I - omlet białkowy tylko z jednym żółtkiem + dwie łyżki owsianych i dwie mąki razowej, truskawki + jogurt nat.
II - dwie kanapki z polędwicą i warzywami
III - obiad z wczoraj
IV - no właśnie nie wiem co ja tu zjem
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (60)
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 39780 |
Komentarzy: | 390 |
Założony: | 3 września 2011 |
Ostatni wpis: | 23 czerwca 2015 |
Postępy w odchudzaniu
Historia wagi
I - omlet białkowy tylko z jednym żółtkiem + dwie łyżki owsianych i dwie mąki razowej, truskawki + jogurt nat.
II - dwie kanapki z polędwicą i warzywami
III - obiad z wczoraj
IV - no właśnie nie wiem co ja tu zjem
Plany na dziś:
9.00 I- dwie kromki grahama z awokado, rzodkiewką + jedno jajko i ok.150 g serka wiejskiego + mała czarna zbożowa
***Bieganie + crossfit 10 x 10
12.00-13.00 II - omlet z 1 całego dwóch białek z 30g owsianych + pieczarki i cebulka
16.00 III - rybka w warzywach z piekarnika + ryż basmati
19.00 IV - tuńczyk z rukolą i pomidorkami
21.00 - basen ;)
Godziny podane optymalnie, ale bardzo chce żeby tak wyszło !
Jak o wszystkim to o wszystkim
I - 4 kawałki chleba z szynką i fetą i rukolą
II - jabłko + drożdżówka
III - chłodnik z jajkiem; ......... jogurt z orzechami i rodzynkami, dwa michałki, jedno ciastko owsiane, chleb z szynka + siemię lniane zalane wrzątkiem, żeby już nic nie zjeść
Potem puściłam sobie muzykę relaksacyjną i starłam się rozluźnić i wytłumaczyć w swojej głowie : dlaczego zjadłam? co mi to dało? pozytywy ? negatywy?. Zasnęłam. /Zjadłam pod wpływem emocji, trochę zalana łzami.
Wstałam.
IV posiłek - garść nerkowców, dwie kromki grahama z awokado i serek wiejski 200g.
V - "kamyki orzechowe" - niecała paczka bo częstowałam trochę ( powiedzmy, że zjadłam 140g) ; potem piwo miodowe
50 minut biegania / noga nie bolała jak zwykle mocno, więc udało się :)
Czytam menu dzisiejsze i niepotrzebnie panikowałam. Nie jadłam pełnowartościowych posiłków, ale też udało mi się zrezygnować z paru pomysłow na "przekąskę".
Wczorajsze kanapki o 22 nie pozwoliły mi normalnie spać. Budziłam się kilka razy i byłam oblana potem. Rano mogłam prawie wyciskać pot z koszulki. Naprawdę nie było mi to potrzebne. Jedzenie o tej porze nie służy mi i przekonałam się o tym po raz kolejny.
Dziś na śniadanie - powtórka z rozrywki - zjadłam tyle kanapek na ile miałam ochotę czyli 4 zamiast 2. Okej rano to jeszcze ujdzie.
Zjadłam dziś małego świderka a do tej sałatki z tuńczykiem na kolację doszły jeszcze kanapki z serem feta, szynką i rukolą + 2 szklanki mleka. Taka mnie naszła ochota. Bez komentarza.
Nie wiem już czego chcę. Oglądam te wszystko laski w internecie i chaos siedzi w głowie. Chciałabym polubić to co mam i robić wszystko wg zasad, na spokojnie.
Bieganie i ostrzeżenie, co dzieje się kiedy
przestaje się ćwiczyć.
Było okej. W sensie porozciągałam sobie mocno przed biegiem nogę. Bolało, ale dało się biec. Ciągłego biegu nie było jako tako. Wybiegłam z domu, w parku zrobiłam 10 serii brzuchów i pobiegłam z powrotem do domu. Wszystko zajęło mi godzinę. Nie będę liczyć jak długo biegłam, ile przebiegłam i w ogóle w ogóle, bo na razie musze się wdrożyć w nowe treningi.
Wieczorem 45 minut basenu. Dziś zakwasy jedynie na przywodzicielach, więc myślę że już do końca je rozpływam :)
Co ciekawe z moich spostrzeżeń. Jak już pisałam 3 tygodnie nie miałam porządnego treningu. We wtorek zrobiłam pierwszy po tak długiej dla mnie przerwie + krótkie rozbieganie z bolącą nogą / trudno dam radę. W środę basen, w czwartek boot camp, w piątek basen, w sobotę regeneracja a dziś czyli w niedziele poranne pseudo biegi i basen wieczorem. Czuję jak strasznie brakuje mi wysiłku fizycznego, nie mam humoru i podchodzi to pod chandrę. Nie chce tego tak zostawić. Miałam pisać o spostrzeżeniach ... . Wyglądam autentycznie jak flak... moja skóra nie jest tak napięta i jędrna jak wtedy, kiedy ćwiczyłam. Moja pupa w lustrze podczas rozciągania wygląda fatalnie, jest płaska i jakaś oklapiona... . W spodniach tak tego nie widać, ale wierzcie mi w niektórych pozycjach wyglądało to o niebo lepiej te kilka tyg. temu. Co śmieszne w tym wszystkim - wtedy też byłam niezadowolona ze swojego ciała, bo sądziłam, że jestem wciąż za gruba i tłusta! Ramiona po 3 tyg. przerwy --- szkoda gadać, w ogóle nie trzymają się kupy / skrzydła i koniec. Brzuch - wtedy wystawał ale jakoś jedonlicie i spójnie a dziś - jakieś grudki tłuszczyku podskórnego i fałdki takie oleiste. Naprawdę nie jest to fajne. Wiem, że to wróci, kiedy tylko znów zacznę normalne ćwiczyć, ale niech to będzie ostrzeżenie dla dziewczyn, którym przechodzi przez głowę, żeby przestać ćwiczyć i trzymać sie jedynie diety. To bez sensu. A jesli chodzi o moje nogi to okej - obszerny boczny CHYBA nie wystaje tak jak wystawał, bo podczas regularnych treningów był po prostu napakowany, ale wszystko inne to po prostu oleista, gruba warstwa okrywająca moje ciało i jakieś tam mięśnie wyhodowane ale powoli utracone !
Wysiłek uzależnia i całe szczęście.
Jedzenie na dziś:
I - dwie kanapki razowego z fetą (żółtą), pomidorki koktajlowe, rukola i ogórek zielony + mała czarna
II - jabłko + herbatka zielona
III - pstrąg gotowany + basmati ok. 30 g + mix fasolowy + awokado
IV - dwa jajka na twardo + rukola + pomidorki + ogórek zielony + dwa wafle ryżowe
V - tuńczyk w sosie własnym (ok. pół puszki) + sałata lodowa, pomidor i ogórek
Dziś planuję posiłki na najbiższe 5 dni. Żeby nie wymyślać w tygodniu i nie musieć kupować i zjadać niepotrzebnych rzeczy :D
45 minut: basen
Lista zakupów:
- pstrąg mrożony (paczka powinna starczyć na 4 posiłki)
- 2 paczki mrożonych warzyw (4 moje posiłki)
- twaróg chudy
- 4 plasterki szynki drobiowej
Kolejny dzień z rzędu... nogi nie do zniesienia
Nie mam ochoty na przygotowywanie posiłków, na liczenie kalorii i jedzenie jak w zegarku. Nie chce mi się jeść piersi z kurczaka, ani gotować warzyw. Mam tego dość. Tak bardzo. Ochota na coś słodkiego ? Tak jest. Ale czy to ochota na słodycze, czy tylko chęć poprawienia sobie nastroju. To drugie, jestem tego pewna. Wiem to, a mimo wszystko nie umiem sobie z tym poradzić.
Czytam poprzednie wpisy i okazuje się, że "czułam, że schudłam" -- na wadze ciągle waha się to 56,5 kg. Nic więcej nie idzie. Stoję w miejscu. Nie mam satysfakcji, motywacji i siły do działania. Chce rezultatów... brakuje mi rezultatów w tym całym poświęceniu.
Długa przerwa od treningów - czuje się jak flak. Mam takie zakwasy na całym ciele po wtorkowym treningu, że sama nie mogę w to uwierzyć. Taaa wtorkowym. Wyobraźcie sobie jak długo moje ciało nie ćwiczyło a potem dostało za duży bodziec.
Nie pracuje już jako instruktor tyle godzin co wcześniej. Zostawiłam sobie jedną godzinę. Powód ? Milion powodów. Chce się zająć przygotowaniem do licencjatu, uczyć na egzaminy i chyba jeden z wiodących powodów to ograniczyć treningi siłowe do minimum. Ciągłe przysiady / składy zrobiły z moich nóg nie dość zgrabne balony. M. obszerny boczny wystaje niesamowicie, jest napakowany i walcze z tym, żeby zrzucić to okropieństwo.
Z aerobów został mi basen, bo przez piszczelowy przedni nie mogę biegać.Noga boli i pali wręcz po 20 minutach ciągłego biegu. Niestety po 3 tyg. przerwy nie ma poprawy. Więc zaczęłam pływać i zobaczę jak na taki wysiłek zareaguje moje ciało. Mam nadzieje, że nie zrobi mi się V'ka z pleców :P
Genetyka. Nienawidzę swoich własnych predyspozycji. Marzy mi się być po prostu smukłą, drobną dziewczyną. I uspokoić to co siedzi mi w głowie.
POKOCHAĆ SWOJE WŁASNE CIAŁO.
SCHUDNĘ WTEDY, KIEDY NIE BĘDĘ SKUPIONA TYLKO I WYŁĄCZNIE NA TYM.
MOJE ŻYCIE POWINNO PRZESTAĆ KRĘCIĆ SIĘ WOKÓŁ TEGO, CZY ZRZUCIŁAM KG CZY NIE.
57 kg !!! Nie rozpaczam, ale też się nie cieszę. Trudno. Zdarza się. Raz spadek raz wzrost - tylko szkoda, że to jest cały czas redukcja!
Okres powinien przyjść wczoraj, więc pewnie będzie na dniach. 1kg to może być jego wina, ale 0,5 miało być mniej, więc muszę starać się bardziej. I nie dawać sobie fory i rozgrzeszeń.
Czuję jakby moje życie powoli przestawało się kręcić pomiędzy zjeść coś słodkiego a nie zjeść. Nie potrzebuję tego przetworzonego cukru.
MONTIGNAC DZIEŃ KOLEJNY. Robię swoje.