Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Najważniejsze to się nie poddawać...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 18353
Komentarzy: 407
Założony: 29 października 2011
Ostatni wpis: 5 grudnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Renatek13

kobieta, 44 lat, Warszawa

169 cm, 100.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 kwietnia 2013 , Komentarze (4)

Dzisiaj jest całkiem nieźle, rano jedna kanapka, po drodze kawka, a teraz miseczka zupy, do wieczora jeszcze daleko ale postanowienie jest, żeby nie podjadać...
Zaczęłam od tego że mniej będę jadła, a po kilku dniach jak znajdę trochę czasu to wprowadzę już konkretną dietę, martwię się tylko tym żeby rozsądnie to zrobić, bo nocki nieprzespane robią swoje i obym na diecie miała siłę funkcjonować, mądrze muszę to wszystko planować, a po wizycie u lekarza za dwa tygodnie zacznę ćwiczyć.
Wczoraj miałam gości, wesele w rodzinie... 15 czerwca, więc nie ma czasu na obijanie się...

4 kwietnia 2013 , Komentarze (4)

Od czego zacząć, ciężkie są powroty, ciężko jest opisać co było, a działo się...ostatnie wakacje nad morzem były pod znakiem 'wieloryba na piachu', wiosną nie udało mi się wiele ze sobą zrobić, do tego zaciążyłam, 3 tyg temu urodziłam, na dzień dobry po powrocie do domu od razu miałam co robić, starsza córka i mąż ostro pochorowali się, ja na wysokich obrotach w tydzień zgubiłam 12kg (czyli wszystko to, co przyplątało się w czasie ciąży), przestałam karmić piersią...
Po ciążowych kilogramach nie ma śladu, za to te sprzed ciąży mają się dobrze, a jest ich od cholery. Przez święta nie miałam czasu na nic, a na pewno nie na obmyślanie strategii jak pozbyć się zbędnego balastu.
Dzisiaj zrobiłam pierwszy krok, zawitałam na Vitalię, następnym krokiem będzie ułożenie sobie w głowie co mam jeść i co ćwiczyć.
Niech już ta zima się skończy to zacznę na dwór wychodzić, zaczną się spacery z wózkiem, rolki chcę sobie kupić, rower już w garażu tylko czeka, żeby na niego wsiadać, brzuszki też zawsze lubiłam... plany różnych diet i posiłków też mam gotowe, z poprzednich podejść, więc kwestia tylko to wszystko w mojej główce sobie poukładać i nastawić się na właściwy tryb - pięknie to wszystko brzmi, łatwo się o tym pisze a jak będzie, zobaczymy
Życzę sobie i wszystkim z 'wielkimi chęciami' POWODZENIA!!!

20 marca 2012 , Komentarze (3)

o rany, jak ja dawno tu nie byłam, ale tak już mam, że jak za dużo na głowie to z czegoś trzeba zrezygnować, zeby tego czasu starczyło na inne rzeczy

Wagowo niestety bez zmian, niestety albo stety bo mogło iść w góre... co by nie było trzeba coś z tym wszystkim zrobić żeby w końcu waga szła w dół. a motywacje od wczoraj mam sporą... właśnie zarezerwowałam domek nad morzem więc wyjazd i plażowanie w wakacje mnie czekają, a wielorybów na naszej plaży raczej nie spotyka się więc jak wyjde na plaże w dzisiejszym stanie to zoolodzy na pewno sie zbiegną i ci z kamerami z TV... to by była sensacja...

Jak na razie siedze na L4. Ja zdrowa, ale jeden mój szkrab ma szkarlatyne a drugi zapalenie oskrzeli

Sezon chorób u dzieci uważam za otwarty!!!

postaram się tutaj częściej pokazywać, a przede wszystkim biore sie za siebie i za te moje zwisy, parapety, oponki, fałdki i inne takie...

3 lutego 2012 , Komentarze (17)

po tygodniu trzymania się w ryzach wczoraj po południu pofolgowałam sobie, i to bardzo! Strasznie ten mróz zaczyna mi dokuczać, do tego byłam bardzo zmęczona (zawsze są jakieś usprawiedliwienia...) więc, po powrocie z pracy najpierw zjadłam obiad, ziemniaki i kurczaka pieczonego z surówką, potem zaczęłam jeść kanapki, w sumie 4 (2 duże bułki),potem był jeszcze pączek, mały, ale jaki by nie był... i dużo soku jabłkowego, słodkiego jak diabli. Wieczorem ciężko mi było, bo brzuch pełny do granic możliwości. Oczywiście nie było żadnych ćwiczeń, nie chciało mi się po prostu.

W sumie to bardzo nie rozpaczam, kolejne ważenie dopiero za tydzień w środę, więc biore się w garść i będzie dobrze :)

Jak odchudzałam się rok temu (a nieźle mi szło bo w 1,5 miesiaca zgubiłam 10kg - które wróciły do mnie z wielkim hukiem!) to też co jakiś czas takie obżarstwa miałam i zauważyłam że to podkręcało mój metabolizm i źle na tym nie wychodziłam, oczywiście pod warunkiem że takie wpadki jedzeniowe nie zdarzały się za często... :)

1 lutego 2012 , Komentarze (22)

No właśnie, jestem niecierpliwa... dzisiaj stanęłam na wadze, a ona pokazała 76,10kg, czyli tyle co dwa dni temu. Przecież to normalne że codziennie nie będe traciła kilograma (można pomarzyć...). I tak jest naprawdę dobrze, bo dopiero jestem na diecie równo tydzień, a waga spadła z 78,3kg do 76,1kg, no ale Renatek jest niecierpliwy! :)

31 stycznia 2012 , Komentarze (15)

Wczorajszy dzień był udany jeśli chodzi o dietę, jedynie nie zdążyłam poćwiczyć,trudno, dzisiaj wieczorem na pewno się uda. Nie wiem jak, ale już drugi dzień nie wchodzę na wagę, przy mojej niecierpliwości to naprawdę coś ;)

Zważę się jutro, bo właśnie będzie tydzień, jak zaczęłam się odchudzać, i chyba środa będzie dobrym dniem na ważenie - więc będę oficjalnie ważyła się raz w tygodniu w środy i takie wyniki będę zapisywała na pasku.

Wróciłam do pracy po urlopie, przyznam że troche ciężko jest wracać do rzeczywistości, ale kilka dni i będzie ok :)

Uwielbiam zimę, ale szczerze nie moge doczekać się już wiosny, chciałabym zacząć biegać, a w te mrozy to moge sobie tylko pomarzyć o bieganiu na dworzu...

kończę, idę szykować jedzonko do pracy i dzieci budzić :)

29 stycznia 2012 , Komentarze (17)

Wczoraj pojechaliśmy na spóźniony Dzień Babci, tydzień temu dzieci chorowały więc z domu się nie ruszaliśmy.

Oczywiście jak to w gościach babcia częstowała nas czym tylko mogła. Na początku piłam tylko herbatke i delikatnie odmawiałam ciasta, ale że widziałam że przykro babci się troche robiło jak kolejny raz opierałam się jej namowom żebym zjadła ciasta, więc wzięłam kawałek makowca i poprostu go zjadłam-odchudzanie, odchudzaniem ale między ludźmi też trzeba żyć. A babcia w końcu ma skończone 92 lata. I to była moja kolacja, bo po powrocie do domu napiłam się jeszcze herbatki zielonej z cytryną i troszke poćwiczyłam. Tak więc tragedii nie ma :)

Do sukcesów mogę zaliczyć to, że wczoraj oparłam się frytkom, jakie mąż z dziećmi sobie przygotowali. Pięknie pachniały i wyglądały, ale ja się nie dałam :)

dzisiaj muszę wieczorem przygotować sobie jedzenie na jutro do pracy, urlop się kończy, trzeba znowu wpaść w inny rytm dnia.

28 stycznia 2012 , Komentarze (15)

Ale wszyscy wiemy ze pierwsze dwa kilogramy traci się najszybciej, bo mniej jemy, bo pozbywamy się wody z organizmu...

Dzisiaj znowu nie mogłam się powstrzymać i stanęłam na wadze, stawałam trzy razy bo wynik naprawdę mnie zaskoczył: 76,1kg,  a wczoraj rano było 77kg z kawałkiem.  Ale jak pisałam wcześniej, mój organizm teraz pozbywa się wody po @ no i pierwsze dni diety takie są. Mimo że mam tą świadomość, i tak się cieszę i to mnie bardzo motywuje :))

Rano zjadłam pół puszki rybki w sosie pomidorowym + 2 kromki Wasy + zielona herbata z cytryną, zaraz trochę poćwiczę, na ile dzieci mi pozwolą, bo już wstały.

Mimo że urlop mi się kończy to z chęcią pójdę do pracy, tam przynajmniej nie ma mowy o podjadaniu, nic mnie nie będzie kusiło, w domu przygotuję sobie jedzenie i będę się tego trzymała :) chyba powinno być dobrze z tym moim odchudzaniem :) na razie optymistką jestem...

27 stycznia 2012 , Komentarze (9)

Znowu nie mogłam się powstrzymać i stanęłam na wadze, tym razem spadek spory w porównaniu z dniem poprzednim, super :)) do wagi z paska brakuje mi zgubienie 0,3kg, do niedzieli powinno się udać :) a potem powoli, powoli i oby tylko w dół z wagą ;)

Należę do osób niecierpliwych, tak więc strasznie mi trudno wytrzymać to powolne tempo odchudzania, ale wiem, że przytyłam też nie w jeden dzień więc też i w jeden nie schudne tyle ile chce... :)

wczorajszy dzień zaliczam do udanych, dieta była, ćwiczenia były, jedynie perspektywa kończącego się urlopu zakłuca mój optymizm.

na śniadanie zjadłam Vitallę z niewielką ilością mleka, dietetycy różnie się wypowiadają o takich płatkach, mi one smakują, więc je jem. Będąc na urlopie troche o innych godzinach wstaje i wogóle inaczej dzień wygląda, tak więc od poniedziałku musze na nowo ułożyć sobie plan dnia, pory posiłków no i wcześniej je szykować, ale wierze ze sie uda :)

26 stycznia 2012 , Komentarze (6)

wczoraj trzy razy wpisywałam się na Vitalii, a że net przerywał to się nie zapisywało!! odbuściłam sobie wczorajsze wpisy, może dzisiaj w końcu uda się...

Wczoraj z dietą było średnio,ale właśnie może tak ma być. Im bardziej restrykcyjna dieta, tym krócej w niej trwam, a chodzi o to, żebym wogóle styl odżywiania i życia zmieniła. Miałam ważyć się dopiero w niedziele ale chciałam sprawdzić co i jak, więc różnica do wczorajszego ważenia była, waga lekko w dół. To mnie motywuje ale oczywiście mam świadomość że małe różnice przy codziennym ważeniu nic nie znaczą, tym bardziej że żegnam się właśnie z @ i woda ze mnie schodzi. Ale motywacja jest-a o to właśnie chodzi :)

Znalazłam dzisiaj czas na ćwiczenia, 15min na rowerku, brzuszki, twister - na razie w niewielkich ilościach ale od czegoś trzeba zacząć. I tak mam zakwasy od brzuszków, bo brzuszki zaczęłam robić kilka dni temu. Miałam już tak nie raz, więc wiem że to po kilku dniach minie i będzie ok :)

A na wiosne rower kupuje, no i marzy mi się żebym codziennie rano biegała. Nie wiem czy znajdę czas rano przed pracą, ale kto wie? może jak będę wstawała ok 5.30, bieg do godz 6.30, a potem budzenie, szykowanie i rozwożenie dzieci do przedszkola i szkoły, a ja na godz 8 do pracy... podobno wszystko jest możliwe, 'trzeba tylko chcieć...' ?! 

;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.