;)
Buźka
Chodakowska dzień 1
:)
Nakręcona furorą jaka na Vitalii zrobiła Ewa Ch. , a przede wszystkim dzięki gestowi Urszuli :) (dziękuję Ci jeszcze raz :*) , zrobiłam dzisiaj pierwsze podejście do jej programu ćwiczeń:)
Zaglądnęłam dzisiaj na profil Ch. na fb. Zobaczyłam tam zdjęcia "Oli" przed i po. Kiedy już otrząsnęłam się z pierwszego, głębokiego szoku, postanowiłam ze nie popuszczę.
No K!!!, dlaczego ja nie miałabym dać rady?? Ona dokonała tego niby w 10 tygodni :o
Za mniej więcej 10 tygodni moja mama ma urodziny, więc łatwo będzie mi zapamiętać datę spodziewanych, oszałąmiających efektów :) No ciekawa jestem bardzo, ale i pełna zapału i wiary. Tylko czy wytrwam? Do systematycznych osób to ja zdecydowanie nie należę;) Pocieszające jest dla mnie to, że fitness na który chodziłam w zeszłym roku był dłuższy i cięższy, jak dla mnie. Nie miałam siły chodzić na niego codziennie. Tutaj byłam zaskoczona bardzo, kiedy Ewa powiedziała "dziękuję, że wytrewałaś ze mną do końca" :D:D to już?? ufff, spoko :)
Nie powiem, żeby te ćwiczenia były lightowe, to z pewnością nie. Upociłam się porządnie, starałam się dać z siebie wszystko, mimo, że były chwile, że wymiękałam. Siły dodał mi tekst
"Twoje ciało może znieść więcej niż umysł "
święte słowa!!!
Na szczęście nie czuję się po tych ćwiczeniach całkiem wypompowana. Całe szczęście, bo to pewnie by mnie zniechęciło, a tak jutro pomacham znów na pewno :)
Dietowo trzymam się poprawnie, chociaż wieczory są dla mnie najtrudniejsze . Zwykle wracam do domu dość późno. Dzisiaj po 19-ej. Nie potrafię wyobrazić sobie , że przychodzę i nic nie jem. Ok, to jest jeszcze do przyjęcia. Kładę się też późno, więc trzy godziny przed snem jest nadal na legalu. Tyle, że te nawyki :/ lubię ciężko, obiadowo i dużo... Ale pracuję nad sobą :)
Dobrej nocy dziewczynki :*
PS.
Myślałyście o wizualizacji?? Ja w sumie nie wyobrażałam sobie siebie w wersji fit. Spróbuję dzisiaj. Ciekawe czy moja wyobraźnia to ogarnie?:D:D
wpis
cały weekend był pod znakiem "fischerfest-u". Tańce, hulanka, swawole :) Całą noc bawiliśmy, włącznie z afterparty w dicho :) przed 6 dotarliśmy do domu :o w szoku byłam, bo w zasadzie ja chętnie bym jeszcze została, ale musieliśmy się liczyć ze znajomymi. Co wypiłam, spaliłam. mam wielką nadzieję ;) tak dawno nie tańczyłam, że uda zakwasy poczuły :) a dobrze im tak, niech się przyzwyczajają do działania znowu :)
Dzisiaj miałam wolne i wielkie plany nadrabiania weekendowych zaległości ćwiczeniowych. Hmm, jak to zwykle z wielkimi planami bywa, spaliły na panewce. Zauważyłam, że łatwiej jest mi się zorganizować, coś zrobić, osiągnąć etc. jeśli cel jest mały i blisko. Na szczęście ie poległam całkowicie i godzinka z orbusiem na +.
Umówiłam się też do fryzjera, mała rzecz a cieszy :) zwłaszcza, że masaż głowy męskimi dłońmi jest boooski :) wcześniej zawsze trafiałam do kobiet. cóż za pech :D Moje włosy cieszą się bardzo z podcinki, potrzebowały jej bardzo. Ja się cieszę bardzo, bo takie wypady mnie relaksują :) potem skorzystałam jeszcze z wolnego popołudnia i uderzyłam do wielkiej galeri. Ciuchy mnie tak nie rajcują, za to kosmetyki mają wielką moc przyciągania :) Staram się zużywać zapasy z szafki, ale co chwilę wypatrzę coś ciekawego i ... uwielbiam to :)
Oki, ja mykam testować moje nowe mazidła, dobrej nocy dziewuszki :)*
pasek w górę :/
No i jednak aktualizowałam pasek, niestety w górę. Liczyłam cichutko, że tak łatwo mi pójdzie, że to ja wyrównam do nie go a nie on do mnie... przeliczyłam się. Ale walczę :)
Czuję, że powinnam więcej ćwiczyć. Nogi, brzuch, ramiona...Postaram się dzisiaj ogarnąć wszystkie swoje zajęcia i obowiązki tak, żeby mieć czas i na to. Dumna jestem z siebie, że codziennie męczę orbusia. Jednego dnia dałam radę tylko pół godziny, nie miałam siły na więcej, a każdego innego dnia godzina :) niestety jakoś dni tak szybko mi umykają, że wchodzę na niego zwykle po 22-ej, i później najzwyczajniej już mi się nie chce nic innego robić. A szkoda, bo to porządna rozgrzewka. No nic, może jakoś to ogarnę.
Z innej beczki, w tv powtórka z soporu '74 fajnie obejrzeć takie starocie, Irena Jarocka nic się nie zmieniła od tamtych czasów. Piękna i te piosenki , ehh. "wymyśliłam cię...." nananaaa boshe jak ja się cieszę, że żyję teraz :)
Wczoraj na obiad zrobiłam Bulgur, z nieco oszukanym chili con carne (połowę mięsa zastąpiłam granulatem sojowym) myślę, że to fajny sposób na ograniczenie tłuszczu i lekkość dania :) w smaku soja była niewyczuwalna, chłopakom też smakowało. Bulgur jadłam po raz pierwszy, całkiem to smaczne, coś jak nasza kasza jęczmienna.
Czas zbierać się do pracy, ehh jak dobrze, że weekend tuż tuż :) ten będzie dla mnie pod znakiem fisherfest.
Udanego dnia dziołszki :)
i po weekendzie
ehh, że te weekendy tak szybko mijają.
jak dobrze, że do piątku jeszcze tylko 5 dni , haha :D a na piątkowy wieczór wstępne plany już są. "Fischerfest" ze znajomymi. Może być wesoło, może potańczyć będzie okazja :)
Na dzisiaj plany też były, mieliśmy się wybrać na ryby!:) Cieszyłam się na tą wyprawę jak dziecko, bo jeszcze nigdy nie miałam w ręku wędki ( chociaż mój luby twierdzi, że wędkę ma, tylko żyłki mu brakuje:D:D) Niestety do południa padało, potem pogoda też niepewna. Cóż , co się odwlecze to nie uciecze :)
Mimo zmiany planów popołudnie mieliśmy dość intensywne, pojechaliśmy do Worms, trochę drażni mnie ustawianie załatwień na niedzielę, ale przy okazji można coś ciekawego zobaczyć. No tragedii nie ma. Obiad dzisiaj na mieście. W tym temacie jeszcze mi się w glówce nie poprzestawiało. Muszę się trochę przeprogramować. Patrzyłam nawet w menu na sałaty... No ale powiedzcie same, sałata kosztuje tyle samo co stek z frytkami. No dobra, marne usprawiedliwienie. Po steku jeszcze lody. Lodziarnia była tak oblegana, że spodziewałam się cudów. Przeliczyłam się. Po prostu już kilka lodziarni szalenie podniosło poprzeczkę do tej pory. Na szczęście po powrocie wskoczyłam znów na Orbusia. Także dzisiaj 2x60 min.
+10 min bańki. No ciekawa jestem, czy wykrzeszę z siebie zapał na ćwiczenia nóg, chciałabym.
Buźka dziewczyny, trzymam kciuki za kolejny tydzień na plus i u was i u mnie :*