heh
W środę poszłam na kijki i basen, a od czwartku chodzę z gigantycznym bólem gardła.. Jest fajnie :( Przez to nie mam ochoty na nic :( a więc ćwiczeń brak :( Za to jest temperatura i to nie ta na dworze heheheeh ;)
Waga kręci się wokół wagi paskowej. Dziś była trochę wyższa, ale się nie dziwię.. a zegar tyka ;) Co mnie bardzo dziwi, kiedyś wchodziłam na wagę raz w tygodniu lub około tygodnia a teraz codziennie... o co chodzi?
Poza tym, brzuch mi wysadziło jak bym w ciąży była, ale o tym już nie piszę bo to stały problem...
No to pomarudziłam jak facet (choć nie wszyscy są tacy) ;) i mi trochę ulżyło ;)
Miłego wieczorku
Pozdrawiam
:-)
Kochani,
niech ten mój wirtualny samochodzik zapierdziela hahaha bo się spieszę! żart ;-))) A prawda jest taka, że jest mi ciężko, bo mnie kusi jedzenie i zauważyłam, że im bliżej celu, tym więcej myślę o jedzeniu. To wcale nie jest dobre! Trzeba to zmienić. Tylko jak?
Poza tym wydaje mi się, że jem mnóstwo! Dziś pozwoliłam sobie na dzień rozpusty ;-) i zjadłam:
1. omlet z dwóch jaj z szynką i pomidorem (bez tłuszczu i sera)
2. Na obiad 2 krokiety z kapustą i grzybami (uwielbiam!) z prawdziwym sosem czosnkowym (tak, tak, z majonezem ;-) )
3. Banan
Uwielbiam krokiety i powiem Wam, że dziś, po tym jedzeniu pękałam z obżarstwa, bo nie szczędziłam na sosie! Wpieprzyłam go sporo! :-))) I nie żałuję hehe
Ciekawe czy waga odniesie się litościwie do mojego dzisiejszego wyczynu ;-) Myślę, że musi ;-) bo od razu po jedzeniu zaliczyłam godzinę kijków, no i wieczorem godzinę basenu :-)
Co do Gracjana, dowiedziałam się, że tradycją jest, że matka chrzestna kupuje szatę na chrzest. Będę musiała się tym zająć, choć kuzynka mówi, że chyba ma jeszcze gdzieś szatę po pierwszym dziecku, ale musi poszukać. Jeśli chodzi o prezent to najbardziej przekonuje mnie założenie konta czy lokaty dla małego. Myślałam o tym, by wpłacić na nią jakieś pieniądze i potem wpłacać kolejne kwoty. Jest to spowodowane tym, że mały ma wszystko! No i chciałabym zrobić takie zastrzeżenie, że mały mógłby wyciągnąć pieniądze po ukończeniu np 18 roku życia. Muszę jednak najpierw przejechać się do banku i popytać jak to wygląda i czy jest to możliwe. Powiedziałam kuzynce o moim pomyśle i nie widziałam sprzeciwu :-) Tylko muszę zobaczyć jak to wygląda ze strony banku.
Kupiłam dzisiaj na allegro gatki ściągające :-) Już się nie mogę doczekać kiedy je przyślą. Chcę zobaczyć czy one coś pomogą i jakie będą efekty :-)
Dziś waga była dla mnie łaskawa i pokazała 63,60 :-) Czyli do 25.02. zostało mi jeszcze 1,6kg. Może się uda. Obrałam realny cel, więc liczę na to, że dam radę, ale wszystko może się zdarzyć....
Miłej nocy.
Pozdrawiam
Motywacja :-)
Kochani,
z pracą wyjaśniłam już parę rzeczy i to jest dobre. Jednak powiedziano mi, że muszę czekać do marca... Oszaleli!!! Muszę zacząć działać bo już mi to zaczyna działać na nerwy ;-))) Więc biorę się... :-)))
Byłam na imieninkach :-) Bardzo fajnie, miło :-) Mały kuzynki jak mnie zobaczył to uśmiech na twarzy od ucha do ucha :-) Niesamowite :-) Strasznie cieszy, jak taki mały człowieczek podchodzi i mówi, "jadę z Tobą, mogę?" Albo "ściągaj buty i chodź ze mną do góry się bawić" :-) Opowiadają mi, że mały codziennie bierze telefon i próbuje się do mnie dodzwonić i w ogóle jestem "ulubioną ciocią" :-))) Fajna sprawa :-)))
A teraz słuchajcie!!! Pochwalę się :-)))) Będę mamą :-))))))))))))))))))))))) Chrzestną co prawda :-)))) Nie muszę przechodzić przez te wszystkie bóle rodzenia itd ;-)) hehe A więc to jest kolejna motywacja, by na chrzciny mojego "synka" Gracjana, zrzucić jeszcze troszkę :-))))) Mam czas do 25.02.2012! Może uda mi się zrzucić ze 2kg...
W związku z tym, mam do Was pytanie i gigantyczną prośbę! Ponieważ to będzie moje "pierwsze dziecko", możecie mi napisać, co się daje takiemu maluszkowi na chrzest? Macie jakieś doświadczenia? Nie ukrywam, że pod tym względem jestem zielona ;-)))
Proszę o podpowiedź!
Miłego dnia.
Pozdrawiam
weekend
Kochani,
myślałam, że Monia tego nie zauważy.... ;-) ale przed nią nic się nie da ukryć ;-)) Dziś waga pokazała mi 64,0 :-)) Tak więc Monia znowu Cię dogoniłam ;-)) Troszkę mniej, co mnie bardzo cieszy :-)))))
Poza tym, dziś same dobre wieści :-) Zdałam wszystkie egzaminy :-) To pierwsza dobra wiadomość :-) Jeszcze co prawda nie wiem, jakie dostałam oceny ale pewne jest, że zaliczone :-)))
Po drugie, dziś rano robiłam przymiarkę moich kiecek...... i o dziwo, w niektóre zaczynam spokojnie wchodzić :-)))) Bardzo się ucieszyłam :-) Jest jedna, którą zostawiłam już spory czas temu i w nią się co prawda wbiłam, ale przydałoby się zrzucić jeszcze parę kg. :-))) Tak czy tak, wywołało to uśmiech na mej twarzy :-)
Jutro idę do chrzestnej na imieninki :-) Mam nadzieję, że placek, który piekła wyszedł jej co najmniej kiepsko heheheh ;-))
Jedyne co mnie przeraża to to, że jutro muszę w końcu zacząć działać z moją pracą.... cóż, tak będzie!!!
Miłego wieczorku
Pozdrawiam
mega dobry humor :-)))
Kochani,
zrobiłam dziś pierwszy raz zupę z soczewicy i powiem Wam, że wyszła mi nawet, nawet... domownicy przychodzili po dokładkę ;-))) Wcześniej jadłam tę zupę w Niemczech i wtedy mi posmakowała, więc po latach postanowiłam wypróbować :-)) Zupę była z zielonej soczewicy z kiełbaskami :-)
Teraz piekę sernik. Trzymajcie kciuki, bo to też nowy przepis ;-) Tzn niby jestem specjalistą od serników ;-), ale to przepis na sernik z serków homogenizowanych i trochę go zmodyfikowałam, więc się zastanawiam jak wyjdzie. A propo to przepis z tv z "ugotowanych" ;)
Wczoraj dostałam fajnego maila od kolegi :) Tak więc chciałam Wam powiedzieć, że jeśli Wam zimno to kumpel napisał, że w Cancun (Mexico) jest obecnie 25stopni :-))))) A więc jeśli Wam za zimno w Pl to zawsze można tam jechać... Będzie cieplej :-)))) Zresztą ten kierunek sama bardzo polecam! ;-))))
Z drugiej strony, znajomi donoszą mi, że w Leysin (Alpy szwajcarskie) jest też ok -16stopni, więc nie jesteśmy sami z takimi niskimi temperaturami :-))))
Eh znajomi chcą, bym przyjechała do nich na narty. W sumie super sprawa, ale najpierw muszę znać wszystkie wyniki egzaminów (nadal czekam) i zobaczyć co z tą moją sprawą z pracy, więc nie wiem jak to będzie...
Jedno jest pewne, ludzie są super :-)
Tym optymistycznym akcentem, życzę miłego wieczorku, bez podjadania ale z ćwiczeniami :-)))
Pozdrawiam
śmieciowe jedzenie...
Kochani,
dzwoniłam, ale się nie mogłam dodzwonić :-( W poniedziałek pewnie pojadę się dowiedzieć co i jak, bo to "zawieszenie" wcale nie jest dobre...
Wyobraźcie sobie, że moje wczorajsze jedzenie poza śniadankiem, to typowo "śmieciowe" posiłki. Ponieważ nie było mnie w domu i tak jakoś wyszło, że nie miałam czasu na przygotowanie sobie jedzenia, na obiad zjadłam 1,5 drożdżówki z makiem, ale by tego było mało na kolację zjadłam kawałek pizzy! Faktem jest to, że poza tym zjadłam pomarańczę i na śniadanie owsiankę i nic więcej. Potem jednak byłam przerażona tym, że popuszczam dietę, że znowu zaczynam jeść co mi w ręce wpadnie itd. Zaczynam zauważać, że poziom mojej motywacji zaczyna trochę spadać i stąd ta panika. Rano od razu wskoczyłam na wagę, by zobaczyć jakie są skutki wczorajszego jedzenia i się trochę uspokoiłam, bo pokazała nieznaczny spadek..
Czy wy też tak macie, że w momencie kiedy znajomi, rodzina zaczynają zauważać zmiany, zaczynacie odpuszczać dietę? Albo jak widzicie, że już w sumie niewiele zostaje do osiągnięcia sukcesu, to pozwalacie sobie na więcej niż normalnie? To mnie przeraża!!! Zawsze na tym etapie się poddawałam i myślałam, że skoro jest już lepiej, to mogę sobie pozwolić na małe co nieco. Skutki tego były tragiczne... Nie chcę, by było tak jak wcześniej. Tym razem nie będzie tak jak zawsze! Dam radę! Muszę sobie to wmówić!!! ;-) W końcu muszę się zmieścić w jakąś fajną kiecę ;-))) Poproszę o troszkę wsparcia! :-)))))
Poza tym, czekam na wynik jeszcze jednego egzaminu. Cała reszta zdana :-)
Mam dzisiaj jakiś taki dobry humor :-)) Pomimo tego, że gdzieś tam jest stres związany z niewiadomymi, to i tak dzisiejszy dzień jest super :-) Może dlatego, że udało mi się zrobić dobry uczynek? ;)
Miłego wieczorku :-)
stres...
Kochani,
mam mega stresa. Jakoś bezsensownie się denerwuję, zamiast zadzwonić i porozmawiać i dopytać.... :((( Totalny bezsens!!!
Chodzi o moją pracę.... w ogóle to chyba dziwna jestem.... :-(((
Proszę kopnijcie mnie, bym zaczęła działać, a nie ze strachu trzęsła portkami!!!! :(((
Jeśli chodzi o tego faceta, to myślę, że temat jest zakończony. Nie pozwolę, by ktoś mnie traktował... hm no właśnie jak? hehehe Myślę, że facet szuka kobiety swego życia. Ja mu powiedziałam, że mnie kręci a on niewiele sobie z tego zrobił. Najprawdopodobniej spotkał się w międzyczasie z innymi kobietami i pewnie stwierdził, że ze mną nie było najgorzej, w porównaniu z pozostałymi i pewnie dlatego się odezwał z twierdzeniem, że też go kręcę. Po trzech tygodniach ciszy!!! Ma jednak pecha, bo ja już dawno temu się opamiętałam i nic więcej od niego nie chce. Tak się nie traktuje nikogo. Skoro szuka, niech szuka dalej..... A jeśli nie może się zdecydować, jego problem... A jeśli dla niego odległość (ok 100km) jest przeszkodą, tzn że jest facetem bez jaj i chciałby mieć wszystko podane na tacy. A ja nie potrzebuję żadnego bawidamka, zasiedziałego kolesia, czy też jakiegoś wygodnego faceta, a faceta z krwi i kości, który potrafi się określić! Tak więc ten temat uważam za zamknięty!
Czekam na wyniki egzaminów i jak na razie wielka niewiadoma :-((
Jedyne dobre w tym wszystkim jest to, że przez cały ten stres zaliczyłam 1000skakanek i zaraz idę skakać dalej i godzinny spacer z kijkami! No ale przyznam się, że dziś też zjadłam więcej tj ok 1200-1300kcal co mnie nie cieszy:-(((
Miłego wieczoru :-)
Edit: właśnie dowiedziałam się, że zdałam egzamin, na który niewiele się uczyłam :-))) ulżyło mi, bo nie był łatwy a poprawka pewnie graniczyłaby z cudem! ;)
Faceci...
Kochani,
przeżyłam weekend i egzaminy, więc mam nadzieję, że przeżyję resztę ;) Trzymajcie kciuki, bo na jeden egzamin niewiele się uczyłam, więc jestem ciekawa wyniku ;) Był test więc może się uda ;)))
Dziś byłam a Decathlonie wzorem Kejtlajf i kupiłam sobie kurteczkę :-) Fajne było to, że zmieściłam się w rozmiar mniejszą... w sumie to nawet dwa rozmiary, ale przy dwóch była taka na styk, a stwierdziłam, że jak założę jakiś cieplejszy sweterek, to wtedy pewnie się nie dopnę ;) Więc Małgosiu głowa do góry, niedługo też Cię to czeka! :))) Jestem tego pewna! :-)))
A co do facetów..... to jest chyba temat rzeka.... już mi ręce na nich opadają hahahah Facet, o którym wcześniej napomknęłam, dał mi delikatnie do zrozumienia, że ta odległość to nie dla niego. Poza tym ja go zrozumiałam, że nic do mnie nie ma. Dałam sobie spokój, bo nie lubię się narzucać.... a on dzisiaj się odzywa ( po takim czasie!) i mówi, że prawda jest taka, że go kręcę, ale ta odległość....
I co ja mam z nim zrobić???!!! Chciałabym by było tak, jak u RybkiArchitekta, ale facet nie pójdzie za mną na koniec świata i to jest pewne. Chyba dam sobie z nim spokój, bo coś mi się wydaje, że koleś próbuje wykorzystać to, że byłam z nim na szczera i otwarta i mu powiedziałam, że mnie na maxa kręci.... Ciężko jest zrozumieć facetów :(((
Może jutro wskoczę na wagę, więc Monia bój się! znowu będę Cię goniła hahahah A prawda jest taka, że najprawdopodobniej będę goniła swoją wagę paskową hahah
No i postanowiłam pójść do lekarza z moim problemem, tylko nie ustaliłam jeszcze terminu hahaha Muszę się zmobilizować ;-)))
Miłego wieczorku
2/3 drogi za mną :)))))
Kochani,
wczoraj po kijkach z sąsiadką, postanowiłam jeszcze wskoczyć na skakankę. Okazała się rewelacyjna biorąc pod uwagę zażycie 2 tabletek Xenny rano. Jak zaczęłam skakać zaczęły działać jelita i efektem tego były jeszcze 3 wizyty w toalecie! Chyba pozbyłam się całego bagażu z ostatnich tygodni. Skutkiem tego była dzisiejsza waga 65,00 (Monia gonię Cię ;) )
Nie powiem, że mnie to nie ucieszyło. Bardziej jednak ucieszyło mnie to, że w końcu poczułam się lżej :)
Dziękuję wszystkim za rady!!!! Co ja bym bez Was zrobiła????? :)))
Zrobiłam wczoraj mały teścik. Tuż przed pójściem do łóżka wskoczyłam na wagę i to samo zrobiłam jak tylko się obudziłam. Wyobraźcie sobie, że różnica to 1,5kg!!! To sporo.
Dzisiaj miałam wesoły dzień. Rano z natchnieniem stwierdziłam, że będę się uczyć.... no i na natchnieniu się skończyło. Ojciec chciał bym robiła dziś za jego kierowcę i miało być krótko i szybko, ale wpadł na super pomysł, że musi się jeszcze dowiedzieć paru rzeczy związanych ze ślubem brata i tak cały dzień poszedł się.... Narada rodzinna się odbyła, więc już mniej więcej wiemy co i jak ;) O tym szerzej napiszę po ślubie ;)
Byłam też z sąsiadką na kijkach. Widzę, że spodobało jej się :))) Więc mam zamiar to wykorzystać. Mówiłam jej też o tej stronce, więc może niedługo i ją tutaj zagościmy ;))))
Zrobiłam dziś sushi i nawet mój ojciec je jadł ;) Ojciec, który po tym, jak kiedyś zrobiłam paellę z owocami morza i go o tym nie poinformowałam przed jedzeniem, zraził się do owoców morza, bo nie spodziewał się muszli małż w środku ;))))
A wczoraj wieczorem gdzieś usłyszałam i zobaczyłam hiszpańskie CHURROSy i powiem Wam, że mam na nie gigantyczną ochotę! ;) Ale jak to jeść na diecie, skoro to bomba kaloryczna? W każdym bądź razie napisałam do paru znajomych i przepis na churrosy już mam ;))) Myślę, że w przyszłym tygodniu je zrobię, ale wtedy chyba cały dzień nic innego poza paroma sztukami, jeść nie będę hehehe by się zmieścić w limicie!
Oto churrosy:
Je się je maczając w gęstej gorącej czekoladzie :))) Są pyszne (ale smażone na oleju :(( )
Myślę, że teraz moja waga stanie i trochę postoi, bo znając życie tak pewnie będzie ale co tam ;))) Z Waszą pomocą dam radę :)))
Oficjalnie potwierdzam, że przeszłam 2/3 drogi ;) Obym wytrwała do końca, bo wcale tak łatwo nie jest ;)
Idę poczytać troszkę...
Pozdrawiam
Moja pierwsza wywiadówka...
Hejka,
wczoraj byłam pierwszy raz w szkole na wywiadówce mojego młodszego brata! Powiem Wam, że to jest niesamowite przeżycie ;) Wychowawczyni widać, mocno przejęta swoją rolą, tłumaczyła rodzicom wszystko tak jakby byli dziećmi, wooolnooo, wyraaaaźnieeee, spokoooojnieee, ale z emoooocjaaamiiii ;)
Byłam tam z ojcem, bo do tej pory chodziła mama, ale powiedziała, że ona nie ma już siły słuchania o zdolnościach brata, więc pojechaliśmy my. Ja głównie dlatego, żeby porozmawiać na temat jego niefunkcjonującego e-dziennika. Od czasu kiedy zablokowano dostęp do jego dziennika (nie wiem dlaczego), straciłam kontrolę nad jego ocenami, a co za tym idzie, poleciały one na łeb na szyję.... :(
Młody to as, jak i cała jego klasa. Największym "przebojem" wywiadówki była opowieść o rzuconym piórniku z tekstem "chować się" i cała klasa uznała, że to granat i schowali się pod ławki!
Kolejną opowieścią była historia wędrującego plecaka, który nagle w środku lekcji dostał "nogi" i zaczął się przemieszczać z ławki do ławki...
Lub informacja o tym jak to jakaś bardzo miła dziewczynka notorycznie gada na lekcjach. W momencie kiedy została jej zwrócona uwaga, dziewczyna ze spokojem stwierdziła "taka wesoła jestem po mamie" :)))
Tak więc po wielu takich historiach, wraca się do domu z wielką głową ;)) Nie dziwię się, że rodzice nie lubią chodzić na wywiadówki ;) No, chyba, że ktoś ma bardzo zdolne dziecko, a nie leniwe jak mój brat, to pewnie chodzi bardzo chętnie do szkoły ;)) A klasa mojego brata to LENIWCE, prawie wszyscy idą po jak najmniejszej linii oporu ;) Mój brat, to wyjątkowy gatunek tego stworzenie. Jest tak leniwy, że aż śmierdzi i do tego jeszcze przeszkadza, ale jest na tyle zdolną bestią (jak to stwierdziła Pani od matematyki), że nawet jak rozmawia a tym samym nie uważa, to wywołany do tablicy zawsze poradzi sobie z zadaniem.....
A teraz z innej beczki...
Namówiłam sąsiadkę i kupiłyśmy kijki w Biedronce :))) Fajna sprawa :)) To chyba jest najlepsza rzecz jaką mogłyśmy zrobić ;)))) Dzisiaj wybrałyśmy się na spacer z kijkami. Były małe problemy ze sprzętem na starcie, ale się nie poddałyśmy i zaliczyłyśmy godzinny spacer :) Po powrocie stwierdziłyśmy braki w sprzęcie, a więc jutro wybieramy się na kolejny spacer, by szukać brakujących części (dziś już było za ciemno) :)))) Biedronka lubi dbać o zdrowie swoich klientów!!! No bo przecież po jednym wyjściu mogłybyśmy się zrazić i nie mieć ochoty na kolejne, a tak jesteśmy do tego zmuszone hahahahahah ;))))
I jeszcze o moich problemach z wizytami w miejscu gdzie król chodził sam ;)))
Postanowiłam wykorzystać jeszcze jedną deskę ratunku, skorzystać z rady jednej z Vitalijek i zakupiłam Xennę extra. Oczywiście stwierdziłam, że normalna może sobie ze mną nie poradzić ;) Wczoraj wzięłam jedną tabletkę i... nic! Dziś na śniadanie zjadłam błonnik i kolejne 2 tabletki i co??? Dopiero po południu coś się zaczęło dziać!!! Powiem Wam, że teraz mi ulżyło, bo jeszcze trochę to bym chodziła z tygodniowym jedzeniem w jelitach..... Wiem, że to głupi temat i nie powinnam o tym pisać, ale dla mnie to gigantyczny problem. Sorki, że musicie o tym czytać! Poprawię się i obiecałam sobie, że pójdę z tym do lekarza.
Dobrej nocy.
Pozdrawiam