Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chudnę, tyję i tak bez końca- widać efekt jojo jest mi potrzebny

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 56064
Komentarzy: 973
Założony: 26 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 2 czerwca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
fiolkowaglowa

kobieta, 39 lat, Takieladnenamapie

164 cm, 68.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Piękny, wypłaszczony brzuszek na lato

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 grudnia 2012 , Komentarze (1)

Witam ciepło,


Weekend minął i jakoś mi tak smutno...w ogóle nie czuję moich urodzin ani tego że niedługo święta... jest dużo problemów i dużo pracy. I na nic nie mamy czasu. 

Tak chciałabym chociaż już ubrać choinkę, żeby poczuć choć trochę te Święta....


Dzisiaj na Zumbę nie pójdę- jutro mamy w pracy prezentacje z tego co się zrobiło przez cały rok połączoną z kolacją Świąteczną i muszę odnaleźć starą spódnicę która mi się zawieruszyła :/ a potem będę powtarzać prezentację.


Dzisiaj to tyle. Mało optymistycznie. Mam nadzieję, że u Was lepiej 



Buziakos


2 grudnia 2012 , Komentarze (5)

Witam ciepło, 


W piątek skończył się listopad a wraz z nim moje wyzwanie na 30 dni- zero słodkości i alkoholu. 


Ze słodyczami poszło super- nie dałam się kusić. 

Z alko też nieźle- skończyło się na 2 kieliszkach wina i jednym kieliszeczku  orzechówki.


Sukces trzeba było oblać ;) Wczoraj były 3 Mohito. W końcu ostatki ;)  Trochę mam wyrzuty sumienia. 

Tym bardziej, że wczoraj rano waga w końcu spadła do 63.1 kg a dzisiaj już spowrotem 63.5 - ale ot woda mi się zatrzymała przez alko bo czuję po palcach, że są popuchnięte. 


Ogólnie już nie mam takiego ciśnienia na spadanie wagi jak wcześniej. Widzę w lustrze, że wyglądam dużo lepiej (szczególnie teraz jak @ już odpuszcza i nie jestem opuchnięta).


Na słodycze na razie nie mam ochoty. To chyba dzięki temu miesięcznemu odwykowi ;)


A tortu w końcu nie robię- nikt sam sobie w pracy urodzin nie organizował i ja też nie zamierzam. Poza tym i tak mam dużo roboty a jutro jest zumba i nie zamierzam jej przegapić.


No nic. Udanej niedzieli Wam życzę.


Ja mam w planach na dzisiaj kościół, łyżwy a potem albo lepienie pierogów albo spacer po starówce. Zobaczymy jak wyjdzie to wszystko czasowo....


Lecę.

Miłego dnia 


29 listopada 2012 , Komentarze (4)

Cześć Śliczne, 


Wielkimi krokami zbliżają się moje urodziny. I w związku z nimi mam wielki dylemat.. Otóż u nas w pracy jest tak, że jak ktoś ma urodziny to jedna koleżanka skrzykuje resztę. Reszta (w zasadzie wszyscy inni pracownicy- około 20 regularnych bywalców urodzin) przychodzą się napić szampana i zjeść tort (przy okazji robią symboliczną zrzutę na prezent). To nic, że czasem danej osoby w ogóle nie znają. 


Druga sprawa jest taka, że z reguły jak obchodzimy czyjeś urodziny to ja robię tort- taka tradycja- poza tym Czeszki mają 2 lewe ręce.  Znałam tylko jedną,, która była wspaniałą gospodynią i robiła same przepyszności.

Wracając do tematu. Zastanawiam się nad tym czy mam zrobić tort i zanieść go do pracy. Przy czym nie chcę, żeby wyszło na to, że sama sobie organizuję te urodziny. 


Chodzi też o to, że ja chyba nie bardzo chcę żeby Ci ludzie, z którymi na co dzień nie mam żadnego kontaktu przyszli ze mną 'świętować' (z reguły życzenia składa tylko ta koleżanka co to organizuje a reszta stoi i się patrzy z miną w stylu 'kiedy tort?') 


Ech, nie wiem jak to załatwić. Co roku obchodzimy w pracy moje urodziny i z roku na rok- im więcej ludzi przychodzi- tym bardziej czuję się niezręcznie. 


Pomóżcie. Proszę :) 



27 listopada 2012 , Komentarze (4)

Cześć Dziewuchy :D 


Ja dzisiaj zaspana, że maskara- deszczowo u nas za oknem- szaro, buro, brudno....spałabym. 


Na wadze dzisiaj 63.9 - nie wiem czy to tak przed @ czy o co chodzi, że nie mogę zejść poniżej magicznej granicy 63.5. Obawiam się, że do moich wymarzonych 62 (z ogonem) do urodzin już nie schudnę:|


Za to dzisiaj w talii było -1 cm. to też ważne, no nie?:D


Co do tej motywacji o której pisałam w temacie.... ja po prostu oddałabym wiele, żeby taka jedna osoba zobaczyła moje 'schudnięte' zdjęcia i żeby zżarł ją żal i zazdrocha. 

Wiem, nie ładnie tak z mojej strony ale  tyle się wycierpiałam i chciałabym żeby on też pocierpiał albo żeby poczuł cokolwiek. grrrr



A druga motywacja- bardziej w ramach nagrody ;) Jak już schudnę do 60 kg (a niech to będzie i na początku przyszłego roku) to wszamię sobie kawałek pysznościowej domowej pizzy :D A co! Chudzinkom wolno się rozpieszczać ;) 



Ok, koniec tych wygłupów. 


Miłego dnia Wam życzę. 


26 listopada 2012 , Komentarze (4)

Witam serdecznie i słonecznie bo słonko za oknem piękne. 


Na reszcie koniec weekendu. 

Teraz obiecuję mocne postanowienie poprawy. Wracam do liczenia kalorii i sportowania się regularnego. (chociaż wczoraj udało mi się zrobić 1 serię na uda).

Dzisiaj Zumba. 


Waga rano wyższa ale to pewnie przez zbliżający się okres. 

Przynajmniej już nie wariuję jak w weekend. 


Miłego poniedziałku  i dużo słonka.

25 listopada 2012 , Komentarze (2)

Witajcie,


Mam nadzieję, że Wasz weekend był udany i spędziłyście miło czas. 


Mnie dopadł PMS, stąd niechęć do wszystkiego i wszystkich. Nadal jakoś nie chce mi się pisać a już na pewno nie chce mi się myśleć o dietach.....


Waga wróciła dzisiaj do paskowej- wystarczyło odstawić pieczywo. 


Chciałam Wam polecić francuską komedię: Comme un chefe (pol. tytuł 'Faceci od kuchni' czy coś w tym stylu) z moim ukochanym Jeanem Reno :) 


Oglądaliśmy to dzisiaj do obiadu i powiem Wam, że mi się spodobało- może jakoś super śmieszne nie jest- ale fajne oderwanie od ameryczańskich komedii na jedno kopyto.



A na obiad dzisiaj mój M. zrobił: 

http://www.kwestiasmaku.com/kuchnia_polska/indyk/indyk_z_suszonymi_sliwkami/przepis.html


genialnie smakuje to nadzienie- niedzielna pychotka !


Koniec polecania.


idę pogibać udami przed snem 







24 listopada 2012 , Komentarze (8)

i wkurza mnie to, że brak mi motywacji do ćwiczeń, i wkurza mnie mój m. bo mnie nie motywuje tak jak obiecał.... i wkurza mnie moja waga bo zamiast pokazywać mniej to pokazuje więcej.... i wkurza mnie mój organizm bo znowu gromadzi wodę jakby miała nadejść wielka susza.... i wkurza mnie Vitalia, i wkurza mnie to że z jednej strony chce mi się słodkiego a z drugiej wiem, że nie mogę bo to mnie zgubi.... i wkurzają mnie słabo rozplanowane weekendy bo mam za dużo czasu na myślenie o jedzeniu ....

wszystko mnie wkurza BO TAK!





23 listopada 2012 , Komentarze (1)

Hej, 

Ależ mi się nie chce nic robić a jeszcze muszę odsiedzieć godzinę. 


Popiszę chwilę- to mnie  zajmie. 


Dzisiaj już chleba nie było. I nie będzie. Tzn jest w domu ale ja już go jeść nie będę mimo, że jest pyszniutki. Rano było musli a na kolację pewnie zrobię sałatkę z wędzonym łososiem bo chyba już tylko on nam został w lodówce ;) 


Dzisiaj wodę piję gorącą (skończyła mi się mineralka a nie chce pić z kranu) więc nie jestem tak bardzo głodna i nie podjadam. 


Co do A6W. Zdecydowanie macie rację, że są to ćwiczenia na rzeźbę mięśni brzucha. 

W moim mniemaniu odchudzanie to nie tylko dążenie do jak najmniejszej liczby kilogramów ale ogólne zadbanie o ciało (stąd też a6w, ćwiczenia na uda a nie długo dodam też ćwiczenia na triceps). Ponieważ okazało się, że w domu nie mam szans na ćwiczenia kardio (żeby nie tupać), to będę robiła to co mogę. Zawsze lepsze to niż nic :) 

Pamiętam, że jak z M. zaczęliśmy ćwiczenia w maju lub sierpniu to mimo tego, że byłam o 7 kg cięższa (czyli więcej tłuszczu na brzuchu) to po 10 dniach a6w ubyło mi 2 cm w talii. Także uważam, że warto spróbować. 


Na weekend w planach siłownia i mam nadzieję, że namówię moje Słońce na łyżwy w niedziele. 

A dzisiaj jak zwykle. Zakupy :/ Pokończyły nam się wszystkie kosmetyki. 


Ech... wydatki.... ciągle wydatki....


Jutro może się zważę chociaż pewnie żadnego szału nie będzie. (Ciągle gonie pasek bo ostatnio znowu skoczyło).


Miłego weekendu.






22 listopada 2012 , Komentarze (3)

Hejka,

Nie dałam rady dzisiaj zrobić 2 dnia szóstki więc powtórzyłam sobie pierwszy. Zrobiłam też po jednej serii ćwiczeń na uda. 

Cienko dzisiaj ale już nie miałam siły. 


Kolacja była całkiem spora (znowu chlebuś ) ale wcześnie (po 18) więc kładę się spać głodna. 


Co i tak nie zmienia faktu, że muszę 'odstawić' chlebek :( bo mnie 'przytkało'


Jutro rano znowu moja domowa granola i mleko. 


Czuję, że puchnę- nie wiem czy to już ten czas czy po prostu mamy za gorąco w domu...


Ok, lecę spać. 


Słodkich snów Wam życzę no i miłego piątku 

21 listopada 2012 , Komentarze (7)

Hej Piękne, 

postanowiłam się nie poddawać i wziąć się za swoje tłuste ciało. 


Poćwiczyłam dzisiaj 20 min TurboJama, zrobiłam 1 dzień a6w i 2 serie ćwiczeń na uda. 


Sąsiadka z dołu przyszła, że za głośno skaczemy (to pewnie jak mój M. skakał na skakance żeby mnie wspierać)- że ona w ogóle już się skarżyła z 5 razy do właścicieli mieszkania, że jak rozmawiamy ze sobą to ona wszystko słyszy- każde słowo itd itp... masakra. Czy to znaczy, że mamy nie oddychać? Młoda babka- max 40 lat. Dziwni są ludzie. A wiecie o której przyszła? Nie moje drogie, nie w trakcie trwania ciszy nocnej tylko o 21. Żałosne. 

Czy niektórzy ludzie na prawdę nie mają za grosz wyrozumiałości? Ciekawe co by powiedziała jakby nad nią mieszkał ten brzdąc co mieszka nad nami i oprócz tego, że non stop tupie to ostatnio wali w meble, przesuwa je i rozrzuca kulki po podłodze (czasem przed 6 rano!)

Poczułam się bardzo speszona  i zawstydzona. Głupio mi. Nie mam 5 lat żeby ktoś mnie tak rugał. Ale oczywiście postawić się nie potrafię :/


Ćwiczenia trzeba będzie przenieść na siłownie :/ czyli pewnie znowu będzie 'to jedziemy jutro'



No nic. Dobrej nocy dla Was. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.