Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Najważniejsze to się nie poddawać...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 18253
Komentarzy: 407
Założony: 29 października 2011
Ostatni wpis: 5 grudnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Renatek13

kobieta, 44 lat, Warszawa

169 cm, 100.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 stycznia 2012 , Komentarze (3)

co chwila zaliczam jakieś niepowodzenie jeśli chodzi o odchudzanie. Jak zaczęłam coś robić to wyszło na to że w przeciągu miesiąca... przybyło mnie o 2kg!!! efekt świąt i Sylwestra...

tak więc na pasku zmieniłam z 76,8 na 78,3kg

byłam dzisiaj na pierwszej wizycie u dietetyka (taka spontaniczna decyzja), zmierzyła mnie (moja waga niestety dobrze wskazuje wagę) pogadałyśmy co i jak mam jeść i o jakich porach, mam sporo rozpisek i skierowanie na podstawowe badania. Mam nadzieje że chociaż te wydane pieniądze na wizytę będą dla mnie motywacją.

Tak siedzę i myślę. Chyba spodziewałam się jakiejś tabletki-cud na odchudzanie a nie pogaduchy, przynajmniej za takie pieniądze... ale to tylko moje płonne nadzieje że lekko będzie. Sama musze w końcu ogarnąć się

Muszę tutaj częściej zaglądać, w grupie raźniej :)

26 grudnia 2011 , Komentarze (4)

długo mnie tutaj nie było, niestety z braku czasu...

a święta...zawsze jestem zmęczona po nich, lubię nastroje przed świętami, szykowanie potraw, ubieranie choinki, robienie stroików, ale same święta mnie męczą, to siedzenie przy stole w gościach zaczyna robić się straszne. Wszystko fajnie jeśli to byłby jeden dzień,ale jak ma się rodziców i teściów mieszkających  bardzo blisko, to niestety nie wypada niepojechać,i tak jeden dzień u jednych, drugi u drugich, a wogóle wigilia też z przemieszczaniem się, a jutro już do pracy...

co roku powtarzam sobie że koniec z siedzeniem 3 dni przy stole w gościach, ale jak na razie na gadaniu się kończy. Ale za rok planuje ja zrobić wigilie, spotkac sie ze wszystkimi w jednym dniu bez jeżdżenia, a potem trochę odpocząć, spędzić czas z dziećmi...

o diecie nic nie pisze bo po prostu nie ma o czym... na spokojnie po Nowym Roku chcę sobie uporządkować w głowie i ustalić plan co i jak robić żeby były efekty i żeby było dobrze.

1 grudnia 2011 , Komentarze (2)

kilka spraw nałożyło mi się i są tego efekty - wpadka jedzeniowa dwa dni temu na całego. Przyplątała się @, córeczka zachorowała i trzeba było improwizować, czyli ściągać teściową do opieki... Na wagę nie staję teraz przez kilka dni żeby to wszystko się unormowało, niech cyferki nie kolą w oczy, bo mi to nie pomaga. Żeby jakoś zrównoważyć całą sytuację siedze teraz przy szklance wody :) (oczywiście śniadanko zjadłam)

Mimo że do tej pory bardzo lubiłam jesień, długie wieczory to w tym roku nie  mam czasu wogóle tym się cieszyć, wogóle cierpię na chroniczny BRAK CZASU!!! czy dlatego że jestem kiepskim strategiem i nie umiem planować czy może za dużo mam wszystkiego na głowie???

Moja mama wyjeżdża jutro do sanatorium na 3 tygodnie, siostra rodzi w połowie grudnia, koleżanka wczoraj miała usuwanego guza z kręgosłupa, tydzień temu tata odebrał wyniki badań - jest OK, ale było duże podejżenie nowotworu krtani...

A ostatnio spotkana koleżanka zaczęła mi gratulować, bo stwierdziła że się zaokrągliłam i na pewno w ciąży jestem!!! zajebiście 'pocieszające' to było!!!

No nic, dzień za dniem płyną, trzeba sobie radzić...

28 listopada 2011 , Komentarze (4)

ale chyba coś we mnie się przełamało i zaczyna dobrze się dziać. Wagowo jest na razie bez zmian, ale to tylko kwestia czasu i tak naprawdę jak w głowie będzie poukładane to spadek wagi będzie tylko kwestią czasu.

Zasady powoli wprowadzam w życie, jem śniadania, nie jem po godz 18-19 (zależy o której ide spać), do tego przełamałam się i przestałąm kupować słodkie bułki, przechodząc obok piekarni, chociaż zapachy kusiły, oj, kusiły...

Moja podróż zaczęła się, zrobiłam pierwszy krok i nie mam zamiaru się cofać i spoglądać za siebie...

24 listopada 2011 , Komentarze (3)

żeby cokolwiek zdziałać w dziedzinie odchudzania musze wprowadzić wiele zmian, ale jeśli zrobie to drastycznie to prędzej czy później i tak - znając siebie - odpuszcze i nic z tego nie wyjdzie.

Tak więc wprowadzam zmiany powoli, systematycznie

pierwszą moją zasadą którą właśnie wprowadziłam jest... jedzenie śniadań. Dla niektórych to naturalne że jak wstają to przed wyjściem do pracy czy szkoły jedzą śniadanie. W moim przypadku nie było to takie oczywiste. Głównie z braku czasu rano nic nie jadłąm, w pracy coś na szybko (słodkie bułki albo jakieś gotowe świństwo), dopiero po powrocie do domu wieczorem zaczynało się pojadanie... najwyższy czas to zmienić. Tak więc od kilku dni jem śniadanie.

Koleją zmianą będzie pauza w jedzeniu po godz 19. Często tak miałam, że po powrocie pracy (ok. 17) jem "śniadanie" potem gotuje obiad, który wcinam ok 19, a kolacją dopycham się ok 21-22. Wiem że przegięcie, ale zbędne kilogramy nie zrobiły się z samego oddychania, tylko właśnie z zajadania zmęczenia i stresików dnia codziennego. Tak więc że chodzę późno spać, godzina 19 będzie moją granicą, po której nie będę jadła, jedynie piła

:)

19 listopada 2011 , Komentarze (2)

od ostatniego wpisu minęło kilka dni, ale to z braku czasu, późno z pracy wracam, zanim cokolwiek  w domu zrobie jest już noc...

ale coś trzeba zmienić, bardzo tego chcę. Pierwszy krok zrobiony, zmiana... fryzury. Niestety waga bez zmian... ale i tu się zmieni :)

Obcięłam włosy z długich na krótkie, takie do ucha, wycieniowane, ogólnie fryzura super, tylko jak w lusterku zobaczyłam mnie z taką fryzurą i taką grubą to teraz mam wielką motywację żeby jednak schudnąć

zaczę od planowania posiłków, wprowadzę jakieś ćwiczenia i mam nadzieje że powoli, ale gramy zaczną lecieć (nie śmiem na razie powiedzieć kilogramy)

5 listopada 2011 , Komentarze (8)

czas za szybko biegnie, ledwo nadążam, doszło do tego że wszystko muszę zapisywać w kalendarzu bo zapominam w nawale zajęć, nawet takie rzeczy jak zapłacenie za obiady w szkole synka, imieniny członków rodziny czy dentyste i tysiące innych spraw...

Jak czytam porady o odchudzaniu w gazetach albo w internecie to zastanawiam się, kto to pisze?! Żeby się do tych porad zastosować, trzeba być: singlem, bez dzieci i najlepiej nie pracować albo w najgorszym wypadku uprawiać wolny zawód i samemu dysponować czasem pracy...

Rano budzę się po godz 6, w biegu szykuję siebie do pracy, zaraz potem budzę dzieci, szykuję śniadanie, kanapki do szkoły synka, potem biegiem ja zawoże synka do szkoły a mąż córkę do przedszkola. I wszystko dzieje się do godz 8. z mężem pracujemy na całe etaty. Po godz 16 odbieram dzieciaki i jak tylko wejdę do domu to zaraz obiad, sprzątanie, zakupy itd. itp. No i jeszcze lekcje z synem, bo codziennie ma zadawane.

W tym wszystkim naprawdę nie jest łatwo skupić się tylko na sobie i poświęcić tylko na siebie dużo czasu, i to jeszcze w ciszy i spokoju. Oczywiście jest to możliwe, ale to nie takie proste... żeby rano sobie pobiegać, spokojnie zjadać 5 posiłków przygotowanych w domu, relaksować się wieczorem podczas kąpieli, dużo spać, bo sen to zdrowie...

Pewnie, dla chcącego nie ma nic trudnego, oczywiście że można, chcę w to wierzyć...

 może i mi się to uda...

2 listopada 2011 , Komentarze (3)

Przede wszystkim nie jadłam wczoraj kolacji i dzisiaj naprawde super się czuję :)

Chyba w końcu się przemogłam, oby tak dalej. W zeszłym tygodniu zrobiłam sporo brzuszków,a że to był pierwszy raz od dawna, to do dzisiaj czuje mięśnie, i boje się kichać ;) Głupie z mojej strony tak się dorwać,ale z każdym dniem będzie lepiej.

Jak zawsze z domu wychodziłam bez śniadania, w pracy kawa i drożdżówka lub inne świństwo, a dzisiaj do pracy zrbiłam sobie kanapke i surówke :)

Wydaje mi się że w mojej główce jakiś trybik przeskoczył i z tym odchudzaniem w końcu pójdzie do przodu :)

30 października 2011 , Komentarze (5)

tak to już jest niestety z jedzeniem że całkowicie nie można z niego zrezygnować, a bardzo trudno jest dozować to, co nas tak bardzo pociąga...

Miałam wczoraj nie jeść kolacji i byłam na dobrej drodze w moim postanowieniu. Ale że wpadłam na pomysł że ugotuję na następny dzień dla siebie sałatkę z brokułów, fety i czosnku, to poszłam do kuchni, no i przygotowałam, no i spróbowałam, no i... zjadłam wszystko przegryzając kanapkami...

Do momentu kiedy nie jem jest ok, jak zaczynam to wszelkie hamulce puszczają. Zasada 'spróbuj i odłóż' nie działa  na mnie.

To pierwsza rzecz z którą muszę się uporać...

29 października 2011 , Komentarze (6)

dokładnie rok temu założyłam konto na Vitalii, zaczynałam przygodę z odchudzaniem, po 1,5 miesiąca był wielki sukces, 10kg mniej. Ale różne okoliczności sprawiły że z powrotem na "karku" (i nie tylko!!) mam te zbędne 10kg, jeśli nie więcej...Na jakiś czas skasowałam konto tutaj, ale wracam.

Zobaczymy, co z tego wyniknie, najważniejsze to się nie poddawać i wierzyć w sukces...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.